Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Umarł Jerzy Gurawski

14 marca '22

Nieprzeciętny architekt i wyjątkowa osobowość. W miniony czwartek w wieku 86 lat umarł Jerzy Gurawski – twórca wielu realizacji akademickich, kulturalnych i mieszkaniowych. Laureat licznych konkursów, ceniony dydaktyk oraz celny i dowcipny komentator rzeczywistości. Jako projektant nie ulegał ślepo modom i trendom. „Największą satysfakcją jest znalezienie języka miejsca, w którym działam” – mówił w jednej z rozmów z A&B.

Jerzy Gurawski urodził się 4 września 1935 roku we Lwowie. Po wojnie, wraz z rodziną przeniósł się do Bielska-Białej, gdzie ukończył liceum. Powtarzał często, że forma, logika oraz znaleziona przypadkiem dokumentacja projektowa szkolnego budynku miały go zainspirować do poświęcenia się architekturze. Studiował ją na krakowskiej politechnice w czasie kulturalnego i społecznego fermentu gomułkowskiej odwilży, co pozwoliło mu otrzeć się o najważniejsze postaci i wydarzenia kulturalne Krakowa tamtego okresu. Stąd też bliskie związki z teatrem, które – jeszcze przed ukończeniem nauki – zaowocowały wygraną w ogólnopolskim konkursie na objazdowy teatr ziemi mazowieckiej, a potem pracą dyplomową poświęconą teatrowi eksperymentalnemu.

teatr i Opole

Studenckie doświadczenia Gurawski wykorzystał zaproszony do współpracy przez Jerzego Grotowskiego prowadzącego od 1959 roku słynny Teatr 13 Rzędów w Opolu (później pod nazwą Laboratorium). Młody Gurawski tworzył tam z sukcesami dalekie od tradycyjnej scenografii aranżacje przestrzeni teatralnej zacierające nierzadko granicę między widownią a aktorami. Jednocześnie pracował jako architekt w opolskim Wojewódzkim Biurze Projektów tworząc projekty m.in. dla szkół i obiektów sportowych i kulturalnych, w tym – Muzeum Wsi Opolskiej. Gurawski ze swobodą wspominał ten okres w rozmowie z A&B w 2008 roku:

Wiele tego było. Małe fajne rzeczy. Modernizacje i rozbudowy szkół, urzędów, sal rozmaitych. Przyjmowali mnie na tej Opolszczyźnie kaszanką, koło gospodyń wiejskich robiło przyjęcie, było piwo. I wszyscy dokładnie wiedzieli czego i jak chcą. Potrzebowali tylko kogoś, kto by im te projekty narysował.

Po wyjeździe Grotowskiego do Wrocławia w 1965 roku Gurawski został w Opolu i od 1968 roku współpracował z poznanym tam Marianem Fikusem, z którym przez kolejne 17 lat tworzyli autorski zespół. Zasłynęli ze zwycięstw w wielu krajowych konkursach. „Wyspecjalizowali” się w projektach na śródmieścia miast średniej wielkości.

To był i sport i ambicje. A ambicje polegały na przyjemności. Oczywiście tam, gdzie wygrywaliśmy. Przegrywaliśmy zaś tam, gdzie bardzo chcieliśmy wygrać. Było tak w przypadku konkursu na Centrum Pompidou. (…) To były wspaniałe czasy!

kampus i Poznań

Kluczowa okazała się wygrana w konkursie z 1974 roku na kampus poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w ówczesnej wsi Morasko (dziś część Poznania). Gurawski, Fikus i trzeci autor projektu – Jan Godlewski przenieśli się w połowie lat 70. do Poznania i tamtejszego Miastoprojektu. Odtąd kariera Gurawskiego związana była głównie z tym miastem,. W Miastoprojekcie, oprócz kampusu, skupiał się na budownictwie mieszkaniowym. Projektował tez kościoły.

Kampus zaczął materializować się jednak znacznie później, w latach 90. XX w. – daleki od pierwotnych zamierzeń. Zamiast połączonych ze sobą wydziałów dookoła obszernego akademickiego forum powstał szereg niezależnych budynków. Cztery z nich zaprojektował Gurawski. To wydziały: Fizyki (realizacja I etapu: 1994), Geografii (2006), najwyżej oceniany – Matematyki i Informatyki (2002) oraz hala sportowa (2010). Resztę tworzyli inni autorzy. Gurawski ubolewał, ze ambicje poszczególnych wydziałów uczelni sprawiły, że kompleks jest niespójny i daleki od pierwotnych założeń.

Twórczości Gurawskiego nie da się łatwo zaszufladkować – z aktualnych nurtów czerpał to, co inspirujące, ale nigdy nie dał się porwać modzie.

Nie buduję przestrzeni, tak jak słynni architekci, którzy odciskają swój widoczny ślad. Największą satysfakcją jest znalezienie języka miejsca, w którym działam.

Projekty Gurawskiego, najpierw osadzone w modernizmie, później uciekały od sztywnych ram tego nurtu. W wielu rozmowach architekt odżegnywał się jednak od nazywania go postmodernistą, choć za postmodernistyczny można uznać np. kościół NMP w Głogowie według projektu z 1981 roku zaczęty jeszcze wspólnie z Marianem Fikusem. W 1985 roku architekci rozstali się, później opuścili poznański Miastoprojekt i – u progu lat 90. – założyli własne pracownie.

Echa postmodernizmu widoczne są też zdawkowo w projektowanym już tylko przez Gurawskiego budynku Wydziału Fizyki lub – nieco wyraźniej - Akademii Muzycznej w centrum Poznania. Ten konkursowy projekt z 1989 roku doczekał się realizacji w dwóch etapach. Budynek dydaktyczny powstał w 1997, a sala koncertowa – dziewięć lat później.

uczelnie i apartamentowiec

Na początku tego wieku architekt wrócił jednak do wzorców modernistycznych, twórczo je interpretując, jak choćby w Wydziale Matematyki oraz pierwszym i bardzo udanym poznańskim apartamentowcu Wstęga Warty (wspólnie z Przemysławem Cieślakiem, 2000 r.) ulokowanym, co wtedy jeszcze nietypowe, blisko rzeki. Miękka linia falującej elewacji zastosowana w tym budynku wróciła jeszcze w dwóch projektach z pracowni Gurawskiego – obiekcie Akademii Wychowania Fizycznego (2012) trawestującym formę pierwszego obiektu uczelni projektu Marka Leykama oraz w innym apartamentowcu – Casa Verona – na obrzeżu Starego Miasta przy ul. Garbary (2015).

Krzykliwe projekty spod znaku starchitektów Gurawski oceniał krytycznie:

Jest zapotrzebowanie na przedziwną architekturę: powyginaną fikuśną. Tymczasem mi nie chodzi o to, by było powyginane, ale by przeciętna architektura była dobra. A przeważnie nie jest. Nie łapie skali, nie wpisuje się w kontekst – mówił w tym samym wywiadzie sprzed 15 lat i powtarzał to wielokrotnie później.

bez emerytury

Pracował do końca, prowadząc pracownię m.in ze swoim synem Bartoszem. I nadal odnosił sukcesy: w ramach konsorcjum, z innymi architektami, jego biuro wygrało w 2018 roku konkurs na Kładkę Berdychowską, która ma połączyć poznańskie Stare Miasto, Ostrów Tumski i tereny politechniki. Rok później pracownia zdobyła trzecie miejsce w konkursie na Teatr Muzyczny w Poznaniu. Natomiast w zeszłym roku została uhonorowana Nagrodą Architektoniczną Województwa Wielkopolskiego za siedzibę Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu w kategorii „wnętrze publiczne”.

Ten ostatni projekt spiął zawodowe życie Gurawskiego efektowną klamrą. Przez długie lata nie dane mu było wrócić do pracy dla teatru. Dopiero na początku drugiej dekady tego wieku zaprojektował modernizację tzw. malarni Teatru Polskiego służącej jako scena kameralna (2012). Polski Teatr Tańca (2021) okazał się jednym z ostatnich projektów i, w pewnym stopniu – ukryty za fasadą adaptowanej kamienicy – pozwolił Gurawskiemu zrealizować jedno z projektowych marzeń:

Zrobiłbym teatr (…) który jako budynek by prawie nie istniał. To musiałoby być zrobione nieco na odwrót: tak, żeby człowiek niepostrzeżenie wchodził w przestrzeń, gdzie dzieją się magiczne teatralne rzeczy, żeby ludzie byli w nie wciągani. (…) Ale on by się nikomu w Polsce nie podobał (…) Społeczeństwo i rozmaici decydenci nie są przygotowani na budynek teatru, którego nie widać – mówił w 2008 roku.

dowcip, dystans, wnikliwość

O architekturze, swojej i cudzej, o teatrze, szeroko rozumianej kulturze i wielu innych zjawiskach współczesnego świata Gurawski potrafił opowiadać wyjątkowo lekko, ciekawie i dowcipnie. Nigdy ex cathedra, zawsze z dystansem do siebie i rzeczywistości. Był wspaniałym gawędziarzem i wnikliwym obserwatorem oraz komentatorem. Swobodny i inteligentnie kpiarski. Trafnie i z odpowiednią dozą złośliwości potrafił wypunktować nieudolnych decydentów, sztywnych akademików lub chybione dzieła kolegów po fachu.

Był laureatem nagród za życiowy dorobek i poszczególne realizacje. W 2007 roku otrzymał Honorową Nagrodę SARP. Dwukrotny laureat nagrody im. Jana Baptysty Quadro za najlepszą poznańską realizację roku (Wydział Matematyki – 2002, Aula Nova Akademii Muzycznej – 2006). Gurawski został też odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski w 2000 r. z okazji 40 rocznicy założenia teatru Jerzego Grotowskiego. Przez dwie kadencje był prezesem poznańskiego oddziału SARP (1990-96).

Wiele osób, w uznaniu dorobku i pracy dydaktycznej, tytułowało Gurawskiego „profesorem”, choć nie miał takiego formalnego tytułu. Jako doświadczony praktyk, w latach 70. i 80. nauczał na poznańskiej politechnice, ale do kariery akademickiej miał generalnie pobłażliwy stosunek. „Docenty zrehabilitowane” zwykł mawiać ze śmiechem o zbyt poważnie traktujących się naukowcach, z którymi miał okazję stykać się podczas projektowania moraskiego kampusu.

Do końca o żywym spojrzeniu, łamiący konwencje, inny niż większość poznańskiego środowiska, niemal zawsze widziany z nieodłącznym papierosem. Rok temu był bohaterem rozmowy w cyklu A&B "Architekci na XXI wiek" dostępnej na naszym kanale na Youtube. Opowiada tam o swoim życiu, drodze zawodowej i spojrzeniu na współczesną architekturę.

W zeszły wtorek miał zaprezentować w poznańskiej siedzibie SARP zwycięską realizację dla Polskiego Teatru Tańca. Niestety, uniemożliwił mu to już stan zdrowia. Umarł w czwartek, 10 marca.

O miejscu i dacie uroczystości pogrzebowych poinformuje w najbliższych dniach poznański SARP na swojej stronie internetowej oraz profilu na Facebooku.

Jakub Głaz


Dla A&B Jerzego Gurawskiego wspomina Karol Fiedor (CDF Architekci), przewodniczący rady Wielkopolskiej Okręgowej Izby Architektów, członek Zarządu Głównego SARP:


Byłem dyplomantem Jerzego Gurawskiego i to jemu zawdzięczam, że jestem czynnym zawodowo architektem. Po studiach nie do końca wiedziałem, co robić w życiu. Miałem wiele różnych planów. Gurawski, zawsze obdarzony intuicją i wyczuciem, dostrzegł te wahania i uznał, że warto popchnąć mnie w stronę architektury. Bez tej zachęty byłbym pewnie gdzie indziej. Bardzo szanowałem Jerzego zarówno, jako architekta, jak i osobowość, człowieka, którego zawsze warto było posłuchać. Każda rozmowa z nim była wartościowa, przyjemna, nierzadko zaskakująca. Miał wspaniałe kpiące poczucie humoru nasycone dwuznacznościami. „Ja bym tak nie umiał” powiedział mi kiedyś o projekcie mojej pracowni, co mogło być zarówno pochwałą jak i przyganą. Dopiero po chwili dodał, że w zawodzie architekta wspaniałe jest to, że można się zachwycić projektem kolegi jednocześnie wiedząc, że samemu tak się nie potrafi. Umiał zadzwonić lub napisać list, bo jest chyba ostatnią znaną mi osobą, która pisała do mnie tradycyjne listy, żeby docenić projekt, który mu się spodobał. Byliśmy w bliskim kontakcie. Co roku odwiedzałem go w wigilię, żeby spotkać się i złożyć życzenia. Będzie go bardzo brakować.

Głos został już oddany

PORTA BY ME – konkurs
Sarnie osiedle - dni otwarte 15-16 listopada
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE