Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Architektura górska, nie-góralska – Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

28 lutego '25

Zakopane to trudny orzech do zgryzienia. Położone u podnóża Tatr miasto to z jednej strony skarbnica znakomitej, modernistycznej architektury, z drugiej mozaika stref konserwatorskich i znajdującej się w ich obrębie zabytkowej zabudowy, z trzeciej zaś — niechlubny symbol urbanistycznego nieładu i piętna, jakie na polskich miastach pozostawia przemysł turystyczny. W tym tyglu powstał budynek, który stara się brać z zakopiańskiej architektury to, co najlepsze. O Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom”, ale i o dziedzictwie regionu, wyzwaniach, jakie stoją przed turystycznymi miejscowościami oraz realiach projektowania na Podhalu rozmawiamy z Bartłomiejem PopieląWojciechem Gajewskim, jego autorami z pracowni POLE Architekci

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

fot.: Filip Bramorski © POLE Architekci

Przemysław Ciępka: Jak narodziła się potrzeba, aby w Zakopanem powstał budynek taki, jak zaprojektowane przez was Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom”? Jaką w założeniach spełni on funkcję?

Wojciech Gajewski: Zakopane rozwija się głównie w kierunku turystycznym, natomiast jedynie niewielka grupa ludzi dba o to, żeby powstawało tu coś, co będzie służyć społeczności. To problem wszystkich miast położonych w malowniczych okolicznościach, jednak niestety Zakopane jest najlepszym (albo najgorszym) przykładem takiego modelu rozwoju. W mieście od dawna brakowało hospicjum dla osób starszych i schorowanych. Powstała potrzeba stworzenia miejsca, które będzie nie tyle szpitalem z możliwością stałego pobytu, co raczej przychodnią udzielającą długotrwałej, regularnej rehabilitacji. To dość innowacyjna forma, niezrealizowana wcześniej w Zakopanem.

Bartłomiej Popiela: Centrum Wsparcia Rodzin przez swoją niewielką skalę nie byłoby w stanie spełnić funkcji obiektu przygotowanego na dłuższy pobyt — musielibyśmy zmieścić w nim zaplecze, stołówkę i inne tego typu elementy infrastruktury. Jest to raczej jednorazowa, ale powtarzalna opieka, więc umawiając się do psychologa, grupy wsparcia czy na rehabilitację, pacjenci wiedzą, że będą przychodzić tam regularnie. Coś w rodzaju przychodni pełniącej funkcję wielopłaszczyznowej pomocy osobom, które borykają się z problemem nowotworowym.

Przemysław Ciępka: A jak doszło do tego, że to właśnie w waszej pracowni powstał projekt tego budynku?

Bartłomiej Popiela: W związku z potrzebą tego rodzaju opieki miasto zrealizowało przetarg, który podzielono na kilka etapów. Był to bardzo trudny przetarg — najpierw zlecenie na koncepcję architektoniczną, dalej przetarg na projekt budowlany, wykonawczy i projekt wnętrz. Od samego początku nie było powiedziane, że ten sam architekt będzie realizował wszystkie te etapy, i tak właśnie się stało. Nam udało się stworzyć projekt koncepcyjny i budowlany — przetarg na projekt wykonawczy wygrała inna firma. Później okazało się, że nie spełniał on wszystkich znamion takiego dokumentu, więc zorganizowano kolejny przetarg, tym razem na projekt wykonawczy samej elewacji, który udało nam się wygrać. Dzięki temu byliśmy w stanie urzeczywistnić pierwotną koncepcję fasady. Wnętrza również nie są naszego autorstwa. 

Wojciech Gajewski: Miasto było w posiadaniu budynku z lat 80, od dawna nieużytkowanego. Pierwotnie znajdował się w nim bank, później sklep meblowy, a od ostatnich piętnastu czy dwudziestu lat stał pusty. Budynek znajduje się na bardzo atrakcyjnej działce przy ulicy Kościeliskiej, nieopodal starego cmentarza na Pęksowym Brzysku i znajdującego się tuż obok kościoła. Jest to historyczne centrum miasta, miejsce w którym, można powiedzieć, Zakopane się zaczynało.

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

fot.: Filip Bramorski © POLE Architekci

Przemysław Ciępka: Taka lokalizacja musiała być dla was sporym wyzwaniem. Jakie były największe problemy, na które natrafiliście podczas projektowania tego budynku?

Wojciech Gajewski: Chociaż sam budynek istniejący, który ulegał przebudowie nie nosił znamion obiektu zabytkowego i nie był bezpośrednio objęty żadną formą ochrony, to cała okolica znajduje się w obrębie strefy konserwatorskiej, co stanowiło dodatkową trudność, zwłaszcza że nasza rola polegała na jego rozbudowie i nadbudowie. Zmiany musiały więc zostać zatwierdzone przez konserwatora, musieliśmy trzymać się obrysu oraz spełnić inne szczegółowe wymagania. Nie bez znaczenia były też względy ekonomiczne, bo budżet był dość ograniczony.

Bartłomiej Popiela: Cała trudność tego przedsięwzięcia polegała na specyficznym otoczeniu. Dookoła znajdują się głównie domy jednorodzinne, w dużej mierze ponad stuletnie, z kolei za opracowywaną przez nas działką stoi osiedle wybudowane w latach 60. Lub 70. Trudność polegała na tym, żeby z jednej strony wpasować się gabarytami i formą budynku w tę historyczną zabudowę, a z drugiej stworzyć nowoczesny, miejski obiekt o funkcji publicznej. Nasz budynek miał być elementem, który będzie spajał te dwa światy. Dodatkowo główna elewacja wychodzi na północ, więc musieliśmy również zastanowić się, w jaki sposób rozwiązać kwestie doświetlenia wnętrz.

Przemysław Ciępka: W jaki sposób uporaliście się z trudnościami, które stwarzało wam tak wymagające otoczenie?

Wojciech Gajewski: Zaczęliśmy od analizy historycznych zabudowań Zakopanego, które powstawały w dużej mierze w technologii drewnianej, różnie zresztą rozumianej — były to zarówno domy z bali, jak i obiekty powstające w konstrukcji szkieletowej. Na początku rozwoju Zakopanego to właśnie rejon ulicy Kościeliskiej był takim trochę zagłębiem architektury drewnianej. Z jednej strony mamy chaty, z drugiej XIX-wieczny kościół Matki Boskiej Częstochowskiej na Pęksowym Brzyzku, z trzeciej Zespół Szkół Budowlanych im. dra Władysława Matlakowskiego. Są one przykładami zupełnie różnych filozofii budowlanych, chociaż powstały z tego samego budulca.

Zastanawialiśmy się w związku z tym, jak zrobić budynek współczesny, który musi mieć wszystkie znamiona projektu stworzonego na Podhalu, czyli wydatny okap o długości od 80 do 120 centymetrów, w zależności od lokalizacji, oraz odpowiednie nachylenie dachu o kątach między 47 a 54 stopni. Zastosowaliśmy pionowy podział elewacji, który pomógł nam trochę w kwestii tego dużego okapu, niejako zatopionego w tych pionowych listwach. Jeśli zaś chodzi o wymagane przez konserwatora kąty, to zastosowaliśmy je jedynie w głównej kalenicy dachu.

Bartłomiej Popiela: Problemem okazała się też funkcja naszego budynku, bo z drewna rzadko kiedy powstają obiekty użyteczności publicznej. Tutaj pomogło nam nasze krakowskie wykształcenie, ponieważ obaj studiowaliśmy właśnie w tym mieście. Tak zwana szkoła krakowska, to w architekturze gmachów publicznych takie realizacje, jak chociażby projekt Muzeum Narodowego w Krakowie autorstwa Czesława Boratyńskiego czy gmach Biblioteki Jagiellońskiej, za którego koncepcję odpowiadał Wacław Krzyżanowski. Elementami sugerującymi publiczną funkcję tych obiektów jest nie tylko monumentalna skala, ale też właśnie pionowe podziały elewacji, mocno uwydatnione w obu tych obiektach.

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

fot.: Filip Bramorski © POLE Architekci

Przemysław Ciępka: Ta północna elewacja wydaje się być najistotniejszym i najbardziej charakterystycznym elementem Centrum Wsparcia Rodzin. Jaki efekt uzyskaliście dzięki opatrzeniu jej tak dużą ilością pionowych elementów?

Wojciech Gajewski: Kiedy patrzymy na ten budynek od frontu, to widzimy główne wejścia oraz otwory okienne na wszystkich kondygnacjach, natomiast jeśli ustawimy się pod pewnym kątem, nachodząc na budynek na przykład od strony ulicy Kościelnej, to widoczne są już tylko przeszklenia w parterze. Górne partie elewacji wydają się wtedy monolityczne, nieprzezierne. Dzięki takiemu rozwiązaniu fasady udało nam się uzyskać obiekt, który optycznie ma znacznie więcej ścian, niż powierzchni szklanych, zachowując funkcjonalność gmachu publicznego. Uzyskaliśmy budynek bardzo rzeźbiarski, co w przypadku typowego biurowca czy mieszkaniówki niestety się nie udaje.

Przemysław Ciępka: Czy to rozwiązanie wpływa też jakoś na funkcjonalność waszego budynku, czy jest raczej tylko częścią wizualnej gry, która ma komunikować jego przeznaczenie?

Bartłomiej Popiela: Dookoła jest dosyć gęsta zabudowa, a wiadomo, temat choroby nowotworowej czy innych dolegliwości prowadzących do śmierci nierzadko jest krępujący osób dotkniętych tymi problemami. Zadbaliśmy o poczucie intymności w gabinetach przede wszystkim poprzez strukturę elewacji, która jest mało przezierna, i w której otwory okienne znajdują się w zagłębieniach przesłoniętych pionowymi listwami.

Najbardziej przeszklony jest parter — tam znajdują się witryny, i w tych miejscach ciągłość pionowych elementów zostaje przerwana. Na wyższej kondygnacji, gdzie znajdują się gabinety, umieściliśmy cztery moduły okienne, natomiast na samej górze, w części administracyjnej, moduły są tylko dwa. Jeżeli chodzi o samą konstrukcję, to tutaj ograniczały nas względy ekonomiczne, dlatego jest to budynek murowany ze stropami żelbetowymi, które dostosowaliśmy do fundamentów istniejącego budynku.

Wojciech Gajewski: Wbrew pozorom Centrum Wsparcia Rodzin to realizacja raczej budżetowa, ale główny nacisk chcieliśmy właśnie położyć na tę elewację frontową, na którą najeżdżą się w widoku perspektywicznym od strony ulicy Kościeliskiej. Budynek znajduje się na jej końcu, za pionową linią wysokich drzew, na których zachowaniu bardzo nam zależało, a fasada do tych linii nawiązuje. Ta budowla jest wręcz zatopiona w istniejącym drzewostanie.

Przemysław Ciępka: Nie baliście się, że poprzez ukrycie otworów okiennych w pionowych listwach ta elewacja stanie się zbyt jednolita, a nawet monotonna?

Bartłomiej Popiela: Na drewnianej fasadzie umieściliśmy delikatne, rzeźbione zdobienia, które znajdują się na wysokości otworów okiennych. Więc nawet, jeżeli budynek oglądamy z kąta, z którego pionowy podział elewacji przesłania przeszklenia, to ornamentyka wysyła nam sygnał, że one znajdują się właśnie w tym miejscu. Wykorzystaliśmy prosty, snycerski motyw rombu, będącego daleką inspiracją stylem witkiewiczowskim.

Wojciech Gajewski: Taki element był również wymagany przez konserwatora. Nie chcieliśmy jednak cytować elementów, które w architekturze góralskiej zostały już wyeksploatowane do granic możliwości, takich jak parzenice czy żyrandole z oscypków, nasza snycerka to bardziej odniesienie do szkoły kryształkowej.

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

fot.: Filip Bramorski © POLE Architekci

Przemysław Ciępka: No właśnie — jak udało wam się uciec od tej zdewaluowanej dzisiaj „góralskości”, jednocześnie utrzymując charakter budynku wpisującego się w architektoniczny krajobraz Podhala?

Wojciech Gajewski: Chcieliśmy uniknąć bezpośrednich nawiązań, bo piękny styl kryształkowy, którego przykłady występują na przykład na ścianach stacji kolejki górskiej na Kasprowym Wierchu, został skutecznie obrzydzony przez zakopiańskich handlarzy i kojarzy dziś głównie ze identyfikacją wizualną „Księstwa Góralskiego”.

Bartłomiej Popiela: Stroniliśmy od odwoływania się do pseudotradycji góralskiej, która została już wyeksploatowana do granic możliwości i dalsze powielanie tych motywów zakrawa o próżny manieryzm i sztampę.

Wojciech Gajewski: Na szczęście nie było to nasze pierwsze zlecenie w Zakopanem, więc wiedzieliśmy trochę, na czym polega trudność projektowania w tym miejscu. Zawsze jednak pojawia się to samo pytanie — jak jeszcze można przerobić motyw góralskiej chaty, która była modyfikowana już na milion sposobów, każdy jeden gorszy od poprzedniego. Trudnością jest stworzenie budynku współczesnego, który zachowa ducha tradycji, a przy tym nie popadnie w utarte schematy. Jeśli chodzi o nasze podejście do tego, to staramy się tworzyć architekturę górską, nie góralską. Architekturę góralską, tę prawdziwie historyczną, można obecnie już tylko popsuć.

Przemysław Ciępka: A jak pracuje się wam w Zakopanem? Wiele słyszy się złego o architekturze i rozwoju przestrzennym tego miasta.

Wojciech Gajewski: Przede wszystkim ja sam pochodzę z Zakopanego, więc to jest duży plus. Moi wspólnicy, czyli Bartek Popiela i Łukasz Gniewek są z Krakowa, więc to ten sam region „wychodzenia na pole”, a nie „na dwór”. Dzięki temu dobrze wiemy, jakie są realia projektowania w Zakopanem, wiemy na co możemy sobie pozwolić, a czego powinniśmy unikać. Do tego dość dobrze znamy zapisy planów miejscowych czy warunków zabudowy, które są w tym mieście wydawane. Mamy też 15-letnie doświadczenie w pracy w innych miastach, również zagranicą. Dzięki temu jesteśmy w stanie tworzyć budynki, które wpisują się w otoczenie, a jednocześnie są na tyle charakterystyczne, że z pewnością nie przechodzą bez echa. Tak było na przykład w przypadku Tatrzańskiego Archiwum Planety Ziemia.

Bartłomiej Popiela: Zakopane jest nieskończonym źródłem inspiracji. Powiem coś, co stanie w kontrze do ogólnie przyjętej narracji — w tym mieście jest mnóstwo przykładów bardzo dobrej architektury, nie tylko górskiej czy góralskiej, ale również modernistycznej, zarówno przed-, jak i powojennej. Najlepiej reprezentują to projekty Anny Górskiej, która bardzo dobrze odrobiła lekcję modernizmu dwudziestolecia międzywojennego. Jej budynki są idealnie zatopione w krajobrazie, z jednej strony bazują na pierwotnej, tradycyjnej architekturze, a z drugiej pełnią nowoczesne funkcje turystyczne. Czujemy się zaszczyceni, że mieliśmy okazję tworzyć pośród tak wspaniałej architektury i mamy wielką nadzieję, że nasz budynek zostanie pozytywnie odebrany przez lokalną społeczność. 

Trzymamy kciuki za to, że ustawa krajobrazowa, śladami Krakowa, wreszcie dotknie Zakopanego i wiele nieprzyjemnych form przekazu wizualnego zniknie z miejskiego krajobrazu. Wydaje mi się, że to właśnie one są głównym problemem Zakopanego, bo architektonicznie — poza Krupówkami — to miasto broni się bardzo dobrze.

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

fot.: Filip Bramorski © POLE Architekci

Przemysław Ciępka: Pośród waszych głośniejszych realizacji jak dotąd dominowały budynki mieszkaniowe — La Scala, Apartamenty Potocka czy Punkt Ceramiczna. Ostatnio jednak słyszymy o coraz to kolejnych projektach obiektów publicznych, jak rewitalizacja Wyspy Zamkowej w Ełku, Tatrzańskie Archiwum Planety Ziemia w Kościelisku, czy Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem, o którym tu rozmawiamy. Wolicie projektować mieszkaniówkę czy raczej budynki użyteczności publicznej? Czy odczuwacie zmianę „flow” w waszej pracy, która przyszła wraz z większą ilością zleceń publicznych?

Bartłomiej Popiela: We wszystkich projektach staramy się zrobić coś wyjątkowego, natomiast 80 procent naszej działalności to jest mieszkaniówka, gdzie trudniej jest się wyróżnić. Projekty budynków użyteczności publicznej trafiają do nas zdecydowanie rzadziej. Kiedy już są, stają się naszymi pracownianymi perełkami.

Wojciech Gajewski: Warto też zadać sobie pytanie, ile powstaje budynków użyteczności publicznej, a jak dużo buduje się obiektów mieszkaniowych wielorodzinnych. W ostatnim czasie trafiliśmy na dwa przetargi, które udało nam się wygrać — Centrum Wsparcia Rodzin oraz Tatrzańskie Archiwum Planety Ziemia w Kościelisku. Udało nam się wygrać te przetargi i namówić inwestorów na odważne rozwiązania, których sami na początku się nie spodziewaliśmy. Te projekty, szczególnie TPAZ, powstały przed laty. Teraz udało nam się zebrać trochę więcej doświadczenia, więc mam nadzieję, że razem z nim przyjdą kolejne zlecenia publiczne.

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

fot.: Filip Bramorski © POLE Architekci

Przemysław Ciępka: Do tego dochodzi też kwestia konkursów, w końcu znaczna, choć wciąż za mała, część obiektów publicznych powstaje właśnie z projektów wyłonionych w konkursach. Jak czujecie się w architektonicznym współzawodnictwie?

Bartłomiej Popiela: Próbujemy mierzyć siły na zamiary — staramy się do naszych projektów podchodzić w sposób autorski, oryginalny, ale jesteśmy niedużą pracownią i ogranicza nas w tym wszystkim czas. Często musimy rezygnować z niektórych rzeczy. A o publiczne zlecenia trzeba się postarać i — zazwyczaj — wystartować w konkursie, co jest obarczone sporym nakładem sił fizycznych, intelektualnych, czasowych i finansowych, dlatego bardzo rzadko decydujemy się na takie projekty.

Wojciech Gajewski: Poziom architektury w Polsce podniósł się w ostatnim czasie ogromnie — nasze koleżanki i koledzy tworzą fantastyczne projekty. Trzeba włożyć naprawdę bardzo dużo pracy i nakładów finansowych, żeby stworzyć projekt konkursowy, a zwycięzca jest tylko jeden. Poziom architektury w Polsce podniósł się w ostatnim czasie ogromnie. Nawet jeśli stworzymy bardzo dobrą pracę, to wciąż istnieje prawdopodobieństwo, że będzie sporo lepszych. Jest to dobry znak i bardzo nas to cieszy, ale obecnie nie stać jeszcze naszej pracowni na to, żeby często brać udział w konkursach. Praca nad projektem konkursowym to wspaniały czas, ale też inwestycja, która rzadko kiedy się zwraca. Nawet prowadząc tak małą pracownię, jak nasza, trzeba mieć kwestie biznesowe z tyłu głowy — Architektura i Biznes, można by rzec.

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

Centrum Wsparcia Rodzin „Nasz Dom” w Zakopanem

fot.: Filip Bramorski © POLE Architekci

Przemysław Ciępka: Na koniec zapytam jeszcze — z czego jesteście najbardziej zadowoleni w Centrum Wsparcia Rodzin w Zakopanem?

Wojciech Gajewski: Zważywszy na to, jak wyglądał cały proces inwestycyjny, to na pewno z finalnego obrazu tego budynku. Kolega Filip Bramorski zrobił nam też bardzo ładne zdjęcia, uchwytujące promienie porannego światła na elewacji. Musiał wcześnie wstać, żeby to sfotografować!

Bartłomiej Popiela: Jesteśmy zadowoleni z tego, że próbowaliśmy od samego początku, do samego końca sprzedać nasz pomysł, i mimo że budżet był ograniczony, to udało nam się zrealizować budynek w obecnym kształcie, z piękną południową elewacją. Mamy wielką nadzieję, że Centrum Wsparcia Rodzin zostanie wkrótce otwarte i będzie służyć mieszkańcom.

Przemysław Ciępka: Budynek ma przed sobą bardzo ważne, ale i trudne zadanie. Dziękuję za rozmowę!

Przemysław Ciępka

Głos został już oddany

okno zamknie się za 10

E-DODATEK - Oprogramowanie, narzędzia dla architekta – trendy 2025
PORTA PRO – strefa architekta
DACHRYNNA - zintegrowany system dachowo-rynnowy 2w1
INSPIRACJE