Dziecko biegnie za piłką, z naprzeciwka w jego stronę zmierza mężczyzna o nieproporcjonalnie dużych stopach. Nad nimi unosi się kanciasty samochód z okrągłymi reflektorami. Całej scenie z boku przygląda się dziwny, nieproporcjonalnie wysoki dom z jedną parą drzwi w parterze, jednym oknem na piętrze oraz dwuspadowym dachem o płytkich okapach. Dom stoi na rogu wąskiej ulicy albo też nie stoi nigdzie, ponieważ jest domem przenośnym, ciągniętym przez swojego właściciela na saniach. Być może projektant znaku D‑40 pozostawił tutaj pole do interpretacji albo też nie podejrzewał, że ktokolwiek będzie się nad tym zastanawiał.
znak D-40
© Wikimedia Commons
Znak drogowy D‑40, zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem stosowany jest dla oznakowania stref zamieszkania, czyli miejsc, w których obowiązują pierwszeństwo dla pieszych, ograniczenie prędkości pojazdów oraz nakaz parkowania wyłącznie w wyznaczonych miejscach. W strefach zamieszkania ustawodawca zalecił nawet stosowanie rozwiązań wymuszających powolną jazdę, takich jak progi zwalniające, zmiany kierunku jazdy oraz miejscowe zwężenia jezdni. Akt prawny dotyczący znaków drogowych niezamierzenie formułuje pojęcie bliźniacze do holenderskiego woonerfu, czyli miejskiej ulicy, która godzi potrzeby wszystkich uczestników ruchu drogowego oraz kwestie bezpieczeństwa i walory estetyczne.
przebudowany odcinek ulicy 6 sierpnia
fot.: Wojciech Stępień
Pierwszy woonerf w Polsce (pierwszy przynajmniej od czasu, kiedy słowo „woonerf” zyskało na popularności nad Wisłą) sfinansowany został ze środków budżetu obywatelskiego, czyli z puli funduszy pochodzących z rocznego budżetu gminy, o której przeznaczeniu decyduje się w drodze powszechnego głosowania na wniesione wcześniej propozycje mieszkańców. Za sprawą gwiazdy pierwszego, łódzkiego budżetu obywatelskiego, czyli przebudowie odcinka ulicy 6 sierpnia, taką formę decydowania o gminnych celach inwestycyjnych można uznać za szczególnie istotną w kontekście potrzeb miejskich przestrzeni publicznych.
W spadku po dziewiętnastowiecznej, spekulacyjnej gospodarce gruntami śródmieście Łodzi odziedziczyło deficyt przestrzeni publicznych – niewielką ilość miejskich placów oraz rzadką siatkę ulic, o które trwa bój — czy mają być przeznaczone do transportu kołowego, czy rowerowego? Na handel, czy na zieleń? Mają być używane na co dzień, czy tylko od święta? Z kolei druga połowa dwudziestego wieku otoczyła starą Łódź pierścieniem osiedli mieszkaniowych, w których przekleństwem jest nadmiar i niewielki stopień zagospodarowania przestrzeni publicznych.
W takich warunkach, w towarzystwie (przynajmniej początkowo) politycznej wstrzemięźliwości w podejmowaniu kontrowersyjnych decyzji, przy okazji corocznych edycji budżetu obywatelskiego do głosu dochodzą kreatywność i oddolna inicjatywa mieszkańców.
park kieszonkowy na rogu ulic S. Więckowskiego i 28 Pułku Strzelców Kaniowskichpark kieszonkowy
na rogu ulic S. Więckowskiego i 28 Pułku Strzelców Kaniowskich
fot.: Wojciech Stępień
Od 2013 roku, czyli od pierwszego publicznego głosowania nad miejskimi wydatkami, kilkanaście ulic miasta przekształconych zostało na woonerfy — źródłem idei i finansowania pierwszych przebudów był ŁBO, w tej chwili miasto w toku modernizacji układu komunikacyjnego wdraża doświadczenia z woonerfów przy okazji coraz większej ilości inwestycji drogowych. Kilka niezagospodarowanych parceli w oczekiwaniu na kupców i inwestorów zamieniło się w parki kieszonkowe i place zabaw — w tym w przeszłości bezskutecznie wystawiana na sprzedaż działka na rogu ulic Traugutta i Sienkiewicza, na której urządzono jedyny w tej części miasta duży plac zabaw.
plac zabaw na rogu ulic R. Traugutta i H. Sienkiewicza
fot.: Wojciech Stępień
Część rekreacyjnych terenów zlokalizowanych na osiedlach przeżywa drugą młodość dzięki remontom i wyposażeniu w infrastrukturę sportową i małą architekturę — jak na przykład „Park na Młynku”, czyli teren zielony otaczający niewielki staw, którego został urządzony od podstaw, a jego sukcesywne doposażanie stało się nieodłączną pozycją w każdej z edycji ŁBO. Zwrotem w myśleniu o komunikacji wewnątrz miasta był system roweru miejskiego oraz projekty infrastruktury rowerowej — od ścieżek rowerowych po zmianę organizacji ruchu w obrębie nieprzebudowywanych ulic przez zmianę oznakowania.
ul. 28 Pułku Strzelców Kaniowskich, kontrapas oraz śluza rowerowa
fot.: Wojciech Stępień
Zarówno istota, jak i rzeczywista rola łódzkiego budżetu obywatelskiego mogą być oceniane jako faktyczna, demokratyczna forma dysponowania miejskimi pieniędzmi, ale również jako sprytny sposób na uniknięcie politycznej odpowiedzialności za decyzje, czy też po prostu narzędzie w rękach specjalistów od public relations. Niezależnie od tej oceny część środków przeznaczonych na łódzki budżet obywatelski w pewnym stopniu wpłynęły na obraz przestrzeni publicznej miasta, być może nawet publiczne głosowanie było jedyną szansą na skuteczne wdrożenie niektórych pomysłów.
rzeźba przedstawiająca jednorożca – zlokalizowany w sąsiedztwie przystanku tramwajowego ochrzczonego szyderczym mianem „stajni jednorożców”
fot.: Wojciech Stępień
Przestrzenie publiczne stanowią jednak niewielki procent ze wszystkich zadań realizowanych w ramach łódzkiego budżetu obywatelskiego, któremu towarzyszy obawa, że oddolne inicjatywy zmuszone są konkurować z próbami zaspokojenia innych sfer, które nie doczekały się odpowiedniego finansowania jak a przykład wyposażenie bibliotek, czy modernizacja szkół — pomimo że obszary te należą do zadań własnych gminy.
Budżet obywatelski w Łodzi funkcjonuje od 2013 roku. Od tego czasu mieszkańcy miasta zagłosowali za wydaniem około 280 mln zł na ponad 1200 zadań dzielnicowych i ogólnomiejskich. W ostatnich wyborach samorządowych starająca się o reelekcję prezydent Hanna Zdanowska, matka chrzestna ŁBO, zwyciężyła w pierwszej turze, otrzymawszy 70,2 procent głosów.
ul. S. Pogonowskiego – projekt przebudowy z wykorzystaniem doświadczeń w realizacji pierwszych woonerfów,
finansowanie przebudowy niezwiązane z budżetem obywatelskim
fot.: Wojciech Stępień