Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

„Zmysłowa architektura krajobrazu – część druga – poczuj to”. Podcast z cyklu „Odcienie zieleni”

25 maja '23

 

„Odcienie zieleni” czyli blaski i cienie architektury krajobrazu. „Odcienie zieleni” to podcast o interdyscyplinarnej architekturze krajobrazu, który prowadzą Joanna Paniec i Maja Skibińska —
architektki krajobrazu. Zapraszamy na piąty odcinek podcastu Odcienie Zieleni — Zmysłowa architektura krajobrazu — część druga — „Poczuj to”.

Interesuje nas interdyscyplinarna architektura krajobrazu łącząca wiele wątków i zagadnień, służąca tworzeniu otoczenia wspierającego dobrostan. W poprzednim, czwartym odcinku podcastu rozmawiałyśmy o tym ile mamy zmysłów i skupiłyśmy się na zmyśle wzroku, słuchu i echolokacji w kontekście architektury krajobrazu. Dziś kontynuujemy rozmowę o roli zmysłów w odbiorze przestrzeni oraz o tym, jak projektować zmysłowe przestrzenie — zarówno ogólnodostępne przestrzenie publiczne, jak i własne ogrody czy balkony.

 
Majka
: W tym odcinku skupimy się przede wszystkim na tzw. zmysłach związanych z materią, czyli na — dotyku, węchu i smaku, oraz mniej znanych zmyśle temperatury i zmyśle równowagi.

Joanna: Przyjrzyjmy się zatem zmysłowi dotyku.

Majka: OK, przy zmyśle dotyku ważne będą materiały ich faktura. Gładkość, szorstkość, twardość, naturalność... Na przykład czucie czy dany materiał jest naturalny, czy sztuczny. To ważne w dobie tworzywowej mimikry, kiedy materiały sztuczne próbują udawać naturalne i robią to w sposób coraz bardziej udany. Te betony, tworzywa sztuczne udające drewno lub kamień. W wielu przypadkach jeszcze kilkanaście lat temu już z daleka było widać, że to „podróba”, kilka lat temu było to widać z bliska. Teraz często trzeba dotknąć, żeby się zorientować. Dotyk trudno oszukać, dużo trudniej niż wzrok.

Joanna: Tak, wzrok jest narażony na iluzje, triki przestrzenne, dotyk odbiera rzeczywistość najczęściej taką, jaką jest. Wychodzi na to, że dotyk jest próbnikiem jakości.

Majka: To ja jeszcze raz wrócę do książki „Oczy skóry”, Pallasmaa w bardzo ciekawy sposób tłumaczy popularność tworzyw sztucznych, szkła i metalu w projektowaniu — po nich nie widać zużycia, pozostają długi czas bez wieku. Materiały naturalne przeciwnie, wyraźnie widać po nich upływ czasu, zmieniają się, zużywają.

Joanna: Ale czekaj, tworzywa sztuczne blakną, a niektóre brzydko się starzeją, stal rdzewieje, co akurat w przypadku cortenu ma świetny walor estetyczny.

Majka: No tak, ale chodzi o porównanie trwałości. Chociażby rattan już po jednym sezonie na zewnątrz się zmienia, a technorattan się nie przejmuje. Pallasmaa zwraca uwagę na jeszcze jeden wątek, ludzie często preferują materiały, po których nie widać upływu czasu, bo te zmienne, naturalne przypominają ludziom o starzeniu się i uruchamiają lęk przed śmiercią. Choć w sumie to jest ważny wątek…

Joanna: O tak… Dotyk to możliwość bezpośredniego kontaktu ze światem zewnętrznym. Tylko zmysł smaku go przebija. Ruch, dotyk to takie pierwotne, naturalne działania związane z budowaniem. W wielu kulturach budowle z gliny, błota wynikają z czucia, z dotyku, ruchu, nie są powiązane ze wzrokiem, estetyka nie jest nadrzędna, najważniejsza jest ergonomia, czucie, budowanie jako proces budowany przez ciało...

Majka: Racja. Dotykamy różnych materiałów, doświadczamy faktury, twardości, elastyczności. Nawet zwykłe bycie w mieście to seria dotknięć — przyciski, uchwyty, pochwyty, nawierzchnie, powierzchnie. No w czasie pandemii staramy się je ograniczać i niektórzy doceniają rękawiczki. Do tej pory pamiętam jaką burę dostał jeden przedszkolak jesienią rok temu za dotknięcie ogrodzenia placu zabaw. Wychowawczyni nie miała płynu do dezynfekcji i konkretnie ochrzaniła malucha…

Joanna: Oj, pandemia mocno wpłynęła na nasze zachowania i bycie w przestrzeni. A dzieciaki przecież uwielbiają dotykać, tak poznają świat. W sumie można się od nich uczyć takiej otwartości na poznawanie przestrzeni na świeżo, różnymi zmysłami, na przykład liżąc różne powierzchnie.

Majka: …tak, zwłaszcza że mała architektura zachęca do dotyku, czasem wręcz wymaga dotyku — wszelkie automaty, miejsca do siedzenia, stojaki rowerowe etc. O, a aplikacje na przykład w pewnym stopniu ograniczają dotykanie miasta.

Joanna: To jest w ogóle ciekawy wątek tego, jak nowe technologie wykorzystują oraz wpływają na korzystanie ze zmysłów i korzystanie z przestrzeni. Ale wracając do dotykania, również w odczuwaniu natury poprzez dotyk jest duży potencjał. Rośliny mają różnorodne faktury, mogą być miękkie, szorstkie, ostre, gładkie na setki różnorodnych sposobów. Różnorodność materiałów, faktur mocno wpływa na człowieka.

Majka: Tak, faktury materiałów to także ciekawe zagadnienie pod względem integracji sensorycznej. Wydaje się ważne umożliwienie, ułatwienie dotyku, obcowania z naturą w taki namacalny, bezpośredni sposób. Na przykład poprzez wyniesione donice z roślinami, dostępną wodę etc. Czasem warto zachęcić do dotyku, bo niektórzy mają przed tym opór i warto ich ośmielić do takiej interakcji. Tutaj wychodzą przyzwyczajenia z tradycyjnej przestrzeni muzealnej takiej z tabliczkami „nie dotykać” oraz z osobą pilnującą, żeby no właśnie niczego przypadkiem nie dotknąć.

Joanna: Dla osób potrzebujących bodźców sensorycznych samo chodzenie na bosaka to fajny temat, trawa, piasek, specjalne ścieżki sensoryczne, praca w ogrodzie, dotykanie roślin i ziemi. O, i tu od razu mam przed oczami widok ludzi spacerujących boso brzegiem morza, przecież to kwintesencja sensorycznego odbioru krajobrazu. Poprzez dotyk bosymi stopami czujemy szorstkość piasku, jego mulistość, czasem ostry, kłujący miał z muszli, miękkość i pienistość fal obmywających stopy.

Majka: I dzieciaki oraz dorośli biegający po placu zabaw z piaszczystą nawierzchnią. Mmm... przyjemne…ale warto pamiętać o tym, że niektóre odczucia mogą być trudne do zniesienia, na przykład dla osób w spektrum autyzmu o wysokiej reaktywności pędy roślin czy liście dotykające skóry podczas spacerowania ścieżką, wysoka trawa dotykająca nóg podczas chodzenia po trawniku.

Joanna: …to są zawsze duże wyzwania projektowe i warto o tej różnorodności użytkowników pamiętać…

Majka: Wiesz, a ja tak sobie jeszcze myślę, że budowanie i wzmacnianie relacji między ludźmi opiera się na dotyku i tutaj architektura krajobrazu też ma coś do powiedzenia. Zależnie od tego, czy aranżujemy przestrzenie dla pojedynczych osób, par, małych czy dużych grup, czy są one osłonięte — bardziej intymne, czy odsłonięte — publiczne od tego zależy, ile tego dotyku będzie.

Joanna: Przypadkowy dotyk — to jest coś, czego raczej nie chcemy, czyli warto zapewnić taką przestrzeń i taką szerokość ścieżek, alejek i chodników, aby go unikać.

Majka: Tak, dotyk lub raczej jego brak w tym przypadku odpowiada za poczucie bezpieczeństwa w przestrzeni.

Joanna: Ale w ludziach jest też silna potrzeba chcianego dotyku — tutaj miejsca do siedzenia, zaciszne przestrzenie wpisują się w potrzebę, przytulenia, potrzymania za rękę, nakarmienia dziecka…

Majka: Yhm…fajny, taki ciepły, bliskościowy wątek nam tu wypłynął…a to dobry moment, żeby wymienić dość oczywisty zmysł powiązany ze skórą więc niejako też i z dotykiem, czyli zmysł temperatury, który jednak jest poza słynną żelazną piątką…

Joanna: Widzisz jaka rzeczywistość jest złożona…a często w ogóle sobie tego nie uświadamiamy! A przecież odczucie temperatury otoczenia lub konkretnych przedmiotów jest bardzo podstawowym odczuciem… Tu jeszcze raz wrócę do przykładu ze spacerowaniem brzegiem morza, gdzie bardzo wyraźnie odczuwamy i zwracamy uwagę na to, czy woda aktualnie jest ciepła, czy zimna…

Majka: Tak, ale już nawet sama wilgotność powietrza wpływa na odczuwanie temperatury i też mocno łączy się z projektowaniem architektury krajobrazu. Suche powietrze nam nie sprzyja, wilgotność około 50% odczuwamy jako sprzyjająca, komfortową. Im większa powierzchnia zieleni, a ona sama bogatsza i bujniejsza, tym wilgotność większa a temperatura niższa.

Joanna: I to jest też ratunek w kontekście miejskich wysp ciepła, tzn. zieleń i wszelkie korzyści z nią związane. Mocno to czuć przemieszczając się po mieście w upalny dzień, różnice w temperaturze odczuwalnej mogą wynosić nawet kilkanaście stopni, a jest to związane również z wilgotnością powietrza. Najłatwiej poczuć to wchodząc z nagrzanej ulicy w zielony parkowy cień…

Majka: Albo przemieszczając się z wybetonowanych, nagrzanych fragmentów miasta w rejony bardziej zielone. Sama tego doświadczyłam przez lata, wracając do domu. A mieszkam w bloku, więc to nie było związane z domami jednorodzinnymi i ogrodami tylko dużą powierzchnią dzikiej, nieurządzonej zieleni i bliskością rzeki. To było super odczuwalne na odcinku około 1 km, przejazd rowerem z upału do całkiem przyjemnych temperatur. Eldorado się skończyło, okolicę zabudowali i jest tak samo gorąco, jak wszędzie wokół.

Joanna: Ja to odczuwam bardzo wyraźnie, kiedy latem idę na spacer i wchodzę z osiedla do parku. Różnica temperatur i wilgotności jest bardzo wyraźna. To dobry przykład tego, jak praktycznie wykorzystuje się wiedzę z zakresu projektowania w ramach architektury krajobrazu — kształtowanie mikroklimatu dzięki zastosowaniu roślin, korzystanie z wiedzy o ekofizjografii terenu, wykorzystanie naturalnego potencjału wynikającego na przykład z rzeźby terenu, wysokości wód gruntowych, dostępności wody, kierunków i sił wiatrów…

Majka: Mając taką wiedzę, można osiągnąć bardzo dobre efekty, poprawić komfort przebywania w danym miejscu. W takich miejscach po prostu będzie chciało się przebywać.

Joanna: Tak, tu jeszcze można dodać aranżowanie przestrzeni nasłonecznionych lub cienistych, panowanie nad linijką słońca, czyli wiedza gdzie i kiedy będzie padał cień to też ważne kwestie, nie tylko przy projektowaniu zabudowy, ale ogólnie w kontekście całej przestrzeni.

Majka: I tego nie osiągniemy, stosując kurtyny wodne w upalne dni.

Joanna: Te kurtyny są straszne! Ta cenna woda pitna lana litrami na beton i spływająca do studzienek ściekowych…dobrze, że o tym wspominasz.

Majka: Oj tak, świetne efekty można osiągnąć po prostu systematycznie rozbetonowując miasta, wprowadzając zieleń, te kurtyny to jakieś protezy. Czasem jak już nie ma innego wyjścia, mogą się sprawdzić zamgławiacze działające w obiegu zamkniętym.

Joanna: A w ogóle mgła to jest genialny temat w kontekście zmysłów. Zamglone krajobrazy, wyciszenie… poezja… no to działa na szereg naszych zmysłów.

Majka: Będąc przy temacie temperatury i odchodząc na chwilę od wody, to tutaj mamy także materiały i ich właściwości fizyczne dotyczące pochłaniania i oddawania ciepła.

Joanna: Inaczej nagrzeje się drewniana, a inaczej metalowa ławka. Te wydawałoby się drobne sprawy to istotne kwestie, które składają się na technikalia projektowe, na przykład odpowiednia orientacja ślizgu zjeżdżalni, żeby nie nagrzewał się podczas upałów…

Majka: Ha! Drobne sprawy, to żadna frajda zjechać po parzącej w pupę zjeżdżalni.… to też świadomość, że deski kompozytowe będą mocniej się nagrzewały niż te z naturalnego drewna, ważne jest jak bardzo i długo będzie na nie świeciło słońce.

Joanna: Tu warto też wspomnieć o kwestii albedo, czyli zdolności odbijania promieni od danej powierzchni. Przykładem takiego celowego działania z wykorzystaniem tego czynnika może być na przykład malowanie na biało dachów, tak jak w Nowym Jorku kilka lat temu…

Majka: Albo malowanie na biało ulic, tak jak na przykład w Los Angeles. Wszelkie te zabiegi mają sens, o ile są zastosowane w dużej skali, na przykład w Nowym Jorku było to 275 ha, czyli ponad 4 razy powierzchnia Parku Pole Mokotowskie, największego w Warszawie, albo ponad 24 razy powierzchnia Parku Oliwskiego w Gdańsku. W takiej skali wykorzystanie albedo może odczuwalnie obniżać temperaturę.

Joanna: Chociaż wyniki badań dotyczące nawierzchni nie są jednoznaczne. Niektóre wskazują na to, że w niektórych przypadkach mogą podwyższać temperaturę odczuwalną. To może jednak zostańmy przy naszym ulubionym kolorze i rekomendujmy zielone, pokryte naturalną roślinnością dachy, pnączaste ściany.

Majka: Popieram ten wniosek! Jeszcze w kontekście powalających letnich upałów ważnym tematem jest prawo do cienia. Na przykład chyba na początku w Hiszpanii i z tego, co wiem, mają coś takiego w Krakowie, powstała aplikacja, która umożliwia przemierzanie miasta trasą cienistą w gorące dni. W naszym klimacie prawo do słońca, prawo do światła, uwzględnienie tego, że przez znaczną część roku brakuje słońca i każda możliwość przebywania w słońcu między wrześniem a kwietniem to atrakcja.

Joanna: Oj tak tutaj niezmiernie ważne jest prawo wyboru, jeden lubi słońce, drugi cień, ważne, żeby miał dla siebie miejsce. I jeszcze uwzględnienie sezonowej zmienności, czyli potrzeba ogrzania i doświetlenia się słońcem w zimę oraz chronienie się przed jego nadmiarem latem… I tu krótka przerwa na reklamę… zieleni oczywiście. A konkretnie drzew liściastych, które idealnie te potrzeby spełniają, dając cień latem, i zimą, w stanie bezlistnym, przepuszczając dużo słońca.

Majka: Tak! Drugim takim przykładem, który osobiście bardzo lubię, są pnącza, które zrzucają liście zimą. Na przykład taki winobluszcz przysysa się do muru i tworzy zieloną ścianę, która latem nawilża otoczenie, poprawiając mikroklimat, a jesienią przebarwia się na ogniście czerwony kolor… bardzo mocny i kontrastowy. A potem, gdy zrzuci liście, odsłania ścianę, która może się nagrzewać, gdy świeci słońce. Albo dla odmiany damy zimozielony bluszcz, który nie zrzuca liści, ale za to cały rok super chroni elewację.

Joanna: …koniec reklamy! To może teraz zabierzemy się za kolejny zmysł, czyli smak.

Majka: Lubię ten zmysł. Jedzenie w mieście, jedzenie na mieście, pikniki, zbieranie jedzenia od dzikich roślin po freeganizm. Mocne tematy. Akurat o freeganizmie chyba nie będziemy rozmawiać.

Joanna: Choć temat związany z produkcją i niemarnowaniem żywności jest tematem bardzo ważnym. I bardzo mnie cieszy to, że od kilkunastu lat w miastach widać mocne ciążenie w kierunku miejskiego ogrodnictwa, miejskiego rolnictwa. To silny trend od czasu kryzysu w 2008 roku, warzywa, owoce i zioła uprawiane w miastach. Zresztą wszystkie momenty kryzysowe w historii temu sprzyjały. Gdzie kryzys tam i ogrody…

Majka: Stąd popularność ogrodów społecznościowych, wprowadzania roślin użytkowych. Spacery edukacyjne i warsztaty tematyczne, wspólne jedzenie tego, co można wyhodować i zebrać w mieście. Kilka lat temu na topie były dzikie rośliny jadalne, powstawały miejskie mapy w ramach oddolnych spotkań lub zorganizowanych zajęć. W parkach, na osiedlach ludzie coraz częściej i chętniej zbierają na przykład jabłka, gruszki, śliwki, orzechy, mirabelki.

Joanna: Tak zbierają nawet te nie mniej oczywiste owoce, na przykład dereń jadalny, owoce róży, czarny bez, topinambur. Od kilku lat w wielkim stylu wraca moda na ogrody działkowe również jako źródło zdrowej żywności, alternatywa ekonomiczna oraz dążenie do samowystarczalności w coraz bardziej niepewnych czasach. Warto też wspomnieć popularność upraw warzyw i ziół na tarasach, balkonach, parapetach. Zresztą zobacz, jak bardzo tutaj zmysł smaku wiąże się ze zmysłem dotyku... gładka skórka śliwki, twardość jabłka, szorstkość gruszki.

Majka: Tak, a do tego rozkwit alternatywnego ogrodnictwa we wszystkich jego przejawach jest chyba próbą bycia chociaż przez chwilę poza systemem korporacyjnym, to wybór ideologiczny, związany z ekologią, dbałością o klimat, docenieniem lokalności. Ogrody smakowe, ogrody użytkowe, ogrody uprawne, czy szersze pojęcie krajobraz jadalny, zwał jak zwał ważne, że chodzi o jedzenie: owocujące drzewa i krzewy, warzywa, zioła, dzikie rośliny jadalne i nietypowości wszelakie jak na przykład polskie kapary, jadalne kwiaty ciągle są w natarciu, to ich czas.

Joanna: Miejskie ogrodnictwo buduje również poczucie sprawczości, integruje ludzi, pozwala żyć zgodnie z porami roku, poznać ten rytm, docenić wartość przyrody. Na tym opiera się socjoogrodnictwo, resocjalizacja poprzez ogród, ten cały proces od nasiona po potrawę przygotowaną wspólnie z plonów. Bycie razem.

Majka: Ogrody edukacyjne przedszkolne i szkolne też to wykorzystują. To było popularne w czasach PRL-u, teraz też niektóre placówki prowadzą w ten sposób lekcje biologii, przyrody. Ogrody szkolne z roślinami jadalnymi są bardzo popularne w Niemczech, USA, Francji i nie tylko.

Joanna: Mam wrażenie, że w Polsce też coraz bardziej do tego wracamy! Sama brałam udział w kilku takich projektach i inicjatywach, a jeszcze inne kojarzę. Smak i integracja to ważny temat przy aranżacji przestrzeni miasta. Pokazuje to popularność foodtracków, riksz z kawą, mobilnych stanowisk z jedzeniem. Warto przewidzieć na nie miejsce na ulicach, placach, skwerach, w parkach, osiedlach. One przyciągają ludzi, kreują miejsca spotkań.

Majka: Ale także niekomercyjne miejsca sprzyjające jedzeniu: polany piknikowe w parkach, wiaty piknikowe w przestrzeni publicznej, nawet zwykła uliczna ławka może sprzyjać głodnemu człowiekowi. Oj Aśka zresztą nam wszystko sprzyja jedzeniu, a jak się spotkamy to już w ogóle [śmiech].

Joanna: Oj tak… z pewnością w podcaście poświęconym kulinariom miałybyśmy o czym rozmawiać… [śmiech]. Ale wracając do „smaku w krajobrazie”, wspomniałabym jeszcze w szerszym zakresie o renesansie targowisk, hal targowych, regularnych, cyklicznych lub sezonowych bazarów z żywnością, to ważna sprawa. To są bardzo miastotwórcze miejsca. Zresztą tutaj bardzo ciekawym przykładem jest projekt realizowany przez organizację Inicjatywa Miasto dotyczący opracowania strategii regeneracji targowisk, w którym miastotwórczość, partycypacja i oczywiście wątek dostępu do świeżych, lokalnych produktów spożywczych mocno wybrzmiewa. Dla ciekawych tego tematu podajemy link z opisem projektu w polecajkach.

Majka: Kilka lat temu furorę w miastach robiły targi śniadaniowe organizowane w parkach, na skwerach, placach...

Joanna: Tak pamiętam, trochę to przygasło, ale wiesz, kilka dni temu poszłam na spacer do parku, spadło trochę śniegu, a na polance ze stołami piknikowymi jakaś para wyjmuje prowiant i rozgrzewa grilla... No poezja! No i hmm, zakładam, że wiem, co powiesz, jak Cię zapytam, co jest najważniejsze w pracy terenowej w ramach architektury krajobrazu?

Majka: Wiadomo, co się będzie jadło, kiedy i gdzie. No i z kim. Pozdrawiam Aleksandrę.

Joanna: Oooo, ja myślę, że możemy w tym temacie pozdrowić też szersze branżowe grono!

Majka: Tak, zdecydowanie pozdrawiamy!

Joanna: Mnie jeszcze w kontekście smaku i śniegu również…przychodzi na myśl taki magiczny obrazek — dzieci wystawiające języki do płatków śniegu — zmysł smaku, temperatury i dotyku w jednym. Cudo! Ale może płynnie przejdziemy do kolejnego zmysłu, mam tu na myśli węch, powonienie.

Majka: Lubię słowo powonienie, mocno nas osadza w takiej ludzko-zwierzęcej strukturze. To najstarszy ze zmysłów podobno liczy miliony lat, jest starszy niż ssaki.

Joanna: To ciekawy wątek. Tymczasem projektowanie architektury krajobrazu to właśnie także wywieranie wpływu na zapach. Tak bardzo ważne jest, z jakiego miejsca startujemy. Wizyta w terenie jest ważna, warto odbyć ją wszystkimi zmysłami. Węchem też. Na przykład może okazać się, że w miejscu, które będziemy projektować, coś śmierdzi.

Majka: I tu pytanie, co śmierdzi i dlaczego. Jak długo będzie śmierdzieć, może to chwilowe? Bo jak nie to kiepska sprawa.

Joanna: No tak, bo to może być problem przejściowy, bo coś się akurat zepsuło, no nie wiem jakaś awaria kanalizacji na przykład. Naprawią i po kłopocie.

Majka: Ale może być tak, że to coś cuchnie w sposób stały albo śmierdzi przy danym kierunku wiatru. I co teraz?

Joanna: Z pomocą przychodzą wszelkie przesłony, odgrodzenia, kształtowanie przegród z roślin, tak żeby kierować powietrze w konkretny sposób... No i jeszcze smog, ten czas, kiedy powietrze śmierdzi, bo jest zanieczyszczone.

Majka: Wy to tam w Trójmieście to akurat macie pod tym względem dobrze.

Joanna: To zależy kiedy, ale rzeczywiście mieszkając nad morzem mamy tu niezłe przewietrzanie.

Majka: Może też pachnieć ładnie. Do tej pory wspominam moją podstawówkę niedaleko fabryki landrynek, to była duża frajda, jak na boisku dolatywał do nas zapach cukierków. A pamiętasz zapach pączków na naszej uczelni? No właśnie „a pamiętasz”, zapach to przywoływanie wspomnień...

Joanna: Pączków nie pamiętam, ale za to smak ciasta makowego z marcepanem z tej cukierni właśnie…mmm… ale zdecydowanie tak, zapach przywołuje wspomnienia. Na przykład zapach kwiatów, tutaj maciejka dla niektórych osób może być takim wehikułem czasu, zapach mokrej ziemi, świeżo skoszonej trawy, zapach wiosny…zapach oliwników rosnących przy ruchliwej gdańskiej ulicy, zapach bzu, róży, gorącego piasku…

Majka: Świetnie można to wykorzystać przy projektowaniu. Przestrzenie fitoterapeutyczne, stosowanie roślin aromatycznych, roślin pachnących intensywnie po deszczu lub w słońcu, parująca ziemia jako nośnik zapachu. Cudne tematy projektowe.

Joanna: Ale tutaj znowu ważna sprawa, o której należy pamiętać, że dla niektórych osób to może być nie do zniesienia. Zawsze warto pamiętać, żeby uwzględniać zróżnicowanie na projektowanym terenie. Tutaj intensywne zapachy, ale tam przestrzeń od nich wolna.

Majka: Tak, 100% racji. Oprócz kwestii neuroróżnorodności warto pamiętać też o alergikach, ale z takim komentarzem, że umiarkowana ekspozycja na alergen czasem może pomóc. No i zanieczyszczenie powietrza mocno łączy się z tematem alergii. Znowu odpowiedzią na wszystko są tereny zieleni.

Joanna: Pamiętam, że wspominałyśmy już o shinrin yoku, czyli kąpielach leśnych, w których zapachy i aromaty mają funkcję terapeutyczną. Zresztą przecież naturalne olejki do aromaterapii pozyskiwane są z roślin…

Majka: No tak fitoterapia, fitoncydy, fitohormony to w przestrzeniach zewnętrznych ważny wątek. Duże powierzchnie aromatycznych roślin dają fajny efekt zapachowy.

Joanna: Róże! I słynny olejek różany… tu mała dygresja i polecajka filmowa z destylarnią olejku różanego w tle. Jeśli nie mieliście okazji, to warto obejrzeć „Bułgarską różę”, ciekawy film o perypetiach człowieka, który po upadku reżimu podąża za swoją pasją i otwiera pierwszą niezależną destylarnię w Bułgarii oraz sprawia, że Bułgaria staje się jednym z największych producentów olejku różanego na świecie.

Majka: No to jeszcze w kwestiach zapachowych dorzucę zapach innych ludzi, to może brzmieć jak kwestia z „Milczenia owiec”, ale zapach innych osób w projektowaniu przestrzeni też jest ważny, czy chcemy zaaranżować miejsce, gdzie ludzie przebywają blisko siebie w większej grupie, czy raczej w grupach mniejszych, w parach, pojedynczo. To wszystko kwestia wielkości przestrzeni, jej umeblowania, aktywności, które przewidujemy…

Joanna: Czekaj, ścieżki zdrowia i siłownie na świeżym powietrzu to od strony zmysłu powonienia raczej dość bezpieczne tematy…

Majka: …i dobry moment, żeby przejść do zmysłu równowagi, który kontroluje położenie ciała w przestrzeni, pilnuje naszego pionu.

Joanna: Czyli zmysłu spoza żelaznej piątki, nie tak oczywistego, a jednak bardzo podstawowego. Jak o nim wspomniałaś w kontekście architektury krajobrazu, to od razu mam przed oczami jedno z moich ulubionych urządzeń na placach zabaw i ścieżkach zdrowia, czyli równoważnię oraz jej naturalne odpowiedniki takie jak powalone kłody drewna czy murki.

Majka: Tutaj też ważnym tematem jest projektowanie dla osób starszych — uwzględnienie tego, że potrzebują stabilnej nawierzchni, przemyślanego ukształtowania terenu, gdyż u nich ten zmysł może być mniej sprawny.

Joanna: Uwzględnienie miejsc do siedzenia, żeby można było odpocząć, ochłonąć, chociażby przysiadaków.

Majka: No właśnie przysiadaki czy przysiadki, która nazwa prawidłowa, bo z obiema wersjami się spotkałam? Pytam Ciebie jako mieszkanki Trójmiasta, pierwsze przysiadaki widziałam w Gdyni, w Warszawie pojawiły się kilka lat później.

Joanna: Tak, pamiętam, jak te elementy pojawiły się w przestrzeni, ale też mam wątpliwości co do ich nazwy…może ktoś z naszych słuchaczy podzieli się z nami tą wiedzą w komentarzu do podcastu?

Majka: Świetnie też w temat zmysłu równowagi wpisują się przestrzenie zabaw dla dzieci. Ukształtowanie terenu, równoważnie na placach zabaw, kłody, belki, o których wspominałaś. Dzieciaki to lubią i potrzebują tego pod kątem rozwojowym.

Joanna: Nawet zwykła kolorowa linia namalowana na nawierzchni doskonale nadaje się do zabawy ze zmysłem równowagi. I jakie tu jest znowu ogromne pole dla kreatywnych projektantów!

Majka: Z drugiej strony zbytnie wyczulenie na bezpieczeństwo, no bo ten zmysł czasem zawodzi i warto wyrobić sobie od najmłodszych lat świadomość, że jak upadniesz, to nie zawsze jest miękko, gumowo i pluszowo.

Joanna: Dlatego warto robić tzw. nawierzchnie bezpieczne inne niż guma. Przecież bezpieczny upadek na trawę czy piasek można odczuć i jakoś przeboleć. Całe szczęście widzimy coraz więcej tego typu przykładów.

Majka: Choć projektowanie naturalistycznych, dzikich placów zabaw uwzględniających kłody drewna, głazy, naturalne nawierzchnie i dużo roślin to niestety w Polsce nadal jest spore wyzwanie projektowe. I myślę, że tym akcentem zamkniemy wątek zmysłu równowagi…

Joanna: Tak, a ponieważ temat zmysłowej architektury krajobrazu jest szerokim zagadnieniem, więc planujemy jeszcze jeden odcinek o zmysłach. A w nim propriocepcja, pamięć ciała, dizajn synestetyczny, intuicja… Może coś jeszcze, zobaczymy.

Majka: A dziś dziękujemy za wysłuchanie podcastu do końca i zapraszamy do zapoznania się z materiałami dodatkowymi.

Joanna: Dziękujemy za dziś i zapraszamy na następny, zmysłowy odcinek.

Majka: Dziękujemy i do usłyszenia.


Warto zapoznać się:

Don M., Zmysłowy ogród., Wyd. Twój Styl, Warszawa 1998
Jurga J., Szałas na hałas, Wydawnictwo Niespieszne, Kraków 2022
Pallasmaa J., Oczy skóry, Instytut Architektury, Kraków 2012
Praca zbiorowa, Miasto-Zdrój. Architektura i programowanie zmysłów, Fundacja Bęc Zmiana, Warszawa 2013
Rasmussen S. E., Odczuwanie architektury, Murtor S.A., Warszawa, 1999
Trojanowska M., Parki i ogrody terapeutyczne, PWN, Warszawa 2021
Stowarzyszenie Inicjatywa Miasto, Politechnika Gdańska, Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku, 2022: Strategia regeneracji targowisk z wykorzystaniem metody społecznego katalizatora przedsiębiorczości, repozycjonowania marki oraz placemakingu jako narzędzie polityki rozwoju lokalnego, LINK

Głos został już oddany

DACHRYNNA: zintegrowany system dachowy 2w1 (Dach + Rynna)
SPACE Designer
INSPIRACJE