Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize
Zobacz w portalu A&B!

Wielkie plany, średni dystans

14 sierpnia '23

Rozmowa pochodzi z numeru A&B 6|23

Nowa wystawa stała, kontrowersyjne tematy, ogólnopolska kolekcja architektury i wiele innych nowości. Takie są plany wrocławskiego Muzeum Architektury. Rozmawiamy z jego nowym dyrektorem — Michałem Dudą.

Michał Duda  — Absolwent historii sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim oraz absolwent Studiów Kuratorskich na Uniwersytecie Jagiellońskim. W Muzeum Architektury pracuje od 2006 roku: najpierw jako asystent w Dziale Architektury Współczesnej, następnie kierownik Działu Współpracy z Zagranicą i Organizacji Wystaw, a później zastępca dyrektora ds. programowych. 4 lipca 2022 roku został wybrany na dyrektora wrocławskiego Muzeum Architektury. Kurator i współkurator wielu wystaw poświęconych przedwojennej i współczesnej architekturze, między innymi „Patchwork. Architektura Jadwigi Grabowskiej‑Hawrylak” (pokazywanej również w Nowym Jorku i w Portugalii), „Landscapes of Leisure” (pokazywanej podczas EXPO 2020 w Dubaju), „Trzy początki. 1918/1945/1989”, „Terra X. Archiwum przyszłości”, „Heinrich Lauterbach. Architekt wrocławskiego modernizmu”, „Zvi Hecker. Stronice księgi”, czy „Dagarama. Powrót do przyszłości”. Jego książka „Patchwork. Architektura Jadwigi Grabowskiej‑Hawrylak”, pierwsza monografia poświęcona wrocławskiej architektce, otrzymała prestiżową nagrodę DAM Architectural Book Award 2017 dla dziesięciu najlepszych książek architektonicznych na świecie. Michał Duda był również inicjatorem i kuratorem cyklu „Akcja‑Kreacja” oraz „Archi-boxu”, czyli plenerowej przestrzeni rozmów o architekturze.

 

 

Jakub Głaz: Jesteś dopiero trzecim dyrektorem w sześćdziesięcioletniej historii Muzeum Architektury. Szefujesz mu od dziewięciu miesięcy, czyli — w porównaniu z poprzednikami — bardzo krótko. Okrzepłeś już choć trochę na nowym stanowisku?

Michał Duda: Dziewięć miesięcy brzmi, jak idealny okres, po którym powinno narodzić się coś konkretnego. Jednak w skali instytucji potrzeba jeszcze trochę czasu. Realizujemy teraz plany wypracowane w zeszłym roku, a nowymi zamiarami dotyczącymi między innymi działalności muzeum oraz inauguracji nowej serii wydawniczej podzielimy się we wrześniu. Myślę, że będzie ciekawie, choć teraz nie chcę jeszcze wiele zdradzić. A tymczasem nie ma u nas spektakularnych fajerwerków: solidnie porządkujemy, wzmacniamy fundamenty działania placówki, tworzymy nowe narzędzia współpracy. Po długich rządach poprzedników zawsze wskazany jest solidny remanent, załatwiamy zatem wiele spraw, które nieco za długo czekały na swoją kolej. Skupiamy się teraz przede wszystkim na bardzo wnikliwej inwentaryzacji zbiorów. Nie tylko dlatego, że co pewien czas jesteśmy do tego zobowiązani przepisami. Chcemy, by ta szczególna inwentaryzacja była punktem wyjścia dla nowej strategii rozbudowy muzealnych zbiorów oraz zaproponowania mechanizmu, którego stworzenie zapowiadałem, startując w konkursie na stanowisko szefa, a co roboczo nazywam narodową kolekcją architektury.

„Patchwork. Architektura Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak”, 2016

„Patchwork. Architektura Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak”, 2016

fot.: Jakub Certowicz

Jakub: Widzę, że poważny przymiotnik „narodowy” ma coraz większe wzięcie.

Michał: Taki przymiotnik zwiększa uważność decydentów. A w tym akurat przypadku trzeba chyba tak silnego gestu. Tak jak oczywiste jest istnienie renomowanych, „narodowych” zbiorów sztuki, tak powinny istnieć równie poważne kolekcje dotyczące architektury. Przygotowanie takiego działania jest jednak wielkim wyzwaniem i możemy podołać mu jedynie w ścisłej współpracy z innymi instytucjami zajmującymi się architekturą i dziedzictwem w kraju. Podobnie jak narodowe kolekcje sztuki współczesnej, także ten zbiór jest niemożliwy do scentralizowania. Jako wciąż jedyne polskie muzeum architektury widzimy się w roli koordynatora tego zadania, takiego, który mając pewne know how dotyczące pozyskiwania, konserwacji i udostępniania zbiorów, po rozmowach i ustaleniach z innymi uruchomi proces tworzenia strategii mającej na celu ocalenie i przechowywanie najcenniejszych materiałów dotyczących architektury. Od dokumentacji projektowej i fotograficznej, przez rysunki, korespondencję, po zawodowe spuścizny i archiwa prywatne. Kolekcja ma być „narodowa”, czyli ogólnopolska, a nie — co można by również wyprowadzić z tego pojemnego słowa — nacechowana etnicznie. Byłoby zresztą bardzo dziwnie podejść do tematu w ten i tak już karkołomny sposób z perspektywy miasta o tak wielowarstwowej historii, jak Wrocław. Moglibyśmy się pogubić w definiowaniu etnosów. Tym bardziej, że uczciwa opowieść o architekturze, jej genezie, twórcach i twórczyniach, kontekście, w jakim powstawała, jest jednym z istotniejszych kluczy do zrozumienia świata, w którym żyjemy — tworzonego przez bardzo wiele nacji.

„Patchwork. Architektura Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak”, 2016

„Patchwork. Architektura Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak”, 2016

fot.: Jakub Certowicz

Jakub: Jak zamierzacie udostępniać te zbiory? Przede wszystkim w muzeum, czy również online?

Michał: Online to konieczność i oczywistość, ale być może wcale nie pod szyldem muzeum, tylko jako osobny byt: w formie platformy tworzonej wspólnie z innymi instytucjami, uczelniami, archiwami i stowarzyszeniami. Działania w sieci będą jednak zawsze pochodną naszej pracy w ­realnych murach muzeum.

„Jan Szpakowicz. Przestrzeń elementarna”, 2020-2021

„Jan Szpakowicz. Przestrzeń elementarna”, 2020–2021

fot.: Jerzy Wypych

Jakub: Murach pokaźnych, zabytkowych, trudnych w utrzymaniu i adaptacji. Muzeum mieści się przecież w dawnym kościele i klasztorze.

Michał: Dlatego jeden z roboczych zespołów, które pracują w muzeum nad wizją przyszłości naszej placówki, zajmuje się teraz wnikliwie diagnozowaniem naszych potrzeb, przygotowaniem założeń do programu funkcjonalno-użytkowego i wytycznych do planowanego konkursu na przebudowę oraz nieznaczne powiększenie naszej siedziby. To będzie skomplikowana układanka: z zupełnie nową wystawą stałą, miejscem na ekspozycje czasowe, zwiększoną przestrzenią na działania edukacyjne i warsztatowe, strefą rekreacji, oraz z pomieszczeniami dla Archiwum Budowlanego Miasta Wrocławia, które jest częścią naszego muzeum, ale mieści się po przeciwnej stronie Starego Miasta. Potrzebna jest też gruntowna, mądra i wrażliwa modernizacja, która sprawi, że muzeum stanie się nowoczesne i ekologiczne. Wszystko w trudnym, zabytkowym budynku, w którego strukturze widać ślady wielowiekowych nawarstwień. Określenie naszych konkursowych oczekiwań zatem trochę potrwa i będzie wynikiem pogłębionych analiz. Chcemy uniknąć sytuacji sprzed dwudziestu lat, gdy konkurs na przebudowę nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, między innymi dlatego, że warunki były przygotowane bez porządnego namysłu. W związku z tym rezultaty nie były w stanie zadowolić przyszłych użytkowniczek i użytkowników.

„Jan Szpakowicz. Przestrzeń elementarna”, 2020-2021

„Jan Szpakowicz. Przestrzeń elementarna”, 2020–2021

fot.: Jerzy Wypych

Jakub: Wspominasz o nowej wystawie stałej. Dziś nie jest ona mocną stroną muzeum. Jak zamierzacie ją zmienić? Kto przede wszystkim ma być jej odbiorcą?

Michał: Zmiana musi być diametralna. Choć niegdyś w muzeum prezentowane były trzy wystawy stałe, ich burzliwe losy potoczyły się w taki sposób, że do dziś eksponowana jest jedynie przygotowana w latach 90. ekspozycja rzemiosła artystycznego „obsługującego” architekturę: detali, kafli, zdobień. Ma być całkiem inaczej. Pracujemy nad zupełnie nową narracją. Chcemy, by główna ekspozycja była atrakcyjną opowieścią o architekturze, taką, która nie jest prezentacją architektonicznego „gwiazdozbioru”, dzieł i architektury wybitnej lub spektakularnej. Chodzi nam za to o uwypuklenie procesów, jakie stoją za kształtowaniem otaczającej nas przestrzeni: zarówno budynków, jak i przestrzeni między nimi. Chcemy też, żeby grono naszych odbiorców i odbiorczyń było jak najszersze, a komunikatywny i atrakcyjny przekaz trafiał także do tych, którzy dotąd nie interesowali się architekturą, a którym należy się mądra i czytelna informacja oraz interesujące doświadczenie.

„Awers/rewers. Architekt Bohdan Lachert”, 2017-2018

„Awers/rewers. Architekt Bohdan Lachert”, 2017–2018

fot.: Agata Kaczmarek

Jakub: Jaki jest dokładniejszy pomysł na tę opowieść?

Michał: Scenariusz jest jeszcze w powijakach, ale myśląc o tym, dziś powiedziałbym, że narracja będzie bazowała na wrocławskim lokalnym kontekście. Nie tylko dlatego, że to materia najbliższa nam, czyli mieszkańcom i mieszkankom miasta odwiedzającym muzeum, ale przede wszystkim dzięki bogatej wrocławskiej historii, przestrzeni i interesującym procesom, które w nich zachodziły. Można przez ten pryzmat opowiedzieć o niemal wszystkich ważnych zjawiskach w obrębie architektury i urbanistyki, włącznie z tak trudnymi epizodami, jak zniszczenie miasta i jego odbudowa, którym towarzyszyły wielkie, wymuszone migracje. Opracowanie stałej ekspozycji to jednak kwestia kilku lat, wymagająca wielu analiz i pracy.

„Awers/rewers. Architekt Bohdan Lachert”, 2017-2018

„Awers/rewers. Architekt Bohdan Lachert”, 2017–2018

fot.: Agata Kaczmarek

Jakub: Starczy Wam sił na wystawy czasowe?

Michał: Jasne. Muzeum musi przecież żyć, choć zmienimy podejście do tego rodzaju ekspozycji. Będzie ich mniej: około sześciu, a nie jak dotychczas — kilkanaście. Zamierzamy w zamian opracowywać je głębiej i szerzej, wraz z bardzo rozbudowanym programem towarzyszącym, takim jak na przykład ten, który uzupełnia i rozwija wątki pokazywanej obecnie wystawy „Antropocen”, wyprodukowanej przez zespół NIAiU [por. A&B 03/2023 — przyp. red.]. Chcę też, żeby nasze czasowe ekspozycje były bardziej krytyczne, mierząc się z trudnymi lub nawet niewygodnymi tematami. Jednym z nich jest na przykład kwestia architektury mieszkaniowej, którą z jednej strony można podziwiać za rozmach, a z drugiej — pokazać przez pryzmat kryzysu mieszkaniowego i chaosu przestrzennego. Tu punktem wyjścia może być na przykład smutna setna rocznica polskiej spółdzielczości mieszkaniowej, będącej dziś w zaniku. Towarzyszące ważnej tematyce dyskusje, spotkania, warsztaty mają służyć skutecznemu przyciąganiu odbiorczyń i odbiorców oraz skłonić ich do pozostania u nas dłużej. Stąd też zawarty w planach pomysł na zwiększenie przestrzeni służącej edukacji i rekreacji. Chcemy jak najszybciej zająć się przeobrażeniem siedziby, tak by jak najlepiej służyła naszym ­dalekosiężnym planom.

„Awers/rewers. Architekt Bohdan Lachert”, 2017-2018

„Awers/rewers. Architekt Bohdan Lachert”, 2017–2018

fot.: Agata Kaczmarek

Jakub: Skąd pieniądze na tak duże przedsięwzięcie? Wasz budżet jest bardzo skromny.

Michał: Na szczęście jest trochę możliwości. Po pierwsze — mimo kryzysu — bardzo dobrze układa się nasza współpraca z wrocławskim Urzędem Miasta. Otwierają się nowe możliwości zewnętrznego dofinansowania: nowa perspektywa unijna z programami modernizacyjnymi także dla kultury. Nie ukrywam planów ubiegania się o współprowadzenie muzeum z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W zasadzie współprowadzenie przez Gminę Wrocław i MKiDN jedynie opisałoby stan faktyczny — od dawna nasza działalność bazuje na skupieniu na dwóch perspektywach: lokalnej i ogólnopolskiej. Zakładamy, że przy okazji poprawiłoby to naszą sytuację finansową. Obecna — nazwijmy ją kryzysowo-inflacyjną — wydatnie utrudnia nam budowanie rzetelnych strategii i rozpisywanie ich na realne plany. A na razie ponad 90 procent naszego budżetu pochłania bieżące utrzymanie budynku i wynagrodzenia dla pracowników. Na działalność ­programową pozostaje niewiele.

 „Władysław Wincze”, 2019

„Władysław Wincze”, 2019

fot.: Michał Pietrzak

Jakub: Jak przeżyliście ostatnie podwyżki cen energii?

Michał: W swetrach. Musieliśmy mocno przykręcić kaloryfery. Obecna sytuacja jest wielkim wyzwaniem dla instytucji kultury, które — niezależnie od ogólnej koniunktury — nauczyły się funkcjonować i lawirować w warunkach kryzysowych. Teraz kończy się nam pole manewru: prawie niemożliwe jest elastyczne reagowanie, bo budżet jest napięty do granic możliwości. I to w sytuacji, gdy muzeum — miejmy nadzieję, czasowo — zredukowało liczebność zespołu. Niemniej obecne zawirowania wyrwały nas z dotychczasowej strefy komfortu.

„Tomasz Mańkowski. Architektura jest najważniejsza”, 2022

„Tomasz Mańkowski. Architektura jest najważniejsza”, 2022

fot.: Michał Łagoda

Jakub: Byliście w niej w ogóle?

Michał: W porównaniu z tym, czego doświadczamy teraz, to owszem, byliśmy. Choć, gdyby patrzeć na sytuację finansową placówek podobnych do naszej, a znajdujących się po zachodniej stronie Odry i Nysy, to od zawsze działamy w warunkach z pogranicza cudu gospodarczego.

„Tomasz Mańkowski. Architektura jest najważniejsza”, 2022

„Tomasz Mańkowski. Architektura jest najważniejsza”, 2022

fot.: Michał Łagoda

Jakub: Skoro mowa o zagranicy, to czy planując przeobrażenie muzeum, masz w głowie zagraniczne instytucje lub muzea, które mogą być dla Was referencją?

Michał: Od lat przyglądam się działaniom Canadian Centre for Architecture, zwłaszcza z czasów, kiedy prowadził je Mirko Zardini. Od niego zresztą usłyszałem jedną z bardziej inspirujących porad kuratorskich: jeśli ktoś chce robić ważne wystawy o architekturze i urbanistyce, niech do wszystkich działań dołoży godziny przygotowań z prawnikami, bo dobrze mieć ułożone linie obrony na wypadek ewentualnych pozwów. Takiego ryzyka nie ma jedynie w przypadku wystaw „gładkich” i lekkostrawnych. Był to trochę żart, ale tylko trochę. Zresztą, jeśli mowa o inspiracji, to zawsze może być ona jedynie częściowa. To zabrzmi jak komunał, ale program instytucji musi wynikać z lokalnego kontekstu i odpowiadać na problemy kraju lub miasta, w którym się znajduje.

 „Leon Tarasewicz”, 2018

„Leon Tarasewicz”, 2018

fot.: Peter Kreibich

Jakub: Wygląda więc, że przed Tobą i całym muzeum lata wytężonej pracy. Zamierzasz być szefem tak długo, jak Twój poprzednik?

Michał: To akurat ta tradycja, do której nie chcę nawiązywać, choć oczywiście z czasem mogę zmienić punkt widzenia. Niemniej, wydaje mi się, że najlepszy jest średni dystans. W takich placówkach jak nasza niedobre są zarówno zbyt częste zmiany, jak ich ­wieloletni brak.

„Leon Tarasewicz”, 2018

„Leon Tarasewicz”, 2018

fot.: Peter Kreibich

rozmawiał Jakub Głaz

 

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Muzeum Architektury we Wrocławiu.

Głos został już oddany

IGP-DURA®one – system powlekania proszkowego
Dachówki ceramiczne Röben – zawsze na czasie
Ekologiczne nawierzchnie brukowe
INSPIRACJE