Kliknij i zobacz jak w prosty sposób opublikować swój projekt w A&B
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Joanna Rayss o parku Południowym: Zieleń to proces, a nie obiekt

23 maja '23


Wiktor
: Czyli ta osoba, która w konsultacjach narzekała na zabieranie miejsca dla psa, będzie też miała swoją przestrzeń w parku Południowym?

Joanna: Tak. Przestrzenie dla zwierząt są uwzględnione w parku, tylko po prostu nie wszędzie, a jedynie w miejscach, gdzie to najmniej szkodzi życiu przyrodniczemu.

Strefa trzecia to już krajobraz tradycyjnie kojarzony z działalnością człowieka, jednak współtworzony przez przyrodę — Strefa Łąk i Sadów. Przewidziana w miejscach, gdzie sukcesja zatrzymała się w stadium ruderalnych łąk i zarośli w formie tak zwanych czyżni, tworzonych przede wszystkim przez głogi i tarninę, także jeżynę, maliny, dzikie czereśnie czy róże. To bardzo cenne pożytki dla ptaków, które nie tylko tu się najedzą, lecz przede wszystkim mogą się ukryć w gęstych ciernistych krzewach przed drapieżnikami.

W parku zgodnie z zasadą minimum wycinek, istniejące czyżnie stanowić będą miejski Dziki Sad, który sąsiadować będzie z sadem bardziej uporządkowanym — stworzonym na terenach aktualnie porastanych przez łąki ruderalne. W tym sadzie wprowadzić chcemy przede wszystkim cenne, tradycyjne odmiany drzew owocowych, znikające z naszych sadów przydomowych, jak Szara i Złota Reneta, Antonówka, Kosztela, czy Oliwka Żółta zwana Papierówką. To jednocześnie przestrzenie przeznaczone do letnich pikników na skoszonej 2-3 razy w roku łące kwietnej.

przekroje parku

przekroje parku

© Biuletyn Informacji Publicznej — Urząd Miejski w Gdańsku

 
Wiktor:
Dla każdego coś miłego.

Joanna: Tak. Znajdzie się również strefa czwarta, która zazwyczaj jest podstawą projektową wszystkich parków — Strefa Rekreacji. To strefa, w której wprowadzone zostaną typowe i kluczowe z punktu widzenia terenów rekreacyjnych rozwiązania przeznaczone dla ludzi — place zabaw, boiska, ławki, park rowerowy, czyli wszystko, co znamy z tradycyjnych parków. To także przestrzeń roślinności „bardziej estetycznej” — zakomponowanej w ozdobne rabaty.

W tej strefie przewidujemy wręcz fragmenty kolekcji arborystycznej — przegląd różnych, także bardziej egzotycznych form i gatunków dębów czy grabów. Obok klasycznej rekreacji będzie tutaj także funkcja edukacyjna. Nie zabraknie oczywiście węzłów sanitarno-gastronomicznych — toalet czy miejsc, gdzie można przewinąć i nakarmić dziecko, kupić kawę, lody, kanapkę, wypożyczyć kosz piknikowy.

wizualizacje wskazujące możliwą zastosowaną infrastukturę

wizualizacje wskazujące możliwą zastosowaną infrastukturę

© Biuletyn Informacji Publicznej — Urząd Miejski w Gdańsku


Wiktor
: Ten cały kompleks składający się z czterech stref to około siedemdziesiąt hektarów — jak długo trwały prace projektowe związane z zagospodarowaniem tego terenu?

Joanna: Zaskakująco krótko, bo proces jest od początku etapowany. Wliczyłabym do niego jednak także etap powstawania inwentaryzacji przyrodniczej i dendrologicznej, a to już około dwa lata. Natomiast sama praca koncepcyjna zajęła nam raptem około trzech miesięcy. Myślę, że to jednak bardzo ważne, żeby wliczać czas potrzebny na opracowania wyjściowe w harmonogramy prac projektowych, bo to na nie potrzeba najwięcej czasu.

Zawsze trzeba zakładać, że prawidłowa inwentaryzacja przyrodnicza zajmie co najmniej rok, bo wymaga obserwacji świata roślin i zwierząt podczas każdej pory roku. Równocześnie można prowadzić konsultacje i badania społeczne. Dlatego, aby prawidłowo przeprowadzić cały proces projektowy, warto założyć, że będzie on trwał co najmniej dwa lata do wypracowania koncepcji i kolejny rok na opracowania wykonawcze.

W dalszym ciągu dopracowujemy szczegóły, które w grudniu 2022 roku podczas oddawania projektu były na etapie koncepcyjnym. Dodatkowo na terenie parku miasto przewiduje kilka realizacji projektów z budżetu obywatelskiego sprzed kilku lat. Teraz należy je zweryfikować, aby były zgodne z naszymi dzisiejszymi założeniami.

wizualizacje wskazujące możliwą zastosowaną infrastukturę

wizualizacje wskazujące możliwą zastosowaną infrastukturę

© Biuletyn Informacji Publicznej — Urząd Miejski w Gdańsku


Wiktor
: Rozmawiamy o procesie projektowym, a jaki jest przybliżony okres powstawania tego parku? Za ile lat całość projektu zostanie zrealizowana?

Joanna: Mam nadzieję, że proces tworzenia tego parku nie skończy się nigdy. To chyba największa zmiana, która musi nastąpić w głowach projektantów, inwestorów i użytkowników terenów zieleni.

Nazywając parki „obiektami”, wpadliśmy w pułapkę tworzenia czegoś skończonego, co raz zaprojektowaliśmy, zwizualizowaliśmy, wykonaliśmy, najlepiej zgodnie z wizualizacją, odebraliśmy i zawsze już takie będzie, a przynajmniej będziemy tak „pielęgnować”, żeby zawsze tak wyglądało…Tak realizujemy wszystkie inne obiekty: mosty, budynki, drogi, tamy, zbiorniki retencyjne itp.

W dokumentacji projektowej muszą one zostać opisane precyzyjnie, wykonane precyzyjnie i dokładnie tak, zgodnie z obowiązującą zawsze gwarancją, mają wyglądać przez najbliższe lata... I tu jest największa pułapka. Park to nie jest obiekt.

Park i zieleń to proces, a nie obiekt. Podlega prawom sukcesji i jest z założenia zmienny. Rozumienie tego jest moim zdaniem najtrudniejsze. Dlatego pułapką jest właśnie myślenie, że park można wybudować w kilka miesięcy. Odgwizdać sukces, przeciąć szarfę i uznać, że jest skończony. Ekosystem nie ma początku i końca — choć ten pierwszy łatwiej można próbować określić. Końca za to mieć nie powinien, bo to jest proces.

wizualizacje wskazujące możliwą zastosowaną infrastukturę

wizualizacje wskazujące możliwą zastosowaną infrastukturę

© Biuletyn Informacji Publicznej — Urząd Miejski w Gdańsku


Wiktor
: Na co się składa ten nieskończony proces?

Joanna: Na uwzględnieniu procesów przyrodniczych. Sukcesja przyrodnicza, o której wspominałam już kilkakrotnie, wiąże się z zastępstwem zbiorowisk roślinnych. Jedne ustępują miejsca kolejnym, a skład gatunkowy nieustannie się zmienia, dążąc do kombinacji gatunków występujących we wspomnianym wcześniej zbiorowisku klimaksowym. Ten proces samoregulacji trwa bez przerwy — adaptując się do zmiennych warunków. To przekłada się także na wizualność — estetykę.

Dlatego tworzenie wizualizacji parku jest z założenia niewłaściwe. Pomijając zmienność pór roku, którą ewentualnie możemy ująć na wizualizacjach, nie jesteśmy w stanie zagwarantować w 100 procentach, ani projektując, ani sadząc rośliny ile i jakie z nich przetrwają najbliższe 5 czy 10 lat. Nie wiemy, co przyniesie pogoda, jakie zwierzęta będą dane zbiorowisko zamieszkiwać, jakie ptaki przylecą, ile spadnie deszczu itp.

Możemy to przewidywać, ale powinniśmy z założenia zakładać zmienność. Projektując rabaty, z góry biorę pod uwagę, że skład gatunkowy po dwóch, trzech latach zmieni się, adaptując się do faktycznych warunków. Nie mam możliwości przewidzieć wszystkiego. To nie jest budowa domu albo urządzanie wnętrza. Tu jest zbyt dużo zmiennych, niemożliwych do przewidzenia, więc jedyne, co przewidzieć możemy, to zmiana właśnie. Jednak umożliwiając trwanie procesów przyrodniczych mamy jednocześnie gwarancję, że te zmiany zmierzać będą w kierunku zbiorowiska klimaksowego.

Zdrowe ekosystemy mają fantastyczną supermoc — zdolność do samoregulacji. Czyli w uproszczeniu, jeżeli nawet wystąpi jakiś czynnik degenerujący, to w ekosystemie pojawia się mechanizm jego niwelacji. Dobrym przykładem takiego działania jest wzrost roślin nitrofilnych (w uproszczeniu „zjadających nadwyżki azotu”). Pojawiają się one w ekosystemach nadmiernie żyznych, czyli z nadmiarem azotu. Widać to w przypadku pokrzywy czy dzikiego bzu — jako typowe rośliny nitrofilne najchętniej rosną na śmietniskach, gruzowiskach, albo w miejscach nieoficjalnych „dzikich toalet”. Podobnie jest z zakwitem sinic (tu przykład nadmiaru azotu i fosforu w Zatoce Gdańskiej), wzrostem populacji larw komarów w ostatnich latach (i narastającym problemem katastrofalnej jakości wody w zbiornikach i ciekach wodnych, pogłębianym przez suszę i zwiększone parowanie wody) itp.

Można tak wymieniać jeszcze długo. Możemy walczyć z tymi zjawiskami, stosując herbicydy, pestycydy, kosząc itp. Zamiast tego czasem warto nie przeszkadzać i „zatrudnić” przyrodę, żeby pomogła nam w tym procesie oczyszczania ekosystemów. Co ważne, jeżeli taka „oczyszczająca” roślinność zużyje cały nadmiar, to ostatecznie zacznie zanikać, tworząc miejsce dla kolejnych gatunków o innych wymaganiach. To właśnie te nieustanne zmiany w ekosystemach, na które powinniśmy zacząć się godzić, a przede wszystkim powinniśmy je zrozumieć i nauczyć się je przewidywać, zostawiać dla nich przestrzeń, uwzględniać w projektowaniu i utrzymywaniu przestrzeni. Inaczej wpadamy w błędne koło sterylizacji, która finalnie zawsze prowadzi do „sepsy” i śmierci pacjenta… Pewnie w takim myśleniu procesowym pomaga mi moja historia edukacyjna — jestem jednocześnie ekonomistką z wykształcenia. Dlatego wiem, że jedną z najważniejszych zasad w zarządzaniu jest konieczność ewaluacji, oceny i wprowadzania zmian z niej wynikających. Ta nieskończoność procesu zarządzania jest kluczową i podstawową jego zasadą. Dlatego tym bardziej powinna dotyczyć zarządzaniem procesami przyrodniczymi w terenach zieleni. Wymiar nieskończoności procesu, który jest wpisany w ekosystem, musi być przez nas uwzględniany.

wizualizacje wskazujące możliwą zastosowaną infrastukturę

wizualizacje wskazujące możliwą zastosowaną infrastukturę

© Biuletyn Informacji Publicznej — Urząd Miejski w Gdańsku


Wiktor
: Czyli w zarządzaniu przyrodą najważniejsza jest zmiana?

Joanna: Tak. Wiem także z pozycji swojego doświadczenia, że zarządzanie zmianą jest najtrudniejsze. Boimy się zmian i tego, co nieznane. Często wolimy trwać w dyskomforcie niż zmienić coś na rzecz może lepszej, ale niepewnej przyszłości.

 
Wiktor
: Gdyby miała Pani podsumować najważniejszą naukę z procesu projektowego parku Południowego, którą powinni pojąć decydenci, ale również społeczeństwo — co by to było?

Joanna: Współpraca. Nie bylibyśmy w stanie prowadzić projektu bez współpracy międzybranżowej. Bez materiału od specjalistów z zakresu urbanistyki, socjologii miasta, ochrony przyrody, biologii.

Dodatkowo współpraca z inwestorami, którymi są duże miasta, jest trudna. Urzędnicza struktura organizacyjna jest tu bardzo rozbudowana, przy jednoczesnej dużej specjalizacji jednostek miejskich, które to dodatkowo nie zawsze dobrze z sobą współpracują.

W naszym przypadku liderem projektu było wspomniane już Biuro Architekta Miasta, któremu przewodniczy fantastyczny profesor Piotr Lorens — doświadczony i szanowany urbanista o ogromnej świadomości przestrzeni, a jednocześnie swoistej pokorze merytorycznej i szacunku dla innych specjalistów, co nie jest wcale powszechne wśród urbanistów i architektów. Na potrzeby tego projektu profesor Lorens stworzył w swoim biurze swoistą platformę do współpracy wielu interesariuszy.

Taka właśnie współpraca i dobra platforma do porozumienia zarządzana przez świadomego i kompetentnego lidera, który prowadzi zespół przez proces projektowo-realizacyjny to klucz do sukcesu przy tak skomplikowanych projektach. Ogromnie cieszę się, że mam okazję w tym uczestniczyć.

Wiktor: Dziękuje za rozmowę.

 
rozmawiał Wiktor Bochenek

Głos został już oddany

DACHRYNNA: zintegrowany system dachowy 2w1 (Dach + Rynna)
SPACE Designer
INSPIRACJE