Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Samochód? To się leczy. Książka Marty Żakowskiej o polskim uzależnieniu od auta

26 kwietnia '23

Nie namówiła mnie Marta Żakowska na odwyk od auta. Po prostu: nigdy nie miałem i nie chciałem mieć samochodu. „Autoholizm. Jak odstawić samochód w polskim mieście” to zatem lektura obowiązkowa dla tych Polaków, którzy przez przymus, zachciankę lub brak wyobraźni uzależnili się od bardzo toksycznego środka transportu.

Zawsze byłem obojętny na uroki samochodu. Owszem, auto czasem się przydaje, w dużym mieście bardzo rzadko bywa niezbędne, ale nic ponadto. W zasadzie same problemy, koszty i nerwy. Co innego sprawnie działające: kolej, tramwaj, własne nogi lub, rzadziej, autobus. Intuicyjnie wybierałem je od małego, choć ze sprawnym działaniem i dostępnością zbiorkomu bywało (i nadal bywa) bardzo różnie. Zracjonalizowałem sobie ten spontaniczny wybór gdzieś w liceum, w czasach narastającej samochodozy lat 90. Gdy jednak później podawałem argumenty za nieposiadaniem auta, traktowany byłem z pełną zdziwienia troską. Trochę ofiara losu, a trochę chyba wariat, bo przecież z prawem jazdy. Znałem jeszcze kilku takich i na tym koniec.

daleko od rozumu

Podobnie myślących przybyło na szczęście w ostatnim piętnastoleciu. Działając w ruchach miejskich, po odpowiednich lekturach, obserwacji tego, co dzieje się z polską przestrzenią oraz po wizytach w państwach, które dominację samochodu mają już za sobą, osoby te zaczęły walczyć o to, by i u nas auto przestało być jedynym i pożądanym wyborem. Takim, który zagarnia każdą wolną przestrzeń, zatruwa powietrze, utrudnia życie pieszym, podporządkowuje sobie budowę domów i osiedli oraz organizację codziennego życia.

Jedną z zawróconych z drogi ku samochodowemu uzależnieniu jest Marta Żakowska, antropolożka miejska i współtwórczyni „Magazynu Miasta”, która napisała pożywną i potrzebną książkę o tym, że korzystanie z samochodu to u nas w dużej mierze nałóg oraz o tym, że warto i można go rzucić. Nie chodzi przy tym o wyrugowanie samochodu w ogóle, ale o znacznie bardziej racjonalne do niego podejście. Bo to właśnie z logiką używania aut (a nie pojazdami jako takimi) mamy problem.

„Autoholizm. Jak odstawić samochód w polskim mieście”

„Autoholizm. Jak odstawić samochód w polskim mieście” Marty Żakowskiej

fot.: Jakub Głaz

Lekturę „Autoholizmu...” urozmaicało mi wycie podrasowanych samochodów i motocykli wpadające wraz z wiosną przez okno. Ryk silników przerobionych tak, by słyszała je cała dzielnica, rymował się idealnie z bijącą z książki bezradnością w próbie racjonalnego wytłumaczenia polskiego stosunku do samochodu. Auto postrzega się u nas bowiem nie jako jeden z alternatywnych środków transportu, a coś niezbędnego i niezastępowalnego, wręcz „naturalnego”. Samochód odpowiada przy tym na trudno mierzalne, często niemal infantylne potrzeby. Dziecinne „brum brum” w wykonaniu dorosłych to zresztą nic dziwnego, bo nad czym Żakowska pochyla się z uwagą od małego zasypywani jesteśmy zabawkami, gadżetami lub ubrankami z motywem niewinnego autka.

jaki kryzys?

Wbrew realiom „wychowani do samochodu” Polacy traktują auto jako substytut wolności oraz oznakę statusu, czy wręcz życiowego sukcesu (z wyjątkiem tych, którzy na korzystanie z auta są po prostu skazani — przez niewydolny lub zlikwidowany transport publiczny). W dużej mierze relacja Polaków z samochodem jest zjawiskiem, nad którym powinni biedzić się psycholodzy, psychiatrzy i socjolodzy, a nie specjaliści od transportu lub logistyki. W rozmowie, którą publikujemy w najnowszym, majowym wydaniu „A&B” Żakowska mówi zresztą Ani Diduch:

Zaczęłam […] z czasem podejrzewać, że nasz kryzys samochodowy ma nieracjonalne źródła. I szperać w rejestrach, które doprowadziły mnie do naszego cywilizacyjnego i kulturowego autoholizmu.

„Jaki kryzys?” — zdziwi się znaczna część mieszkańców Polski, widząc wszędzie obfitość aut, z roku na rok coraz ogromniejszych i w coraz większej liczbie, która przekracza osiemset samochodów na tysiąc mieszkańców. Właśnie taki — odpowiada im swoją książką Żakowska: aut jest stanowczo za dużo, są nieefektywne, kradną czas, pieniądze, przestrzeń, zdrowie, a niektórym — życie. Niszczą środowisko, koślawo kształtują naszą rzeczywistość oraz przestrzeń i relacje z ludźmi w stopniu, którego wielu sobie już nie uświadamia.

bogata dokumentacja

W jaki sposób doszło do tak silnego podporządkowania się samochodom? Na niemal dwustu stronach Żakowska dostarcza licznych przykładów i cytatów, które pokazują, dlaczego życie bez auta wydaje się znacznej liczbie Polaków nie do wyobrażenia. Mimo że w wielu przypadkach, przede wszystkim we wspomnianych w tytule miastach, wciąż jeszcze (w przeciwieństwie do miejscowości wykluczonych komunikacyjnie) istnieją dostępne alternatywy: transport zbiorowy, rower, własne nogi, w ostateczności car sharing. A także, mimo że istnieją szeroko opisane w „Autoholizmie...” miasta (jedno w Polsce!), gdzie — dzięki różnym kreatywnym sposobom — zastąpiono ruch kołowy i parkingi miejscami spotkań, wypoczynku i wszelkiego rodzaju międzyludzkich interakcji, których nie można doświadczyć, jadąc samochodem.

Co utrudnia u nas zmianę status quo? Przede wszystkim ograniczenia lub brak wyobraźni. Dużą rolę odgrywa też populizm polityków, którzy boją się reakcji zatwardziałych samochodziarzy, mimo że przykład władz Nowego Jorku pokazuje, iż warto iść pod prąd. Stąd brak u nas kompleksowych, a nie miejscowo dawkowanych rozwiązań, które wesprą rozwój wydajnego transportu publicznego, spójnych systemów dróg rowerowych, przyjaznych chodników i zielonych placów. Rzadko stosuje się też, propagowane przez Żakowską prototypowanie, czyli urbanistykę taktyczną — najlepsze remedium na niedobór wyobraźni.

dyplomatyczne przesunięcie

Wady samochodu i związanych z nim zjawisk są zresztą powszechnie znane, ale wiedzę tę Polacy albo wypierają, albo kreatywnie interpretują, co jak czytamy jest typowe dla osób dotkniętych nałogiem. Bardzo trafne jest zatem ukucie i zastosowanie pojęcia „autoholizm” wskazującego na chorobliwe uzależnienie się od samochodu. Termin ten jest nawet bardziej nośny, niż wspominana w książce „samochodoza” spopularyzowana przez cytowanego zresztą kierowcę autobusu i aktywistę Wojciecha Galeńskiego, który, jak pisze Żakowska

opowiada, że samochodoza rozwija się najczęściej na skutek połączenia egoizmu z głupotą.

Ostro, dosadnie, prawdziwie, ale być może za ostro, by było skutecznie. Tymczasem mówiąc „autoholizm”, Żakowska przesuwa dyplomatycznie akcent z głupoty na uzależnienie, czyli chorobę zjawisko mniej wstydliwe niż brak pracujących szarych komórek. Chorobę można leczyć, z głupotą gorzej. Określenie autoholizmu chorobą to szansa, żeby dotknięty nim obywatel wyszedł z uzależnienia z twarzą.

„Autoholizm. Jak odstawić samochód w polskim mieście” Marty Żakowskiej

fot.: Jakub Głaz

Najpierw jednak trzeba zrozumieć, że powinno się podjąć leczenie, szczerze tego chcieć i konsekwentnie dążyć do ozdrowienia. I tu jest pies przejechany. Dane i opisy zebrane przez Żakowską dowodzą, że w Polsce jesteśmy wciąż jeszcze na etapie bagatelizowania i wypierania uzależnienia, co utrudnia lub uniemożliwia rozpoczęcie terapii. Wskazuje na to porównanie zmian, które w podejściu do ruchu samochodowego zaszły w wyniku pandemicznych obostrzeń. Część europejskich i amerykańskich miast gwałtownie (i trwale) przestawiła się na inne myślenie i działanie (skokowy wzrost liczby nowych pasów rowerowych, zamkniętych ulic, ograniczeń ruchu). W Polsce efekty są o wiele słabsze, w zasadzie niedostrzegalne.

wskazany podstęp

Mimo uświadomienia sobie problemu przez aktywistów i co rozsądniejszych obywateli, przed nami zatem dużo żmudnej, niewdzięcznej i rozłożonej na dekady pracy. Książka Żakowskiej z pewnością w niej pomoże — stawiając zarówno diagnozę, jak i dostarczając interesujących metod terapii. Przestrzega przy tym przed zmasowaną propagandą koncernów samochodowych, które mamią wizją samochodów elektrycznych — owszem, już nie smrodliwych, ale równie silnie generujących korki, problemy z parkowaniem i obciążających przestrzeń publiczną.

A zatem: lektura obowiązkowa, zarówno dla przekonanych, jak i nieświadomych samochodowego problemu. By siła oddziaływania „Autoholizmu…” była jeszcze większa, następne wydanie powinien wziąć na warsztat surowszy niż dotąd redaktor, usuwając powtarzające się wątki i porządkując nieco strukturę dzieła. Teraz dotarcie do niektórych konkluzji przypomina wielokrotne okrążanie tego samego miejskiego kwartału w poszukiwaniu wolnego miejsca na postój.

Pół żartem polecam też wydanie części nowego nakładu bez słowa „autoholizm” w tytule. Dzięki takiemu podstępowi część Polaków, którzy w życiu nie kupią książki postponującej samochód, może nabyć dzieło Żakowskiej jako… poradnik sprawnego parkowania. Bo dziś na pytanie „jak odstawić samochód w polskim mieście?” odpowiedź brzmi chyba jeszcze: „za darmo, gdzie bądź i jak najbliżej domu”.

 
Jakub Głaz

Marta Żakowska „Autoholizm. Jak odstawić samochód w polskim mieście”
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2023

Głos został już oddany

Stojące i wiszące kotły kondensacyjne dużej mocy
SPACE Designer
INSPIRACJE