Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Betonowe fatum

29 października '19

Brak rozstrzygnięcia w konkursie na projekt wnętrza warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej paradoksalnie może się budowli przysłużyć. Bo ta niedokończona, surowa, chłodna przestrzeń jest największym walorem tego kościoła.

Z losami warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej wiąże się wiele kontrowersyjnych historii, które wydają się nie mieć końca. Przypomnijmy sobie kilka najważniejszych faktów. Budowla ze względu na długą historię planowania jest silnie nasycona treściami politycznymi i patriotycznymi, symboliczna i otoczona nimbem obiektu wyjątkowego. Projektowana od XVIII wieku (pierwotnie miała powstać jako wotum za uchwalenie Konstytucji 3 maja), z rozmachem projektowana na nowo po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w końcu w III RP miała znaleźć swoje fizyczne oblicze. Rozstrzygnięty w 2000 roku konkurs na projekt nowej wersji „narodowej” świątyni zakończył się jednak skandalem. Choć pierwotnie prymas Józef Glemp wybrał do realizacji wizjonerski, niezwykły projekt Marka Budzyńskiego, niedługo później wycofał się z tej decyzji, rozpisując nowy, zamknięty konkurs, w wyniku którego wybrano projekt Wojciecha i Lecha Szymborskich.

wyciskarka

Architekci zaproponowali tradycyjną bryłę na planie krzyża greckiego, zwieńczoną wysoką, wydłużoną kopułą. W zapisach regulaminowych drugiego konkursu znalazła się wskazówka, aby nowy obiekt wzorować na pierwszym projekcie Świątyni Opatrzności, stworzonym w 1792 roku przez Jakuba Kubickiego. Faktycznie, wizję Szymborskich można uznać za współczesną odpowiedź na tamtą klasycystyczną koncepcję. Niestety bryła kościoła została przeskalowana i obecna budowla przytłacza swym ciężarem i brakiem finezji. Świątynia Opatrzności Bożej wśród mieszkańców Warszawy dość szybko została nazwana „wyciskarką”, bo w swoim topornym kształcie do złudzenia przypomina kuchenny sprzęt do wyciskania soku z cytrusów.

Świątynia Opatrzności Bożej ze względu na swój kształt jest nazywana przez mieszkańców Warszawy wyciskarką

fot.: Anna Cymer

w oderwaniu od osiedla

Oddana do użytku w 2016 roku Świątynia Opatrzności Bożej stoi na środku gigantycznego, nowego terenu mieszkaniowego. Otoczona ze wszystkich stron nowymi blokami, góruje nad nimi. Znajdując się na osi głównej ulicy wiodącej w głąb osiedla, stanowi swego rodzaju punkt orientacyjny dla mieszkańców. Poza swoją bryłą nic nie wnosi jednak do osiedlowej przestrzeni, a kościół otaczają… trawnik i parkan.

otoczony parkanem i trwanikiem gmach Świątyni Opatrzności Bożej

fot.: Anna Cymer

ponadpartyjne dotacje

O sposobach finansowania budowy kościoła, o wielomilionowych dotacjach płynących od rządu i publicznych instytucji wprost do świątyni napisano już wiele. W kosztach budowy partycypowały rządy tej i poprzedniej opcji politycznej, łożyły na nią także władze stolicy — aż chciałoby się powiedzieć, że budowa Świątyni Opatrzności Bożej jest tym, co łączy polityków ponad partyjnymi podziałami. Jak dotąd kościelny gmach pochłonął ponad ćwierć miliarda złotych, ale to na pewno nie koniec wydatków. Niedawno do kontrowersji związanych z budową kościoła dołączyła też kwestia jego wnętrz.

lista ofiarodawców Świątyni Opatrzności Bożej jest bardzo długa i wciąż niezamknięta

fot.: Anna Cymer

klęska konkursu

O tym, że na projekt wnętrza Świątyni Opatrzności Bożej będzie rozpisany osobny konkurs, było wiadomo już w chwili, gdy kończyła się budowa samej bryły. Pewnym zaskoczeniem był fakt, że projektujący gmach architekci zostali pozbawieni wpływu na wygląd jego wnętrza — do tej pory się to raczej nie zdarzało, zwłaszcza w przypadku obiektów sakralnych. Co więcej, wnętrze Świątyni Opatrzności, mimo że bardzo jednorodne, jak to ma miejsce w budowlach na planie centralnym, zostało podzielone na kilka osobnych stref — każdej dotyczyła inna część konkursu. Było ich w sumie pięć. Jak po rozstrzygnięciu w sierpniu br. relacjonował organizator, swoje prace w konkursie złożyło w sumie czternaście pracowni, przy czym na pierwszą część konkursu (wnętrze główne) nadesłano trzynaście prac, kaplicę Maryjną chciały projektować trzy biura, tyle samo projektów nadeszło na projekt kaplicy Adoracyjnej. Na kaplicę Pokutną pomysł miały cztery pracownie, tyle samo na projekt kaplicy Zmartwychwstania (Grobu Pańskiego). Sąd Konkursowy zdecydował, że w żadnej z części nie przyzna pierwszej nagrody, w trzech nie wręczono w ogóle nagrody ani wyróżnienia. Gazety okrzyknęły konkurs klęską. Czy to jednak wina zgłoszonych projektów? Raczej nie — konkursowe jury (w którym obok osób duchownych zasiadali między innymi tacy architekci jak Ewa Kuryłowicz i Krzysztof Ingarden) wielokrotnie podkreślało, że poziom zgłoszonych prac wcale nie był niski.

świetlista, wysoka, otwarta nawa Świątyni Opatrzności Bożej kontrastuje z przysadzistą, zamkniętą, ciężką bryłą budowli

fot.: Anna Cymer

brak wizji

Brakuje spójnej wizji na temat przyszłego wyglądu wnętrza kościoła, którego nie da się udekorować „kawałkami” (owszem, stare świątynie mają wystrój bardzo zróżnicowany stylistycznie, jednak to za sprawą wielu wieków ich historii, powstawania przez setki lat; nie da się tego efektu osiągnąć w kościele budowanym współcześnie). Nie bez znaczenia wydaje się także wrażenie, jakoby instytucja Kościoła nie do końca miała pomysł na to, jakim celom ma służyć Świątynia Opatrzności. Jest tu bowiem muzeum (powstałe po to, aby rząd mógł je dotować, omijając przepisy dotyczące finansowania świątyń z budżetu państwa?), jest Panteon Wielkich Polaków, grobowiec, w którym chowani mają być znamienici rodacy (na przykład ksiądz Jan Twardowski został tu pochowany wbrew swojej woli i zanim zakończyła się budowa…), w podziemiach kościoła zobaczyć można estetycznie przerażające teatrzyki kukiełkowe na temat wybranych wydarzeń z polskiej historii — jest to więc raczej przestrzeń dla szkolnych wycieczek niż miejsce kultu. Rozległe wnętrze nawy głównej — najważniejsze z punktu widzenia funkcji sakralnych tego wielofunkcyjnego obiektu — także nie jest łatwą strukturą do opracowania. Jak się okazuje, nie podołał temu nawet zespół Stanisława Niemczyka, który zdobył zaledwie drugą nagrodę w konkursie (gdy dobiegała końca budowa kościoła Niemczyk był typowany na tego, kto zaprojektuje jej wnętrze).

minimalizm przestrzeni wnętrza Świątyni Opatrzności Bożej daje oddech po przeładowanych obrazami i zdobieniami wnętrzach polskich kościołów

fot.: Anna Cymer

paradoks

W przypadku tego obiektu mamy jednak do czynienia z pewnym paradoksem: surowe, niewykończone wnętrze Świątyni Opatrzności Bożej, z zimnymi, betonowymi łukami dźwigającymi kopułę i z falującą betonową ścianą stanowiącą tło dla ołtarza, praktycznie wszystkim się podoba! Minimalizm tej przestrzeni daje oddech po przeładowanych obrazami i zdobieniami wnętrzach polskich kościołów. Świetlista, wysoka, otwarta nawa świątyni kontrastuje też z przysadzistą, zamkniętą, ciężką bryłą. Oczywiście hierarchia kościelna w Polsce nie dorosła do tego, aby przestrzeń tę zachować w tej surowej postaci. Jeśli jednak prawdziwa jest teoria, jakoby Kościołowi wcale nie zależało na zakończeniu budowy (skończą się wówczas dotacje), jeszcze długo będziemy się cieszyć jedynym ciekawym elementem Świątyni Opatrzności Bożej — jej niedokończonym wnętrzem.

 
Anna Cymer

Głos został już oddany

KOS Elektro System – jakość, funkcjonalność i styl
Stojące i wiszące kotły kondensacyjne dużej mocy
CAD projekt design – 3. edycja spotkań z projektantami wnętrz
INSPIRACJE