Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize
Zobacz w portalu A&B

Nowe spojrzenie na Loosa i Corbu

25 sierpnia '23

Recenzja pochodzi z numeru A&B 7-8|23

Le CorbusierAdolf Loos wielkimi architektami byli. Ich projekty i realizacje są ikonami dwudziestowiecznej architektury. Hiszpańska historyczka i teoretyczka Beatriz Colomina odsłania jednak nowe oblicze pozornie znanych faktów. Wykracza poza materię budynków i zabiera czytelnika w fascynującą podróż po meandrach twórczości legendarnych projektantów, ukazując architekturę nowoczesną jako jedno z masowych mediów.

między publicznym i prywatnym

Podróż Beatriz Colominy zaczyna się jednocześnie w dwóch miejscach — w budynku szkoły Adolfa Loosa przy Beatrixgasse 25 w Wiedniu oraz w Maison La Roche, siedzibie Fondation Le Corbusier przy paryskim Square du Docteur Blanche. W pierwszym z miejsc brak jest jakichkolwiek śladów, asystenci Loosa, na polecenie swego przełożonego, spalili bowiem całą dokumentację. Austriacki architekt skrupulatnie zatarł wszelkie tropy. Corbusier przeciwnie — pozostawił po sobie nieprzeliczoną ilość „pamiątek”. W archiwum Fundacji Le Corbusiera można odnaleźć projekty i listy, notatki i kwity z pralni, rachunki za prąd oraz broszury reklamowe. Wszystko, czego dotknął architekt, miało być godne zachowania — twierdzi Colomina. A może był to efekt kompulsywnego zbieractwa, jakaś forma syllogomanii? Niezależnie od towarzyszących Corbusierowi i Loosowi przesłanek, historia ich „niewybudowanej” spuścizny doskonale obrazuje zróżnicowane spojrzenie na świat obu architektów.

Loos oddziela to, co „prywatne”, od tego, co „publiczne”. Pisze, że budynek powinien „milczeć na zewnątrz, wewnątrz zaś pokazywać całe swe bogactwo”. Taka jest też jego architektura — powściągliwe elewacje kryją wnętrza zaskakujące różnorodnością form i materiałów. Nasza egzystencja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach — dodaje architekt — na poziomie doświadczenia indywidualnego i na poziomie egzystencji społecznej. „Nowoczesna kultura jest zasadniczo wewnętrzna” — twierdził przywołany przez Colominę Friedrich Nietzsche. Budynki Loosa są niczym ubranie (któremu, swoją drogą, także poświęcił sporo miejsca w swoich tekstach), a ich celem jest okrycie tego, co osobiste i wstydliwe. Pomiędzy publicznym a prywatnym Loos stawia wyraźną granicę.

To, co autor „Ornamentuzbrodni” ukrywa, młodszy od niego o siedemnaście lat Le Corbusier pragnie odsłonić. Szerokie okna „wprowadzają” krajobraz do wnętrza, otwierają kolejne widoki, sprawiają, że pejzaż zdaje się przenikać przez strukturę domu. Sam budynek z kolei jest taki sam na zewnątrz, jak i wewnątrz. Wolny plan, czytelna konstrukcja, żadnych masek, które z takim upodobaniem stosował Loos — tylko szczera prawda!

fascynacja nowymi mediami

Prawda, którą odsłania Le Corbusier, jest jednak prawdą aparatu fotograficznego. Prawdą nowoczesnych mediów i zręcznego fotomontażu. Prawdą mistrza marketingu, którym — zdaniem Beatriz Colominy — był szwajcarski architekt. Podczas gdy Adolf Loos przekładał „autentyczne doświadczenie” architektury nad dwuwymiarową fotografię, Corbusier otworzył się na nowe media — rozumiał i doceniał ich moc oraz siłę oddziaływania.

„Ta książka jest bezkompromisowa. Nie przypomina żadnej innej” — w ten sposób reklamował pierwsze wydanie „W stronę architektury”. Megalomania? Chełpliwość? Być może, ale buńczuczne hasła nie pozostawiają odbiorcy obojętnym. Wewnątrz książki Corbusier sprawnie łączy słowa z obrazami, które jednak… nie ilustrują tekstu. Co więcej, nierzadko wywołują uczucie dysonansu, opowiadają niezależną historię. W tym niezwykłym sposobie tworzenia książek widać wpływ technik marketingowych. Skoro architekta fascynowały współczesne metody produkcji, to nic dziwnego, że bacznie obserwował także sterujące nimi mechanizmy, takie jak reklama i media masowe.

Fotografia jest jednak dla Corbusiera czymś więcej niż tylko narzędziem. Stanowi inspirację. Jego budynki same są „aparatami fotograficznymi”. Kadrują otaczający je krajobraz, tworzą serię widoków zaprojektowanych przez architekta. Nawet charakterystyczne poziome wstęgi okien są przykładem „fotograficznego” spojrzenia na świat, dowodzi Colomina i przywołuje niezwykle interesującą polemikę Corbusiera z Augustem Perretem, który był zwolennikiem okien wertykalnych.

świeże spojrzenie na starych mistrzów

Autorka „Prywatnego i publicznego” proponuje nowe spojrzenie na kwestie, które wydają się dobrze znane (wydawały — pierwsza publikacja tekstu miała miejsce w 1994 roku). Popularny Corbu to nie tylko twórca „maszyny do mieszkania”, ale także zafascynowany nowymi mediami prekursor architektonicznego marketingu spoglądający na architekturę przez pryzmat nowoczesnej mody kobiecej. Loos jest zarazem nienawidzącym ornamentu autorem „Domu bez brwi” w Wiedniu oraz twórcą spoglądającym na wnętrze domu jako scenę rodzinnego teatru.

Obok nowej perspektywy badawczej, optyka przyjęta przez Beatriz Colominę pozwala odnaleźć wiele powiązań mistrzów modernizmu z architektoniczną współczesnością. Adolf Loos przegrywa walkę z „fotografią architektury”, która staje się bytem odrębnym i niezależnym od reprezentowanego materialnego obiektu. Le Corbusier, w zestawieniu z wiedeńczykiem, reprezentuje nową rzeczywistość i jest zaskakująco aktualny w swej nachalnej autopromocji oraz fascynacji nowymi mediami. Gdyby żył dziś, zapewne miałby konta na wszystkich mediach społecznościowych oraz chętnie korzystał z możliwości, jakie daje sztuczna inteligencja.

nowy fundament

Książka Beatriz Colominy jest dwunastą pozycją wydaną przez Centrum Architektury w ramach cyklu „Fundamenty”. Do tej pory w charakterystycznych okładkach serii (świetne graficzne projekty Biura Szeryfy) ukazały się między innymi teksty Le Corbusiera („Kiedy katedry były białe”, „W stronę architektury”, „Karta ateńska”, „Urbanistyka”) oraz Loosa („Ornament i zbrodnia. Eseje wybrane”). Liczba nieprzetłumaczonych na język polski tekstów o kluczowym znaczeniu dla rozwoju nowoczesnej architektury wydaje się jednak niemal nieskończona. Sam zadawałem sobie pytanie, kto będzie następnym „fundamentem”. Może Herman Hertzberger i „Lesson for Students in Architecture”? Może „Metabolism in Architecture” Kisho Kurokawy albo któreś z pism? Wydawnictwo zdecydowało się jednak na Beatriz Colominę, po raz pierwszy sięgając po tekst, który jest dziełem historyczki i teoretyczki. Chwała im za to!

„Prywatne i publiczne” jest jedną z tych książek, które zmieniły sposób postrzegania architektury i otworzyły nowe perspektywy jej analizowania. Jej publikacja w Polsce stanowi kolejny krok w stronę przełamania monopolu architektów na mówienie i pisanie o architekturze. Wciąż bowiem pojawiają się głosy osób rezerwujących prawo do krytycznej analizy dla tych, którzy jednocześnie projektują. „Ale którędy się wchodzi?” — pytają, patrząc na Corbusierowską willę Roche. Tymczasem od „którędy?” ważniejsze jest „jak?”. Na to zaś pytanie odpowiedź zawarta jest nie tyle w rzutach i przekrojach, ile w bezpośrednim doświadczeniu przestrzeni architektonicznej oraz świadomości kulturowego kontekstu jej powstania.

Błażej Ciarkowski

Głos został już oddany

IGP-DURA®one – system powlekania proszkowego
SIATKA - METAL - PROGRESS
Ekologiczne nawierzchnie brukowe
INSPIRACJE