W sercu Warszawy powstało coś nowego — przestrzeń będąca nie tylko architektonicznym symbolem, lecz także wyrazem odporności i odnowy. Dla miasta, którego przeszłość pełna jest momentów ciszy, otwiera się szansa na nowy początek — na odzyskanie tożsamości kulturowej i zdefiniowanie jej na nowo. Tu sztuka gra główną rolę, a warszawiacy zyskują platformę, by stworzyć współczesną narrację. Sąsiedztwo Pałacu Kultury i Nauki to kontekst, tło dla nowego rozdziału centrum Warszawy.
O wizji i procesie tworzenia przestrzeni oraz znaczeniu bieli w kontekście Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie z Thomasem Phiferem, założycielem nowojorskiego studia Thomas Phifer and Partners, odpowiedzialnym za projekt Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie rozmawia Izabela Kutyła-Sztuk.
Thomas PHIFER — Od czasu założenia Thomas Phifer and Partners w 1997 roku, Thomas Phifer ukończył Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, rozbudowę Muzeum Glenstone w Potomac w stanie Maryland, rozbudowę Corning Museum of Glass w Corning w stanie Nowy Jork, gmach sądu Stanów Zjednoczonych w Salt Lake City, Utah, North Carolina Museum of Art w Raleigh w Karolinie Północnej, pawilon Raymonda i Susan Brochstein na Uniwersytecie Rice w Houston w Teksasie, amfiteatr Moody w Austin w Teksasie, dwa budynki kampusu dla Uniwersytetu Indiana oraz domy w całych Stanach Zjednoczonych.
Projekty w budowie obejmują teatr TR w Warszawie, ośrodek dla artystów w Maine oraz Wagner Park Pavilion, kluczowy element projektu South Battery Park City Resiliency na Dolnym Manhattanie. Thomas Phifer jest również zaangażowany w budowę prywatnych rezydencji w Teksasie, Maine i Nowym Jorku.
Izabela Kutyła-Sztuk: Gratuluję wielkiego otwarcia Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, tak wiele osób zdecydowało się odwiedzić ten nowy symbol miasta. Domyślam się, że była to podróż pełna przygód, także z racji wyeksponowanego miejsca, jakie muzeum zajmuje w przestrzeni miejskiej.
Thomas Phifer: Dziękuję. To prawda. Jednym z kluczowych wątków tej historii jest to, że po wybudowaniu Pałacu Kultury i Nauki oraz rozpoczęciu odbudowy Warszawy po II wojnie światowej miasto zaczęło się rozwijać wokół pałacu, parku i placu. Przez wiele lat Warszawa, podobnie jak Polska, była w pewnym sensie wyciszona, a pałac jest symbolem tej ciszy. Miasto zdecydowało się na umiejscowienie muzeum i teatru w jego sąsiedztwie, co miało wyrażać nowego ducha, nowy głos i nowy początek. Decyzja o ulokowaniu muzeum w bogatym w historię centrum Warszawy była fundamentalna i skłoniła nas do stworzenia budowli, która będzie mocnym akcentem architektonicznym — czymś solidnym, trwałym i symbolicznym.
wieża z pionem komunikacyjnym
fot.: Nate Cook | dzięki uprzejmości Thomas Phifer and Partners
Postanowiliśmy wykorzystać koncepcję kontrastu. Budynek jest biały z dwóch powodów. Po pierwsze, by był bardziej widoczny w mieście. Jego biel nadaje mu wyrazistości, wyróżnia go w sposób, w jaki nie zrobiłyby tego ciemniejsze materiały w otoczeniu spatynowanych budynków. Po drugie, w muzeum to sztuka powinna grać pierwsze skrzypce, a biała architektura to umożliwia. W tym przypadku architektura stanowi ramę dla sztuki, pozwalając jej zabłysnąć.
Izabela Kutyła-Sztuk: W miarę jak poznawałam złożoność tego projektu, zaczęłam postrzegać go jako białe płótno dla sztuki — przestrzeń, która nie jest celem samym w sobie, lecz miejscem do prezentacji dzieł. Czy to właściwe podejście?
Thomas Phifer: Tak. To sprawia, że sztuka jest bardziej obecna i ma przestrzeń, by wybrzmieć jako clou istnienia tego budynku. Chodzi o sztukę, a niekoniecznie o samą architekturę. Białość budynku wystarcza, by wyraźnie zaznaczyć jego obecność w mieście.
rzuty Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
rys.: © Thomas Phifer and Partners
Izabela Kutyła-Sztuk: Kiedy dostrzegłam tę biel, jeszcze zanim zapoznałam się z Pana biografią, pomyślałam: „To mi przypomina Richarda Meiera”. Później, czytając więcej o Pana doświadczeniu, dowiedziałam się, że to słuszne skojarzenie. Czy widzi Pan tu powiązanie?
Thomas Phifer: Rzeczywiście, pracowałem dla Richarda Meiera trzydzieści pięć lat temu. W naszych projektach stosujemy różne materiały, w tym przypadku biel była jednak kluczowa. Chcieliśmy, aby budynek był mocno obecny w mieście. Gdyby był z ciemniejszego kamienia, mógłby za bardzo zlewać się z resztą miasta i stracić swoją wyrazistość. Biel nadaje mu jasność, wyróżniając go w sposób ponadczasowy i symboliczny.
przekrój Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
rys.: © Thomas Phifer and Partners
Izabela Kutyła-Sztuk: Ten budynek może oznaczać nowy początek dla tego miejsca, być symbolem odnowy dla miasta. Jak odpowiada Pan części opinii publicznej, która twierdzi, że projekt nie do końca wpisuje się w kontekst miejsca lub jest zbyt odważny i obcy?
Thomas Phifer: Nie śledzę mediów społecznościowych ani publicznych komentarzy na temat budynku. Dla mnie najważniejsze jest to, jak został odebrany przez mieszkańców Warszawy, jak wiele osób zainteresowało się nim w pierwszym tygodniu po otwarciu. Pracowałem nad wieloma projektami, ale nigdy nie widziałem budynku, który tak idealnie wpasował się w kulturalny moment w swoim otoczeniu jak ten. Kiedy w jeden weekend odwiedza go ponad 50 tysięcy osób, uświadamiasz sobie, że jest tym, czego potrzebowało to miasto. Widzę to jako nowy początek.
widok na główną kubaturę budynku z wieżą komunikacyjną z Pałacem Kultury i Nauki w tle
fot.: Nate Cook | dzięki uprzejmości Thomas Phifer and Partners
Izabela Kutyła-Sztuk: Pałac reprezentuje te ciemniejsze, szare momenty w naszej historii.
Thomas Phifer: Tak, dokładnie. Można zauważyć, że pałac nie był czyszczony od dłuższego czasu. Jest ciemny, postarzały, nawet wewnątrz. To symbol historii, która nie zawsze była pozytywna. Nowy budynek jest symbolem nadziei, a biel jest jej częścią.
Ten nowy rozdział nie byłby możliwy bez ogromnego zaangażowania władz miasta. Miasto sporo zainwestowało w stworzenie tego budynku i nie chodzi tylko o architekturę — chodzi o wytrwałość i nieustępliwość w stworzeniu nowego początku i doprowadzeniu tego projektu do końca.
Izabela Kutyła-Sztuk: Wspomniał Pan o licznych odwiedzających. Dlaczego, według Pana, zainteresowanie było tak duże? Jak architektura sprawia, że ludzie chcą wejść do środka?
Thomas Phifer: Mieszkańcy Warszawy byli ciekawi, jak będzie wyglądał ten budynek. Nazywam go magiczną skrzynką — białą formą, która ożywa, gdy wchodzi się do środka. Parter i schody pełnią funkcję przestrzeni społecznych, tworząc dynamiczne doświadczenie, które płynnie przechodzi przez galerie i „miejskie pokoje”. Są to miejsca, gdzie ludzie mogą usiąść, patrzeć przez okno lub zgromadzić się przy stole bibliotecznym. Nigdy wcześniej nie widziałem, aby ludzie tak entuzjastycznie przyjęli centralną przestrzeń budynku. Przemieszczają się po niej, robiąc selfie, zdjęcia — to przestrzeń w ruchu. Jestem poruszony, widząc, jak wiele ten budynek znaczy dla wszystkich odwiedzających.
klatka schodowa — główny trakt komunikacyjny wewnątrz budynku
fot.: Nate Cook | dzięki uprzejmości Thomas Phifer and Partners
Izabela Kutyła-Sztuk: Wygląda na to, że to już nie jest Pana budynek, ale należy do ludzi.
Thomas Phifer: Dla architekta jest w tym pewna doza smutku: pracujesz nad czymś przez długi czas, a potem musisz pozwolić własnemu dziełu zaistnieć bez ciebie. Jest to uczucie podobne do podzielenia się czymś bardzo osobistym, pozwalając temu rozwijać się samodzielnie, jednocześnie tracąc nad tym kontrolę.
Izabela Kutyła-Sztuk: Ten projekt trwał ponad dziesięć lat. Co ostatecznie przekonało Miasto, aby wybrać właśnie Pana jako architekta tej wyjątkowej przestrzeni, łącznie z teatrem TR Warszawa, który wciąż jest w budowie?
Thomas Phifer: W fazie konkursu mówiliśmy o stworzeniu przestrzeni porozumienia, miejsca, które będzie otwarte i przyjazne dla mieszkańców Warszawy. Wyobrażaliśmy sobie te dwa obiekty jako tworzące spójną całość, wchodzącą w dialog z pałacem i całym miastem. Rozumieliśmy, jakie znaczenie może mieć ten budynek dla Warszawy — od początku byliśmy świadomi ogromnego potencjału, jakie miało to miejsce. Wierzę, że dlatego wygraliśmy.
Muzeum Sztuki Glenstone w Potomac, Maryland, Stany Zjednoczone (2018)
fot.: © Iwan Baan dzięki uprzejmości Thomas Phifer and Partners
Izabela Kutyła-Sztuk: Jak często odwiedzał Pan Warszawę podczas budowy?
Thomas Phifer: Wiele razy — straciłem już rachubę. Latałem bezpośrednio z Nowego Jorku LOT-em, co było bardzo wygodne. Byłem bardzo zaangażowany w nadzór nad budową, z nieocenionym wsparciem naszych lokalnych partnerów w Polsce — APA Wojciechowski, Buro Happold i wielu innych. Nadzorowaliśmy plac budowy na odległość, ale też często go odwiedzaliśmy. Było to zupełnie inne doświadczenie niż przy projektach bliżej domu. Musieliśmy się jednak upewnić, że ten budynek powstaje z troską i dbałością o detale.
Wciąż pracujemy nad teatrem, możemy więc obserwować, jak muzeum wpisuje się w miejski krajobraz, staje się jego nieodzowną częścią.
Muzeum Sztuki w Karolinie Północnej, Raleigh, Stany Zjednoczone (2010)
fot.: © Scott Frances dzięki uprzejmości Thomas Phifer and Partners
Izabela Kutyła-Sztuk: Ile osób brało udział w realizacji tego projektu?
Thomas Phifer: Prawdopodobnie około dwustu. To była prawdziwa praca z pasją wszystkich zaangażowanych: od tych, którzy wylewali beton, po tych, którzy wykonali drewniane detale we wnętrzach. Duma z pracy jest widoczna w całym budynku. Powstało pięknie wykonane miejsce.
Izabela Kutyła-Sztuk: Skoro mowa detalach — czy ma Pan ulubione materiały lub elementy w budynku?
Thomas Phifer: Użyty beton jest dla mnie naprawdę wyjątkowy. Jedna osoba z zespołu wykonawcy nadzorowała każdy aspekt procesu, od pierwszych rysunków po końcowy efekt, zapewniając niesamowitą precyzję w wykonaniu wszystkich betonowych elementów budynku. Kolejnym ważnym dla mnie aspektem są drzwi ze stali nierdzewnej. Są ogromne i bardzo funkcjonalne. „Miejskie pokoje” natomiast wykonano z polskiego drewna jesionowego, z niezwykłą dbałością o szczegóły. Pozwalają odwiedzającym usiąść, doświadczyć sztuki i cieszyć się widokiem przez odpowiednio rozmieszczone okna, jednocześnie dotykając tego ciepłego, autentycznego materiału.
Budynek Sądu Federalnego w Salt Lake City, Utah, Stany Zjednoczone (2014)
fot.: © Scott Frances dzięki uprzejmości Thomas Phifer and Partners
Izabela Kutyła-Sztuk: Doceniam, że użyto polskiego jesionu. To sprawia, że budynek jest bardziej zakorzeniony w lokalnej kulturze. A jeśli chodzi o etap budowy — czy pojawiły się wyzwania, które wymagały adaptacji projektu?
Thomas Phifer: Nie wprowadzaliśmy dużych zmian, ale były niezliczone małe korekty — tysiące, naprawdę. Budowa to zawsze dynamiczny proces, a dbałość o szczegóły jest kluczowa dla efektu, który teraz widzimy.
Izabela Kutyła-Sztuk: Metro pod spodem wydaje się dużą niewiadomą sprawiającą spore trudności wykonawcze.
Thomas Phifer: Tak, metro było wyjątkowym wyzwaniem. Ponieważ budowa tuneli została rozpoczęta w czasach PRL, brakowało szczegółowej dokumentacji. Musieliśmy starannie zaplanować kolumny i belki, aby zminimalizować wibracje od przejeżdżających pociągów. Samo dotarcie do parteru wymagało ponad roku dokładnego planowania i budowy. Fundamenty są często najbardziej skomplikowaną i kosztowną częścią budowy, zwłaszcza w tak wymagających warunkach. To coś, czego nigdy nie zobaczysz, ale wiesz, że tam jest i możesz na tym polegać.
Corning Museum of Glass, stan Nowy Jork, Stany Zjednoczone (2015)
fot.: © Patrick Ewing dzięki uprzejmości Thomas Phifer and Partners
Izabela Kutyła-Sztuk: Które spośród pozostałych projektów są Panu najbliższe?
Thomas Phifer: Muzeum Glenstone i Corning Museum of Glass mają dla mnie ogromne znaczenie. Oba służą kulturze i artystom w wyjątkowy sposób.
Izabela Kutyła-Sztuk: Pana projekty albo doskonale wtapiają się w otoczenie, albo stanowią odważne akcenty, jak w Warszawie. Czy to zamierzone?
Thomas Phifer: Tak, każdy projekt ma swoją narrację. Staramy się tworzyć budynki, które współgrają z miejscem, ale to nie znaczy, że muszą się w nie wtapiać. Architektura powinna mieć odpowiedni wydźwięk dla swojego otoczenia. Glenstone na przykład robi wrażenie poprzez swoją siłę architektoniczną, a jednocześnie harmonizuje z otoczeniem. To kwestia balansu.
konkursowy projekt na Narodowe Muzeum Archeologiczne Grecji (2022)
wiz.: © Thomas Phifer and Partners
Izabela Kutyła-Sztuk: Jest Pan znany jako architekt specjalizujący się w obiektach muzealnych. Jakie projekty są dla Pana równie interesujące?
Thomas Phifer: Każdy projekt jest wyjątkowy, każdy to nowa historia ze swoimi potencjalnymi trudnościami i wyzwaniami. Dla mnie kluczowe jest rozumienie, jak budować. Tworzenie projektów koncepcyjnych to jedno, ale prawdziwa budowa wymaga cierpliwości i współpracy. Architekci nie pracują sami — jesteśmy częścią zespołu z inżynierami, konsultantami i innymi specjalistami.
Izabela Kutyła-Sztuk: Praca z innymi może być sama w sobie wyzwaniem. Dziękuję za podzielenie się przemyśleniami. Na koniec, czy mógłby Pan opowiedzieć o bieżących projektach?
Thomas Phifer: Pracujemy nad siedzibą główną Cine Colombia w Bogocie, muzeum sztuki w Dallas, ośrodkiem wypoczynkowym dla artystów w Maine oraz pawilonem w Nowym Jorku z widokiem na Statuę Wolności. Pracy nam nie brakuje!
Izabela Kutyła-Sztuk: Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Izabela KUTYŁA-SZTUK
więcej: A&B 12/2024 – Miejsca trzecie,
pobierz bezpłatne e-wydania A&B