Chrystian IV Oldenburg, król Danii i Norwegii, prawdopodobnie kojarzony w Polsce głównie ze względu na dość niezdecydowaną politykę militarną, szczególnie względem krajów nadbałtyckich, niewątpliwie odznaczył się w historii architektury duńskiej. Po dziś dzień znaczna część frontów obiektów ufundowanych przez króla oznaczona jest symbolami RFP, będącymi akronimem motta władcy „Regna Firmat Pietas” znaczącego „Bojaźń Boża wzmacnia królestwa”. Jako pasjonat architektury nie skąpił funduszy na lokalne budownictwo i rozwój urbanistyczny. W samej tylko Kopenhadze znany jest ze wzniesienia tak ważnych instytucji, jak budynek giełdy czy zamek Rosenborg. Także ufortyfikowany port Christianshavns wzniesiono na polecenie Chrystiana IV. Obecnie sąsiedztwo stanowi część „wewnętrznego miasta”, czyli dzielnicy Indre By.
szkic koncepcyjny
© Studio Olafur Eliasson
Współczesna Kopenhaga budzi wiele skojarzeń. Tu zaczął się fenomen Bjarke Ingels Group (BIG), o rozwoju urbanistycznym tego ośrodka uczą się na studiach młodzi adepci architektury, a od pewnego czasu co roku w świat pędzi informacja o coraz to bardziej wyszukanych realizacjach czy projektach, w tym ikon takich jak „The Black Diamond” z 1999 roku. Kopenhaga jest zbiornikiem pełnym nowych idei i kierunków. Nie należy jednak zapomnieć, że także historyczna zabudowa posiada swój wyraźny i niepowtarzalny charakter.
Obok zagadnień architektonicznych stolica Danii jest kojarzona również ze względu na swoją barwną tkankę kulturową i społeczną. Kanały wodne, akcent położony bardziej na ruch pieszy i rowerowy niż w większości innych miast europejskich i poczucie przestrzeni związane z tymi zjawiskami są istotnymi elementami tutejszej kultury. Christianshavns ucieleśnia to niepowtarzalne „coś”, które definiuje współczesną Kopenhagę. Obecność budynku Opery i Wolnego Miasta Christianii dobitnie podkreśla, że tu drzemie lokalny duch.
Nowo powstały most Cirkelbroen wyrasta z tego ducha. Idzie ramię w ramię z tutejszym genius loci i wzbogaca je o nowy, ciekawy składnik.
rzut i schemat działania konstrukcji zwodzonej/przesuwnej
© Studio Olafur Eliasson
Choć kładka jest elementem nowym, o bardzo zdecydowanej i rozpoznawalnej formie, to jest głęboko zakorzeniona w historii i charakterze dzielnicy. Marynistyczny wygląd, owszem, jest zasługą imaginacji projektanta, ale to pamięć o XVI‑wiecznym rodowodzie ściśle powiązanym z żeglugą sprawia, że ta okrętowa forma pasuje tu doskonale. Z oddali sprawia wrażenie lasu (lub zważając na ich ilość — zagajniczka) masztów łodzi i kutrów zacumowanych po obu stronach kanału. Nic w tym dziwnego, gdyż w zasadzie jest to las masztów, lecz nie na okrętach, a wystających z pięciu okrągłych, ruchomych podstaw, tworzących strukturę przejścia.
Ponieważ waterfront tutejszego kanału stanowi w pewnym sensie celebrację roli pieszego w mieście i ruchu wywołanego pracą ludzkich mięśni bardziej niż spalaniem paliwa płynnego, istotne jest, że kładka nie pełni funkcji wyłącznie komunikacyjnej. Ma stać się punktem spotkań, landmarkiem stanowiącym istotny punkt orientacyjny dla spotykających się tu ludzi w stopniu co najmniej takim, jak bezlitośnie obskakiwany na jednej nodze każdego roku przez tracących równowagę maturzystów krakowski „Adaś”. Wprawdzie otoczenie istniejącą już architekturą przez wielkie „A” może te aspiracje utemperować, ale to czas pokaże na ile te ambicje są zasadne. Nie należy jednak traktować kładki jako zbędnego dodatku. Zdecydowanie jest elementem samostanowiącym i bardzo wyróżniającym się w otoczeniu.
Choć bezpośrednie połączenie Christiansbro z Applebys Plads mostkiem w przedłużeniu nabrzeża nie jest absolutnym centrum idei projektowej, to też na złe otoczeniu nie wyjdzie i pięć tysięcy przechodniów codziennie dziękować będzie za skrócenie drogi. Tak samo zresztą, jak wprowadzenie wyraźnie wertykalnych elementów barwnej, czerwonej barierki czy zdecydowanie nieprostokreślnej geometrii przejścia wzbogaci wizerunek waterfrontu.
Decyzja o wprowadzeniu dużych okręgów, nieułożonych w osi także jest głęboko uzasadniona pomysłem, jaki Cirkelbroen reprezentuje. Celowe wydłużenie drogi ma zachęcić przechodniów do zatrzymania się na chwilę i poświęcenia chwili na odczucie miejsca, w którym przyszło im się znaleźć.
Kładka z pewnością jest projektem odważnym i charakterystycznym. Można powiedzieć, że jest bardzo malarskim elementem otoczenia. Z powodzeniem mogłaby się znaleźć w tle Williama Turnera w towarzystwie barwnego nieba i zachodzącego słońca. Pewnie nie stanie się tak popularnym punktem na turystycznej mapie Kopenhagi, jak odwiedzana z różnych względów niedaleka Christiania czy opera. Nie należy jednak wątpić, że jest to cenny element lokalnej kultury architektonicznej i społecznej. Chrystian IV byłby z niego dumny.
Maciej KAPOŁKA
fot.: Anders Sune Berg
© Studio Olafur Eliasson