Kliknij i zobacz jak w prosty sposób opublikować swój projekt w A&B
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Park kulturowy, który nigdy nie powstanie

27 lutego '23

Chciałbym pójść na spacer po parku kulturowym, który nigdy nie powstanie, a moment, w którym zapomnimy o jego „walorach estetycznych”, dla wielu będzie dniem ostatecznego zwycięstwa nad wrzaskiem przestrzeni.

Wyobraźcie sobie spacer po zatłoczonej zabetonowanej ulicy nowoczesnego osiedla mieszkaniowego, z której widać okna na nieprzekraczające dziesięć metrów kwadratowych mikroapartamenty w typie luxury, wiążące się z kosztami trzydziestoletniego letniego kredytu hipotecznego.

Idąc po tej betonowej uliczce, mijacie „plac zabaw” o wielkości mniejszej niż wyżej wymieniony apartament, na której mijacie huśtawkę, z której ostatni raz ktoś skorzystał mniej więcej nigdy. Powoli zbliżacie się do bramy zamkniętego osiedla, z którego nie da się wyjść żadną inną stroną.

plac zabaw, nominowany w konkursie „Krakowski Archibubel”

plac zabaw, nominowany w konkursie „Krakowski Archibubel”

© Stowarzyszenie Ulepszamy Kraków

Gdy już wyjdziecie z osiedla, staniecie przed postgierkowskimi osiedlem pomalowanym na wszystkie kolory, które można nazwać nieneutralnymi. Oranże, pompejańskie róże, błękity i granaty tak nienaturalne, że aż skrzywiacie oczy. Kolorystyczny wyścig po estetyczne oślepienie dodatkowo okraszone zostanie nieograniczoną ilością banerów reklamujących ocieplanie, środki owadobójcze i kolejny przeciętny serial na streamingu. W skrócie: pasteloza pogania reklamozę.

krakowski przykład likwidacji reklamozy

krakowski przykład likwidacji reklamozy

© Pogromcy reklamozy

Zaraz za blokowiskami wejdziemy wprost na rozgrzaną do granic możliwości miejską patelnię, do której dostaniemy się przechodząc podziemnymi kanałami, potocznie zwanymi „przejściami podziemnymi”, które na myśl mogą przywołać nam tylko filmowe produkcje postapokaliptyczne. Gdy już jednak znajdziemy się w centrum miasta, które może być w Polsce albo zdominowane przez turystów (duże miasto), albo opustoszałe (małe miasto), wejdziemy w strefę dogrzewania się i szybkiego spalania, którą postanowiono zrobić, żeby przypadkiem jakieś dofinansowanie nie przepadło. Gdy już przejdziemy przez te wszystkie odmiany zamkniętych osiedli, reklamoz, pasteloz, betonoz i podziemi, może nas olśni, że nie warto tego kiedyś stracić i powołamy park kulturowy?

projekt „rewitalizacji” rynku w Zakliczynie

projekt „rewitalizacji” rynku w Zakliczynie

© Urząd Miasta Zakliczyn

park, który nigdy nie powstanie

Zabarwiona ironią powyższa wizja nie jest czymś odkrywczym. O wszystkich problemach związanych zpolską przestrzenią Architektura&Bizes opowiada od lat. Z każdą uchwałą reklamową, odbetonowaniu kolejnego skweru czy euforii wynikającej z niewielkich kroków ku lepszej przestrzeni, cieszymy się wielką radością.

Wizja zniknięcia wszystkich tych problemów (nie licząc znacznie większego problemu, jakim jest chaos przestrzenny) jest piękna, ale wymaga jednak już teraz zastanowienia. Czy powinniśmy, w jakimś kształcie pozostawić dziedzictwo zaszyldzonej Polski, wylewającej się ze wszystkich stron pastelozy z jej pstrokatymi kolorkami czy ukochanej przez polskich włodarzy kostki brukowej?

kultowy warszawski hotel też może zmienić swoje oblicze

kultowy warszawski hotel też może zmienić swoje oblicze – choć takie pomysły to narazie czysta teoria

fot. Adrian Gucyk | © Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0.

Ledwo kilka miesięcy minęło od momentu wyburzenia Solpolu, który przez wiele lat uchodził za największą architragedię Wrocławia, aż (nie przez większość) został uznany za istotne dziedzictwo miasta, którego niestety nie doceniono na czas. Gdy pojawiają się głosy o zamalowywaniu hotelu Sobieski na nijaką biel zamiast pstrokacizny, która jest nieodłącznym elementem tego budynku, pojawiają się głosy sprzeciwu.

Być może, gdy wygnamy już reklamozę uchwałami, odbetonujemy centra i zastąpimy pstrokacizm mniej bolesnym dla oczu zestawem kolorów, przyjdzie nam myśl, że dziedzictwo ostatnich trzydziestu lat to nie tylko ciekawe realizacje architektoniczne czy wyjątkowo udane przestrzenie, ale również „wrzask przestrzeni” i „wanna z kolumnadą”. Sceptycy mogą hamować mój entuzjazm do konserwacji dziadostwa, widząc, że ten problem jest na tyle utrwalony w naszej kulturze, a pierwsze przebłyski zmian są dość nowe, że ostatnie przykłady bylejakości znikną za dziesiątki lat. Może warto „nie naprawiać” świata w całości od razu, a gdzieś zostawić przykład dla następnych pokoleń, które z niedowierzaniem spojrzą co uczyniliśmy samym sobie, nawet jeśli to czysto teoretyczne spostrzeżenie?

nieistniejący wrocławski Solpol

nieistniejący wrocławski Solpol

fot. Volens Nolens Kraplak | © Wikimedia Commons CC BY-SA 4.0

Wiktor Bochenek

Głos został już oddany

IGP-DURA®one – system powlekania proszkowego
SIATKA - METAL - PROGRESS
Ekologiczne nawierzchnie brukowe
INSPIRACJE