Rozmowa z numeru 02|2021 A&B
Projekty pracowni Lahdelma & Mahlamäki cechuje głębokie zrozumienie lokalności pozwalające na tworzenie architektury o indywidualnym charakterze, wrastającej nie tylko w materialny kontekst. Budynki projektowane przez zespół fińskich architektów stanowią artystyczną odpowiedź na pytania wynikające ze społecznych uwarunkowań oraz historii. O współczesnej architekturze oraz roli architekta w obliczu współczesnych wyzwań rozmawiamy z założycielem pracowni LMA — Rainerem Mahlamäkim.
Edyta Skiba: Kto miał największy wpływ na Pańską karierę zawodową?
Rainer Mahlamäki: Na moją odpowiedź składa się kilka wątków, ponieważ — tak jak na innych architektów — i na mnie wpływają różne osobowości i idee. Trudno jest wskazać te najważniejsze. Okres pandemii spowodował, że miałem więcej czasu, żeby zastanowić się nad przeszłością, nad architekturą i budynkami, które mogłem zaprojektować. Na początku powinienem się cofnąć do początku moich studiów, czyli drugiej połowy lat siedemdziesiątych. W tym czasie bardzo silny wpływ wywarły na mnie dwie postacie — Sigurd Lewerentz i Carlo Scarpa. Poczucie materialności, które odnajdywałem w twórczości Sigurda Lewerentza, oraz haptyczne ujmowanie architektury przez Carla Scarpę zrobiły na mnie bardzo silne wrażenie. Zrozumiałem, że my architekci powinniśmy pracować, a wręcz myśleć naszymi dłońmi — jak zwykł mawiać mój kolega Juhani Pallasmaa. Wyraz architektury Sigurda Lewerentza i Carla Scarpy wyraźnie odcinał się od ówczesnego modernistycznego tła, każdy z nich był także silnym indywidualistą. Sądzę, że stali się oni dla mnie wzorem również dlatego.
Kolejną istotną dla mnie postacią był Louis Kahn, którego sylwetka była również w pewnym stopniu kontrowersyjna w świecie architektury, oraz Kenneth Frampton, jego książka „Modern Architecture” była dla mnie źródłem inspiracji. Uważam, że również obecnie dzieła oraz osobowości Scarpy, Lewerentza oraz Kahna mogą inspirować architektów, szczególnie w związku z tworzeniem indywidualnego charakteru projektów, nieuzależnionego od mody.
Wraz z upływem czasu widzę, że takie podejście do projektowania jest coraz trudniejsze w realizacji. Współcześnie korzystamy z prefabrykowanych, zestandaryzowanych komponentów dostarczanych przez międzynarodowe korporacje, detale są rozwiązywane systemowo przez dostawców, nie zaś opracowywane przez architektów z myślą o danym projekcie. Projektowane przez nas budynki stają się coraz bardziej podobne do siebie, przez co współczesnej architekturze brakuje indywidualnego, personalnego charakteru. Łatwość, z jaką można odnaleźć w internecie inspiracje lub rozwiązania, nie ułatwia sprawy. Smuci mnie widok młodych architektów, którzy wybierają detale i posiłkują się dostępnymi w internecie zbiorami, tworząc w ten sposób patchworkową i niekompletną architekturę. Rozumiem, że dzięki temu prezentacja materiałów oraz rozwiązań jest prostsza, jednak idąc na skróty, tracimy sporą część własnej oryginalności i kreatywności. Powinniśmy się starać nie dopuścić do tego — to ostatni moment, żeby to zmienić. W naszej pracowni staramy się unikać projektowania według obowiązujących trendów. Mimo to mam wrażenie, że nieuchronnie zmierzamy do czasów, w których architektura — nie tylko ta lokalna, lecz także międzynarodowa — stanie się jednorodna, pozbawiona genius loci.
POLIN Muzuem Historii Żydów Polskich w Warszawie,
proj.: Lahdelma & Mahlamäki Architects, 2013
szkic: Rainer Mahlamäki
Edyta: W tym kontekście nie sposób pominąć postaci Alvara Aalto. Jak można czytać tworzoną przez niego architekturę?
Rainer: Alvar Aalto zmarł w 1976 roku, rozpoczynałem wtedy studia. Wówczas jego nazwisko było w cieniu, uważano, że jest kontrowersyjny, grono fińskich architektów krytykowało go. Być może wpływ miało tu znaczenie jego nazwiska nie tylko w środowisku fińskich architektów, lecz także w międzynarodowym gronie. W pewnym stopniu byliśmy przesyceni nim oraz jego wizją architektury. Pod koniec lat sześćdziesiątych oraz w latach siedemdziesiątych, architektura proponowana przez Aalto była też postrzegana jako staromodna, tworzona z myślą o bogaczach i elitach — jak było w przypadku centrum kongresowego Finlandia Talo w Helsinkach. Według wielu ówczesnych krytyków jego dzieła nie potrafiły stworzyć standardów miejskiego życia na miarę swoich czasów. Kiedy studiowałem, nie pokazywano nam prac Aalto, nie stawiano ich za wzór. Jego architekturę odkryłem znacznie później — ze względu na złożoność i bardzo indywidualny charakter tworzonych przez niego budynków prawie zawsze obywało się to w małych dawkach.
Trzeba tutaj podkreślić, że projekty Aalto można czytać niczym dobrze napisaną książkę. Za każdym razem, kiedy studiuję jego architekturę, odkrywam nowe, zaskakujące dla mnie znaczenia, detale, elementy wykończenia wnętrz. Większość zaproponowanych w jego budynkach rozwiązań stanowią prototypy zamiast gotowych rozwiązań. Mam tutaj na myśli nie tylko meble, oświetlenie czy inne elementy wnętrzarskie, ale całe budynki i składające się na nie elementy. Aalto miał doskonałe wyczucie do ich tworzenia i aranżowania. Kolejnym zaobserwowanym przeze mnie elementem jest sposób, w jaki Aalto rozwiązywał mniej istotne lub tylne elewacje swoich budynków. Bardzo często nie harmonizują one z pozostałymi, ważniejszymi częściami. Pozostawianie owych sprzeczności w obrębie jednego obiektu i jego detali stanowi jedną z najbardziej charakterystycznych cech jego architektury. W projektowanych przez Aalto obiektach niektóre obszary, na przykład główne wejścia czy elewacje frontowe, są rozwiązane idealnie, mistrzowsko wręcz. Obszary o drugorzędnym znaczeniu bardzo często są zaś pozostawione bez konkretnej odpowiedzi projektowej lub opracowane w bardzo typowy sposób.
Umiejętność operowania sprzecznościami pozwala na stworzenie architektury potrafiącej przemawiać do swojego odbiorcy. Aalto twierdził, że architektura nie jest jedynie słowem. Według niego słowa stanowiły element techniki, jak samochód, którego wszystkie detale muszą być jasno sprecyzowane, aby mógł sprawnie funkcjonować. W takim ujęciu architektury nie można odczytywać przez pryzmat narzędzia czy technicznego sprzętu. Dlatego moim zdaniem bardzo ważne jest, abyśmy dali sobie w naszych projektach przestrzeń na niedookreślenia i sprzeczności. To jedna z cech architektury Aalto, której bardzo dokładnie uczyłem się za każdym razem, kiedy odwiedzałem lub analizowałem jego projekty. W tym kontekście postrzegam siebie jako bardzo typowego fińskiego architekta.
Centrum Folkloru w Kaustinen, Finlandia, proj.: Lahdelma & Mahlamäki Architects, 1997
fot.: Jussi Tiainen
Edyta: Projekty pracowni Lahdelma & Mahlamäki Architects pojawiają się coraz częściej poza granicami Finlandii, nawiązując dialog między różnymi kulturami architektonicznymi. Czy projektowanie poza znanym lokalnie kontekstem stanowi większe wyzwanie?
Rainer: Możliwość pracy za granicą stwarza szansę na bardzo interesującą i owocną współpracę — prawie zawsze klient oczekuje wyjątkowego projektu, charakterystycznej architektury. W swoim rodzinnym kraju znamy wszystkie zależności, często zanim jeszcze zaczniemy projektować. Praca za granicą jest tego zupełnym przeciwieństwem — ruszamy w nieznane. Musimy otworzyć się na nowe rozwiązania: materiały, systemy konstrukcyjne, przepisy i systemy. Kluczowe jest zatem — i chciałbym to wyraźnie podkreślić — abyśmy za każdym razem zaczynając pracę za granicą, starali się jak najlepiej poznać lokalne uwarunkowania.
Mam tutaj na myśli nie tylko kwestie techniczne, także rolę architekta, siłę jego pozycji, jego rolę w procesie budowlanym. Powyższe rozważania prowadzą nas w oczywisty sposób w stronę szerokiego filozoficznego pojęcia genius loci, które często jest odczytywane w bardzo prosty i wąski sposób. W moim przekonaniu odnosi się ono również — a może przede wszystkim — do bardzo przyziemnych pytań i codziennej praktyki zawodowej panującej w nieznanym nam środowisku. Spojrzenie na tę ideę filozoficzną w taki sposób pozwala zdefiniować zupełnie nowe podejście w stosunku do architektury. Dodatkowo takie jego odczytania umożliwiają lepsze wykorzystywanie lokalnych uwarunkowań lub rozwiązań, które mogłyby być zupełnie nie do pomyślenia czy zastosowania w znanym nam środowisku.
Centrum Folkloru w Kaustinen, Finlandia, proj.: Lahdelma & Mahlamäki Architects, 1997
fot.: Jussi Tiainen
Kolejnym kluczowym elementem w międzynarodowej współpracy jest budowanie relacji partnerskich z lokalnymi architektami, z lokalną pracownią projektową. Niemożliwa wydaje mi się praca poza granicami mojego kraju bez osób, które najlepiej rozumieją sposób życia, kulturę, uwarunkowania. Ostatecznie genius loci jest zapisane w naszych sercach i głowach, nie możemy przekazać znaczenia tego filozoficznego pojęcia innej osobie. Można oczywiście próbować je tłumaczyć, jednak zawsze jest to dość niezręczne zadanie dla każdej ze stron. Genius loci należy poczuć i zrozumieć samemu. Trzeba też zaznaczyć, że międzynarodowa współpraca stanowi bardzo dobre źródło inspiracji. Dlatego tak ważne jest, aby stwarzać możliwości wymiany poglądów i pomysłów, budować międzykulturowy dialog. Większość zleceń pracowni powinna pochodzić z naszych rodzinnych stron, jednak zawsze należy być otwartym na możliwości, jakie niesie praca poza granicami naszego kraju lub międzynarodowa współpraca.
Kolejnym istotnym aspektem, koniecznym do poruszenia w tym kontekście jest sposób, w jaki eksportujemy architekturę. Powinniśmy tutaj zachować pewną dozę krytycyzmu i nie traktować tego zjawiska jako synonimu kreowania architektury. Wyrażenie „kreować” oznacza bycie twórczym w całej rozciągłości procesu projektowego, wdrażanie własnych pomysłów, indywidualnego sposobu odczytania danej lokalizacji przez pryzmat jej historii, skali, przepływu ludzi i tak dalej — jest to najbardziej podstawowy sposób architektonicznej kreacji. Jeśli jednak myślimy o eksportowaniu architektury, to powinno to oznaczać głębokie zrozumienie dla lokalności i silną współpracę z tym pojęciem podczas całego procesu i we wszystkich jego aspektach. Ważne jest, abyśmy projektując, pamiętali, że ideę genius loci należy odczytywać przez pryzmat tego, co oznacza lokalność — bez względu na to, czy projektujemy w kraju czy poza jego granicami. Tylko dzięki temu na koniec projekt będzie rozkwitał w swoim otoczeniu, mimo że na samym początku nie wszystkie jego możliwe ścieżki rozwoju były nam znane.