Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Miejsce pamięci, miejsce demencji. Refleksja nad ideą rekonstrukcji Pałacu Saskiego

09 sierpnia '21

O odbudowie czy raczej planach odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie napisano i powiedziano już wiele. Tryumfalne głosy mieszały się z wyrazami oburzenia. Zachwyty nad możliwością pełnej rekonstrukcji z obawami czy wyłączenie inwestycji spod nadzoru nie zaowocuje konserwatorskoarchitektonicznym kuriozum, kolejną makabryłą, która stanie się karykaturą politycznych snów o wielkości.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inny, nieco mniej oczywisty aspekt planowanego przedsięwzięcia. Odbudowa Pałacu Saskiego to ostatni etap leczenia śladów traumy. To operacja plastyczna, która usunie Bliznę na ciele miasta. Gdy Nowy Saski powstanie, zniknie najważniejsza powojenna ruina w stolicy (a może i w całym kraju) oraz otaczającą ją Pustka. Pustka, która jest równie wymowna, co fragment Arkad zaprojektowanego przez Adama Idźkowskiego neoklasycystycznego pałacu. Pustka, która przeraża i przytłacza. Pustka, z którą nie potrafimy sobie jako społeczeństwo poradzić. Której nie potrafimy (a może nie chcemy) włączyć do zbiorowej pamięci i którą z tego powodu staramy się wypełnić.

Należy zatem zastanowić się nad współczesną polską przestrzenią pamięci. Dominuje w niej uproszczona treść, płaski przekaz. Zamiast miejsca na indywidualną interpretację — jedna obowiązująca narracja rodem z podręczników do historii. Naród. Wspólnota. Łopot sztandarów i miarowy krok defilujących kompanii reprezentacyjnych.

Dlaczego w Gdańsku czy Wrocławiu nie ma ani jednego skrawka miasta, który dawałby świadectwo o tragicznych losach obu miast w 1945 roku? Czy dobre samopoczucie turystów, którzy wolą oglądać barwny obraz tętniącej życiem zrekonstruowanego historycznego śródmieścia, jest ważniejsze niż pamięć o dziesiątkach tysięcy ofiar, które mogłyby upamiętniać zgliszcza jednej z kamienic — wypalony kikut murów świadczący o okropieństwach wojny? Pusta parcela, stos poczerniałych od sadzy cegieł, mech, który porósł fragmenty muru, stanowiłyby pomnik o sile wyrazu nieporównywalnej z niczym innym, albowiem pustka potrafi krzyczeć donośniej niż jakakolwiek forma.

od Sasa do Lasaod Sasa do Lasaod Sasa do Lasa

od Sasa do Lasa

il. Błażej Ciarkowski

Wraz z biegiem lat coraz silniej utwierdzam się w przekonaniu, że niektóre miejsca nigdy nie powinny zostać odbudowane i żaden nowy monument nie odda w pełni tragedii, jaką były obie wojny światowe, Zagłada, stalinowski terror. Ruiny Prory na Rugii mówiły więcej o fiasku nazistowskiego projektu niż jakiekolwiek opracowanie historyczne. Fragment zniszczonego kościoła Frauenkirche w Dreźnie przypominał o piekle alianckich nalotów dywanowych, które zamieniły miasto w morze ognia i ruin. Pole gettowe na cmentarzu żydowskim w Łodzi, morze traw porastające przestrzeń, która stanowiła miejsce pochówku w Litzmannstadt Ghetto, wysyła komunikat wielokrotnie bardziej donośny niż granitowe pamiątkowe tablice w Parku Ocalałych. W AuschwitzBirkenau bezkres terenu obozu w Brzezince naznaczony wieżyczkami, kominami przemawia silniej niż pomnik, porusza mocniej niż głos przewodnika. Dlatego tak wyjątkowa była koncepcja „Drogi” Oskara Hansena, który zdawał się nadawać nowy sens słowom Theodora Adorno, sugerując jednocześnie, że miejsca pamięci tak naprawdę nie da się zaprojektować.

Być może dlatego najsilniej oddziałują te memoriały, w przypadku których człowiek zdecydował się powstrzymać potrzebę tworzenia i oddał władzę nad miejscem Pustce. We Francji po I wojnie światowej rząd wyznaczył tzw. czerwoną strefę (Zone Rouge) — obszar w północno-wschodniej części kraju, który został zniszczony podczas działań militarnych, a po ich zakończeniu nie został zasiedlony. Miejscowości takie jak Fleury‑devant‑Douaumont wciąż widnieją na mapach i posiadają nawet swojego mera. Zamiast domów i uliczek ich urbanistykę wyznaczają jednak leje po bombach i szrapnelach, które na przestrzeni lat porosły drzewa i krzewy. O tym, że miasteczka „umarłe za Francję” były niegdyś pełne życia, świadczą skromne tabliczki z nazwami ulic. Podobnym przykładem jest Oradour‑Sur‑Glane — miasteczko w centralnej Francji spacyfikowane przez Niemców w czasie II wojny światowej. Ruiny spalonych budynków, rdzewiejące sprzęty domowe, rozpadające się karoserie samochodów oraz wszechobecna pustka przypominają o apokalipsie, która spotkała mieszkańców miejscowości w czerwcowy dzień 1944 roku.

Dlaczego zatem koncepcja trwałej ruiny jako przejmującego świadectwa dramatycznej historii przegrywa z rekonstrukcją? Dlaczego obiekt przemawia do nas silniej niż jego brak? Czy to zwycięstwo życia nad śmiercią i idei stworzenia nad destrukcją? Boimy się Pustki i tego, co sobą reprezentuje. Chcemy ją kontrolować, ale ona nie chce poddać się naszej władzy. Ostatecznie, w obliczu przegranej, wypełniamy Pustkę nową treścią. Dlaczego jednak wypełnienie pustki na placu Saskim może nieść niepokojące konsekwencje?

kolejne etapy odbudowykolejne etapy odbudowykolejne etapy odbudowy

kolejne etapy odbudowy

il. Błażej Ciarkowski

W ostatnich latach w Dreźnie odbudowano Frauenkirche. Prora została wyremontowana i znów jest pełnym życia kurortem. To różne oblicza tej samej historii. Różne przykłady operacji, której celem jest usunięcie blizn, montaż protez. W ten sposób chcemy powiedzieć, że II wojna światowa była „wypadkiem przy pracy”. Była aberracją. Że już nigdy się nie wydarzy nic podobnego. Nie tu, nie w Europie. Hasła „nigdy więcej wojny” „nigdy więcej faszyzmu” wkładamy do lamusa architektury pamięci lat 60. Wtedy może i one miały sens, ale teraz? Żyjmy i cieszmy się życiem! Budujmy! Wypełniajmy nasz świat treścią odpowiednią dla wielkiej epoki, w której przyszło nam żyć. Tragedia lat 30. i 40. jest tak odległa, że niemal nierealna. Stanowiła zaprzeczenie wszystkich wartości reprezentowanych przez naszą cywilizację…

Tymczasem, jak pisze Enzo Traverso, nazizm i zbrodnie II wojny światowej nie były aberracją, lecz naturalną konsekwencją określonego modelu rozwoju opartego na przemocy, wyzysku, dyskryminacji i kulcie efektywności. Podobnie I wojna światowa — nie była jedyne efektem wypadku, jaki stanowiła śmierć arcyksięcia Ferdynanda, lecz nieuniknionym skutkiem wcześniejszych wydarzeń. Wówczas, podobnie jak teraz, ludzie zachłysnęli się postępem. Widzieli przyszłość w jasnych barwach. Wierzyli w wizję wspaniałej przyszłości. Tragedie lat 191418 oraz 193945 kolejno zburzyły te wizje. Zginęła ona w okopach pod Verdun, udusiła się zatruta gazem pod Ypres, spłonęła w piecach Oświęcimia, została zasypana gruzami warszawskich kamienic. Dlatego tak ważne jest, byśmy pamiętali. By pustka w sercu Warszawy wciąż była blizną przypominającą o traumie, zdającą się mówić „nigdy więcej”.

 
Błażej Ciarkowski

Głos został już oddany

DACHRYNNA: zintegrowany system dachowy 2w1 (Dach + Rynna)
SPACE Designer
INSPIRACJE