W przyszłym roku przypada jubileusz stulecia przenosin Bauhausu z Weimaru do Dessau. Okrągła rocznica stanie się powodem hucznych obchodów w mieście oraz niemieckich instytucjach kultury. Planowane są różne wydarzenia, wystawy, konferencje naukowe, a nawet budowa nowych obiektów wedle projektów Waltera Gropiusa. Entuzjazmu władz miasta nie podzielają członkowie prawicowej partii AfD, która skierowała pod adresem Bauhausu ostrą krytykę.
Wydawałoby się, że ponad sto lat, które minęło od otwarcia pierwszej placówki Bauhausu w Weimarze, wystarczyło, aby społeczeństwo oswoiło się z dziedzictwem słynnej szkoły, zrozumiało je i doceniło wkład, jaki miała w rozwój współczesnej architektury. Okazuje się jednak, że tęsknota za wydatnymi gzymsami, rzeźbionymi fryzami i kapitelami wieńczącymi rzędy kolumn w elewacjach wciąż jest niezwykle silna. Co zaskakujące, uderzająca krytyka architektury spod znaku Bauhausu w ostatnim czasie nieoczekiwanie pojawiła się w jego niemieckiej ojczyźnie.
Hans-Thomas Tillschneider
fot.: blu-news.org © CC SA 2.0 | Wikimedia Commons
błędna droga nowoczesności
„Błędna droga nowoczesności — krytyczne spojrzenie na Bauhaus” — tak w tłumaczeniu brzmi tytuł wniosku, który w ostatnich dniach w niemieckim parlamencie złożyła skrajnie prawicowa partia AfD (Alternative fur Deutschland). Przedstawiciele ugrupowania, przede wszystkim Hans-Thomas Tillschneider, wiceprzewodniczący AfD w Saksonii-Anhalt, kierują w stronę bauhausowskiego modernizmu szereg zarzutów. Widzą w nim ruch, który poprzez promowanie uniwersalizmu doprowadził do uniformizacji i standaryzacji projektowania, a w konsekwencji, „rozmycia różnic regionalnych” i wyrządzenia szkód na polu różnorodności kulturowej. W swoim wniosku AfD podnoszą kwestie powiązań Bauhausu z komunizmem, a także podsumowują działalność Bauhausu słowami:
Nacisk na stonowaną formę i minimalizm często prowadził do bezosobowej architektury, która jest postrzegana jako zimna, nieprzyjazna i nieatrakcyjna.
uniknąć gloryfikacji
Przedstawiona przez AfD argumentacja ma stać się powodem, dla którego zmianie ulegną plany związane z przyszłorocznymi obchodami stulecia przenosin Bauhausu z Weimaru do Dessau. Politycy chcą nie tyle zaniechania organizacji uroczystości i wydarzeń, ile raczej zmiany dyskursu prowadzonego wokół Bauhausu w związku z jubileuszem. AfD próbuje więc „zapobiec jednostronnej gloryfikacji” oraz nawołuje do bardziej krytycznego spojrzenia na dziedzictwo Bauhausu i konsekwencje, jakie dla architektury miało rozprzestrzenienie się modernistycznych idei. Dziś kontrowersyjny wniosek dyskutowany jest w Parlamencie Kraju Związkowego w Magdeburgu.
Siedziba Bauhausu w Dessau
domena publiczna | Wikimedia Commons
AfD jak NSDAP
W niemieckiej prasie bardzo szybko zaczęły pojawiać się porównania do polityki prowadzonej tuż przed oraz w trakcie II wojny światowej przez NSDAP. Analogie do nazistowskiej retoryki zauważyła między innymi Claudia Roth z partii Zielonych oraz Andreas Silbersack z FDP (Wolna Partia Demokratyczna). Sytuację skomentowała również Barbara Steiner, dyrektorka fundacji Stiftung Bauhaus Dessau, która zapewnia, że organizacja od lat promuje obiektywne podejście do badań dziedzictwa Bauhausu. W wywiadzie, którego badaczka udzieliła dla szwajcarskiego portalu Neue Zürcher Zeitung, wspominała między innymi o próbach ewaluacji wpływu modernistycznej rewolucji na środowisko naturalne.
Barbara Steiner
fot.: Christopher Adams © CC BY SA 4.0 | Wikimedia Commons
Tego rodzaju zestawienia nie dziwią, biorąc pod uwagę historię szkoły założonej przez Waltera Gropiusa. Problemy z nazistami rozpoczęły się 1932 roku, kiedy partia cofnęła finansowanie dla uczelni, która od 1926 roku funkcjonowała w Dessau. Przenosiny do Berlina na niewiele się zdały, bowiem już w następnym roku i tam obcięto środki finansowe, a przed fabryką telefonów w Stieglitz, we wnętrzach której odbywały się zajęcia, ustawił się kordon nazistowskich funkcjonariuszy, mających za zadanie zamknąć szkołę.
nie taki Bauhaus, jak go malują
Dziwi za to krótkowzroczność, brak odpowiedniego zaplecza merytorycznego, lub też po prostu zakłamanie przedstawicieli „Alternatywy dla Niemiec”. Mimo pozytywnego odbioru Bauhausu przez niemieckie społeczeństwo, krytyczne spojrzenie na działalność tej instytucji oraz jej członków praktykowane jest przez badaczy od dłuższego czasu — i nie bez powodu. Powszechnie znane są działania Fritza Ertla, jednego z architektów-absolwentów Bauhausu, który w 1942 został zastępcą kierownika Centralnego Biura Konstrukcyjnego Waffen-SS w Auschwitz. W pracach nad budową obozu koncentracyjnego brał jednak udział od początku jego powstawania, projektując wraz z Walterem Dejaco układ obozu Auschwitz-Birkenau, znajdujące się tam baraki oraz komory gazowe.
Czy tak AfD wyobraża sobie przyszłość niemieckiej architektury?
fot.: GZagatta © CC BY SA 4.0 | Wikimedia Commons
Trudno wyobrazić sobie, aby przedstawiciele AfD nie odwiedzili, albo chociaż nie usłyszeli o wystawach, które ubiegłego roku odbywały się w Weimarze. „Bauhaus i narodowy socjalizm”, jak w tłumaczeniu brzmi tytuł wystawy, prezentuje niewygodne dla historii Bauhausu fakty oraz prace wykonywane na zlecenie totalitarnego reżimu: od plakatów promujących Igrzyska Olimpijskie z 1937 roku aż po popiersia Adolfa Hitlera. Kuratorzy i kuratorki zwróciły uwagę na fakt, że aż 188 członków Bauhausu należało do NSDAP. Profesor Uniwersytetu Ruhry w Bochum Lucian Hölscher nazwał Bauhaus w swojej serii wykładów „utopią i rozczarowaniem”. Mimo to AfD wciąż domaga się spojrzenia krytycznym okiem na działalność uczelni, biorąc pod uwagę nie tylko jego wpływ jej uniwersalistycznej metodologii na proces projektowy czy wynikające z niej konsekwencje społeczne, ale również kryteria estetyczne — aspekty, które trudno wpleść w merytoryczną dyskusję, za to świetnie sprawdzające się w roli nośnika treści propagandowych.
Bauhaus jest przykładem — powiem to w sposób dość bezceremonialny — bezdennej brzydoty, grzechem architektonicznym; nie da się na to patrzeć — wołał z mównicy Hans-Thomas Tillschneider.
Jestem miłośnikiem Grunderzeitu [styl epoki wilhelmińskiej — red.] i secesji — mówił z kolei w poniedziałek Oliver Kirchner, szef partii AfD.
architektura w politycznej grze
Czy rzeczywiście rozchodzi się więc o rzetelne badania nad architekturą, których domagają się przedstawiciele AfD? Wygląda na to, że złożony przez partię wniosek jest raczej przykładem instrumentalizacji dla celów politycznych ważnego zjawiska kulturowo-historycznego, jakim jest dziedzictwo Bauhausu. Mimo że przypadek niemieckiej partii prawicowej jest niezwykle medialny (co wcale nie dziwi, biorąc pod uwagę wątki, które się w nim przewijają), warto pamiętać, że to nie jedyny przykład takiego działania, a podobne procesy, wykorzystujące dziedzictwo architektoniczne w celach propagandowych od lat mają miejsce na całym świecie. Również nad Wisłą.