Kolejna deregulacja na horyzoncie. Czy od 2023 roku będzie można postawić dom jednorodzinny o dowolnym metrażu bez pozwolenia na budowę? Minister rozwoju i technologii przedstawił wczoraj takie zamiary. To zapewne reakcja na nikłe zainteresowanie domami bez pozwoleń o powierzchni do 70 m kw.
Rezygnacja z pozwolenia na budowę w przypadku domu jednorodzinnego dotyczyć ma – podobnie jak w przypadku domów do 70 m kw. – budynku stawianego „na własne potrzeby mieszkaniowe”. Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda przedstawiając ten pomysł informował w czwartek, że nie będzie żadnych ograniczeń powierzchni, a jedynym limitem ma być maksymalna liczba dwóch kondygnacji. Zapowiedział również, że – choć deweloperzy nadal nie będą mogli korzystać z wprowadzonych i ogłoszonych właśnie ułatwień, to:
dla ich przygotowujemy inne rozwiązania.
będzie kierownik
Czym różni się proponowane rozwiązanie od ułatwień w stawianiu domów poniżej 70 m kw. powierzchni działających od stycznia tego roku? W przypadku większych metraży niezbędny będzie kierownik budowy, który jednocześnie ma być odpowiedzialny za zaświadczenie, że dom nadaje się do zamieszkania. Planuje się bowiem rezygnację z odbiorów i pozwolenia na użytkowanie. Poza tym ma być podobnie: czas na wydanie warunków zabudowy również ma wynosić 21 dni.
Skąd plany kolejnej deregulacji – po kontrowersyjnym poluzowaniu procedur dotyczących mniejszych domów? Choć ministerstwo nie wspomina o tym na swojej stronie, powodem jest zapewne bardzo słabe zainteresowanie stawianiem domów bez pozwoleń o powierzchni do 70 m kw. Miały być one remedium na narastający kryzys mieszkaniowy, któremu obecne władze nie zapobiegły mimo szumnie zapowiadanych, ale realizowanych szczątkowo programów budownictwa mieszkaniowego.
301 na cały kraj
Ile osób skorzystało zatem z uproszczonej procedury? Jak informowała przed ponad tygodniem „Gazeta Wyborcza” – od stycznia do końca maja było to tylko 301 zgłoszeń. „Gazeta” zestawia to z liczbą wydanych w tym czasie pozwoleń na budowę: 33,4 tysiąca. Kontrast mówi w zasadzie wszystko, a „Gazeta” wylicza możliwe przyczyny takiego stanu rzeczy. Inwestorzy mają obawiać się konsekwencji złożenia deklaracji o budowie jedynie na własne cele (odpowiedzialność karna). Poza tym banki mają niechętnie udzielać kredytów na budowę domów o ryzykownej jakości – stawianych bez kierownika i dziennika budowy. Wreszcie – problemem jest silny wzrost cen materiałów i robocizny.
Na razie nie spełniają się zatem obawy związane z jeszcze bardziej chaotycznym zabudowywaniem kraju. Wczoraj ministerstwo udostępniło za to pierwsze 22 projekty domów do 70 m kw. będące pokłosiem urządzonego przez resort ogólnopolskiego konkursu. Są, jak to ujął wiceminister resortu Piotr Uściński
stworzone przez fachowców, funkcjonalne, ekologiczne, oszczędne i estetyczne. I co najważniejsze – dostępne dla obywateli całkowicie za darmo.
Ich wygląd oraz jakość można zweryfikować na stronie Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego.