Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Nowa pracownia światowej sławy artystki. Pierwszy polski projekt Architecture Club

30 kwietnia '20

Rozmowa z Karoliną Sławecką i Pawłem Krzemińskim o zawodzie architekta, pracy u Petera Zumthora oraz w pracowni Herzog & de Meuron i ich pierwszej polskiej realizacji — atelier Moniki Sosnowskiej w Warszawie. 

A&B 04'2020


W 2017 roku w Bazylei powstała pracownia Architecture Club. Niepotrzebnym szufladkowaniem będzie pisanie, że to polscy architekci. Są tak samo polscy jak szwajcarscy. Porzucili kariery w pracowniach Petera Zumthora i Herzog & de Meuron, aby realizować własne wizje pod swoim szyldem.

Architecture Club to historia wygranego marzenia. Zawsze chcieli robić to, co robią, tam, gdzie są, dla tych, z którymi znajdą wspólny język. Traktują architekturę jak przygodę. Wyzwanie. Czerpią radość z mierzenia się z problemami. Inaczej ta praca byłaby nudna.

Karolina Sławecka i Paweł Krzemiński ukończyli architekturę na Politechnice Warszawskiej i od początku związali swoją karierę zawodową z pracownią Herzog & de Meuron w Bazylei. Miejsce znali, w czasie studiów odbyli tam roczny staż, i wiedzieli, że tylko od swoich szwajcarskich mistrzów chcą się uczyć. Mieli okazję pracować przy wielkich realizacjach, między innymi przy rozbudowie Tate Modern w Londynie. Paweł był związany z biurem dziewięć lat. Najbardziej lubił pracować przy mniejszych projektach, bo to dawało okazję do bezpośredniej współpracy z Jacques’em Herzogiem i Pierre’em de Meuronem, z pominięciem wielkiej hierarchicznej machiny pracowni. Gdy odchodził, zostawił pozycję asocjanta. Karolina pracowała tu krócej — chcąc zdobyć doświadczenie, przeniosła się na trzy lata do pracowni Petera Zumthora. Dla własnej pracowni zostawiła pozycję partnera w firmie swojego mistrza.

Odnieśli sukces, ale chęć podążania własną drogą była silniejsza. Pierwsza ukończona realizacja powstała nie w Szwajcarii, a w Warszawie — to atelier znanej artystki realizującej formy przestrzenne, Moniki Sosnowskiej.

Paweł Krzemiński i Karolina Sławecka

fot.: © Hélène Binet

Katarzyna Jagodzińska: Czym dla Was jest zawód architekta?

Karolina Sławecka: Dla mnie jest to nie do końca zawód — to pasja. Cieszy nas to, że zawsze pracujemy w dialogu z klientem, dla którego powstaje konkretny budynek. To zawsze są interesujące spotkania. Kiedy projektujemy dla kogoś dom, ja zawsze mam ochotę potem sama w nim zamieszkać. 

Paweł Krzemiński: To, co robimy, jest prymitywne w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Odpowiadamy na jedną z pierwotnych potrzeb człowieka. W naszym projektowaniu staramy się myśleć elementarnie — odejmować i upraszczać, szczególnie w czasach przesyconych nadmierną ilością informacji.

Karolina: …od czegoś zwyczajnego do poszukiwania piękna.

Paweł: Czy przy projekcie atelier, czy w przypadku domów prywatnych — projektujemy rzeczy bardzo osobiste: łazienki, sypialnie. Czasem śmiejemy się, że to jest jak romans. Klient musi się zgodzić na romans z nami — im gorętszy, tym lepszy efekt. Lubimy się zaprzyjaźnić z klientem.

Karolina: Rzeczywiście tak się zdarzyło przy okazji pracy z Moniką Sosnowską. Zaczęliśmy tak dużo z sobą przebywać i tak dużo rozmawiać, że ten proces doprowadził nas do przyjaźni. Znaleźliśmy też wspólny język w sposobie pracy. Monika również pracuje w różnej skali, na fizycznych modelach.


Katarzyna
: Pracownia Moniki Sosnowskiej to pierwsza realizacja nowej pracowni. Mocne uderzenie, zważywszy na osobę zleceniodawczyni. W jaki sposób doszło do tej współpracy?

Karolina: Jak to w życiu bywa, przypadki nie-przypadki. Poznałam Monikę wiele lat temu, w 2004 roku, kiedy wystawiała na targach w Bazylei swoją pracę. Potrzebowała kogoś do pomocy przy jej wykończeniu. Ja byłam wtedy na stażu w Herzog & de Meuron. Bardzo chętnie pomogłam. Potem nie miałyśmy z sobą kontaktu, ale ja oczywiście śledziłam jej rozwijającą się karierę, a ona wiedziała, że my jesteśmy tutaj. Gdy wiele lat później Monika planowała budowę nowej pracowni, skontaktowała się ze mną. Było to dosłownie kilka dni po tym, jak poinformowałam Petera Zumthora, że zakładam własną firmę… Potem odbyłyśmy rozmowę telefoniczną, podczas której coś zaskoczyło i stwierdziłyśmy, że będziemy pracować nad atelier.

atelier Moniki Sosnowskiej, model sytuacyjny w skali 1:200

fot.: Architecture Club

Katarzyna: Do pracowni Moniki Sosnowskiej przejdźmy za chwilę, a na razie pozostańmy jeszcze przy drodze do tego projektu. Projektowanie dla sztuki, choć w innej skali, nie jest Wam obce. To wypływa z doświadczenia pracy w dwóch pracowniach architektonicznych należących do najbardziej prestiżowych i najważniejszych na świecie. Jak wyglądała Wasza droga do pracowni Herzog & de Meuron i Petera Zumthora?

Paweł: To zawsze było naszym marzeniem. Będąc jeszcze na studiach, mówiliśmy, że zanim założymy swoją pracownię, chcemy dla jednych i dla drugich pracować.

Karolina: Właśnie dla tych dwóch.

Paweł: Na pierwszym roku studiów na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej spotkaliśmy niezwykłego wykładowcę — Piotra Kudelskiego. Na swoich wykładach pokazał nam jako pierwszy szwajcarską architekturę. Któregoś roku pojechaliśmy do Bazylei oglądać ulubione budynki... 

Karolina: …podeszliśmy pod biuro Herzog & de Meuron, akurat otworzyła się brama, Pierre wyjeżdżał samochodem, Paweł zastąpił mu drogę i powiedział, że chcemy tu pracować…

Paweł: Pierre z uśmiechem odesłał nas do działu Human Resources. Wysłaliśmy później nieoczywiste portfolia. 

Karolina: Zrobiliśmy kostkę z polskiego drewna pokrytą sitodrukiem z napisami „we want to learn from you”. Obiekt się spodobał, bo okazało się, że stał przez cały ten czas na biurku w pracowni. Nikt jednak oczywiście nie zrozumiał, że to było portfolio. Zrobiliśmy więc kolejny sześcian z warstw szarego kartonu. Na każdej stronie był projekt, na końcu życiorysy, a całość otwierała się jak próbnik kolorów. Dostaliśmy maila z propozycją rozmowy, a potem — rocznego stażu. I tak to się zaczęło. Wiele lat później odzyskaliśmy tę pierwszą kostkę i gdy postanowiliśmy odejść, żeby zacząć własną pracownię, symbolicznie wrzuciliśmy ją do Renu. [śmiech]

Paweł: To była nasza pierwsza praca. I jak się okazało — moja ostatnia… To były początki naszej współpracy i nie sądziłem, że potrwają aż do 2016 roku. Polubiliśmy się. Nigdy nie podchodziliśmy do naszych mistrzów jak do bogów i zawsze mieliśmy z nimi bezpośredni kontakt. Do dzisiaj mamy bardzo dobre relacje z Jacques’em, Pierre’em i ich partnerami.

Karolina: Ja mając za sobą pięć lat w H&deM, w 2011 roku pojechałam do Paryża na wykład Petera Zumthora. Wykład bardzo mnie poruszył. Na kolacji po wykładzie Peter niespodziewanie poprosił mnie, bym usiadła przy jego stole. Nie znaliśmy się wtedy. Kilka dni później wysłałam portfolio, a po kilku miesiącach mieszkałam już w Chur i dojeżdżałam do małej górskiej wioski Haldenstein. Bardzo się cieszę, że miałam te dwa doświadczenia, bo to są dwie bardzo różne drogi. Oba te biura mają zupełnie inne podejście i cenimy je za różne rzeczy.

Paweł: Ja do dziś żałuję, że miałem tylko jedno… [śmiech]

Atelier Moniki Sosnowskiej, widok od ulicy — rozświetlona fasada południowa ze szkla zbrojonego

fot.: © Hélène Binet

Głos został już oddany

Stojące i wiszące kotły kondensacyjne dużej mocy
SPACE Designer