reklama
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Poznańskie plomby, czyli o uzupełnianiu miejskiej zabudowy

07 lipca '20

Od ostatniej wojny minęło 75 lat, ale Poznań do dziś uzupełnia spowodowane nią ubytki w ścisłym centrum. Plombuje się też wyrwy z późniejszych dekad — efekt wyburzeń pod niezrealizowaną modernizację śródmieścia. Efekty są różnej jakości. Mianownik jest od lat ten sam: niekonsekwencja.

Po budowie nowych poznańskich dzielnic w latach 70. i 80. w ostatniej dekadzie XX wieku powrócono do plombowania śródmiejskiej tkanki. Co prawda, już w poprzedniej dekadzie uzupełniano ubytki w pierzejach szeroko rozumianego centrum, ale była to jedynie przygrywka do tego, co zaczęło dziać się po ustrojowym przełomie. Miasto zrezygnowało wtedy z przestrzennej ekspansji zadekretowanej w czasach Gierka i postawiło na zagęszczenie w dotychczasowych granicach. Modernistyczne koncepcje, z przelotowymi trasami tnącymi centrum, poszły w odstawkę i można było bez obaw zabudowywać terenowe rezerwy. Do szuflady trafił też modernizm, zatem plomby starały się prowadzić dialog z architekturą sprzed pierwszej wojny światowej.

postmodernistyczne wariacje

Lata 90. to również czas, gdy w Poznaniu do łask wraca archetyp miejskiej kamienicy trzymającej gabaryt wyznaczony jeszcze w czasach zaborów. Najwięcej plomb powstaje wtedy w dzielnicy Jeżyce przyłączonej do Poznania w 1900 roku. To głównie postmodernistyczne wariacje na temat secesji i eklektyzmu, akceptowalne w dzielnicy o mniejszym znaczeniu symbolicznym niż sięgające średniowiecza Stare Miasto, Śródka i Chwaliszewo oraz ścisłe centrum z XIX wieku.

postmodernistyczne
uzupełnienie zabudowy dzielnicy Śródka, 1997, proj.: Klimaszewska&Biedak

postmodernistyczne uzupełnienie zabudowy dzielnicy Śródka, 1997, proj.: Klimaszewska&Biedak

fot.: Jakub Głaz

Na tym najistotniejszym dla miasta obszarze, nowa architektura pojawia się w latach 90. ostrożniej i rzadziej. Jest przy tym bardzo zależna od wytycznych miejskiego konserwatora zabytków. W kolejnych dekadach inwestycji jest już więcej, ale konserwatorskie dyrektywy odgrywają równie poważną rolę, tyle że bywają odmienne — stoją za nimi kolejni szefowie biura MKZ.

Pierwsza dekada po 1989 roku naznaczona jest podejściem ówczesnego konserwatora Witolda Gałki. Zależy mu, żeby w dużych śródmiejskich realizacjach projektanci dzielili elewacje na mniejsze partie. Ma to być odwołaniem do dawnych podziałów parcel i pierzei. Czasem ta luźna retrowersja ma sens, innym razem jest sztuką dla sztuki — nowe podziały nie zawsze pokrywają się z historycznymi.

W toku długiej wymiany korespondencji konserwatorów z projektantami rodzi się więc pierwsze staromiejskie centrum handlowe: Kupiec Poznański przy pl. Wiosny Ludów [proj.: Litoborski+Marciniak, 2000], którego zwartą bryłę rozczłonkowują dodatki wymuszone przez konserwatorów (mają one zniknąć po modernizacji obiektu, której start planowany jest na ten rok).

widok ze starego koryta Warty
(obecnie parking) na plomby z pierwszej dekady XXI wieku przy ul. Garbary

widok ze starego koryta Warty (obecnie parking) na plomby z pierwszej dekady XXI wieku przy ul. Garbary;
po lewej zespół zabudowy autorstwa pracowni Klimaszewska&Biedak, po prawej: apartamentowiec i hotel projektu biura Litoborski+Marciniak

fot.: Jakub Głaz

Podobnie dzieje się z pierzeją przy ul. Garbary [proj.: Klimaszewska&Biedak]. Postmodernistyczna elewacja sporych rozmiarów plomby pocięta jest na kilka kamienicopodobnych części. Kilkaset metrów dalej, przy skrzyżowaniu Garbar i Małych Garbar, ci sami architekci kreują w ostatnich latach XX wieku, pod dyktando konserwatora, kolejną koncepcję utrzymaną w podobnym duchu. Szczęśliwie, w 2005 roku planowany wcześniej parawan „kamienicznych” elewacji zostaje zastąpiony tam jednorodną współczesną elewacją [proj.: Jacek Bułat].

 

Głos został już oddany

PORTA BY ME – konkurs
Sarnie osiedle - dni otwarte 15-16 listopada
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE