Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

„W kwestii prawa budowlanego i planów miejscowych w Polsce powinno się zacząć ich zmiany od podstaw”. Rozmowa z prof. Konradem Kucza-Kuczyńskim

18 września '24

Rozmowa pochodzi z numeru A&B 7-8|24

Jednym z największych wyróżnień w polskiej architekturze jest przyznawana od 1966 roku Honorowa Nagroda Stowarzyszenia Architektów. W cyklu na łamach A&B o zawodowej ścieżce, działalności SARP i bieżących wydarzeniach ze świata architektury Wojciech Fudala rozmawia z laureatami i laureatkami tej nagrody. Tym razem jego rozmówcą jest profesor Konrad Kucza‑Kuczyński, który otrzymał Honorową Nagrodę SARP w 1995 roku.

Konrad Kucza-Kuczyński

Konrad KUCZA-KUCZYŃSKI — Profesor. Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej (1964), nauczyciel akademicki od 1980 roku, dziekan Wydziału Architektury PW (1990–1994), członek Rady Prymasowskiej / Komisji Budowy Kościołów Warszawy (1975–2018). Autor wielu projektów i realizacji obiektów mieszkaniowych, użyteczności publicznej, szkół wyższych, sakralnych, między innymi Sali Zgromadzeń na Jasnej Górze, kościołów w Warszawie, Łomży, Siedlcach i Milanówku. Zdobywca niemal 40 nagród i wyróżnień w konkursach architektonicznych i urbanistycznych. Autor wielu książek, między innymi: „Czwarty wymiar architektury miasta”, „Nowe kościoły w Polsce”, „Zawód-architekt, o etyce zawodowej i moralności architektury”, „Widzialne niewidzialnego — nowe kościoły warszawskie”, „Twórcy i dzieła Warszawskiej Szkoły Architektury 1915–2015”, „Domy świata”, „Błękit i czerń, malowana opowieść kresowa” i około 240 publikacji. Laureat Honorowej Nagrody SARP, Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski i Nagrody Brata Alberta.

 
Wojciech Fudala
: Koniec pana studiów przypadł na 1964 rok, a więc okres głębokiego PRL‑u. Jak wyglądały pana początki w zawodzie?

Konrad Kucza-Kuczyński: Szczęśliwie, w przeciwieństwie do wielu innych architektów tamtego okresu, udało mi się uniknąć typowej ścieżki, jaką była wtedy praca w państwowych biurach projektowych. W 1964 roku zrealizowałem dyplom pod kierunkiem Bohdana Pniewskiego, jako pierwszy student ze swojego rocznika. Moim tematem był ratusz na placu Teatralnym, dzisiaj stoi tam odbudowany w 1997 roku pałac Jabłonowskich. W latach 60. był to bardzo kontrowersyjny i szeroko dyskutowany temat, a podczas mojej obrony rozgorzała dwugodzinna dyskusja. Niemal kłótnia pomiędzy architektami, urbanistami i historykami architektury. Każdy z nich miał własne zdanie na temat tego, co powinno się właściwie zrobić ze zniszczoną podczas wojny pierzeją placu Teatralnego.

Półtora roku po dyplomie wyjechałem do Paryża, gdzie miałem możliwość odbycia praktyki w systemie zachodnich biur projektowych. Rok później wróciłem do Polski — bogatszy o nowe doświadczenia, a także o samochód, który okazał się sporym ułatwieniem, zarówno w życiu zawodowym, jak i rodzinnym. Mając doświadczenia z Zachodu, nie wyobrażałem już sobie pracy w ówczesnych państwowych biurach projektowych, zwłaszcza wśród rygorów, które tam panowały.

Biblioteka Główna UMK, Toruń

Biblioteka Główna UMK, Toruń — proj.: Witold Benedek, współpraca autorska: Konrad Kucza-Kuczyński, konstrukcja: J. Teliga, 1966–1973

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

Szczęśliwym trafem Witold Benedek, późniejszy profesor, zaproponował mi wtedy działania w ramach pracowni przy Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, która pracowała nad projektem kampusu Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dostałem możliwość zaprojektowania Biblioteki Głównej, na półtora miliona książek, w tym wiele cennych starodruków. Benedek rzucił mnie na głęboką wodę. Podczas stypendium w Paryżu zawsze miałem nad sobą jakiegoś opiekuna. Tutaj musiałem zaprojektować wszystko: począwszy od świetlików nad czytelniami górnymi, przez ruchome elementy ścian działowych, aż po biblioteczne meble i wiele innych nietypowych rzeczy. Była to twarda nauka przez sześć lat, od projektu aż do realizacji.

 
Wojciech Fudala
: Jakie były pana kolejne projekty?

Konrad Kucza-Kuczyński: Po realizacji biblioteki i otrzymaniu uprawnień do projektowania dostałem samodzielny projekt Ośrodka Radioastronomii UMK, na wiejskiej działce pod Toruniem. Byłem wtedy tuż po pierwszej podróży do Skandynawii, którą do dziś uważam za wzorzec jakości współczesnej architektury. Zainspirowałem się tą architekturą i zaprojektowałem Ośrodek Radioastronomii w atmosferze wiejskiego siedliska: biała cegła silikatowa, klinkier i drewniane elementy. Broszką spinającą całe założenie był największy w Polsce radioteleskop, który widać już z holu wejściowego.

Ośrodek Radioastronomii UMK, Piwnice koło Torunia

Ośrodek Radioastronomii UMK, Piwnice koło Torunia — proj.: Konrad Kucza-Kuczyński, współpraca autorska: Jacek Nalewajski (1970–1974); proj. II etapu: Konrad Kucza-Kuczyński (1982)

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

Kolejny temat również zrealizowałem w Toruniu. Był to klub młodzieżowy UMK, późniejsza kultowa Od Nowa. Eksperymentowałem tu z nowymi materiałami, takimi jak drewno klejone, którego wytwórnia znajdowała się niedaleko, w Cierpicach, świetliki ze szkła vitrolit i beton pseudoarchitektoniczny, a więc innowacyjne dla mnie materiały.

Na tym zakończył się okres, który określam jako epizod toruński. Przez pewien czas szukałem pomysłu, co robić dalej. Pojawiła się wtedy propozycja ze strony Naczelnego Architekta Warszawy, który wyznaczył mnie na Głównego Projektanta Obszaru. Była to funkcja, która istniała we wszystkich dużych miastach, polegająca na tym, że konkretni architekci opiekowali się jakimiś większymi zespołami urbanistycznymi. Przypadł mi najstarszy obszar Terenu Głównego Politechniki Warszawskiej. Wbudowaliśmy wtedy politechniczną bibliotekę w główny budynek uczelni przy placu Politechniki. Zrobiłem też skwer przed wejściem do głównego budynku. Usunąłem dzikie parkingi na rzecz izolacji tego miejsca od uciążliwości węzła komunikacyjnego i posadziłem dwanaście kaukaskich lip. Wiele osób protestowało przeciwko temu rozwiązaniu, ale nie studenci, a ja byłem przekonany, że jest ono prawidłowe.

Epizod politechniczny był dla mnie w pewnym sensie szukaniem nowych tematów. Zacząłem rysować wizje rozwoju Politechniki w kierunki integracji ze Śródmieściem Południowym. Zostało to zapisane w planach dzielnicy, co pomogło później w autorskich realizacjach mieszkaniówki dla pracowników uczelni.

 
Wojciech Fudala
: W tym czasie funkcjonowały miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego?

Konrad Kucza-Kuczyński: Nie były to takie plany miejscowe, jakie znamy dzisiaj. W latach 70. działały pracownie projektowe poszczególnych dzielnic, rozwiązywało się w nich wizje pewnych fragmentów przestrzennych miasta. Później przejęło to Biuro Planowania Rozwoju Warszawy. Uważam, że była to bardzo mądra tendencja, do której warto by było wrócić w dzisiejszych realiach.

 
Wojciech Fudala
: Dziś najbardziej kojarzony jest pan z architekturą sakralną. Skąd wzięło się zainteresowanie taką tematyką?

Konrad Kucza-Kuczyński: W pewnym sensie zawdzięczam to przypadkowi. Jeszcze jako student znalazłem się w gronie ludzi, którzy z racji działalności konspiracyjnej w AK i powstaniu siedzieli w więzieniu przy Rakowieckiej. Znalazł się tam też przeor Jasnej Góry. Wtedy obiecali sobie, że jeśli wyjdą na wolność, to będą się opiekować klasztorem w Częstochowie. W tym kręgu był między innymi Tadeusz Bohdan Zieliński. Wyszli z więzienia w latach 50., a kiedy zaczęli realizować swoje postanowienie, to do opieki nad Jasną Górą wciągnęli również mnie. Najważniejszą moją realizacją w Częstochowie była Sala Zgromadzeń pod wałami jasnogórskimi.

Sala Zgromadzeń im. o. Kordeckiego, Jasna Góra, Częstochowa

Sala Zgromadzeń im. o. Kordeckiego, Jasna Góra, Częstochowa — proj.: Konrad Kucza-Kuczyński, Andrzej Miklaszewski, Piotr Kudelski, 1993–1996

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

 
Wojciech Fudala
: Prof. Ewa Kuryłowicz opowiadała, że przełomowym momentem dla jej twórczości były lata 70., bo wtedy po raz pierwszy pojawiła się możliwość realizowania prywatnych zleceń. Były to właśnie projekty kościołów.

Konrad Kucza-Kuczyński: Tak, w latach 70. mieliśmy przełom Gierka. Po pięciu latach jego rządów — w reakcji na rosnące kłopoty gospodarcze — zaczęto wydawać pierwsze zgody na budowę kościołów. Dzięki temu, że już wcześniej zajmowałem się architekturą sakralną, zostałem członkiem diecezjalnej Rady Budowy Kościołów Warszawy pod kuratelą kardynała Stefana Wyszyńskiego. Poproszono mnie wtedy, między innymi, o projekt kościoła pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła na Grochowie. To był mój pierwszy duży kościół, a jednocześnie przełomowy moment w mojej działalności projektowej. Do współpracy zaprosiłem wtedy przyjaciela z roku, Andrzeja Miklaszewskiego. Od tego czasu przez wiele lat wspólnie projektowaliśmy kościoły, a na przełomie lat 80. i 90. założyliśmy jedną z pierwszych w Warszawie autorskich pracowni architektury. W projekcie kościoła na Grochowie postawiliśmy na ceglaną architekturę, która kontrastowała z blokowiskami obok.

kościół pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła, Warszawa

kościół pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła, Warszawa — proj.: Konrad Kucza-Kuczyński, Andrzej Miklaszewski, konstrukcja: Bogdan Osiński, 1977–1985

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

 
Wojciech Fudala
: Jakie są różnice między projektowaniem kościołów a innymi typami budynków?

Konrad Kucza-Kuczyński: Uważam, że w architekturze są dwa tematy inne od wszystkich pozostałych: dom jednorodzinny oraz architektura sacrum, bez względu na to, czy chodzi o małą kaplicę czy o duży kościół. Parafrazując słowa noblistki Olgi Tokarczuk, wymagają one bardzo czułego podejścia do tematu. W przeciwieństwie do obiektów takich jak biurowiec lub budynek handlowy, przy projekcie domu jednorodzinnego i kościoła pojawia się obowiązek nadania architekturze znaczenia. Sama funkcja sakralna jest dość prosta do zaprojektowania, jeśli porównamy ją choćby do biblioteki, którą projektowałem wcześniej. Wymaga jednak znajomości symboliki, z czego niestety wielu architektów projektujących kościoły, podobnie zresztą jak zamawiających duchownych, nie zdaje sobie sprawy. Przy projektach sacrum, często pojawia się konflikt pomiędzy architektem a zlecającym odnośnie do tego, jak głęboko powinniśmy wchodzić w symbolikę i elementy znaczeniowe. A to jest niezbędne.

kaplica pw. Matki Bożej Jazłowieckiej, Szymanów

kaplica pw. Matki Bożej Jazłowieckiej, Szymanów — proj.: Konrad Kucza-Kuczyński, Andrzej Miklaszewski, 1999–2003

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

 
Wojciech Fudala
: Czy niewierzący architekt może zaprojektować dobrą przestrzeń sakralną?

Konrad Kucza-Kuczyński: Uważam, że tak, choć w przypadku architektury sakralnej wiara z pewnością pomaga. Znałem dobrze Stanisława Niemczyka, który był człowiekiem głębokiej wiary i miał doskonałe przygotowanie teologiczne. Ciekawym przypadkiem jest Marek Budzyński, który do pewnego momentu był obojętny religijnie. Później, kiedy projektował świetny kościół Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie, stał się człowiekiem wierzącym. Myślę, że wiara i aktywność religijna pomagają przy projektowaniu sacrum, ale nie są elementem koniecznym. Ja wierzę przede wszystkim w dobrego i sprawnego architekta.

 
Wojciech Fudala
: W pana twórczości są też realizacje zagraniczne, na przykład kościół w Malmö. Wymagało to zapewne dostosowania się do tamtejszych przepisów. Czy dostrzegł pan jakieś elementy tamtejszego prawodawstwa, które mogłyby zostać przeniesione do nas?

Konrad Kucza-Kuczyński: Kiedy u nas występujemy o pozwolenie na budowę, to w pierwszej kolejności urzędnik sprawdza, czy jest odpowiednia liczba pieczątek. Potem — czy projekt jest zgodny z często kiepskim zapisem planu miejscowego lub warunków zabudowy. I na tym sprawdzenie projektu się kończy. Pracując za granicą, spotkałem się z bardzo precyzyjnymi wytycznymi. Przykładowo, w naszych planach miejscowych spotyka się zapis, że dach ma mieć spadek od 30 do 45 stopni. Nigdzie na świecie czegoś takiego nie ma. W Tyrolu jest 25 stopni, w Prowansji chyba 23 stopnie i nikt nie śmie tego zmienić. Nie przeszkadza to jednak w robieniu znakomitej architektury. Uważam, że w kwestii prawa budowlanego i planów miejscowych w Polsce powinno się zacząć ich zmiany od podstaw. Wzorem są cywilizowane kraje Europy.

kościół pw. Matki Bożej w Ogrodzie Róż o. Oblatów, Malmö, Szwecja

kościół pw. Matki Bożej w Ogrodzie Róż o. Oblatów, Malmö, Szwecja — proj.: Konrad Kucza-Kuczyński, Andrzej Miklaszewski, rob. Sven Samuelson, 1986–1988

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

 
Wojciech Fudala
: Wspomniał pan, że pana promotorem był Bohdan Pniewski, czyli założyciel Stowarzyszenia Architektów Polskich.

Konrad Kucza-Kuczyński: Tak, to było w latach 20. XX wieku. Pierwsze założycielskie zebrania odbywały się w jego mieszkaniu, jeszcze nie w kultowej willi na Skarpie.

 
Wojciech Fudala
: Pan postanowił w 2020 roku wypisać się z SARP. Skąd taka decyzja? Czy pana zdaniem obecne działania władz Stowarzyszenia odbiegają od wizji Pniewskiego?

Konrad Kucza-Kuczyński: Działałem w SARP od chwili ukończenia studiów. Otrzymałem Honorową Nagrodę SARP, byłem sędzią konkursowym, również członkiem zarządu Oddziału Warszawskiego i Głównego. W wyniku konkursów, w których byłem przewodniczącym sądu konkursowego, powstały takie realizacje jak Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie, MOCAK w Krakowie, Muzeum Katyńskie i kończone Muzeum Wojska Polskiego, teraz i Historii, w Warszawie.

Przez ostatnie lata obserwowałem jednak w przestrzeni Warszawy całą masę błędów, na które SARP zupełnie nie reagował. Weźmy plac Piłsudskiego. Najlepsi architekci, nasi profesorowie: Pniewski, Gutt, latami robili opracowania studialne i projekty dla tej przestrzeni. Nagle władze polityczne postanowiły przenieść niezły pomnik Jerzego Kaliny z kameralnego miejsca na Krakowskim Przedmieściu, na plac Piłsudskiego, blokując tym samym jego rozwój. Później pojawił się wspierany przez Ministerstwo Kultury koszmarny projekt rozbudowy Pawiaka czy łuki triumfalne na Wiśle. SARP obserwował to wszystko w milczeniu, mimo że w statucie ma wpisaną dbałość o przestrzeń i reagowanie na objawy braku szacunku dla ładu przestrzennego.

 
Wojciech Fudala
: W moich Katowicach dzieje się to samo. Dyrekcja Parku Śląskiego chce wyburzyć zabytkową restaurację Parkowa (proj. Zbigniew Rzepecki, 1962), będącą integralną częścią głównej osi parku, a SARP Katowice zupełnie na to nie reaguje. Zarząd oddziału twierdzi, że nie opłaca się zabierać głosu w tej sprawie, bo Park Śląski może przecież w niedalekiej przyszłości zlecić Stowarzyszeniu jakiś konkurs.

Konrad Kucza-Kuczyński: Potwierdza pan zatem moje wątpliwości. Przez ostatnie kadencje ze strony SARP nie słychać już żadnego głosu w debacie o przestrzeni miejskiej. Pisałem w tych sprawach listy do Stowarzyszenia Architektów Polskich i Towarzystwa Urbanistów Polskich, zwracając uwagę na zło dla przestrzeni. Odezwał się tylko TUP, a ze strony SARP była zupełna cisza.

W czasach PRL, kiedy w przestrzeni działo się coś złego, prezes Henryk Buszko i jego następcy zawsze zabierali głos. Pamiętam, jak wspólnie ze Stanisławem Jankowskim protestowaliśmy przeciwko powstaniu koszmarnego pomnika Powstania Warszawskiego na placu Konstytucji, bo taki był nasz obowiązek społeczny.

Dlatego w pewnym momencie powiedziałem „dość” i wypisałem się. Uważam, że Honorowa Nagroda SARP, którą dostałem w 1995 roku, była nagrodą zupełnie innego Stowarzyszenia niż to, które mamy obecnie.

Muzeum Powstania Warszawskiego, ul. Bielańska

Muzeum Powstania Warszawskiego, ul. Bielańska — konkurs, I nagroda realizacyjna: Konrad Kucza-Kuczyński, Andrzej Miklaszewski, konstrukcja: Zbigniew Pawłowski, 1976

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

 
Wojciech Fudala
: Niedługo po tym, jak wypisał się pan z SARP, z rynku zniknął magazyn „Arch” prowadzony przez pana córkę, Agnieszkę Bulandę.

Konrad Kucza-Kuczyński: To prawda. Jeden z wiceprezesów, bardzo dobry, znany architekt, podjął decyzję, że „Arch” jest niepotrzebny, a następnie zarząd główny to przegłosował. Moim zdaniem „Arch” był bardzo wartościowym magazynem i świetną platformą dyskusyjną. Pod redakcją Agnieszki trafił nawet do obiegu publicznego i bardzo szkoda, że nie ma go już na rynku.

 
Wojciech Fudala
: Dzisiejsze czasy są chyba dość trudne dla architektonicznych magazynów drukowanych?

Konrad Kucza-Kuczyński: Być może mam pewne wypaczenie z racji swojego wieku, ale jestem zdecydowanym zwolennikiem drukowanych magazynów architektonicznych. Dziś mamy dwie równoległe ścieżki: druk i internet. Sam publikuję swoje rysunki na Facebooku i okazało się, że również jest to świetna platforma komunikacji, jednak nie powinna ona przekreślać druku. Na świecie cały czas publikowane są i czytane czasopisma i książki o architekturze.

rysunki Konrada Kucza-Kuczyńskiego        rysunki Konrada Kucza-Kuczyńskiego

rysunki Konrada Kucza-Kuczyńskiego — Paris”66 z cyklu „Kamienice paryskie”, 1965–66 i Wenecja, 2016

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

 
Wojciech Fudala
: W jaki sposób został pan nauczycielem akademickim?

Konrad Kucza-Kuczyński: Nigdy nie myślałem o pracy na uczelni. Jak wspomniałem, po ukończeniu studiów działałem w pracowni przy Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, więc zawsze byłem w pobliżu. Już wtedy namawiano mnie, żebym pracował ze studentami, jednak miałem zbyt ostre spojrzenie na niektórych partyjnych ludzi kierujących instytutami i odmawiałem.

Kiedy pisałem książkę „Czwarty wymiar architektury miasta”, Tadeusz Szafer namówił mnie na zrobienie doktoratu. Obroniłem go w 1981 roku, równolegle z wydaniem książki, po czym zostałem zaproszony do współtworzenia Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej, którego dyrektorem był wtedy Michał Gutt. Dziś ten wydział jest liczącą się w kraju architektoniczną uczelnią. Mając doświadczenie z Białegostoku, w 1985 roku poszedłem na Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej, gdzie niezależnie od formalnej emerytury wykładam do dziś.

 
Wojciech Fudala
: W latach 1990–1994 został pan nawet dziekanem tej uczelni. Był to okres zmiany ustrojowej, który wielu warszawskich architektów wspomina z powodu innowacji, które udało się wprowadzić do programu kształcenia. Jak pan wspomina ten czas?

Konrad Kucza-Kuczyński: Przypadła mi rola przywrócenia tradycyjnej struktury. Wzorem Akademii Sztuk Pięknych wymyśliłem wprowadzenie dodatkowo Pracowni, czyli jednostek, w których nie są wymagane tytuły naukowe, za to prowadzą je profesjonalni i praktykujący architekci. Nie jestem ekspertem od spraw organizacyjnych, ale była to dla mnie na tyle ważna idea, że udało się ją przeforsować. To była rewolucja, nawet dziś niespotykana na żadnym innym wydziale. Ta struktura wciąż działa. Wprowadziłem też sporo zmian programowych, a najważniejsze to zmiana zasad egzaminu wstępnego, programu I roku i nowy przedmiot — etyka zawodu architekta.

Kolonia Mieszkaniowa „Oaza”, Warszawa

Kolonia Mieszkaniowa „Oaza”, Warszawa — proj.: Konrad Kucza‑Kuczyński, Andrzej Miklaszewski, Jan Kucza-Kuczyński, Marcin Krauze, Natalia Regulska, 1999–2001

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

 
Wojciech Fudala
: Co student architektury powinien wynieść z tego przedmiotu?

Konrad Kucza-Kuczyński: Najistotniejsze są dwie rzeczy. W pierwszej kolejności etykę należy rozumieć jako odpowiedzialność zawodową. To odpowiedzialność wobec białej kartki, ekranu komputera, klienta i kolegów architektów. Filozof Władysław Stróżewski w swojej świetnej książce „Dialektyka twórczości” pisze, że każdy twórca powinien mieć wizję swojego maksimum, do którego dąży. Kiedy oddaję projekt, zadaję sobie pytanie, czy osiągnąłem mój maksymalny możliwy poziom i za to biorę odpowiedzialność.

Druga istotna rzecz to tożsamość architektury. Dziś z trudem, powoli doganiamy architekturę europejską, ale gubimy przy tym sprawy tożsamościowe. Nie mówię tu już nawet o budynkach biurowych, które nigdy nie miały swojej tożsamości, ale o zwykłych domach. Przez część roku zamieszkuję w domu w Kazimierzu. Wykonany jest w kazimierskim wapniaku i ma dach pokryty gontem, co jest typowym smakiem Kazimierza. Paryż też ma swój złocisty kamień, zresztą ten sam wapień, który jest w Kazimierzu. Warszawa niestety gubi swoją tożsamość. Gubi nawet swoje kolory. Choć plac Konstytucji ma kolor piaskowców, czyli ciepłą biel, to w wyniku remontów nawet na Krakowskim Przedmieściu zaczyna się pojawiać obca biel kredowa. To nie jest przecież kolor Warszawy. W cywilizowanych krajach byłoby to oczywiste, a u nas niestety nie jest.

 
Wojciech Fudala
: Kiedy patrzy pan wstecz na swoją działalność, to z czego jest pan najbardziej dumny?

Konrad Kucza-Kuczyński: Nie potrafię wskazać jednoznacznie. Wydaje mi się, że nie mam jakiegoś jednego wybitnego dzieła. Zrealizowałem około 50 obiektów. Oprócz tego wystartowałem w 50 konkursach, z czego 30 zakończyło się zdobyciem nagród czy wyróżnień. Mam za sobą 250 dyplomantów i niemal 20 doktorantów. Kilku moich dyplomantów jest już dzisiaj profesorami. To jednak tylko liczby. Kiedy otrzymałem Honorową Nagrodę SARP, na dyplomie napisano, że „nagrodę przyznano za wybitne zasługi dla polskiej architektury”. Odpowiadając zatem na pana pytanie, wskazałbym całość mojej twórczości, czyli projektowanie, aktywność akademicką i organizacyjną, może i rysowanie…

rysunki Konrada Kucza-Kuczyńskiego        rysunki Konrada Kucza-Kuczyńskiego

rysunki Konrada Kucza-Kuczyńskiego — Alhambra, 1975 i San Gimignano, 2012

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego

 
Wojciech Fudala
: Podczas studiów miał pan styczność z Pniewskim i Lachertem, a dziś sam uczy pan studentów architektury. Jak porównałby pan tamto pokolenie z dzisiejszym?

Konrad Kucza-Kuczyński: Pniewski był świetnym architektem, bardzo dobrze zorganizowanym, o czym świadczyły liczby jego realizacji zarówno przed wojną, jak i po. Potrafił obracać się w różnych środowiskach politycznych. Lachert, z którym spotykałem się na trzecim roku studiów, również był ciekawą postacią. Mógł godzinę siedzieć ze studentem na korekcie, bo coś go akurat zainteresowało. Profesorowie architekci z tamtych czasów nie patrzyli na zegarek, chociaż prowadzili swoje pracownie. Byli ludźmi ideowymi w sensie podejścia do architektury i odpowiedzialności za kształcenie. Dziś tej ideowości widzę znacznie mniej, chociaż studenci są równie zdolni…

Wojciech Fudala: Dziękuję za rozmowę.

 
rozmawiał: Wojciech Fudala

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Konrada Kucza-Kuczyńskiego.

Głos został już oddany

Velux Ad Impression
Odkryj moc światła dziennego z narzędziami projektowymi VELUX!
Witamy w idealnym biurze
Rekuperatory MISTRAL
INSPIRACJE