Dyskusje na temat wrocławskiego pałacu Hatzfeldów trwają od kilkunastu lat, ale w tym roku temat stał się wyjątkowo głośny po tym, jak Urząd Miasta ogłosił przetarg na kupno działki znajdującej się w ścisłym centrum miasta i stojącego na niej pawilonu wybudowanego w 1974 roku według projektu profesora Edmunda Małachowicza.
Pawilon ten stoi w miejscu dawnego pałacu i obejmuje jego ocalałe fragmenty. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat mieścił on siedzibę Biura Wystaw Artystycznych „Awangarda” prezentującą sztukę współczesną. Dwa lata temu, z uwagi na bardzo zły stan techniczny obiektu, BWA zostało przeniesione do pomieszczeń wystawienniczych na antresoli budynku Dworca Głównego. Wkrótce miasto znalazło dla galerii nową lokalizację, również w centrum miasta, choć na pewno nie w tak prestiżowym punkcie. Tymczasem historyczny już pawilon z częścią frontowej elewacji pałacu pozostał na swoim miejscu, z podstemplowanym portalem, kolumnami wzmocnionymi metalowymi obejmami, opustoszały i czekający na ostateczną decyzję władz miasta.
stan obecny dawnego pałacu, 2020 r.
fot.: Dobrochna Stobiecka
Nietrudno sobie wyobrazić ile sprzecznych głosów, protestów i kontrowersji wzbudził werdykt mówiący o chęci sprzedaży deweloperowi tego bardzo ważnego dla Wrocławia miejsca. Protestowali artyści, architekci, mieszkańcy dzielnicy, członkowie różnych stowarzyszeń, a nawet niektórzy urzędnicy. Ruszyła lawina spotkań i dyskusji, lokalnych audycji radiowych i telewizyjnych, artykułów w prasie.
Nie bacząc na pandemię, spotkali się również konserwatorzy zabytków, by po raz kolejny zabrać głos w tej sprawie, przedstawiając najbardziej obiektywne i zarazem profesjonalne podejście do tematu. Debata miała miejsce w drugiej połowie września 2020 roku i była jedną z kilku, na których przedstawiane były propozycje, co dalej zrobić z obiektem. Głos zabierali historycy sztuki i architekci — członkowie śląskiego oddziału Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków, jak również urzędnicy — Wojewódzka Konserwator Zabytków i Architekt Miasta. W jednym punkcie wszyscy dyskutanci byli zgodni — obiekt w obecnej formie dłużej nie może istnieć.
historia działki i pałacu
Konkretne rozwiązanie zaproponował dr hab. Jerzy Kos z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego. Przypomniał historię pałacu i to, jakie znaczenie miał dla miasta zarówno obiekt, jak i działka, na której został wybudowany. Już w średniowieczu w tym miejscu stał browar księcia brzeskiego, w XVI wieku książęta ziębicko‑oleśniccy zbudowali tam swoją siedzibę. Obiekt był w ciągu stuleci przebudowywany, zmieniał też właścicieli, w końcu został rozebrany, a na jego miejscu, w latach 1765–1774 wybudowano pałac Hatzfeldów. Autorem projektu był Isidor Canevale, francuski architekt mieszkający w Wiedniu.
pałac Hatzfeldów, rys. Carl Würbs (1807–1876); Ludwig Rohbock (1824–1893), XIX wiek
© Digital Library of Silesian Voivodeship | Wikimedia Commons
Jak podkreślił Jerzy Kos, obiekt był wyjątkowy, nie tylko dlatego, że projektowany przez Francuza, ale również ze względu na niespotykany we francuskiej architekturze tego okresu klasycystyczny styl wyrażony w rzymskiej formie elewacji. Co prawda o pałacu pisano w 1941 roku, że był przykładem prawdziwego, pruskiego klasycyzmu, był to jednak ewidentny przejaw propagandy NSDAP. Kos zaznaczył, że dzieło Canevala miało więc wielką wartość stylistyczną w kontekście architektury mieszczańskiej i wrocławskiej, a także francuskiej.
konkurs architektoniczny
Wnętrza, jak określił prelegent, skomplikowane i mniej udane, zaprojektował Carl Gotthard Langhans, natomiast godne podziwu były ich dekoracje. Niestety realizacja pałacu trwała długo i nigdy nie została zakończona, choć obiekt funkcjonował prawie 170 lat. W 1802 roku pałac został sprzedany miastu, które stworzyło tam siedzibę władz administracji publicznej — zarządu Rejencji Wrocławskiej.
widok ulicy Wita Stwosza, z lewej fragment pałacu Hatzfeldów, praca O. Günthera-Naumburga z początku XX wieku
© archiwum Muzeum Architektury we Wrocławiu
Był to więc do 1945 roku jeden z najważniejszych budynków w mieście, nie tylko ze względu na lokalizację, format i architekturę, ale też funkcję. Z tego okresu zachowało się co prawda dużo niemieckich zdjęć pokazujących pałacowe wnętrza, ale dokumentacja architektoniczna jest znikoma — istnieją jedynie rysunki elewacji frontowej i bocznej. Kos stwierdził, że bezsensowna jest więc rekonstrukcja całej bryły, zważywszy na brak możliwości finansowych dla tak kosztownego przedsięwzięcia. Wykonalne byłoby ewentualnie odtworzenie fasady, z pozostawieniem do swobodnej aranżacji zarówno reszty bryły i wnętrz, jak i dziedzińca. W opinii Jerzego Kosa najlepszym rozwiązaniem byłoby więc ogłoszenie międzynarodowego konkursu architektonicznego na zagospodarowanie tego, co zostało z pałacu, z zastrzeżeniem, że galeria BWA powinna w obiekcie pozostać.
ruiny pałacu, 1954 r.
fot.: Janina Mierzecka © archiwum Muzeum Architektury we Wrocławiu
rekonstrukcja jest picem
Podobne zdanie zaprezentował profesor Rafał Eysymontt, również historyk sztuki z Uniwersytetu Wrocławskiego, pokazując, w ilustrowanej zdjęciami z całego świata prezentacji, gdzie leżą granice rekonstrukcji. Profesor przywoływał przykłady odtwarzania i kopiowania obiektów, podkreślając, że jest to tworzenie reprintu, a nie historii (na przykład fragmenty Wenecji w Las Vegas, czy getto w muzeum Polin w Warszawie), wspomniał również o popularnej, choć nie zawsze uzasadnionej retrowersji całych fragmentów zabudowy miasta (na przykład kamienice na Starym Mieście w Głogowie). Przytoczył również słowa sławnego architekta Helmuta Jahna, autora między innymi warszawskiego budynku Cosmopolitan, który powiedział: „rekonstrukcja jest picem”.
W związku z pałacem Hatzfeldów profesor Eysymontt położył nacisk na określanie reintegracja urbanistyczna. Zauważył, że istniejący obiekt należy rozpatrywać w kontekście ulicy i jej skali, a zarówno historyczna skala, jak i obecna — po wybudowaniu nowego biurowca w sąsiedztwie — jest duża, przerastająca znacznie gabaryty stojącego w miejscu pałacu pawilonu.
pałac Hatzfeldów we Wrocławiu przez wiele lat był siedzibą BWA
fot.: Fred Romero | Wikimedia Commons © CC BY 2.0
W tym samym duchu wypowiadał się Piotr Fokczyński, Architekt Miasta i kilku kolejnych dyskutantów — dla wszystkich istotne było stworzenie nowego obiektu z zachowaniem oryginalnych elementów historycznych, który byłby tak samo reprezentacyjny i prestiżowy, jak niegdyś pałac Hatzfeldów.
powrót do historycznej formy?
Jedyne odrębne zdanie zaprezentował dr Maciej Małachowicz, architekt i syn projektanta istniejącego pawilonu. Stwierdził, że można albo przywrócić starą formę obiektu, albo dać swobodę architektom, wskutek czego powstanie prawdopodobnie kolejny zły obiekt. Jedynym właściwym wyjściem, według Małachowicza, byłoby w tej sytuacji rzetelne konserwatorskie podejście do tego trudnego tematu.
Co ciekawe — to nie historycy sztuki szukali rozwiązania w historycznej formie, ale architekt i to w sytuacji, kiedy już w 1974 roku zostało zaproponowane i zrealizowane coś zgoła odmiennego, wówczas bardzo nowoczesnego, co przetrwało do dzisiaj.
© Mateusz Ruranski
Trudno sobie wyobrazić, jak potoczą się dalej losy pałacu — może będzie czekał na ratunek tak, jak miało to miejsce przez prawie trzydzieści lat po wojnie, kiedy profesor Małachowicz prowadził batalię o zachowanie czegokolwiek z walącego się i rozbieranego na cegły obiektu. Na razie Wrocław czeka na oficjalne stanowisko w tej sprawie Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków, które miejmy nadzieję, będzie miało wpływ na decyzję władz miasta.