reklama
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Najbardziej agresywna ze sztuk

24 listopada '21

burzycielskie zapędy

W niegdyś głośnej, a dzisiaj nieco zapomnianej satyrycznej powieści z 1922 r. rosyjskiego pisarza Ilji Erenburga (1891 – 1967) „Niezwykłe przygody Julia Jurenity i jego uczniów”, można odnaleźć intrygujący akapit poświęcony malarstwu, lecz możliwy dla mnie również do przeniesienia w jakimś stopniu w świat architektury.

Akcja powieści toczy się w latach poprzedzających i w trakcie, I wojny światowej i między innymi opisuje działalność niezwykle obrotnego, aktywnego, a przede wszystkim bardzo bogatego amerykańskiego biznesmena, niejakiego Mr. Coola. Otóż pewnego przedpołudnia ów biznesmen odwiedził wystawę malarstwa, na której eksponowane były obrazy młodego malarza w konwencji kubistycznej, głównie martwe natury. Biznesmen po obejrzeniu wystawy, mimo nieskrywanego oburzenia skupił wszystkie obrazy tegoż malarza. Podekscytowany i zachwycony tym faktem malarz po południu przyniósł do siedziby biznesmena kolejnych parędziesiąt swoich obrazów. Biznesmen rzucił tylko na nie pobieżnie swój wzrok, po czym bez słowa również wszystkie je zakupił. Następnie na jego rozkaz służący, czy też ochroniarze pocięli wszystkie te obrazy na drobne kawałki, na oczach załamanego malarza. Biznesmen oświadczył malarzowi, że polecił zniszczyć obrazy, ponieważ nie podobają się one jemu w sposób kategoryczny, oraz poradził malarzowi, żeby zmienił profesję, gdyż dysponuje on wystarczającymi środkami organizacyjnymi i finansowymi, aby w przyszłości skupić wszystkie obrazy, które ów malarz stworzy, a następnie również je zniszczy. Taką postawę biznesmen uzasadniał pragnieniem zaoszczędzenia społeczeństwu oglądania jego zdaniem zdecydowanej brzydoty.

Gliwice

autor: Piotr Średniawa

Bardzo lubię przytaczać ten fragment powieści w trakcie nierzadko gorących dyskusji w naszym środowisku na temat prawa autorskiego jako przykład nieco osobliwych relacji pomiędzy właścicielem dzieła i jego twórcą. Co ciekawe z punktu przepisów obowiązującej w Polsce ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych w postępowaniu biznesmena nie ma nic nagannego. W przypadku sztuki współczesnej nie jest dopuszczalny plagiat, ingerencja w dzieło lub w jego fragmenty bez zgody twórcy, nieuprawnione rozpowszechnianie dzieła, lecz jego zniszczenie nie podlega żadnym restrykcjom. Jednak w tym fragmencie powieści bardziej od zagadnień prawa autorskiego fascynuje mnie możliwość posiadania znacznych środków finansowych umożliwiających nabycie dużej ilości dzieł. Podróżując po Polsce, dojeżdżając codziennie do pracy czy też spacerując po mieście ogromnie żałuję, że nie jestem stanie skupić dużej ilości obiektów architektonicznych, które mijam. Marzenie o ich nabyciu nie wynika z chęci posiadania tych nieruchomości, lokaty kapitału, czy też spekulowania nimi, a z pragnienia ich wyburzenia.

Bynajmniej nie przemawia przeze mnie fanatyzm ikonoklastów i obrazoburców lub kompleks Herostratesa, lecz narastająca niechęć obcowania z otaczającą mnie brzydotą. Dotyczy to zarówno przestrzeni miejskiej, wsi, jak i czegoś, co bezładnie rozpełzło się wzdłuż dróg, a co trudno jest zdefiniować. Moje destrukcyjne zapędy dotyczą generalnie relatywnie nie tak dawno powstałych obiektów, gdyż starsze są dla mnie bez oporów w jakimś stopniu akceptowalne. Również ich wyburzenie, a szczególnie tych objętych ochroną konserwatorską byłoby wątpliwe, acz możliwe, co wcale w Polsce nie jest rzadkością, mimo że działania takie podlegające ściganiu przez wymiar sprawiedliwości. Być może niechęć obcowania z naszą przestrzenią zurbanizowaną powoduję, że zdecydowanie wolę spacer po lesie niż przechadzkę po mieście. Nie wynika to z poszukiwania w lesie trudno dzisiaj definiowalnego piękna, lecz z pewności, że oprócz jakichś miejsc, w których porzucono plastikowe butelki i opony, nie będę otoczony wszechogarniającą i atakującą mnie brzydotą.

Głos został już oddany

PORTA BY ME – konkurs
Sarnie osiedle - dni otwarte 15-16 listopada
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta