Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Robert Konieczny o kondycji zawodu architekta

31 marca '22

Artykuł ukazał się w kwietniowym numerze A&B.

Zawód architekta jest i zawsze będzie związany z ogromną odpowiedzialnością, i to potrafi ciążyć. Im ambitniej człowiek podchodzi do zawodu, tym oczywiście bardziej. W KWK Promes wiemy, czym jest ta presja. Mnie boli jednak coś innego: stawki za projekty architektoniczne w Polsce są żenująco niskie i tu nie jest winien nikt inny tylko my sami — środowisko architektów. To jest coś, co po prostu nie mieści mi się w głowie.

Projektujemy w różnych miejscach za granicą, w tej chwili między innymi w Niemczech, Litwie, Czechach, i wszędzie te kwoty stanowią mniej więcej 10 procent wartości inwestycji. U nas jest to wyceniane zdecydowanie gorzej. Kiedy szukaliśmy biura partnerskiego do projektu Galerii Sztuki Współczesnej PLATO w Ostrawie, okazało się, że bez względu na rangę pracowni stawki były mniej więcej takie same, od bardzo dobrych biur po te bardzo przeciętne, proponowane ze strony miasta.

Dobija mnie, że nagminnie robi się koncepcje za darmo. Szczególnie przykre, że praktykują to również ludzie, po których byśmy się tego nie spodziewali, osoby kierujące dużymi pracowniami, uznani architekci. Najpierw koncepcja, potem dopiero podpisanie umowy. To przyzwyczaja klientów do tego, że myślenie nic nie kosztuje.

From the Garden House

From the Garden House

fot.: Jakub Certowicz, © KWK Promes

Przytoczę pewien przykład, który uzmysławia, jak sami jako środowisko strzelamy do własnej bramki. Zostaliśmy zaproszeni do zamkniętego konkursu na mieszkaniówkę w Katowicach. Oprócz nas inwestor zwrócił się jeszcze do dwóch pracowni ze Śląska i dwóch warszawskich. Wszystkie dość znane. Projekt w tym miejscu miał już swoją dłuższą historię. Dostarczono nam dokumenty dotyczące tego projektu, część tej dokumentacji już leżała u nas w biurze. Byliśmy po rozmowach z inwestorem, który był przekonany, że chce zrealizować tę inwestycję z KWK Promes, ale wymyślił sobie taki zamknięty konkurs, żeby porównać różne rozwiązania. Pomyślałem: OK, jasne, czemu nie? Inwestor zwrócił się do wszystkich pracowni z prośbą, by przygotowały oferty na zaproponowany przez niego zakres opracowania. Wysłaliśmy wycenę. Po pewnym czasie odebrałem telefon od asystentki, byłem gdzieś w trasie, i usłyszałem, że przyjechał ktoś z tamtej firmy i zabrał dokumentację projektu. Wiedziałem, co się święci. Zawsze macham ręką na takich klientów, ale tym razem postanowiłem zadzwonić do szefa tej firmy.

Na wstępie usłyszałem coś takiego: „Panie Robercie, jestem w szoku, nie spodziewałem się tego po panu. Wszyscy, którzy podeszli do tego konkursu, w ogóle nie chcieli żadnych pieniędzy za przygotowanie tej koncepcji. Jedna śląska firma zażyczyła sobie zwrotu kosztów jedynie za wizualizacje. Mam wrażenie, że KWK Promes próbuje nas naciągnąć”.

From the Garden House

fot.: Jakub Certowicz, © KWK Promes

Co chce pokazać, przytaczając tę historię? Dla prawie wszystkich było to absolutnie normalne, że robi się to za darmo. Akurat ten inwestor nie był tego świadom, ale szybko się w tym utwierdził. A mogliśmy przecież nawet wspólnie ustalić proste zasady — wynagrodzenie czy chociażby zwrot kosztów za wykonaną pracę i poświęcony czas. Bo tak to powinno działać.

Co ja odpowiedziałem tamtemu człowiekowi? Powiedziałem mu tak: „Słuchaj, mam propozycję! Zbliża się weekend, wpadnij do mnie do Arki, usiądziemy, coś ci opowiem i pokażę”. Rzeczywiście przyjechał, nie sam, z partnerami, z całymi rodzinami, kamperami. Poświęciłem cały dzień na to, by ich uświadomić, na czym polega projektowanie, a szczególnie praca koncepcyjna, i że to absolutnie najważniejsza część każdego projektu. Wyjaśniłem im, że jeżeli ktoś nie dostaje wynagrodzenia, to znaczy, że nie ma czasu, żeby poświęcić -naście, -dziesiąt czy -set godzin na to, by wymyślać coś specjalnie dla nich, tylko idzie na łatwiznę, czyli albo coś odkalkuje, albo zrobi coś źle. Posłużyłem się kilkoma przykładami, by pokazać, że niektóre znane im realizacje mają swoje odpowiedniki na Zachodzie, tylko tamte są zazwyczaj trochę lepsze i powstały zdecydowanie wcześniej. Wyjaśniłem im, że postępując w ten sposób, sami stają się zakładnikami tego, jak się projektuje, i to jest niestety u nas nagminne. To spory problem polskiej architektury. O tym się zresztą w ogóle nie mówi. Nawet wśród krytyki architektonicznej nikt o tym nie pisze, nikt się tym nie zajmuje i nikt nie ma odwagi o tym głośno mówić, bo rozpętałoby się piekło. Ale to odrębny, obszerny temat. Wracając do historii, udało mi się tym inwestorom otworzyć oczy, pokazać, że traktując serio takie oferty, skazują się z dużym prawdopodobieństwem na rozwiązania typu kopiuj-wklej, a nie na architekturę najwyższej jakości, której oczekują.

From the Garden House

fot.: Jakub Certowicz, © KWK Promes

Podobnych historii mógłbym opowiedzieć znacznie więcej, co pokazuje, że jako środowisko zdołowaliśmy się sami. I smutne jest to, że bohaterami tego typu historii są nawet topowe nazwiska. Czego więc można się spodziewać od młodych architektów, ludzi, którzy dopiero zaczynają swoją drogę zawodową czy mniej znanych pracowni? Najgorsze jest to, że skutki wykonywania koncepcji za darmo czy zaniżania cen dotykają nas stale. Niedawno znów słyszałem, że nasza wycena prac projektowych jest dużo wyższa niż przeciętna i że powinniśmy ją zweryfikować. Co ciekawe, dzieje się tak w czasie, gdy ceny na rynku budowlanym rosną jak szalone i naprawdę nie jestem w stanie pojąć, dlaczego nie powoduje to naturalnego wzrostu naszych stawek. Stale powtarzam, a tym bardziej dziś, gdy pracy jest tak dużo, że lepiej robić mniej i porządnie za dobre pieniądze niż hurtowo i byle jak za grosze.

Kiedy otwieraliśmy wystawę w Paryżu, jednym z naszych gości był krytyk architektury piszący dla „L”Architecture d”Aujourd”hui” Jean-Philippe Hugron. Wygłosił bardzo ciekawą mowę otwierającą. Niektóre osoby z polskiej części widowni poczuły się tym wystąpieniem urażone. Jean w bardzo zabawny, ale też brutalnie szczery sposób scharakteryzował Polskę jako kraj bez ciekawych punktów odniesienia. Właściwie bez żadnych punktów odniesienia do projektowania czegoś ciekawego.

Na koniec stwierdził, że moja pracownia działa jak Rema Koolhaasa, który projektuje bez takich punktów odniesienia, tylko że on robi to celowo, a my nie mamy wyjścia. Osobiście nie zgadzam się z jego poglądem i uważam, że zbyt ostro stawia sprawę, ale jego prawo, bo jest krytykiem. Był w Polsce dwa razy, nie wiedziałem także, że wpadł na mój wykład, gdy dwa lata temu przyjmowano mnie do Academie d”Architecture. Nasz kraj od dawna go interesuje, bo jest także historykiem architektury. Dlaczego wspominam o nim i o tym, co powiedział, w kontekście tego, o czym wyżej? Bo traktowanie czasu, który mamy przeznaczać na koncepcje, na twórcze myślenie, w taki sposób, że sprzedajemy go za darmo czymś takim właśnie skutkuje. To oczywiście nie jedyny kłopot.

From the Garden House

fot.: Jakub Certowicz, © KWK Promes


Od lat niewiele się zmienia pod tym względem. Mam nadzieję, że młodsi ode mnie to przeczytają, chociaż trudno mieć nadzieję, że nie będą tak postępować. Bo oni przecież mają najciężej. Jeżeli środowisko psuje się od góry, od osób, które wydają się autorytetami, to rozumiem, jak ciężko działać inaczej młodym, bez nazwiska. Sam w młodości byłem gotów niemal wypruć sobie żyły, by dostać zlecenie, żeby zaistnieć. Dopiero teraz mogę sobie pozwolić na robienie również projektów dla idei i wizji, przeznaczając na nie często długie miesiące, a nawet lata. Ale to już inny wątek i temat na osobną rozmowę.

Na koniec powiem więc coś oczywistego: musimy cenić swój czas i swoją pracę. Jeżeli sami nie będziemy się szanować, to nikt nas nie będzie szanował. Mówię o tym od dawna i nic się, moim zdaniem, nie zmienia. Tak prosta, wydawałoby się, sprawa, by dobrze robić swoją robotę za klarowne stawki i godziwe wynagrodzenie, jest u nas nie do przeprowadzenia. Zrzeszenia zawodowe od lat też nic skutecznego w tej sprawie nie zrobiły. W tej chwili tłumaczę sobie to nasze samozaoranie tylko jakimś defektem genetycznym, przypadłością akurat tej polskiej krainy, bo w żaden inny logiczny sposób nie mogę sobie tego wyjaśnić.

Robert Konieczny
KWK Promes

Głos został już oddany

Velux Ad Impression
Odkryj moc światła dziennego z narzędziami projektowymi VELUX!
Ogrzewanie i chłodzenie z grzejnikami Jaga
INSPIRACJE