Nowy cykl rozmów odsłania kulisy najbardziej osobistej przestrzeni każdego projektanta – jego własnego domu. Architekci wnętrz, którzy na co dzień tworzą dla innych, tym razem otwierają drzwi do swoich mieszkań i domów, pokazując, jak naprawdę mieszkają, co ich inspiruje i jak wygląda codzienność w zaprojektowanej przez siebie przestrzeni. W pierwszym odcinku swoje wnętrza oraz doświadczenia prezentuje Natalia Horak, współzałożycielka studia projektowego Koza Nostra Studio i Lessness, która z wykształcenia i zawodu jest również scenografką.
Mieszkanie Natalii Horak
fot. Migdał Studio
1. Jak wygląda wnętrze, w którym mieszkasz?
Moje mieszkanie znajduje się w starej kamienicy w samym sercu Krakowa. Charakteryzuje go wysokie stropy (3.6 m), historyczna stolarka okienna (okna skrzynkowe) i dębowy parkiet. To miejsce, gdzie piwniczne mury pamiętają średniowiecze. Nie ma tu kątów prostych, każda ściana ma swoją charakterystyczną fakturę. Taką wartość dodaną warto wyeksponować. Surowa ściana w salonie pokazuje swoja historyczna piaskową strukturę.
Zaczęłam w nim mieszkać ponad 15 lat temu, stanowi sumę moich doświadczeń, gdzie mieszają się zamiłowanie do dizajnu lat 80 i 90, inspiracje naturą i spora ilość zbieranych na planach filmowych artefaktów. Jako scenograf i projektant mam taki wewnętrzny imperatyw, żeby coś ciągle remontować. Podejrzewam, że jest to równie interesujące co uciążliwe dla moich bliskich.
Mieszkanie Natalii Horak
fot. Migdał Studio
2. Jakie były główne założenia i inspiracje przy jego tworzeniu? Skąd wzięła się koncepcja i co zadecydowało o ostatecznym kształcie przestrzeni?
Bardzo inspirująca okazała się dla mnie podróż do Islandii, gdzie pieszo przemierzając interior (środkowa część Islandii) poczuła się jak w domu. Tu krajobraz jest trochę jak na innej planecie; otwarta przestrzeń, zawężona paleta barw, nieco depresyjna ale monumentalna aura. Bardzo kojące połączenie.
Na poziomie podświadomości, myślę, że spore znaczenie ma, że jestem dzieckiem lat 80/90. Pewna graficzna prostota, zestawienie prawie czerni z prawie biela, stali, aluminium, sporo drewna i oczywiście ikony designu.
Do ostatecznego kształtu przyczyniła się również moja miłość do roślin i tzw. zbieractwo. Mam kilka nieoczywistych mebli, jak biały wąski ażurowy regał przygarnięty po wystawie w Muzeum PRL u lub 2 duże aluminiowe regały, po telezakupach Mango. Ten ostatni na 2 piętro wnosiła cała drużyna strażaków. Mam też mapę Krakowa, którą grała jako kluczowy rekwizyt w filmie ,,Na bank się uda”, przy którym pracowałam jako scenograf.
Mieszkanie Natalii Horak
fot. Migdał Studio
3. Które elementy wnętrza mają szczególne znaczenie – estetyczne lub funkcjonalne? Co buduje charakter tej przestrzeni, a co wpływa na codzienny komfort?
Elementem, który bardzo mocno determinuje wygląd tego wnętrza jest cała ściana z luster. Dla jednych buduje ona komfort dla drugich raczej dyskomfort ale niewątpliwie buduje charakter przestrzeni.
Spora czasu poświęciłam na wymyślenie rozwiązania, które sprawi, że ta ściana przestanie być martwa i najbardziej kuszące wydało mi się pokrycie jej lustrem. Rozwiązanie dość radykalne, nie zaproponowałamym go żadnemu klientowi. Ale własna przestrzeń skłania do eksperymentów; jeśli czegoś się nie powinno to właśnie trzeba!
Połączenie sporej wysokości, tej lustrzanej ściany i układu amfiladowego sprawia, że przestrzeń nabiera nieco teatralnego charakteru. Do tego operowanie światłem naturalnym, odbitym i tym z wielu lamp, tworzy wielowymiarową przestrzeń.
Mieszkanie Natalii Horak
fot. Migdał Studio
4. Czy we wnętrzu świadomie zastosowano rozwiązania wykraczające poza obowiązujące trendy?
Trendy są znakomite, kiedy zaczynamy od 0. Przestrzeń jest zupełnie neutralna i trzeba niejako wymyśle jej charakter. Tu nic nie było neutralne, a cała zabawa projektowa polegała na łączaniu przeciwieństw i balansowaniu napięć. Stare - nowe, surowe - przyjemne, prawdziwe - wykreowane. Efektem jest przestrzeń nieoczywista, pełna napięć ale równocześnie harmonijna i kojąca. Pełna dziwnych obiektów i znalezisk.
Mieszkanie Natalii Horak
fot. Migdał Studio
5. Jak zmienia się to wnętrze w czasie? Czy pojawiają się nowe elementy, inne funkcje, zmienia się układ?
To mieszkanie dojrzewało razem ze mną. Tuż po studiach, kiedy się wprowadzałam, za pierwsze zarobione pieniądze kupiłam rozłożysta lampę sufitową. Wtedy dużo rzeczy robiłam własnoręcznie, jak ławę pod oknami ze zbita starych kamienicznych schodów. Odmalowałam też stara wannę żeliwną, która przywędrowała ze stychu. Wymyśliłam również zupełnie nowy i na pewno eksperymentalny materiał wykończeniowy, (na bazie masy do uszczelniania piwnic) który miał imitować beton.
Kolejny etap to czas pracy przy projektach telewizyjnych i filmowych, czyli tzw. zbieractwo. Wspominałam już regały, pojawiły się też meble tzw. vintage i lampy. W tym czasie byłam stałym bywalcem krakowskiego targu staroci i obserwowałam aukcje mebli vintage w internecie.
Najbardziej aktualny etap to ten, kiedy nastąpił tak zwany remont funkcjonalny. Przearanżowanie kuchni, żeby zmieściła się w niej wygodna wyspa, nowa jadalnia, pojemna szafa w przedpokoju.
Moje mieszkanie to przestrzeń bardzo osobista. Nie tylko dlatego, że każdemu przedmiotowi czy meblowi towarzyszy jakaś historia ale także w każdym kolejnym remoncie pomagali przyjaciele i bliscy. Miało wielu współlokatorów, gdzie każdy miał jakiś swój wkład.
Mieszkanie Natalii Horak
fot. Migdał Studio
6. Czy jest coś, bez czego to wnętrze nie byłoby „Twoje”? Ulubiony detal, materiał, kolor, przedmiot ...
Mam kilka dzieł zaprzyjaźnionych artystów, jak spawana rzeźba — koło, od Kristofa Krane czy surowe grafiki od Michała Tokarza. Kilka moich prac z okresu studiów też doczekało się ekspozycji. Z Chorwacji przywiozłam drewniany klocek, który podpierał łódki w marinie po wielu latach na słońcu, w wodzie sam wygląda jak dzieło sztuki.
7. Jaką najważniejszą radę warto dać osobie, która chce stworzyć wnętrze bliskie sobie – ale nie jest projektantem? Od czego zacząć, o czym pamiętać, a czego unikać?
Kiedy pracowałam w teatrze, pewien wybitny reżyser Maciej Wojtyszko, powiedział mi, że jego sztuka interesuje o tyle, o ile jest przejawem osobowości autora. Mocno wryło mi się to w pamięć. Dlatego moja rada to chyba: Słuchać siebie, stawiać na autentyczność, nie bać się eksperymentów.