Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Stacje metra na Woli i ich problematyczny design w rok po otwarciu

09 kwietnia '21

Rok po otwarciu nowego odcinka metra na warszawską Wolę sprawdzamy, jak radzą sobie stacje, których projekt zdobył uznanie prasy. Czy przestrzenie wypełnione po brzegi modnymi dodatkami – od neonów po lastryko – dobrze się starzeją?

trzy nowe stacje

4 kwietnia 2020 roku w trakcie pierwszego pandemicznego lockdownu otwarto nowy odcinek warszawskiego metra na Wolę. W ramach inwestycji powstały trzy stacje – Płocka, Młynów i Księcia Janusza. Ich projekt wyłoniono w konkursie zorganizowanym przez warszawski ratusz w 2012 roku. Wygrała koncepcja przygotowana przez BP Metroprojekt oraz Biuro Projektów Kazimierski i Ryba. Koncepcję wystroju stacji opracowały wspólnie biura KiR oraz Archinautów. W zamierzeniach architektów nowe przystanki miały odwoływać się stylistycznie do najbliższej okolicy. I tak na stacji Płocka miedziane ściany i rysunek sufitów nawiązuje do dawnych zakładów elektronicznych. Stacja Młynów z niebieskimi kółkami to odwołanie do basenów Moczydło. Stacja Księcia Janusza to z kolei ukłon w stronę rodu Ulrychów i ich dawnego gospodarstwa na Woli.

Stacje mają podobny układ funkcjonalny peronów, modyfikacjom ulegały przestrzenie przejść podziemnych, liczba wyjść i ich standard – zależnie od warunków terenowych danej stacji. Wyjścia na zewnątrz są ukształtowane w podobny sposób co wnętrza – bazują na wspólnej ramo szklanego kiosku, do którego dodano charakterystyczne motywy.

modne, ale jak długo?

McDonald's

Pierwszy polski McDonald's

fot. Adam Fagen / CC

Biuro Projektów Kazimierski i Ryba to architekci znani przede wszystkim ze swoich efektownych (czasem efekciarskich) projektów z lat dziewięćdziesiątych. To oni zaprojektowali pierwszego polskiego McDonald’sa przyklejonego do ściany „Sezamu” oraz wyburzaną właśnie siedzibę banku BGŻ przy ul. Kasprzaka – będącą dosłownym ucieleśnieniem „stylu okrętowego” w wersji postmodernistycznej. Estetyka ta dziś budzić może nostalgię, śmiech lub politowanie, ale raczej nie podziw. Pytanie, czy podobny los czeka równie efekciarskie wolskie stacje metra? Jak swego czasu zauważyła badaczka warszawskiego postmodernizmu, Aleksandra Stępień-Dąbrowska, „Jeśli lata 90. uznać za dekadę architektonicznego spektaklu, Kazimierski i Ryba byli jej mistrzami ceremonii.”. I trudno im wyczucia do trafiania w popularne gusty odmówić.

Płocka

Metro Płocka

fot. Kacper Kępiński

Stacja Płocka zdaje się być ulubioną nową stacją Warszawiaków i rzeczywiście ze wszystkich trzech jest najbardziej elegancka. Miedziane (lub miedzio-podobne) okładziny ścienne, wielkie podświetlane ledami powierzchnie i inspirowane układami scalonymi rysunki sufitów nadają jej dynamicznego, ale dosyć klasycznego wyrazu. Na posadzkach, tak jak w pozostałych stacjach – lastryko. W tym przypadku białe. Ten sam błąd powtórzono zresztą na Młynowie. Dlaczego błąd? Projektując przestrzenie publiczne należy bowiem brać pod uwagę jej specyfikę, sposób utrzymania, natężenie użytkowania czy możliwość łatwych i szybkich napraw. To nie wystrój biurowca liczony na 5 lat, a przestrzeń, która powinna służyć mieszkańcom jak najdłużej.

Metro Płocka Metro Płocka

fot. Kacper Kępiński

Niestety zastosowane materiały już po roku wyglądają znacząco gorzej niż tuż po otwarciu. Zacieki, przetarcia, pęknięcia. Oczywiście częściowo winą obarczyć można sposób ich utrzymania – choć warszawskie metro raczej nie ma problemu z brudem. Biała posadzka w takim miejscu musiała być ryzykowna. Podobnie z podwieszanymi, szklanymi sufitami. Podobne rozwiązanie zastosowano w szklanych tunelach prowadzących na stacje centralnego odcinka metra. I znów ten sam problem – na półprzezroczystych panelach odkładają się od górnej, niedostępnej strony, złogi kurzu ipyłu. Jedyną drogą ich usunięcia jest demontaż płyt, wycieranie i ponowny montaż. Nie jest to jednak rozwiązanie wygodne ani ekonomiczne. A ekonomiki użytkowania publicznych przestrzeni powinniśmy wszyscy oczekiwać.

Młynów

Metro Młynów Metro Młynów

fot. Kacper Kępiński

Podobnie sytuacja ma się na Młynowie. Najskromniejszy ze wszystkich trzech przystanków, nawiązuje do wody i powietrza. Początkowo stacja miała nosić nazwę Moczydło – i to stąd wzięły się wodne nawiązania. Choć w przypadku tej stacji estetyka jest najmniej intensywna (agresywna?) to tutaj także zastosowano kilka dyskusyjnych elementów. Są nimi np. elementy oświetlenia wykonane z białego tworzywa sztucznego, na którym także osadzają się zanieczyszczenia, dodatkowo powierzchnia się odkształca. Przyjemnym motywem (powtórzonym na wszystkich stacjach) są neony. Estetycznie zaprojektowane i wkomponowane w różnych przestrzeniach stacji, nawiązują do ich ogólnych motywów.

Księcia Janusza

Metro Księcia Janusza

fot. Kacper Kępiński

Najbardziej pstrokata jest ostatnia stacja Księcia Janusza. Tutaj też najbardziej przeszkadza brak konsekwencji i dyscypliny w projektowaniu. Niezliczona liczba odcieni zieleni, które często się ze sobą gryzą, wygląda jakby wynikała raczej ze względów technologicznych niż projektowych. Efektowne słupy w zielono-szary gradient w przestrzeniach korytarzy na poziomie -1 wypadają dosyć przypadkowo. Różne są też odcienie posadzki i lastryka. Słabo na tle wcześniejszych stacji wypadają wyjścia na ulicę. Ostra zieleń w połączeniu z połamanymi kształtami dachów to dość agresywna forma w niezbyt atrakcyjnej okolicy, która nie wnosi tu uporządkowania.  

Metro Księcia Janusza Metro Księcia Janusza

fot. Kacper Kępiński

puchnięcie z dumy

Rok 2021 dla biura Kazimierski i Ryba zaczął się bardzo dobrze. Wolskie stacje metra zostały nominowane do prestiżowej Nagrody Miesa van der Rohe. Przez media i społecznościowe serwisy przewinęła się fala zachwytów, tak jakby nagroda już została przyznana. Ciężko odmawiać architektom zadowolenia z docenienia ich pracy. W medialnych doniesieniach trudno jednak znaleźć informację, że chodzi tylko i wyłącznie o krajową nominację. Obiekt został do nagrody zgłoszony przez Huberta Trammera, ale dopiero w kolejnym etapie przejdzie weryfikację. W pierwszej fazie wybrani specjaliści mają zupełną dowolność w zgłaszaniu projektów (ograniczonych czasowo), co sprawia że nominacje otrzymują także dyskusyjne projekty (jak chociażby zgłoszony w tym samym roku projekt przebudowy kieleckiego Dworca PKS).

Bardzo się cieszę z tego wyróżnienia. Puchnę z dumy.

Andrzej Ryba, Gazeta Stołeczna

Metro w Budapeszcie

Metro w Budapeszcie

fot. Christo / Wikimedia Commons

Warto zresztą w kontekście nominacji porównać warszawskie metro do Budapesztu. Zgłoszone w 2015 roku stacje Fövám i Szt. Gellért to podziemne rzeźby wykute w betonie. Wspólny projekt sporaarchitects oraz PALATIUM Stúdió opiera się o wyeksponowanie ekspresyjnej konstrukcji i betonowych struktur, grę światłem i szczerymi materiałami. Wizualna strona stacji budowana jest poprzez samą przestrzeń, jej konstrukcję i materiały, nie zaś wtórne dodatki. Uzupełnieniem są kolorowe mozaiki z tysięcy kafelków, dynamizujące stonowaną kolorystykę podziemnych tuneli. Takiej elegancji i konsekwencji zabrakło w Warszawie.

Metro w Budapeszcie

Metro w Budapeszcie

fot. James Guppy / CC

Kacper Kępiński

Głos został już oddany

IGP-DURA®one – system powlekania proszkowego
SIATKA - METAL - PROGRESS
Ekologiczne nawierzchnie brukowe
INSPIRACJE