reklama
Domszczelny.pl - energooszczędne rozwiązania dla domu od SOUDAL
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Spełniony sen o przemocy. Książka „Podhale. Wszystko na sprzedaż” – o podhalańskiej przestrzeni i architekturze, ale nie tylko

27 października '22


Zakopane i Podhale od co najmniej dekady nie mają dobrej prasy. Patodeweloperka, reklamoza, niszczenie przyrody, męczenie zwierząt oraz chciwość goszczą w mediach regularnie. Przesada? Niestety nie. Dokumentuje to książka „Podhale. Wszystko na sprzedaż”.

„Zakopane — rodzime Las Vegas”. „Podhale — Polska w pigułce i na sterydach”. „Na Podhalu prawo budowlane się nie przyjęło”. Od dawna te wątpliwej jakości bon moty znieczulają nas na degradację krajobrazu, przyrody i kulturowego dziedzictwa Zakopanego i okolic. Porzekadło o prawie budowalnym autor „Podhala..."Aleksander Gurgul nazywa „żenującym żartem” i, na poważnie, wyposażony w dobry reporterski warsztat, bierze się za podhalańskie grzechy: budowlane samowole, patodeweloperkę, inwestorskie pożary, reklamozę, niszczenie przyrody oraz – z innego rejestru – przemoc wobec kobiet oraz katowanie zwierząt.

dutki i przemoc

Wspólnymi mianownikami podhalańskich patologii wydają się m.in. silna tradycja, pamięć o biedzie, bardzo specyficzna religijność, twarde i trudne charaktery oraz – górujące nad tym wszystkim – pieniądze.

Ile trzeba, by przekonać górala do sprzedania świętej ojcowizny? (…) Sprawę załatwia zazwyczaj pięćdziesięcioprocentowe przebicie.

Tak zaczyna się rozdział o zakopiańskiej patodeweloperce, dobrze współgrając z tytułem książki. Jest to jednak dzieło i o czymś więcej. O powszechnej przemocy – wobec przestrzeni, przyrody, ludzi i zwierząt. Gdy na „Podhale…” spojrzymy z tej perspektywy, czytelne stanie się umieszczenie w tomie rozdziałów pozornie nie pasujących do reszty: tych o przemocy domowej i zamęczanych koniach. To właśnie te ustępy – traktując o przemocy rozumianej dosłownie – podsuwają interpretację, według której sposób, w jaki na Podhalu oddziałuje się na przestrzeń, to również rodzaj brutalnego gwałtu.

Aleksander Gurgul wpadł na Podhale niczym halny i zabrał ze sobą wszystko, co najciekawsze, ale i okrutne (…) A halny to żywioł, zostawia ludzi w dygocie — czytamy na okładkowym blurbie napisanym przez reportera Marcina Kąckiego.

Porównanie chwytliwe, z dobrą intencją, ale nieco krzywdzące autora. Bo Gurgul to nie typ reportera, który w ramach pisarskiego projektu eksploruje teren przez krótki czas, by potem ekspresowo dostarczyć czytelnikom poczytną i średnio staranną syntezę. Trzydziestopięcioletni krakowianin, doświadczał Podhala od dziecka, a jako dziennikarz zajmował się nim od 2014 roku pracując w krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej” (zakopiański oddział "GW" istnieje dopiero od 2021 roku). Materiały do książki zbierał przez ostatnie dwa lata, ale nie ma tu mowy o przeładowaniu treścią. Jest tyle ile trzeba. Tekst wartki, rzeczowy, wolny od formalnych fajerwerków i wymuszonych puent, co tylko wzmacnia wiarygodność autora. Niektóre tematy „dociągnięte” czasowo aż do tegorocznej wiosny puenty mieć zresztą nie mogą.

śmierć przez samowolę

Co było impulsem, by poświęcić Podhalu już nie artykuły, a większą publikację? Podczas spotkania autorskiego w Poznaniu Gurgul wyjaśniał:

Punkt zwrotny to śmierć kobiety i jej wnuka spowodowana przez porwaną wiatrem masywną wiatę. Postawioną bez pozwolenia jedną z mnóstwa samowoli budowlanych w Zakopanem i okolicy.

Dodawał, że powodem były też i inne zgony w podobnych wypadkach lub katastrofach budowlanych, wliczając w to zagadkowe pożary drewnianych budynków – plagi, która uwalnia atrakcyjne działki pod nową intensywną zabudowę. Przemoc względem przestrzeni i dziedzictwa zabija więc nie tylko krajobraz, ale i ludzi. A zatem to już kryminał i warto dowiedzieć się co i kto za nim stoi, choć – co ujawnia lektura „Podhala” – istotni gracze rozmawiać nie chcą, a jeśli już coś powiedzieli – zmieniają zdanie i nie życzą sobie cytowania.

dużo, bo małe

Skąd na Podhalu tak duża liczba zjawisk, owszem, typowych dla innych miejsc w Polsce, ale obecnych w większym stężeniu? Pogoń za pieniędzmi to jedno, ale źródeł wielu patologii Gurgul upatruje w niewielkiej skali miasta, w którym wszyscy się znają i często wzajemnie chronią. Toksyczna solidarność utrudnia działanie organom ścigania, konserwatorom zabytków lub nadzorowi budowlanemu. Niełatwo też mają sygnaliści. Społeczeństwo obywatelskie na Podhalu dopiero się rodzi i coraz częściej odnosi sukcesy blokując szkodliwe inwestycje.

Nie jest to zatem jedynie opis pazernych, bezwzględnych górali oraz inwestorów spoza Podhala, ale też zakopiańczyków, którzy walczą o zachowanie lokalnej tożsamości i przyrody. Czytelne oskarżenie można natomiast wytoczyć pod adresem coraz tłumniejszych turystów: rekordy frekwencji bite są co roku, z wyjątkiem pandemicznego sezonu. To dzięki nim dalsza degradacja Podhala jest możliwa. Zresztą – nic nowego, tyle, że mocniej niż kiedyś. Gurgul cytuje w „Podhalu” brzmiącego bardzo aktualnie Stanisława Witkiewicza:

Nie licząc się z instynktami chciwości, jakie u ludu tak biednego mogło rozniecić rozrzucanie garściami pieniędzy, pieszczono górali i schlebiano im bez miary (…) Gość, który chce wszystko dostać jak najtaniej, nie widzi, że robi to samo co góral, który chce wziąć jak najdrożej(…)

zbytek życia

Trudno zresztą zrozumieć, co pcha turystów w przestrzeń tak zdemolowaną i daleką od wakacyjnej sielanki. Gurgul mówił w Poznaniu, że magnesem są unikalne tatrzańskie widoki, ale – czy to na pewno najważniejszy powód? Zdaje się, że górę bierze stadny instynkt oraz proste skojarzenie „góry – Zakopane” połączone z niechęcią do szukania mniej oczywistych okolic. Podobnie zresztą, jak w przypadku topowych miejsc nad Bałtykiem. Tyle, że – co przytomnie zauważa Gurgul – nad morzem sezon trwa kilka miesięcy, a turyści korzystają z całego wybrzeża. Tymczasem Zakopane jest jedno, a sezon trwa w zasadzie cały rok. Gdyby Podhalanie spojrzeli na „poddaną sobie” ziemię mniej krótkowzrocznie, to może eksploatowaliby ją w przytomniejszy sposób.

Rozsądek nie zwycięży jednak chyba upodobań do mitycznie pojmowanej wolności w amerykańskim stylu, lubianym przez górali mających związki z podhalańską disporą w USA. Ponownie oddajmy głos Witkiewiczowi, który — tym razem z zachwytem — pisał, że:

Zakopane daje jeden zbytek życia, którego my Polacy nie mamy za dużo: swobodę.

I kto wie, czy to właśnie Podhalu nie zmaterializował się najpełniej polski sen o nieograniczonej wolności. Jeśli tak, to reszta kraju, ostrzeżona tym brutalnym eksperymentem, powinna jak najszybciej zrewidować swoje senne marzenia.

Jakub Głaz

Aleksander Gurgul, „PODHALE. Wszystko na sprzedaż”

Wydawnictwo Czarne, 2022

Głos został już oddany

Velux Ad Impression
Odkryj moc światła dziennego z narzędziami projektowymi VELUX!
Witamy w idealnym biurze
Rekuperatory MISTRAL
INSPIRACJE