reklama
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

„Mieliśmy stary piec, ledwo zrobioną łazienkę, obskurną klatkę schodową i siebie” – Magdalena Milert o wstydzie mieszkaniowym

01 października '24
w skrócie
  1. Wstyd mieszkaniowy to emocja związana z trudnymi warunkami życia, takimi jak brak prywatności, przestrzeni czy podstawowych udogodnień.
  2. Deprywacja mieszkaniowa, czyli niedostateczne warunki mieszkaniowe, dotyczyła co trzeciego dziecka w Polsce w 2005 roku, co było jednym z najwyższych wyników w Europie.
  3. Przeludnienie mieszkań, powszechne w Polsce, negatywnie wpływa na zdrowie psychiczne dzieci oraz ich wyniki w szkole.
  4. Przeludnienie może prowadzić do problemów emocjonalnych oraz międzypokoleniowego przenoszenia nierówności społecznych.
  5. Złe warunki mieszkaniowe były często postrzegane przez dzieci jako powód do wstydu i wpływały na ich relacje społeczne oraz samoocenę.
  6. Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej portalu A&B

Zielone miasto

Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w numerze A&B 04/2024 – ZIELONE MIASTO,
z którego publikujemy poniższy artykuł. Pobierz bezpłatne e-wydania A&B  i czytaj więcej.

„Taki temat, że aż mnie zabolał brzuch na samo wspomnienie”. To jeden z komentarzy pod moim postem. Temat, który poruszyłam, okazał się ważny nie tylko dla mnie, pokoleniowo dzielimy wspomnienie niekoniecznie miłe, czasami nawet wyparte, dla wielu traumatyczne.


Przeczytałam ostatnio „Lukę” Jagody Ratajczak. Podtytuł tej książki („Jak wstyd i lęk dziurawią nam język”) uznałam za pasujący nie tylko dla tematu, którym zajmuje się autorka. Być może połączenie pięknej okładki (dwa krzesła z przepaścią między nimi) oraz moje emocje, wspomnienia przeniosły temat na dziedzinę mi pokrewną — architekturę. „W zasadzie lekko zmieniony ów podtytuł mógłby robić za nagłówek tekstu o mieszkaniach” — napisałam na swoim Instagramie. Wtedy nie wiedziałam, że właśnie otwieram dyskusję i czeka mnie lawina wiadomości. W ankiecie, którą utworzyłam na temat wstydu związanego z mieszkaniem, udział wzięło 2,5 tysiąca osób. 33 procent odpowiadających potwierdziło, że za dzieciaka wstydziło się swojego mieszkania. 25 procent wstydziło się go w jakimś czasie (na przykład do przeprowadzki).

Moim marzeniem był dom bez grzyba

Moim marzeniem był dom bez grzyba

© Magdalena Milert


W „Słowniku języka polskiego” z roku 1967 „wstyd” określany jest jako „przykre, upokarzające uczucie, spowodowane świadomością niewłaściwego, złego, hańbiącego postępowania (własnego lub czyjego), niewłaściwych słów, świadomością własnych lub czyich braków, błędów itp.” We współczesnych słownikach znajdziemy już definicje określające rodzaje wstydu: do kogo lub czego się odnoszą, czego są wynikiem, często jest powiązany z moralnością albo oceną. Wstyd jest emocją społeczną. Ma naturę interakcyjną — pojawia się w kontakcie z drugim człowiekiem i wiąże się z lękiem przed oceną. „Poczucie wstydu to nie tylko kwestia związana z samooceną, poczuciem własnej wartości, to przede wszystkim umiejętność spojrzenia na siebie — emocjonalne wrażenie, które opanowuje nas, gdy myślimy o sobie”. Wracając do realiów przemian ustrojowych i nostalgicznie wspominanych lat 90., okazuje się, że nasze mieszkania wcale nie były takie wspaniałe. Rezultatem nieadekwatnych lub upokarzających warunków życia, w tym niedostatecznego zakwaterowania, był często wstyd. Millenialsi, którzy już wyprowadzili się z domów rodzinnych, na wspomnienie miejsca zamieszkania z lat dzieciństwa reagują różnie. We wspomnianej ankiecie 42 procent osób odpowiedziało, że nie wstydziło się tego, gdzie i jak mieszkają. Te osoby, które jednak wstydziły się, nie wspominają małych rzeczy, takich jak kolor ścian. Wspominają wilgoć, pleśń, grzyb, brak łazienki, ogrzewania, przeludnienie, brak prywatności. Chociaż statystyki ankiety przeprowadzonej na Instagramie można brać za niezbyt adekwatne badanie, to dane GUS są nie do podważenia i mówią wiele. W 1989 roku 72 procent mieszkań było wyposażonych w łazienkę, a tych z dostępem do bieżącej wody było 85 procent. Centralne ogrzewanie zainstalowane było w 62 procentach domostw. W roku 2005 co drugie polskie dziecko żyło w warunkach biedy lub wykluczenia społecznego. Dzieci te stanowiły w Polsce zbiorowość o 20 procent liczniejszą niż średnio w Unii Europejskiej. „W roku 2005 Polska, obok Łotwy i Litwy, była krajem o największym udziale dzieci i młodzieży żyjących w bardzo złych warunkach mieszkaniowych”. Stan warunków można ocenić dzięki poziomowi deprywacji mieszkaniowej, czyli bardzo trudnej sytuacji mieszkaniowej, na którą składają się niewystarczająca wielkość mieszkania i zły stan techniczny lokalu. Głębokiej deprywacji mieszkaniowej ­doświadczało w Polsce co trzecie dziecko, w porównaniu do co dziewiątego dziecka w całej Unii. W 2020 roku w takich warunkach mieszkało już 7,9 procenta ludności Polski.

Moim marzeniem był dom bez grzyba

Moim marzeniem był dom bez grzyba

© Magdalena Milert


Kasia (imiona zostały zmienione) dzieli się ze mną swoimi odczuciami: „Coś mnie zakuło, jak zobaczyłam ten temat. Zdziwienie, że coś tak intymnego jest publiczne i powszechne — nie znałam nikogo, kto też tak się czuł, i myślałam o tym zawsze jako o mojej wstydliwej, intymnej sprawie. W dzieciństwie doskwierał mi brak możliwości zaproszenia koleżanek, przykry szczególnie w urodziny. Dziś wstydzę się zaprosić do domu chłopaka, żeby przedstawić go rodzicom”. Dziękuje mi za post i uświadomienie, że nie jest w tym ­mieszkaniowym ­wstydzie aż tak wyjątkowa.

Rozmawiam z Anią, która mówi mi, że chętnie odpowie o tym, jak mieszkała, bo „jest już w takim wieku, że się tego nie wstydzi”. „Mieszkaliśmy w starej kamienicy, gdzie nasze mieszkanie miało 20 metrów kwadratowych, a nas była czwórka. Na początku była wspólna toaleta dla całej klatki, myliśmy się w misce. Później tata zrobił łazienkę. Z racji tego, że była to kamienica, którą właściciel miał gdzieś, nie było tam ogrzewania, każde mieszkanie musiało sobie radzić. Mieliśmy taki stary blaszany piec, Tata zrobił z tego ogrzewanie mieszkania. Wyjeżdżaliśmy do babci na wieś na weekend, po powrocie do domu w niedzielę zimą było w mieszkaniu 2, 3 stopnie, czasem zero. Później powiększyliśmy mieszkanie o jeszcze niecałe 20 metrów, bo sąsiadka się wyprowadziła. Było już lepiej, ale nadal w starych niecałych 20 metrach była łazienka, kuchnia, tzw. amerykanka ze stołem, którą do spania się odsuwało. Mimo wszystko najmilej pamiętam poranki, jak spałam na tej amerykance, a mama gotowała, napaliła w piecu, budziłam się i było ciepło. W drugim pokoju było wszystko, salon, sypialnia, pracownia. Wszystko. Było łóżko rodziców, meblościanka jak wtedy w każdym domu, mnóstwo rzeczy. Koleżanki i koledzy zapraszali do siebie, mieli swoje pokoje, zmywarki, akwarium i inne fajne wtedy dla mnie rzeczy. A my mieliśmy stary piec, ledwo zrobioną łazienkę, obskurną klatkę schodową i siebie”.

Gosia wspomina: „Jako dziecko dostałam od kolegi z klasy prezent (świąteczne losowanie, może V klasa podstawówki) i w paczce miałam kule do kąpieli… a kąpałam się w misce. Było mi wtedy okropnie przykro”. W kolejnej wiadomości czytam: „Łazienka z odpadającą lamperią i innymi cudami typu grzyb, rury na wierzchu to też był dla mnie zawsze powód do wstydu”.

Monika opisuje wspomnienia z mieszkania w kamienicy: „Wstydziłam się tego, gdzie mieszkałam. Przez choroby dziadków, bezrobocie i biedę mieszkanie nie widziało remontu od wczesnego PRL. Wstyd zakorzenili we mnie rodzice, nie zapraszając nikogo. Dużo osób w Polsce cierpi na brak »własnego kąta« przez mały metraż. U nas było przeciwnie, duże mieszkanie w przedwojennej kamienicy. W takim wypadku problem był z kosztami remontu. Łazienka z grzybem, stare okna, rozwalające się ściany. Już jako dorosła pomogłam rodzicom w remoncie i nauczyłam się nie wstydzić, nawet jak coś nie jest idealne. U rodziców wstyd pozostał…”.

Moim marzeniem był dom bez grzyba

Moim marzeniem był dom bez grzyba

© Magdalena Milert


Nie wszyscy jednak przepracowali to tak jak Monika i Ania, która podkreśla, że jest wdzięczna za to, jak tata się starał, jak próbował poprawić im komfort życia. Marta wspomina, że do tej pory ma traumę braku przestrzeni życiowej i spokoju. „Wynajmuję kolejne mieszkania, a moim największym marzeniem jest kawałek własnego gruntu pod nogami” — wspomina. Mieszkała w przedwojennej kamienicy, w której najpierw zamieszkała rodzina jej babci (pradziadek z babcią i trójką dzieci oraz praprababcia), a potem dzieci ze swoimi rodzinami i kolejnym pokoleniem. „W czterdziestu kilku metrach, bez łazienki. Toaleta na szczęście prywatna, ale poza mieszkaniem, nieogrzewana. Mieszkałam tam z babcią, dziadkiem, bratem i rodzicami. Dwa pokoje ogrzewane węglem, w tym jeden pokój przejściowy. Brak prywatnego przedpokoju. Lata 90. Mama mieszkała tam jeszcze trzy lata temu — opiekowała się umierającym dziadkiem”. Sylwia pisze, że bardzo się wstydziła: „Nie mieliśmy w domu łazienki ani toalety, aż do kiedy skończyłam dwadzieścia lat. Dzisiaj, w dorosłym życiu mam własne mieszkanie, ale też blokadę przed zapraszaniem ludzi do domu”.


Wiele osób podkreśla, że postrzeganie swojego mieszkania zmieniło się wtedy, gdy zaczęli szkołę. Jedna z obserwatorek komentuje: „Póki nie poszłam do szkoły, to jeszcze było jako tako, bo wszyscy mieli biednie”. Wstydziła się braku swojego pokoju, rzadko więc zapraszała rówieśników. Ukrywanie tego było czymś naturalnym. Kaja mówi, że w dzieciństwie mieszkała z „czwórką rodzeństwa u dziadków, w jednym pokoju. Zero prywatności, głupio mi było zapraszać koleżanki, bo nie było jak. I jako dzieciak czułam się inna, ja miałam regał dla siebie, a koleżanki cały pokój. Potem wyprowadziliśmy się do domu, który przez wiele lat był niewykończony. Mieliśmy zasłonki zamiast drzwi w łazience. Ten wstyd jakoś we mnie siedział. I dyskomfort, że w tym domu nic nie ma się zrobione pod siebie i pod swoje potrzeby. Niby to nie były straszne rzeczy, ale szczerze to poczucie bycia biednym jakoś wpływa na człowieka, nawet po tylu latach. Teraz mieszkam w domu rodzinnym, jako człowiek przed trzydziestką (wciąż zbieram na wkład własny), dom już wygląda lepiej. Ale cały czas siedzi we mnie jakiś wstyd — a przecież nie powinno być tak, że jestem gorsza, bo biedniejsza, nie? I skoro jest schludnie, ale nie jest najładniej, to jak ktoś oceni ten dom i mnie na jego podstawie, to jego problem, nie mój? Cały czas to jakoś siedzi we mnie :)”.

wskaźnik przeludnienia według wieku, płci i statusu ubóstwa - populacja ogółem, dane Eurostat 2022 Leaflet | Administrative boundaries

wskaźnik przeludnienia według wieku, płci i statusu ubóstwa — populacja ogółem, dane Eurostat 2022 Leaflet | Administrative boundaries

©EuroGeographics ©UN-FAO ©Turkstat, Cartography: Eurostat — GISCO, 2019


W Polsce tempo poprawy sytuacji mieszkaniowej było w latach 2005–2010 jednym z najwyższych wśród krajów UE. Zmniejszył się wówczas odsetek mieszkań bez dostępu do podstawowych mediów. W 1989 roku polskie zasoby mieszkaniowe wynosiły 10,9 miliona mieszkań, a na jedno mieszkanie przypadało 3,42 osoby. W 2022 roku wskaźnik ten spadł do 2,42. Pod względem przeludnienia, czyli zmiennej będącej punktem wyjścia do oceny poważnej deprywacji mieszkaniowej, Polska cały czas jednak jest w niechlubnej czołówce Europy — w 2022 roku było to prawie 36 procent mieszkań (średnia dla UE to 16,8 procent). Mieszkanie uznaje się za przeludnione, jeżeli gospodarstwo domowe nie ma do dyspozycji przynajmniej: jednego pokoju dziennego — salonu, jednej sypialni na parę, jednego pokoju na każdą osobę powyżej 18. roku życia, jednego pokoju na dwie osoby tej samej płci w wieku 12–17 lat, jednego pokoju dla każdej osoby w wieku 12–17 lat, jednego pokoju dla każdej dwójki dzieci w wieku poniżej 12 lat. Oznacza to, że każda kawalerka zgodnie ze standardami europejskimi jest przeludniona, bo oprócz pokoju dziennego nie ma do dyspozycji osobnej sypialni. Do 2008 roku ponad połowa Polaków mieszkała w przeludnionych domach i mieszkaniach. O przeludnieniu jako jedynym problemie w moich rozmowach nie słyszę wiele, jeśli już, to jest to problem jeden z kilku, często pamiętany nawet jako „coś ciekawego”. Pewnie dlatego, że — jak wynika z danych — dalej mieszkamy dość ciasno i postrzegamy to jako standard. Jedna z rozmówczyń komentuje nawet, że z jej obserwacji wynika, że wszystkie większe rodziny, jakie zna, „a które się tłoczyły w mieszkaniach, są fajne i wręcz im zazdroszczę tych więzi między rodzeństwem :(”. W komentarzach słyszę też ciekawe głosy: „Totalnie się nie wstydziłam, mimo że w apogeum przez parę lat, kiedy rodzice czekali na mieszkanie (wesołe lata 80.), mieszkaliśmy w siedem osób w trzech pokojach z kuchnią. Plus wielki owczarek niemiecki”; „Warszawa, PRL. Mieszkaliśmy z dziadkami i moją ciotką. Było wesoło, aczkolwiek później jako nastolatka, oszalałam ze szczęścia, mając własny pokój. Też uważam, że ludzie powinni się mnożyć, jak mają warunki lokalowe, bo teraz widzę, że jako dziecko sporo mnie ominęło (nie spotkałam się z koleżankami w domu, bo serio nie było gdzie)”. A więc jednak dostrzegamy ten problem, widzimy, że coś jest nie tak. Z innej wypowiedzi: „Ja się w sumie nie wstydziłam, choć było nam ciasno, pięć osób na 50 m². Żyliśmy skromnie, ale pamiętam, że w latach 90. wszyscy wokół mnie żyli tak samo, więc nie odczuwałam tego jako problemu. Natomiast jako dorosła chciałam jednak mieć lepiej. Przede wszystkim chciałam mieć sypialnię dla siebie i męża, moi rodzice zawsze spali w dużym pokoju”.


Złe warunki życia mogą służyć jako mechanizm rozwarstwienia społecznego, wpływając na dobrostan dzieci i powodując międzypokoleniowe przenoszenie nierówności społecznych. Badanie wpływu przeludnienia mieszkań w Chile pokazało, że wzrost poziomu przeludnienia gospodarstw domowych spowodowany zmniejszeniem liczby dostępnych sypialni wiązał się ze wzrostem objawów depresyjnych. Jednocześnie zmniejszenie się przeludnienia w gospodarstwie domowym nie jest powiązane ze zmianami objawów depresyjnych. Przeludnienie może prowadzić do problemów emocjonalnych, opóźnienia w rozwoju i moczenia nocnego, gorszego przystosowania psychicznego u dzieci; napięcia społecznego, drażliwości i zaburzenia relacji społecznych. Wyniki te sugerują dużą zależność między zaludnieniem mieszkania a zdrowiem psychicznym i podkreślają znaczenie zapobiegawczej polityki mającej na celu rozwiązanie problemu dostępności mieszkaniowej. Przeludnienie w dzieciństwie zwiększa prawdopodobieństwo złej samooceny stanu zdrowia w wieku dorosłym. Istnieje silny związek pomiędzy przeludnieniem a wynikami w szkole. Ustalenia wykazały, że dzieci, które dorastały w domu z co najmniej dwójką dzieci w sypialni, znacznie częściej porzucały szkołę. Ponad 60 procent dzieci żyjących w Wielkiej Brytanii w wieku piętnastu lat w przeludnionych warunkach powtarzało klasy w szkole podstawowej lub gimnazjum. Związek między osiągnięciami edukacyjnymi a warunkami mieszkaniowymi (zwłaszcza przeludnieniem) można jedynie częściowo wyjaśnić innymi zmiennymi, takimi jak różnice w dochodach i liczbie dzieci. Do podobnych konkluzji doszli badacze z Francji, wykazali oni, że istnieje silny związek między warunkami mieszkaniowymi a niepowodzeniami w nauce i ma on prawdopodobnie związek przyczynowo-skutkowy. Dzieci z rodzin dużych radzą sobie znacznie gorzej niż dzieci z rodzin małych i wynika to głównie z faktu, że żyją w bardziej przeludnionych domach.

współczynnik przeludnienia w skali roku

współczynnik przeludnienia w skali roku

© Magdalena Milert


Zgodnie z danymi GUS (2021) w 2020 roku przeciętna powierzchnia użytkowa mieszkania w Polsce wynosiła 74,5 m², czyli o ponad 15 m² więcej niż na początku okresu transformacji. W przeliczeniu na osobę wielkość ta wynosiła w 1990 roku zaledwie 17,5 m² (GUS, 1991), 31,1 m² w 2022.
Rozmowa w komentarzach przeniosła się ze wspomnień na stan obecny. „Ja się wstydziłam bardzo. Nie miałam swojego pokoju i nie było łazienki. Dramat. Dlaczego ludzie w takich warunkach decydują się na zakładanie rodziny, to nie zrozumiem nigdy”. Jedna z osób komentuje: „Można by myśleć, że najgorsze za nami, ale mieszkam w Krakowie i sporo ludzi na osiedlu zdecydowała się na 2–3 dzieci, mieszkając w malutkich mieszkaniach. Teraz te dzieci idą do szkół i tam nie ma nawet gdzie biurka postawić. O zapraszaniu znajomych to nawet nie wspomnę”. Są także komentarze, które mówią wprost, że w zasadzie powiela się schemat sprzed lat. „4 osoby na 38 m². Czy się wstydzę? Czego mam się wstydzić? Nie dostałam mieszkania od rodziny. Płacę ogromny kredyt, sama na wszystko muszę zapracować. I to nie ja ten świat tak ułożyłam. Moje dzieci latami mieszkały w jednym pokoju. Czy było im trudno? Bywało. Ale mają kapitalną więź. Ja tęsknię za własną sypialnią, ale… lubię wylegiwać się w sobotę w łóżku i patrzeć, jak mąż robi kawę w aneksie kuchennym po drugiej stronie pokoju”.


Bazując na danych, można stwierdzić, że w Polsce w okresie przynależności do Unii Europejskiej zasięg biedy i wykluczenia społecznego wśród dzieci, a także deprywacji materialnej i mieszkaniowej uległ znacznemu zmniejszeniu. Z kraju o największym zasięgu biedy wśród dzieci, przesunęliśmy się do grupy krajów, które plasują się blisko unijnej średniej. Zmiany te miały miejsce przede wszystkim w latach 2005–2008, kiedy dochód narodowy szybko wzrastał, bezrobocie spadło i wystąpiła masowa emigracja, która znacząco zasilała budżety rodzin pozostających w kraju. „Po roku 2008 postęp w zakresie zwalczania biedy i wykluczenia społecznego wśród dzieci był już zdecydowanie mniejszy”. Także warunki mieszkaniowe uległy poprawie, choć nie we wszystkich aspektach.


Co więc będą pamiętać z czasów dzieciństwa współczesne dzieci? Czy będą się wstydzić? Jeśli tak, to czego? Socjologiczny i psychospołeczny aspekt wstydu wyłania się w momencie naruszenia przez dziecko zasad, norm, w tym również norm moralnych związanych z relacją społeczną lub wyobrażeniem o ich naruszeniu. W momencie przejścia ze świata domowego do szkoły przekracza granice społecznych mikrosystemów oraz wiąże się z nabywaniem nowych kompetencji społecznych i poznawczych. Z pewnością jesteśmy dziś dalej w pisaniu opowieści o warunkach mieszkaniowych. Wspomnienie braku łazienki, ogrzewania czy nawet umywalki w łazience zdaje się rozmywać. Pod względem subiektywnych ocen tych warunków Polacy należą do największych optymistów w Europie. Społecznie pamiętamy jeszcze czasy wiecznego niedoboru towaru w PRL-u i paczki z USA, które były pigułką dobrodziejstwa zachodu. Starsze pokolenie wpoiło nam, żebyśmy nie wybrzydzali, w końcu nie tak dawno było o wiele gorzej. Zniszczenia wojenne, a później forsowna industrializacja i niedocenienie roli sektora mieszkaniowego przez władze komunistyczne doprowadziły do nasilenia problemów mieszkaniowych. Stan, w jakim znajdowało się mieszkalnictwo w momencie zmian ustrojowych w 1989 roku, był opłakany. Lata 90. chociaż przyniosły możliwość taniego wykupu mieszkania, wiązały się też z wieloma problemami: regresem w budownictwie, gwałtownym wzrostem kosztów budowy, rosnącym deficytem mieszkań, przyspieszającą dekapitalizacją zasobów czy rozregulowaniem całego systemu mieszkaniowego w kraju. Rząd stanął przed zadaniem zreformowania obszaru mieszkalnictwa, a prywatyzacja dała możliwość zmiany jakości życia tylko wybranej grupie osób. Zakup mieszkania nie dla każdego był możliwy. Mieszkaliśmy i dalej mieszkamy tak, jak nam pozwalał budżet czy kredyt. Luka czynszowa wynosi obecnie nawet 70 procent. Oznacza to, że właśnie tyle osób nie stać na kredyt, przy jednoczesnym niekwalifikowaniu się na mieszkanie komunalne. Mieszkania zbudowane ponad sto lat temu stanowią u nas około 6,9 procenta zasobu ogółem, a większość tych starych mieszkań nadaje się do gruntownego remontu, budynki zaś są skrajnie nieefektywne energetycznie. Większość istniejących mieszkań spełnia obecne standardy cywilizacyjne, ale zwłaszcza na wschodzie kraju widoczny jest znaczący odsetek mieszkań bez wodociągu, ustępu czy centralnego ogrzewania. Oby więc jak najmniej było bólów brzucha, kiedy ktoś za dwadzieścia lat poruszy temat mieszkania z czasów dzieciństwa.


Magdalena Milert


Bibliografia:

M. Karwatowska, Uczucie świadczące o naszej niedoskonałości, czyli wstyd w definicjach studentów lubelskich, „Białostockie Archiwum Językowe” 2018, (18), s. 89.

S. Frąckowiak, Obraz wstydu. Wykorzystanie techniki wizualnej w diagnozowaniu poczucia wstydu u dzieci, Diagnozy edukacyjne: dorobek i nowe zadania. XX Krajowa Konferencja Diagnostyki Edukacyjnej, Gdańsk, 18–20 września 2014 r., Grupa Tomami, Kraków 2014, s. 419.

W. Warzywoda-Kruszyńska, Bieda, wykluczenie społeczne, deprywacja materialna i mieszkaniowa wśród dzieci i młodzieży w Polsce (w dziesięciolecie przynależności do Unii Europejskiej), „Kwestia społeczna u progu XXI wieku”, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2015, s. 192.

K. Nowak, Differentia specifica mieszkalnictwa w Polsce na arenie międzynarodowej, „Wiadomości Statystyczne. The Polish Statistician” 2023, 68(2), s. 23.

W. Warzywoda-Kruszyńska, Bieda, wykluczenie społeczne, deprywacja materialna i mieszkaniowa wśród dzieci i młodzieży w Polsce (w dziesięciolecie przynależności do Unii Europejskiej), „Kwestia społeczna u progu XXI wieku”, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2015, s. 192.

K. Nowak, Differentia specifica mieszkalnictwa w Polsce na arenie międzynarodowej, „Wiadomości Statystyczne. The Polish Statistician” 2023, 68(2), s.23.

K. Nowak, Differentia specifica mieszkalnictwa w Polsce na arenie międzynarodowej, „Wiadomości Statystyczne. The Polish Statistician” 2023, 68(2), s.24.

https://ec.europa.eu/eurostat/databrowser/bookmark/a20c1f83-f86d-4304-b9a8-2ed26cc21212?lang=en

https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=Housing_statistics&oldid=31295#:~:text=In%202008%2C%2018%20%25%20of%20the,%25)%20recorded%20the%20lowest%20percentage

https://www.money.pl/gospodarka/zyjemy-w-za-ciasnych-mieszkaniach-polska-niechlubnym-liderem-europy-6908241108986432a.html

https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=Housing_statistics&oldid=31295#:~:text=In%202008%2C%2018%20%25%20of%20the,%25)%20recorded%20the%20lowest%20percentage

C.D. Solari, R.D. Mare, Housing crowding effects on children”s wellbeing, „Social science research” 2012, 41(2), s. 464–476.

J. Ruiz-Tagle, I. Urria, Household overcrowding trajectories and mental well-being, „Social Science & Medicine” 2022, 296, 114051.

D.J. Pevalin, M.P. Taylor, J. Todd, The Dynamics of Unhealthy Housing in the UK: A Panel Data Analysis, „Housing Studies” 2008, 23(5), 679–695.

Office of the Deputy Prime Minister, The Impact of Overcrowding on Health and Education: A Review of the Evidence and Literature, Londyn 2004.

D. Goux, E. Maurin, The effect of overcrowded housing on children”s performance at school, „Journal of Public Economics” 2005, 89(5–6), s. 797–819.

K. Nowak, Differentia specifica mieszkalnictwa w Polsce na arenie międzynarodowej, „Wiadomości Statystyczne. The Polish Statistician” 2023, 68(2), s. 22.

GUS, Informacje Sygnalne, Gospodarka mieszkaniowa w 2022 r.

W. Warzywoda-Kruszyńska, Bieda, wykluczenie społeczne, deprywacja materialna i mieszkaniowa wśród dzieci i młodzieży w Polsce (w dziesięciolecie przynależności do Unii Europejskiej), „Kwestia społeczna u progu XXI wieku”, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2015, s. 194.

E. Czykwin, Wstyd, Kraków 2013.

S. Frąckowiak, Obraz wstydu. Wykorzystanie techniki wizualnej w diagnozowaniu poczucia wstydu u dzieci, Diagnozy edukacyjne: dorobek i nowe zadania. XX Krajowa Konferencja Diagnostyki Edukacyjnej, Gdańsk, 18-20 września 2014 r., Grupa Tomami, Kraków 2014, s. 419–420.

K. Nowak, Differentia specifica mieszkalnictwa w Polsce na arenie międzynarodowej, „Wiadomości Statystyczne. The Polish Statistician” 2023, 68(2), s. 22.

https://www.money.pl/gospodarka/polacy-wpadaja-w-pulapke-finansowa-skala-moze-przerazac-6971705533520416a.html

https://www.pkobp.pl/centrum-analiz/nieruchomosci/nieruchomosci-mieszkaniowe/puls-nieruchomosci-polskie-szklane-domy/

Głos został już oddany

Velux Ad Impression
Odkryj moc światła dziennego z narzędziami projektowymi VELUX!
Witamy w idealnym biurze
Rekuperatory MISTRAL
INSPIRACJE