Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize
reklama

Odkrywanie rzek

28 marca '24

Artykuł pochodzi z numeru A&B 12|23

Pierwszego dnia Międzynarodowego Biennale Architektury, 13 października, w Centrum Kongresowym ICE odbył się panel dyskusyjny „Odkrywanie rzek”. Jego moderatorem był Marcin Brataniec — wiceprezes ds. twórczości SARP Oddział Kraków i założyciel eM4 . Pracownia Architektury. Brataniec. Na scenie spotkali się z nim: Małgorzata Kuciewicz, architektka z Grupy Projektowej Centrala; Alek Janicki, artysta, kurator projektu Kultura Futura; Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie, leśnik; prof. Stanisław M. Rybicki, inżynier, Dziekan Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Krakowskiej.

Moderator przedstawił każdego z gości, a następnie wprowadził w tematykę panelu, omawiając własną prezentację. Zaczęła się ona od bardzo syntetycznego graficznego przedstawienia rozwoju miast usytuowanych nad rzeką, który prowadził i nadal prowadzi do stopniowego zanieczyszczania, a nawet zanikania rzek. Przytoczył tytuły książek, które w różny sposób poruszają tematykę rzek, były to: „Wisła. Biografia rzeki” Andrzeja Chwalby; „Woda. Historia pewnego porwania” Szymona Opryszka; „Odrzania. Podróż po Ziemiach Odzyskanych” Zbigniewa Rokity; „Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać” Jana Mencwela; „Rzeki, których nie ma” Macieja Roberta.

moderator panelu Marcin Brataniec

moderator panelu Marcin Brataniec

fot.: Lubomir Nikolov

Brataniec opowiedział o krakowskich rzekach, które w znacznym stopniu zniknęły, część z nich bez żadnego śladu lub pozostały tylko nazwy ulic. Pokazywał ryciny, archiwalne zdjęcia. Wśród przykładów znalazły się Rudawa, Młynówka Królewska i Białucha. Przypomniał również działania związane z regulacją Wisły. Jako dowód zainteresowania samych mieszkańców tym tematem wskazał projekty z budżetu obywatelskiego dotyczące utworzenia trasy spacerowo-rowerowej wzdłuż koryta rzeki Białuchy czy spacer miejski dawnym korytem Rudawy.

fragmenty prezentacji Piotra Kempfa

fragmenty prezentacji Piotra Kempfa

© Archiwum Autora

W prezentacji nie zabrakło również zagranicznych przykładów miejsc, gdzie mniej lub bardziej dosłownie zajęto się „odkrywaniem rzek”. Zaczął od francuskiej rzeki Bièvre, którą dosłownie odkopano koparką. W Oslo z kolei stworzono koryto, czyli miejsce, na które woda mogła stopniowo powrócić. Niemiecką odkrytą rzekę reprezentowała Hase w mieście Osnabrück, która przebiega w bardzo zwartej zabudowie miejskiej. Po więcej inspiracji biennalowa publiczność została odesłana do wystawy „Reconsidering Nature” znajdującej się w przestrzeniach ICE. Za przykład możliwego przywrócenia lustra wody w Krakowie posłużył fragment ulicy Retoryka, na podstawie zwycięskiej pracy konkursowej na projekt przebudowy placu Kossaka autorstwa studia ngo + pasierbiński.

fragmenty prezentacji Piotra Kempfa

fragmenty prezentacji Piotra Kempfa

© Archiwum Autora

Kolejną osobą, która zabrała głos, był dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie, Piotr Kempf. Przedstawił projekt „Wisła łączy”, poświęcony krakowskim rzekom, które wciąż istnieją, ale zostały w dużym stopniu zapomniane lub zmienione. Zmienione to znaczy wyregulowane i obwałowane, co było spowodowane tym, że — jak to ujął — „baliśmy się rzek”. Skupiono się wówczas, na początku XX wieku, na Wiśle i uformowaniu bulwarów wiślanych w taki sposób, jaki znamy dzisiaj. Od tamtego czasu jej dopływy były ignorowane, często stawały się wręcz ściekami, a miasto coraz bardziej pochłaniała sieć dróg.

fragmenty prezentacji Piotra Kempfa

fragmenty prezentacji Piotra Kempfa

© Archiwum Autora

Projekt „Wisła łączy”, jak sam przyznał Kempf, bazuje w dużym stopniu na pomyśle prof. Bogdanowskiego sprzed trzydziestu–czterdziestu lat, który postulował, by zieleń miejską oprzeć na osi krakowskich rzek: Wildze, Rudawie, Białusze, Prądniku, Dłubni i oczywiście Wiśle. Ideologicznie przedsięwzięcie ma się skupiać na myśleniu o rzekach jak o komunikacji, rekreacji i łączeniu — z naciskiem na łączenie, o czym świadczy tytuł projektu. To, co najistotniejsze, to fakt, że Wisła i jej dopływy łączą nas z terenami okalającymi miasto. W czasach paraliżu komunikacyjnego na krakowskich drogach jest to o tyle ważne, że rzeki mogą połączyć mieszkańców z terenami zielonymi, których w obrębie miasta brakuje, ale także mieszkańcy gmin ościennych mogliby w bezpieczny sposób dojechać do Krakowa ścieżkami rowerowymi.

Piotr Kempf

Piotr Kempf

fot.: Patryk Czornij

Omówiono też Rudawę, jak się zmieniała w ciągu lat i jak wygląda obecnie, jaką rolę odgrywa, a właściwie jak mogłaby ją odgrywać lepiej — mowa o łączeniu Mydlników i dalszych okolic z centrum miasta. Aktualne bolączki to brak inkluzywnej infrastruktury, brak bezpiecznych i bezkolizyjnych przejść, zdewastowany krajobraz przyrodniczy oraz brak miejsc odpoczynku. Dyrektor ZZM przedstawił pomysł na wyznaczenie bezpiecznej, inkluzywnej ścieżki pieszo-rowerowej łączącej Mydlniki z centrum Krakowa, niwelującej wymienione bolączki przy jednoczesnym minimalnym ingerowaniu w krajobraz. Także trudności, z jakimi mierzono się podczas prac projektowych, na przykład wytyczne Miejskiego Konserwatora Zabytków czy koszty.

Zakole Wawerskie, Warszawa - fragment prezentacji Małgorzaty Kuciewicz z Grupy Projektowej CENTRALA

Zakole Wawerskie, Warszawa — fragment prezentacji Małgorzaty Kuciewicz z Grupy Projektowej CENTRALA

© Archiwum Autorów

Wspomniano o związku Rudawy z Wisłą i słabych punktach bulwarów wiślanych, zwłaszcza na najpopularniejszych odcinkach: w pobliżu smoka i Wawelu. Była mowa o konflikcie pieszych i rowerzystów, o nawierzchni wymagającej remontu i barierach w poruszaniu się, chaosie zagospodarowania, braku spójności wizualnej i niedostosowaniu estetyki, na przykład małej architektury, do rangi miejsca czy niewykorzystanym potencjale niektórych fragmentów.

Założenia projektowe to w przypadku Wisły, podobnie jak Rudawy, bezpośrednia odpowiedź na aktualne problemy. Wartością dodaną byłoby utworzenie górnych bulwarów, które rozładowałyby zatłoczone dolne bulwary. O tym projekcie rozmawiam z Marcinem Bratańcem: Czy Wisłę da się lubić?

fragment prezentacji Małgorzaty Kuciewicz z Grupy Projektowej CENTRALA z wystawy „Niech płyną! Inne rzeki Warszawy”

fragment prezentacji Małgorzaty Kuciewicz z Grupy Projektowej CENTRALA z wystawy „Niech płyną! Inne rzeki Warszawy”

© Archiwum Autorki

Po wystąpieniu Piotra Kempfa przyszedł czas na prezentację Małgorzaty Kuciewicz, która wraz z Simone De Iacobis tworzy warszawską Grupę Projektową Centrala. Pracownia znana jest z wprowadzania do debaty o mieście nowych pojęć i sposobów patrzenia na wodę. Wypowiedź zaczęła się od słowa „wodobraz”, który jak twierdzi Kuciewicz, jest obecnie równie ważny co „krajobraz”. Na ekranie wyświetlił się wodobraz warszawski z roku 1870 i 2015. Widać na nim, jak w ciągu niemal stu pięćdziesięciu lat została skanalizowana większość miejskich cieków wodnych, jak mocno zmieniła się Wisła na tamtym odcinku (mimo że jest przedstawiana jako dzika rzeka). Kuciewicz podkreśliła, że „rzeka to nie tylko linia na mapie, to jest obszar, któremu przynależą wszystkie tereny nasiąkliwe”.

Zaprezentowała projekt wystawiany przed kilkoma laty w Zodiaku, przygotowany na potrzeby wystawy „Futurama Warszawa”. Określiła go jako projekt wymyślony na zasadzie fikcji klimatycznej (cli-fi, climate fiction). Pokazywał on, jak z rezerw terenowych pod inwestycje drogowe można stworzyć coś działającego jak miejska gąbka, czyli rozlewisko, które w przypadku gwałtownej powodzi i wezbrania rzeki mogłoby być zalewane, a na co dzień tworzyć infrastrukturę rekreacyjną. Pojawiło się też pojęcie „rozpuszczania brzegów” koryta rzeki, czyli stworzenia warunków do zmienności odsypisk piaszczystych, jak to ma miejsce poza terenami aglomeracji warszawskiej (a w obrębie miasta już się nie pojawiają). Za wałami, które by regulowały te wezbrania, mogłyby powstać wodne ogródki działkowe.

fragment prezentacji Małgorzaty Kuciewicz z Grupy Projektowej CENTRALA - Park Mokradłowy Podskarpia - model dla bagiennych parków Warszawy na przykładzie dawnej Sadurki

fragment prezentacji Małgorzaty Kuciewicz z Grupy Projektowej CENTRALA — Park Mokradłowy Podskarpia — model dla bagiennych parków Warszawy na przykładzie dawnej Sadurki

© Archiwum Autorki

To, co jeszcze niedawno wydawało się fantazją projektową, staje się prawdziwym problemem, do którego należy podejść pragmatycznie. Kuciewicz opowiedziała o spacerach z przyrodnikami z Centrum Ochrony Mokradeł po warszawskich terenach, które znów mogłyby stać się nasiąkliwe (po byłych bagnach miejskich). Mówiła o realnej potrzebie jak najszybszego wykupywania tych terenów.

Ważna jest tu rola języka i przywracanie starych nazw, ponieważ za każdą z nich kryje się siedlisko innego typu — a ta różnorodność jest niezwykle istotna. Prelegentka przyznała, że dzięki prowadzonym akcjom społecznym temat „błotny” został zauważony i stał się istotnym tematem miejskim. Pojawił się też wątek infrastruktury, która miałaby sens na obszarach przynależących do rzeki, które raz są wodą, a raz terenem. W ramach ćwiczeń planistycznych pracowano nad „gradientem dostępności”. Na przykładzie Zakola Wawerskiego Kuciewicz opowiedziała o wykorzystaniu tego typu przestrzeni nie tylko jako tereny publiczne, ale też, a nawet przede wszystkim, przyrodnicze.

Działania Grupy Projektowej Centrala zostały opowiedziane chronologicznie, pod koniec pojawiły się slajdy z zeszłorocznej wystawy „Niech płyną! Inne rzeki Warszawy” w Muzeum Woli. Na wyświetlonej mapie hydrograficznej widać „dziurę”, która pokrywa się z obrysem Warszawy. W ramach tej wystawy wyłonił się temat terenów rozlewowych Sadurki na Podskarpiu warszawskim, który postanowiono wziąć na warsztat. Aby uruchomić miejską dyskusję, podjęto próbę zilustrowania, jak mogłaby wyglądać rekonstrukcja tych terenów.

Małgorzata Kuciewicz

Małgorzata Kuciewicz

fot.: Patryk Czornij

Małgorzata Kuciewicz zwróciła uwagę, że komponentem „wodobrazu” jest nie tylko woda płynąca (w stanie ciekłym), ale również woda parująca. Apelowała, żeby odkrywać rzeki nie tylko w sensie dosłownego odkrywania ich koryt, ale aby rozpoznawać cały cykl z nimi związany. W trakcie wypowiadania tego zdania na ekranie wyświetlał się slajd ze słowami „Mieszkamy na dnie oceanu powietrznego — Luftmeer. Jesteśmy zanurzeni w wodzie o stanie lotnym”. Kolejnym slajdom towarzyszyło pojęcie „rzek atmosferycznych”, czyli ciągów wilgotności mas powietrza, które napływają na określony obszar. Z tym zjawiskiem związany jest nowy typ chmury, sklasyfikowany w 2017 roku, o nazwie silvagenitus — pojawia się on w wyniku nagłych parowań wywołanych termicznymi kontrastami. Były też mammutasy, które są typem znanym wcześniej, bardzo rzadko widywanym, choć w ostatnich latach można je było zaobserwować wyjątkowo często, na przykład w Warszawie. Zjawisko „blasku alpejskiego”, czyli zaróżowienia chmur, świadczy o występowaniu wyspy ciepła. A im gorętsza ta wyspa, tym intensywniejszy róż na niebie.

Aleksander Janicki, artysta wizualny

Aleksander Janicki, artysta wizualny

fot.: Patryk Czornij

Grupa Projektowa Centrala chce się skupiać na edukowaniu, jak obserwować te sygnały zmian klimatycznych i jak dzięki ich odczytaniu oceniać kondycję naszych miast. Na zakończenie pojawiło się pojęcie „cienia Ziemi” jako zapowiedź jednego z tematów, którym pracownia się zajmuje i chciałaby mu poświęcić uwagę w debacie o mieście. Wystąpienie było zbyt krótkie, by rozwinąć każde z tych pojęć, ale z pewnością otworzyło oczy na wiele wątków i zjawisk, które nie są oczywistym elementem dyskusji o architekturze i urbanistyce.

fragmenty prezentacji prof. Stanisława Rybickiego

fragmenty prezentacji prof. Stanisława Rybickiego

© Archiwum Autora

Jako trzeci wystąpił Aleksander Janicki, opowiedział o działaniach dążących do przywrócenia katowickiej rzeki Rawy. Przedstawił metodologię tworzenia masterplanu, który wykorzysta wszystkie doświadczenia i da szansę na odzyskanie rzeki. Zaprezentował dzieło między innymi Anety Mroczkowskiej, która, jak mówił, „jest zwornikiem doprowadzenia bazy masterplanu do końca”. Na slajdach pojawił się masterplan kampusu Uniwersytetu Śląskiego — doświadczenia tu zdobyte staną się podstawą do dalszych przemyśleń i wniosków oraz określenia priorytetów. Jako czynniki, które mają zapewnić powodzenie i holistyczność tego projektu, wymienia: sieciowanie, dbałość o proces, interdyscyplinarność zespołu, decyzje wynikające z dialogu społecznego czy przychylność władz zarówno samego Uniwersytetu, jak i miasta oraz obywateli.

prof. Stanisław Rybicki

prof. Stanisław Rybicki

fot.: Patryk Czornij

Janicki nadmienił, że jako autorzy skupiają się na elementach rewitalizacji rzeki, które są z nią immanentnie związane. Wynikiem czteroletniej pracy ma być zbiór działań i pomysłów (wyodrębnionych przez partycypantów projektu) gotowych do późniejszego systemowego wdrażania. Te pomysły obecnie są na poziomie innowacyjnej budowy przestrzeni „Zielonej Strefy Nauki” w centrum miasta. Jako przykład innowacyjności wymienił zastosowanie idei bazujących na neuronauce. Strategicznym źródłem finansowym, który umożliwia ubieganie się o środki na ten cel, jest Europejska Inicjatywa Miejska (EUI), która jest częścią Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR).

Na koniec tego wystąpienia został skrótowo przedstawiony projekt Red Cross Med Center, czyli sieć punktów diagnostyczno-terapeutycznych na terenie Ukrainy, który powstał pod szyldem Kultura Futura. Jednym z wielu aspektów bezpieczeństwa branych pod uwagę jest bezpieczeństwo epidemiologiczne. Wśród zastosowanych innowacyjnych technologii jest BioMedAqua — metoda dezynfekcji przez zamgławianie suchą mgłą, która pozwala na skuteczną eliminację patogenów w powietrzu.

finał prezentacji prof. Stanisława Rybickiego

finał prezentacji prof. Stanisława Rybickiego

© Archiwum Autora

Jako ostatni przedstawił swoją prezentację prof. Stanisław Rybicki, który sam siebie nazwał adwokatem diabła, a na pierwszym slajdzie umieścił słowa: „Odkrywanie rzek oczami inżyniera nie-architekta”. Profesor zaczął od pytania: Dlaczego mówimy o powrocie do rzek? Dlatego, że zabałaganiliśmy suchą przestrzeń miasta i wypchnęliśmy z miasta tereny zielone; przegapiliśmy nie tylko zmiany klimatyczne, ale też moment, kiedy pojawił się bardzo silny nacisk na mieszkanie w miastach, i dziś brakuje terenów, gdzie można odetchnąć.

Rybicki w swoich rozważaniach wrócił do początków cywilizacji, do czynników, które sprawiły, że rozwijały się one nad rzekami, wspominał o wodzie do spożycia, higienie, transporcie, poczuciu komfortu, jaki niesie zwierciadło wody oraz rubieże obronne i granice. Wiele z wymienionych funkcji rzeki pełnią do dzisiaj. Rzeki eksponują też piękno otoczenia, w tym sąsiadującej z nimi architektury. Zwrócił jednak uwagę, że mimo nieraz kojącego działania, rzeki mają także nieprzewidywalne oblicze i niosą zagrożenie. Tu pojawiło się jedno z kluczowych zdań tego panelu: „musimy za rzekę wziąć odpowiedzialność”.

panel dyskusyjny „Odkrywanie rzek”

panel dyskusyjny „Odkrywanie rzek”

fot.: Patryk Czornij

Wisła była czynnikiem zarówno budującym, jak i rujnującym miasta, przez które przepływa. Zatrzymanie tak wielkich mas wody powodziowej systemami wałów czy bulwarów nie jest możliwe i to także pokazują wydarzenia z przeszłości. Istotną kwestią do zastanowienia jest regulacja rzeki. Nieuregulowane rzeki mają tendencję do zmiany przebiegu koryt. Obecne koryta rzek takich jak Rudawa czy Wisła są wymuszone pracami inżynieryjnymi z początku XX wieku. Identyfikuje się co najmniej siedem różnych wariantów przebiegu tych rzek w przeszłości, i tu pojawia się dylemat: które z koryt powinniśmy przywrócić? Bo przecież nie wszystkie. Profesor podkreślił, że renaturyzacja to nie jest powrót do starego koryta, lecz odtworzenie zwierciadła wody w tkance miejskiej (nawet jeżeli niedokładnie w tym samym miejscu). Dawne tereny zalewowe nie były terenami ochronnymi, a po prostu bardziej narażonymi dzielnicami, gdzie mieszkali najbiedniejsi. Nie były to więc tereny zabezpieczające miasto przed zagrożeniami, jakie niosła rzeka. Wraz z rozwojem miasto coraz bardziej potrzebowało także tych „gorszych” terenów, więc zaczęto się zastanawiać nad metodami ich wykorzystania. Tak jest zresztą do dziś. A odzyskiwanie ich i ochrona odcinków, które mogą zagrażać wylewaniem, pochłaniają kolosalne kwoty. Na przykład modernizacja 20 kilometrów istniejących wałów wiślanych w Krakowie to koszt 93 milionów złotych. Dziś inaczej myśli się o regulowaniu rzek, o ile jest to możliwe. To podejście bliskie renaturyzacji, która nie polega na pozostawieniu rzeki samej sobie, lecz na uważnym obserwowaniu i świadomym nadzorowaniu naturalnych procesów.

Rzeka będąca źródłem wody jest jednocześnie odbiornikiem wód zużytych, czyli ścieków. Brak dostępu do czystej wody spowolnił rozwój Rzymu, z taką samą barierą rozwoju zmagał się Londyn. Te bolączki dzieli 2000 lat rozwoju cywilizacji. W starożytnym Rzymie rozwiązaniem były akwedukty, a we współczesnym Londynie — pierwsze stacje uzdatniania wody.

Na koniec prelegent pokazał swoje zdjęcie z wolnego czasu spędzonego nad wodą, w kajaku i zachęcił do odkrywania rzek i zaprzyjaźniania się z nimi także prywatnie. „Odkrywajmy te rzeki w skali mikro, w skali makro i w skali decyzyjnej”.

Po Biennale, gdy emocje nieco opadły, porozmawiałam z moderatorem panelu Marcinem Bratańcem, aby wrócić myślami do tego wydarzenia oraz wysnuć wnioski z niego płynące. Zapraszam do lektury.

 
Marta Kulawik


fragmenty prezentacji dzięki uprzejmości uczestników panelu dyskusyjnego

fot.: Patryk Czornij

Głos został już oddany

PORTA BY ME – konkurs
Sarnie osiedle - dni otwarte 15-16 listopada
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE