Z archiwum A&B — najlepsze polskie projekty ostatniego dziesięciolecia
[materiał oryginalny A&B 12'2014]
Krakowski Browar Lubicz zakończył ostatecznie swoją działalność w 2001 roku, niedługo po tym uchwalono plan miejscowy, który jasno sprecyzował co można uczynić z tym wyjątkowym obszarem pełnym zabytkowej zabudowy. W 2010 roku konkurs na zagospodarowanie i adaptację dawnych browarniczych obiektów wygrała koncepcja krakowskiego MOFO Architekci. Warto podkreślić, że powstały na jej kanwie zespół budynków nie jest odgrodzony murem od reszty miasta. Dziś, kiedy browar tętni już nowym życiem, o tej niezwykłej realizacji rozmawiamy z architektem Krzysztofem Wużykiem.
Dorota Wantuch-Matla: Browar Lubicz to realizacja, jakiej do tej pory w Krakowie nie było. Nadużywane przez deweloperów określenie — prestiżowa, wydaje się tu na miejscu bardziej niż w jakimkolwiek innym przypadku. Ale i tak chyba nie jest właściwe, bo słowo prestiż ma w sobie podtekst wykluczający, podczas gdy Browar Lubicz został zaprojektowany tak, by wpiąć się w tkankę miejską, a nie od niej odcinać. Czy może Pan opowiedzieć szerzej o tym projekcie, jego wyzwaniach i o tym, jakie wartości były ważne dla Państwa w procesie projektowym?
Krzysztof Wużyk: Określenie „prestiżowy” jest aktualnie wyprane ze swojego oryginalnego znaczenia, ponieważ w celach marketingowych wielokrotnie jest używane do opisu sytuacji, które nie spełniają tego kryterium i nie chciałbym go tu używać. Dla nas, projektantów architektury, cechą odróżniającą to miejsce od innych naszych zadań było i jest jego położenie w tkance miejskiej, historia tego miejsca, a w szczególności obiekty zabytkowe, które dotrwały do czasu rewitalizacji, a także możliwość kształtowania w jego obrębie nowych przestrzeni i funkcji, które zostały szczegółowo określone w regulacjach Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. W skład zespołu wchodzą budynki istniejące, objęte ochroną konserwatorską oraz nowa zabudowa. Budynki zabytkowe to, przede wszystkim, willa dawnych właścicieli zwana Pałacem Goetzów oraz budynki technologiczne browaru: słodownia, susznia słodu, kotłownia i maszynownia oraz elementy oryginalnych obiektów, takie jak budynek obciągu piwa czy choćby ogrodzenie od strony ulicy Lubicz.
portyk wejściowy do dawnej Willi Goetzów i maszyna do zapinania beczek
fot.: Freelancecommunity © MOFO Architekci
Nowe budynki zostały połączone z istniejącą zabudową w sposób, który w rzucie nawiązuje do rozkładu kubatur w dawnym browarze. Obiekty zachowane do czasów nam współczesnych zostały poddane konserwacji, a częściowo rekonstrukcji oraz wyposażone tak, by spełniały oczekiwania swoich przyszłych użytkowników. Willę zaprojektowano jako budynek biurowy o wysokim standardzie, obiekt słodowni został zaprojektowany dla funkcji gastronomicznej, susznia słodu jest dziś klatką schodową z panoramiczną windą, a odrestaurowana elewacja budynku obciągu piwa wraz z ogrodzeniem stanowią parterową część frontowej elewacji od strony ulicy Lubicz. Nowe budynki nawiązują sposobem ukształtowania elewacji i użytymi materiałami do dziewiętnastowiecznej architektury przemysłowej. Na narożniku elewacji frontowej, który leży w obrysie hali dawnego browaru, zastosowano okna o drobnych podziałach, cegłę o ciemnej barwie nawiązującej do niegdysiejszych fabryk oraz detale elewacyjne charakterystyczne dla dziewiętnastowiecznych wątków ceglanych. Pozostałe elewacje nowo projektowanych budynków charakteryzuje współczesny wygląd i detal o śródmiejskim charakterze.
rzut 1. kondygnacji
Dorota: Jakich trudności nastręcza praca z obszarem i obiektami o randze zabytkowej?
Krzysztof: Prace projektowe w budynkach zabytkowych wiążą się z co najmniej dwoma zbiorami zagadnień. Jeden z nich to poszukiwanie. Rozumiem przez to szczegółową i wielopłaszczyznową analizę istniejących budynków, w tym pod względem estetycznym, a ponadto odnalezienie wyrazu, który chcemy utrwalić w nich w trakcie prac projektowych i wszelkiego typu współczesnych działań. Nie można tu nie wymienić ścisłego współdziałania projektantów i służb ochrony zabytków, w przypadku tego projektu była to bliska współpraca z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków, który osobiście zaangażował się w działania z architektami. Uzgodnienia zaczęły się na etapie koncepcji, a zakończyły się pozwoleniem konserwatorskim, które z kolei było załącznikiem do wniosku o pozwolenie na budowę. Zakres uzgodnień dotyczył budynków zabytkowych oraz fasad Budynku A, widocznych od strony ulicy Lubicz, które w obszarze zajętym w przeszłości przez zabudowę dawnego browaru mają charakter inspirowany architekturą przemysłową tamtego czasu.
widok z parku na dawną słodownię i Budynek A
fot.: Freelancecommunity © MOFO Architekci
Drugim zbiorem zagadnień związanych z pracą z zabytkami są kwestie techniczne, czyli właściwa inwentaryzacja budynku i zagospodarowania terenu, a także dostosowanie (w miarę możliwości) istniejących przestrzeni do współczesnych wymagań użytkowych i prawnych. Realizacja prac w budynkach zabytkowych stawia wysokie wymagania zarówno projektantom, jak i wykonawcom oraz wymaga szczególnego nadzoru specjalistów z zakresu konserwacji zabytków. Niesie też w sobie ryzyko niespodziewanych odkryć, na które muszą być przygotowani wszyscy uczestniczy realizacji. Na przykład w czasie prac konserwatorskich w Pałacu Goetzów natrafiono w jednym z pomieszczeń na fragmenty zabytkowej polichromii zakrytej nowszymi warstwami wykończeniowymi. Po ostrożnym odkryciu i zabezpieczeniu całości zdobień, podjęto decyzję nie tylko o konserwacji odkrytych fragmentów, ale o kontynuacji wzoru na pozostałej części sufitu zgodnie z kompozycją zachowanego fragmentu i dziś jedno z pomieszczeń ma charakter bardzo bliski oryginałowi. Odkrycie polichromii miało swoje konsekwencje, bo wydłużyło czas i utrudniło realizację prac, a przy tym spowodowało wzrost kosztów budowy.
Dorota: Dobra inwestycja jest zazwyczaj wynikową połączenia się kilku czynników, między innymi — świadomego inwestora, dobrego architekta i sprzyjających okoliczności prawno-proceduralnych. Czy dopisałby Pan jeszcze coś do tej listy i jak ocenia Pan pracę nad browarem z tego punktu widzenia. Czy nie było zakusów, by budować gęściej i wyżej?
Krzysztof: Zaskakującym brakiem w wyliczeniu, które Pani przedstawiła jest brak dobrego wykonawcy, bo bez tego ogniwa nie powstanie architektura, która zadowoli przyszłych użytkowników. Ważnym elementem zespołu, który stoi za tak złożoną realizacją są również osoby sprawujące bezpośrednią kontrolę nad realizacją. Dopiero dzięki zaangażowaniu i bezkompromisowości w dążeniu do wysokiego poziomu wszystkich wymienionych przez panią i przeze mnie uczestników inwestycji, udaje się osiągnąć dobry efekt. Słusznie wspomniała pani „sprzyjające okoliczności prawno-proceduralne”, w przypadku browaru mam tu na myśli wkład zespołu, który opracował MPZP dla tego terenu, a który w jasny sposób określił możliwości działania inwestora i projektanta. I to dzięki temu nie było miejsca na zakusy, o które pani pyta. Deweloper kupując nieruchomość, mógł skutecznie ocenić bilans korzyści i ryzyk związanych z inwestycją.
odrestaurowany budynek kotłowni, maszynowni i północno‑wschodni narożnik Budynku A6
fot.: Freelancecommunity © MOFO Architekci
Dorota: Browar Lubicz został w ostatnim czasie zasypany nagrodami i wyróżnieniami, zyskał także dużą przychylność mieszkańców Krakowa, nawet tych, którzy mogą jedynie pomarzyć o kupnie tak drogich mieszkań. Jakie są największe atuty tej realizacji?
Krzysztof: Do trzech aspektów, które wymieniłem już w mojej odpowiedzi na pierwsze pytanie dodałbym kilka elementów, które, mam nadzieję, udało się osiągnąć. Mam tu na myśli kameralną skalę wewnętrznych przestrzeni kwartału, harmonijną mieszankę zabytkowej i nowej architektury oraz szczególny nacisk położony w projekcie i realizacji na detale — od elewacji budynków, poprzez nawierzchnie i małą architekturę, aż po indywidualnie zaprojektowane elementy systemu informacji wizualnej. Partery budynków wzdłuż ulic i wewnątrz kwartału zostały przeznaczone dla działalności usługowej, Browar Lubicz docelowo ma stać się miejscem o różnorodnym programie funkcjonalnym, tak jak dzieje się to w otaczającej go tkance miejskiej.
Dorota: W Krakowie jest wiele obszarów, które dzięki umiejętnej rewitalizacji mogłyby nabrać nowego życia i odkryć dla miasta swój potencjał. Czy Pana zdaniem działania rewitalizacyjne będą istotnym elementem przyszłego rozwoju Krakowa? Jakie miejsca czy budynki mogłyby stać się ich polem w pierwszej kolejności?
Krzysztof: Przychodzą mi do głowy trzy lokalizacje: Fabryka Peterseima, znana jako Erdal przy Rondzie Grzegórzeckim, obszar na wschód od Dworca Głównego, tereny w obrębie śródmieścia użytkowane dzisiaj przez jednostki wojskowe — szczególnie one stanowią dziś, podobnie jak przez lata browar, „dziurę” w tkance miasta.
Erdal, podobnie jak kiedyś Browar Lubicz, znajdował się za miastem, a dziś leży przy jednej z głównych miejskich arterii komunikacyjnych. W przyszłości na przeciwległej działce powstanie nowoczesny kompleks biurowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego. Do Starego Miasta, Dworca Głównego, niedalekich uczelni można stamtąd dojechać w kwadrans, bo teren ma świetny dostęp do komunikacji miejskiej. Pomiędzy budynkami fabryki znajduje się dziś zaniedbany plac manewrowy, który dzięki swoim wymiarom po rewitalizacji będzie mógł stać się dla przyszłych użytkowników kameralną przestrzenią podobną charakterem do tych wewnątrz browaru. Same budynki zachowały się w dobrym stanie, a ich architekturę można z powodzeniem zaadaptować do współczesnych funkcji, uzyskując atrakcyjny efekt połączenia elementów zabytkowych i współczesnych.
wnętrze drugiej kondygnacji dawnej słodowni
fot.: Freelancecommunity © MOFO Architekci
Dorota: Jak ocenia Pan standardy i estetykę krakowskiego budownictwa mieszkaniowego? Jak ocenia Pan politykę miejską w tym względzie?
Krzysztof: Władze Miasta inicjując powstanie miejscowych planów zagospodarowania, mają w rękach skuteczny środek do kształtowania przestrzeni miejskiej. Osoby, które opracowują miejscowe plany (w Krakowie jest to Biuro Planowania Przestrzennego) dźwigają ogromną odpowiedzialność, ponieważ efekty ich działań ucieleśnią się w postaci przestrzeni miejskiej, która może istnieć wiele lat i przez ten czas tworzyć otoczenie życia mieszkańców. Formowanie ram dla działań architektonicznych ma również wymiar ekonomiczny, co może powodować konflikt pomiędzy swobodą inwestycyjną właścicieli nieruchomości a wyznaczonymi przez autorów planów wytycznymi. Przykład browaru jest tu wzorem do naśladowania, ponieważ plan pozwolił inwestorowi oszacować rachunek ekonomiczny, przejrzyście określił możliwości inwestycyjne i wytyczył kierunki działań architektów. Poprzez zastosowanie jasnych definicji i zasad ograniczona została możliwość rozmaitych aberracji od istoty planu. Niestety, aktualnie miejscowe plany dla Krakowa pokrywają dopiero niespełna pięćdziesiąt procent powierzchni miasta, ustalanie wytycznych przestrzennych poprzez decyzje WZiZT uniemożliwia tworzenie uporządkowanej, czytelnej tkanki miasta, dlatego tak ważne jest, aby wysiłek władz miasta miał na celu tworzenie regulacji przestrzennych o szerokim zasięgu, które wygenerują dobrą przestrzeń miejską.
schody do dawnej piwnicy w słodowni
fot.: Freelancecommunity © MOFO Architekci
Dorota: Czy sądzi Pan, że w Krakowie i w Polsce w ogóle zacznie się w końcu rozprzestrzeniać trend budowania niegrodzonych osiedli mieszkaniowych?
Krzysztof: Trudno wyrokować. Trzeba szukać równowagi pomiędzy poszukiwaniem prywatności przyszłych mieszkańców a korzyściami z istnienia przestrzeni wspólnych. Jest to przykład zagadnienia, gdzie nie ma jednej dobrej odpowiedzi w każdej sytuacji. Dobrze, że dyskusja na ten temat toczy się na poziomie społecznym, ponieważ uniemożliwia to bezrefleksyjne przejście nad tym zagadnieniem podczas projektowania nowych osiedli. Z pewnością zapisy tworzonych miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego mogą regulować tę sprawę, dlatego ich tworzenie jest ważne i potrzebne.
Dorota: Dziękuję za rozmowę.