Konkurs „Najlepszy Dyplom ARCHITEKTURA”
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Bezkompromisowy storytelling – rozmowa z Borisem Kudličką

08 września '21


Alicja: Wystawa w Muzeum Historii Polski ma nieco inny charakter. Już sam jej zakres to spore wyzwanie.

Boris: Praca nad tą wystawą trwa obecnie trzeci rok. To będzie największa przestrzeń ekspozycyjna chyba nie tylko w Polsce, ma prawie osiem tysięcy metrów kwadratowych, i opowiadamy w niej historię na odcinku tysiąca lat. Ekspozycja jest nieprawdopodobnie skomplikowana pod kątem kuratorskim — podzielona na siedem galerii, a do każdej z nich jest inna grupa kuratorów. Od początku spotykaliśmy się z nimi i opowiadaliśmy sobie krok po kroku najważniejsze rzeczy, które dotyczą poszczególnych zakresów historii. To jest ogromny proces, powiązany z realizacją nowego budynku. Konkurs na ekspozycję wygraliśmy przed powstaniem projektu budynku, musieliśmy z architektami z pracowni WXCA dostosowywać oba projekty, tak aby ich założenia i nasza ekspozycja się zgrały. To jest mnóstwo wytycznych: od najprostszych rzeczy do problematycznych kolosów, takich jak pomnik „czterech śpiących”, który wymaga specjalnych konstrukcji w stropach. Oczywiście architekci budynku o tym nie wiedzieli, bo kuratorska ścieżka powstawała już po zaprojektowaniu obiektu. Otwarcie jest planowane na 2022 rok, więc projektowanie tej wystawy to pięcioletni proces.


Alicja: Projekty architektoniczne, które realizuje Pańska pracownia, mają bardzo komercyjny charakter. W tym sensie to też odskocznia od teatru?

Boris: Udało mi się być niezależnym w sztuce tylko dzięki robieniu bardzo komercyjnych projektów. Miałem taki moment w życiu, że pracowałem bardzo dużo w reklamie. Filmy reklamowe, które robiłem, były mało ciekawe pod względem plastycznym, ale dawały mi bardzo dobry przychód i jednocześnie uczyły mnie technologii. Tego, jak patrzeć przez ekran na świat, jak można go kształtować, wybierać wycinek, jak budować w studiu filmowym iluzję. To doświadczenie często wykorzystywałem w swoich operach. Takie rozszerzenie gatunkowe wpływa na horyzonty. Nie lubię wejścia w bezpieczny tryb robienia czegoś, co już znam. Nudzi mnie to potwornie. Wolę ścieżkę, która jest bardziej ryzykowna i trudniejsza. Przecież tak samo komercyjny jest teatr. To nie jest sztuka dla sztuki — to jest sztuka dla widza, a my ją robimy i dla widza, i dlatego, że nam za to płacą. W architekturze jest podobnie. Weźmy projekt Bohdana Pniewskiego dla Teatru Wielkiego — fenomenalny! Jak dzisiaj patrzymy na rozwiązania, które są zastosowane w tym budynku: czy to są korytarze, czy klamki, hol, lampy — to są dzieła sztuki. I tak samo myślę o architekturze. Weźmy Hotel Europejski, który jest przestrzenią retailowo-komercyjną, hotelową. Do każdego pokoju, do każdej podłogi podchodziliśmy z tym samym procesem poszukiwań. Jako komercję mogę określić co najwyżej używanie schematów, aplikowanie gotowych rozwiązań. Ale to może powstać też w teatrze. Architekturę tworzymy do pewnej idei, ona ma swoją funkcję i znaczenia.


Hammam i Pool Outdoor to projekt SPA i basenów w kompleksie klubu sportowego Al Sadd w Dosze, Katar

© Boris Kudlička with partners


Alicja
: Czy jest możliwa taka uniwersalność w projektowaniu architektonicznym, jaką osiągnął Pan w teatrze?

Boris: Myślę, że tak. To jest dla mnie ciekawe odkrycie, że architektura jest w stanie tak bardzo opowiadać lub być tak bardzo narracyjna. Jesteśmy w stanie zbudować koncepcję, ideę wynikającą z interpretacji wielu elementów: historii, jej bohaterów, kontekstów politycznych, makroekonomicznych, przemian. To wszystko da się skondensować do pewnej wypowiedzi, narysować, napisać nowy scenariusz. Tu się wyłania ciekawa paralela pomiędzy teatrem a architekturą. I widzę, że moje doświadczenie teatralne i pracy z dramaturgią jest ciekawym elementem, którego świadomie używam w pracy z przestrzenią i z osobami, które tę przestrzeń zamieszkują.


Alicja: Gdzie przebiega granica między architekturą jako miejscem, w którym można żyć i się rozwijać, a architekturą jako scenografią?

Boris: Podam przykład Hotelu Europejskiego, który powstał dzięki Verze Michalski-Hoffmann i grupie HESA. Ona była głównym inwestorem projektu i wymyśliła, że stworzy hotel z najlepszą ofertą i usługami w Polsce. Miała do tego emocjonalny stosunek i chciała stworzyć bezkompromisowy projekt. Zaprosiła do tego sieć Raffles, która poleciła brytyjskie biuro projektowe. Projekt był przygotowany już na poziomie projektu przetargowego z mock-up roomem na budowie, czyli małą przestrzenią pokoju w skali 1:1 z pełnym wyposażeniem: tkaninami, łóżkiem, zasłonami i mydłem w łazienkach. I Michalski-Hoffmann oglądając to, uznała, że to kompletnie nie rezonuje z Warszawą. Całość była naprawdę świetnie wymyślona i zaprojektowana, ale nie miała żadnych odniesień do lokalizacji. Mieliśmy tę przyjemność zostać zaproszeni do małego konkursu, który obejmował nie język, ale story obiektu. Z naszym teamem zacząłem pracować nad historią Hotelu Europejskiego, zastanawiać się, czym jest ten obiekt na mapie Warszawy, czym jest na mapie Polski, Europy… Studiowaliśmy wszystkie jego wątki historyczne, polityczne, znaczeniowe, kulturowe i wyszło nam, że to musi być bardzo polskie — banał!


wnętrze prywatnej willi w Katarze

© Boris Kudlička with partners


Alicja: Tylko jak to zrobić?

Boris: No właśnie. Zaczęliśmy zaznaczać na mapie, że budynek znajduje się na Trakcie Królewskim, obok opery, Zachęty, prestiżowego hotelu Bristol i jest też nieopodal Akademii Sztuk Pięknych. Uznaliśmy, że musi to być wizytówka polskiej sztuki i rzemiosła. I takim hasłem szliśmy przez cały tryb projektowy: wyciągaliśmy z historii rzeczy, które były ciekawe, które nas mogły zainspirować, następnie przetwarzaliśmy je na swój język i szukaliśmy. Na przykład wzoru na dywan szukaliśmy w osiemnastowiecznych mapach, które przetwarzaliśmy graficznie i kolorystycznie, i w efekcie każde łóżko stoi na takiej „mapie”. Szukaliśmy współczesnej polskiej sztuki, żeby gościom hotelowym zaprezentować tożsamość kulturową, za pomocą tego, co w Polsce jest mocne i na światowym poziomie. Chcieliśmy, żeby większość mebli i większość oświetlenia była wyprodukowana w Polsce, a najlepiej w Warszawie — od podłóg, okładzin, pracy kamieniarskiej do oświetlenia. Staraliśmy się z tego zrobić swoisty koncentrat polskości w nowoczesnym wydaniu, ale z zachowaniem historycznego charakteru. To brzmi prosto, ale trzeba to w jakiś sposób napisać, a potem konsekwentnie zaprojektować i zrealizować.

Dla mnie to jest rodzaj opowiadania historii: widz, który przyjeżdża do hotelu dotyka polskiej sztuki, która jest przetworzoną mapą w neonowej instalacji Włodka Zakrzewskiego, natrafia na żyrandol z lat 60. na wzór wyposażenia części budynku zaprojektowanego przez Pniewskiego. Potem ten widz skręca w lewo i widzi instalację Leona Tarasewicza malowaną bezpośrednio na płytach drewnianych i czterdziestometrowy dywan z jego malarstwem. To są rzeczy, które wymagały bezpośredniego kontaktu, rozmowy i konsekwentnego wprowadzania w życie. Spa z pięknego polskiego piaskowca, basen, który jest interpretacją istniejącego w tej przestrzeni wcześniej skarbca — każdy z zaułków może opowiedzieć swoją historię. Żeby to wzmocnić, zastosowaliśmy w czterech narożnikach hotelu tzw. memory areas, które stanowią kompendium historii Hotelu Europejskiego i opowiadają o niej eksponatami. Są tam zdjęcia Rolling Stonesów, pierwsze logo LOT-u, pierwszy salon Fiata, jest tam Józef Chełmoński, który mieszkał na poddaszu.


Alicja: Czy odbiorcy faktycznie są w stanie poradzić sobie z taką „literaturą”?

Boris: Pytanie, czy muszą. To, co mi się wydaje atrakcyjne, to budowa mocnego DNA. Użytkownik może w tym znaleźć pewne skojarzenia i dzięki znajomości tematu ta przestrzeń będzie dla niego ciekawsza. Zobaczy, że ona nie jest tylko wizualnym efektem, tylko wszystko jest bardzo uzasadnione.


wnętrze prywatnej willi w Katarze

© Boris Kudlička with partners


Alicja: W wypadku projektów w Katarze proces poszukiwania kontekstu, historii wygląda podobnie?

Boris: Idee architektoniczne podróżują. I tak jest w Dosze, gdzie pokolenie młodych, studiujących za granicą, żyjących na całym świecie ludzi przywozi swoje doświadczenia do domu i często się do nich odwołuje. Sama architektura katarska jest bardzo ciekawa, dość prosta, ale z bogactwem przepięknych funkcjonalnych rozwiązań, takich jak wieża wiatrów (wentylacyjna), różnego rodzaju shadings, czyli zadaszenia. Wiele jest elementów, które z funkcji przechodzą do dekoracji i stają się rozpoznawalnym elementem. Doha troszczy się o swoją tożsamość i zachowanie charakteru. Przy czym projekty, które my realizujemy, to prywatne rezydencje. Porównałbym to trochę do Konstancina, tam też przygotowujemy obecnie kilka realizacji. To są marzenia inwestorów — my na to mówimy „pocztówki z wakacji”. Inwestorzy przywożą sobie taką pocztówkę z Zakopanego, ze Szwajcarii czy innych zakątków i chcą w tej pocztówce mieszkać. Dla nas to też jest rodzaj pewnej narracji, którą trzeba zrozumieć, umiejętnie z tym przeplatać swoją wrażliwość i wspólnie z inwestorami tworzyć. To jest jak z projektowaniem w operze: otwieram notes, biorę tę czystą kartkę i zaczynam znów od jakiejś bazy.


Alicja: Inwestorom, którzy Pana zatrudniają, nie zależy na uzyskaniu czegoś „w stylu Kudlički”?

Boris: Miałem takiego pedagoga w Akademii Sztuk Pięknych, który mi ciągle powtarzał: „Boris, ty nie masz stylu!”. I ja jako młody człowiek odczuwałem to jako potworny problem, na drugim roku studiów byłem przerażony, że nie mam swojego stylu. Dzisiaj uważam, że takie dążenie do swojego stylu jest dla mnie kompletnie nieciekawe, ślepa droga. Natomiast niewykluczone, że nawet mimo tej różnorodności, w jakiej pracuję, są pewne cechy, które można uznać za styl. Bo tak samo rozumiem scenografię i tak samo rozumiem architekturę. Nie boję się ani kątów ostrych, ani łuków, nie boję się wypukłości ani płaskości, nie boję się grafiki, koloru i tak dalej. To jest kwestia umiejętnego wykorzystania narzędzi w konkretnym projekcie.


Alicja: Jak wygląda teraz Pańska pracownia?

Boris: W zespole Boris Kudlička with partners obecnie pracuje piętnastu architektów. Na szczęście nie dotknął nas kryzys związany z pandemią, na razie tego nie odczuwamy. Powiedziałbym, że jest odwrotnie. W tej chwili prowadzimy mniej więcej dwadzieścia projektów i to wszystko dzieje się naraz. Pracujemy między innymi nad willą we Francji, trzema willami w Dosze, pałacem w Nałęczowie, dworem w Oborach, jeszcze jedna ciekawa realizacja we Wrocławiu. To są głównie wnętrza, nowoczesne architektonicznie budynki, renowacje, współczesne aranżacje w kontekście architektury osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej. Mamy coraz większe doświadczenie w pracy nad zabytkami. Jednocześnie staramy się nie określać jednoznacznego profilu, nie ograniczamy się do żadnej z dziedzin architektury, rozwijając zakres działania na coraz to nowsze strefy kreacji. Łączy je to, że są to takie wymagające indywidualnego podejścia custom-made projekty, robimy po prostu projekty, które wymagają story.


rozmawiała: Alicja GZOWSKA

fot.: © Boris Kudlička with partners



Boris KUDLIČKA — absolwent scenografii w Katedrze Projektowania Scenografii i Kostiumu na Wydziale Teatralnym Akademii Sztuk Pięknych w Bratysławie. Studiował też na holenderskiej Akademii Sztuk Pięknych Minerva w Groningen. Od 1995 roku związany z Teatrem Wielkim — Operą Narodową w Warszawie, gdzie międzynarodowy rozgłos przyniosły mu scenografie zrealizowane w tandemie z Mariuszem Trelińskim. Współpracuje z czołowymi teatrami operowymi, reżyserami i festiwalami na świecie. Od 2009 roku wraz z Marcinem Mostafą i Natalią Paszkowską prowadził pracownię architektoniczną WWAA, po czym w 2018 roku rozszerzył swoją działalność pod marką Boris Kudlička with partners. Laureat wielu nagród i wyróżnień, w tym Srebrnego Medalu „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2015). W dziedzinie architektury jego zespół otrzymał między innymi nagrodę Eurobuild CEE 2018 za projekt wnętrz Hotelu Europejskiego.

Głos został już oddany

IGP-DURA®one – system powlekania proszkowego
SIATKA - METAL - PROGRESS
Ekologiczne nawierzchnie brukowe
INSPIRACJE