Kliknij i zobacz jak w prosty sposób opublikować swój projekt w A&B
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Jaka jest recepta na zdrowe miasto? Rozmawiamy z Szymonem Bujalskim!

07 lutego '23

Jaka jest recepta na zdrowie miasto? Niestety nie ma panaceum rozwiązującego wszystkie problemy. Jest za to zbiór pomysłów i idei, które w swojej książce podsumował Szymon Bujalski.

Znany jako dziennikarz dla Klimatu, Szymon Bujalski od kilku lat łączy pasję do pisania z potrzebą walki o lepsze jutro. Niedawno ukazała się jego książka „Recepta na lepszy klimat” (wyd. Wysoki Zamek), w której opowiada o tym, jak powiniśmy tworzyć miasta zdrowsze i gotowe na postępujące zmiany klimatyczne.

O tym, dlaczego zajął się klimatem, czy nie przytłacza go walka z denialistami i czy istotniejsza jest adaptacja czy mitygacja opowiada Szymon Bujalski — dziennikarz dla klimatu.

Wiktor Bochenek: Dlaczego zająłeś się dziennikarstwem dla klimatu?

Szymon Bujalski: Z jednej strony chodziło o wyższą intencję, z drugiej strony chodziło o samego mnie. Chciałem zacząć działać niezależnie i pożegnać z poprzednią pracą, więc szukałem pomysłu na siebie. Przez chwilę miałem nawet myśl, by pisać o tanich podróżach — w tym samolotem — bo swego czasu byłem w tym całkiem dobry.

W międzyczasie zająłem się ochroną środowiska, bo pracowałem w gazecie przy tematach miejskich. Gdy zauważyłem problem wycinania drzew czy betonozy w czasach zmiany klimatu, zacząłem się tym szerzej interesować. Dowiedziałem się, że zmiana klimatu to ważny problem, o którym mało kto mówi potocznym językiem. Pomyślałem, że to może być przestrzeń dla mnie, gdzie będę robił coś dla siebie i jednocześnie dla sprawy, w którą wierzę.

Wiktor: Skąd wziął się temat na książkę? Brakowało Ci takiej pozycji na rynku wydawniczym, czy po prostu chciałeś zebrać to wszystko, nad czym pracowałeś?

Szymon: Moim celem nigdy nie było napisanie książki. Jestem dziennikarzem newsowym i piszę przede wszystkim krótkie treści. Gdy zgłosiło się do mnie Wydawnictwo Wysoki Zamek w celu napisania książki o klimacie w kontekście miast, to pomyślałem, że warto jednak spróbować. Książka to możliwość zawarcia więcej przesłań, treści, refleksji i historii ludzi. Miałem możliwość się wypisać i z niej skorzystałem. Istotne było przedstawiać te wielkie sprawy, tak by nie przerażały i zniechęcały, czy to poziomem skomplikowania, czy świadomością, że jest tak źle.

Dlatego mniej więcej dwie trzecie to pokazywanie jak może być dobrze, a tylko jedna trzecia, dlaczego jest źle. Brakowało mi pozycji na rynku, która mówiłaby o zmianach klimatu w kontekście Polski z perspektywy człowieka i jego skali. Nie wielkie raporty i procesy fizykochemiczne, tylko ta nasza szara codzienność, na którą klimat ma wielki wpływ.

Książka Szymona Bujalskiego została wydana przez wydawnictwo Wysoki Zamek

książka Szymona Bujalskiego została wydana przez wydawnictwo Wysoki Zamek

© Wysoki Zamek


Wiktor:
Mówiąc o inspiracji nasuwa mi się następne pytanie. Do kogo ta książka jest adresowana?

Szymon: Pytano mnie kilka razy, czy to książka adresowana do samorządów, na co zawsze odpowiadam, że nie. Samorządy zainteresują się takimi tematami dopiero wtedy, gdy się ludzie zainteresują — to jest smutne, ale prawdziwe.

Jest to książka dla mieszkańców, ale nie powiedziałbym, że dla wszystkich. Wiele osób wciąż odrzuca fakt, że człowiek wpływa na klimat, wiele osób postrzega działania na rzecz klimatu jako zagrożenie i zabieranie wolności. To nie jest książka dla nich. To książka dla tych, którzy wiedzą, że coś jest źle, ale nie do końca wiedzą co, oraz chcieliby, by było lepiej, ale nie do końca wiedzą, jak to osiągnąć. Celem tej publikacji jest to, by pobudzić średnio zaangażowane osoby do większego zaangażowania— ale nie na poziomie indywidualnym, tylko zbiorowym. Chodzi o łączenie sił oraz pokazywanie, że ekologiczne życie jest przyjemne, co pozwoli wytwarzać nowe normy społeczne.

Dlatego w książce umieściłem metaforę białych krwinek — które bronią organizmu przed chorobami i atakami, wzmacniając system odpornościowy. Nimi dla naszych miast są zaangażowani mieszkańcy, walczący zarówno o lepsze jutro, jak i dzisiaj.

Wiktor: Do kwestii przekonanych i nieprzekonanych jeszcze wrócimy. Po lekturze książki mam wrażenie, że mocniej podkreślasz kwestię adaptacji czy mitygacji. Czy w Polsce kładziemy za mały nacisk na to pierwsze? Gdy rozmawiamy o zmianach klimatu, to zawsze jest kwestia dekarbonizacji energetyki. Czy ta adaptacja jest bardziej konieczna do podkreślenia niż mitygacji? Może mam błędne wrażenie?

Szymon: Myślę, że wrażenie masz uzasadnione, choć nie taki był mój cel. To wrażenie może się brać z tego, że więcej pisałem o rzeczach bezpośrednio blisko ludzi, z którymi mamy większą styczność i więcej doświadczeń. To często rzeczy trochę mniejsze, związane z tym, co robimy lokalnie.

Mitygacja to w dużej mierze kwestia wielkiej transformacji energetycznej, prowadzonej przez rząd i za pomocą odpowiednich regulacji prawnych. To kwestia nie tylko polska, ale międzynarodowa. Jednocześnie nie mogłem napisać o wszystkim. Uznałem więc, że chce napisać o tym, na co lokalnie mamy największy wpływ — z tego wynika adaptacja, choć o mitygacji też chciałem napisać. Dlatego pojawiają się kwestie transportu publicznego czy spalania węgla w domach, które łączą mitygację i lokalność.

Mało osób interesuję, czym się pali w Elektrowni Bełchatów, ale o wiele więcej obchodzi, czym się pali w ich najbliższym otoczeniu.

W książce znajdziemy rozmowę z urbanistą Pawłem Jaworskim - pracującym przy placu Orła Białego

w książce znajdziemy rozmowę z urbanistą Pawłem Jaworskim — pracującym przy placu Orła Białego

© Urząd Miasta Szczecin


Wiktor:
Z twojego doświadczenia, jak zmienia się podejście do zmian klimatu w Polsce?

Szymon: Nawet po paroletnim doświadczeniu można zobaczyć, że ten temat wszedł do debaty publicznej na poważnie i jest często podnoszony. Coraz trudniej być człowiekiem, który nic o tym nie słyszał. To jest na pewno duża zmiana, co wpływa na postawy ludzi. Jesteśmy poza pierwszym etapem mówienia o zmianie klimatu, przeszliśmy do świadomości, że ona zachodzi. Rzadko słyszymy o tym, że tego nie ma, ale coraz częściej, że to nie z powodu działalności człowieka — choć i ta narracja zaczyna się kruszyć. Żeby ta kolejna twierdza denializmu padła, trzeba będzie jednak jeszcze wielu wystrzałów z katapulty.

W kontekście denializmu warto dodać, że wspomniane przeze mnie narracje to dwa z pięciu etapów zaprzeczania faktom o zmianie klimatu. Etap trzeci to twierdzenie, że cieplejszy klimat będzie lepszy — w Polsce objawia się to chociażby argumentami, że będziemy mieli cieplejszy Bałtyk i zaczniemy produkować wino. Czwarty etap to z kolei twierdzenie, że adaptacja do zmiany klimatu będzie tańsza niż ograniczanie jej skutków, co oczywiście też jest kłamstwem. Piąty etap to natomiast dojście do wniosku, że spóźniliśmy się z działaniami i nic nie da się już robić, więc równie dobrze możemy nie podejmować żadnych działań.

Prawda jest oczywiście taka, że to człowiek odpowiada za obecną zmianę klimatu, cieplejszy klimat przyniesie globalnie straszne konsekwencje, a działać jak najbardziej warto i trzeba. Co więcej, działania na rzecz ochrony klimatu to w zdecydowanej większości działania, które poprawią naszą jakość życia tu i teraz.. Dlatego uważam, że na obecnym etapie nie potrzebujemy tylko i wyłącznie klimatologów, ale również socjologów, behawiorystów i psychologów, którzy pomogą odczarować walkę z bzdurami na temat klimatu.

Wiktor: Czy da się przekonać nieprzekonanych? Zdarza mi się na portalach społecznościowych i z nieprzyjemnością oglądać takie wypowiedzi. Wcześniej wspomniałeś, że twoja książka jest kierowana do pół—przekonanych, a co z nieprzekonanymi?

Szymon: Cały czas mam z tym dylematy. Trzymam się wersji, że należy odpuszczać, ignorować a jak piszą bzdury lub są chamscy, to blokować. Chcę tworzyć przestrzeń, w której ci, którzy szukają rozwiązań i są po stronie dobra, mieli jak najmniejszą styczność z tymi, co stoją po stronie zła.

Poza tym wielu osób i tak nie da się przekonać, bo zawsze wyciągną jakieś fałszywe argumenty, np. o naturalnym procesie obecnej zmiany klimatu. Takie osoby nie chcą znać prawdy, bo na dzień dobry są przekonane o swojej nieomylności. Nie mają żadnej wiedzy naukowej, a uważają się za mądrzejszych od profesorów badających dane zjawisko przez dekady. To nie jest typ osobowości, do których można trafić argumentami, więc rozmowa z nimi nie ma po prostu sensu. Jednocześnie każdy z nas ma ograniczone zasoby energii i powinniśmy zastanawiać się, jak je lokować. Ja wolę swoje zasoby lokować w ludziach, którzy mają potencjał i chcą działać na rzecz lepszego dziś i jutro.

Jedną z wymienianych inicjatyw przez Szymona Bujalskiego w książce jest las kieszonkowy nadzorowany przez Kaspra Jakubowskiego

jedną z wymienianych inicjatyw przez Szymona Bujalskiego w książce jest las kieszonkowy, nadzorowany przez Kaspra Jakubowskiego

© Zielone Miasto Poznań | UWI Inwestycje SA


Wiktor:
Miałem zapytać co jest największą bolączką w pracy dziennikarza dla klimatu, ale odpowiedź nasuwa się chyba sama.

Szymon: A jaka się nasuwa?

Wiktor: Walenie głową w mur w przypadku rozmowy z aroganckimi jednostkami.

Szymon: Właśnie dlatego z nimi nie rozmawiam i mam spokojniejszą głowę. Największą bolączką jest więc dla mnie co innego. Czyli to, jak funkcjonują nasze społeczeństwa i media społecznościowe. Żywotność newsa jest krótka, dlatego przekaz również musi być krótki.

Do tego nie mamy dzisiaj przestrzeni na to, by zajmować się rzeczami naprawdę istotnymi. Wszyscy się przepracowujemy i skaczemy z kwiatka na kwiatek, nie potrafiąc wybrać tego, co jest naprawdę ważne. Jesteśmy bombardowani przez natłok śmieciowych informacji, a clickbaity górują nad merytoryką. W takim świecie zmiana klimatu traci na znaczeniu.

W skrócie: bolączką jest społeczeństwo, które żyje na wariackich papierach i media społecznościowe, które to nakręcają.


Wiktor:
W którą stronę zmierzamy? Czy ta świadomość społeczna się poprawi?

Szymon: Widzę coraz większy promyk nadziei, bo transformacja energetyczna przyspiesza. Dostrzegam to i podczas rozmów z polskimi naukowcami, i czytając zagraniczne artykuły oraz raporty. Oczywiście to nie znaczy, że naukowcy są optymistami, ale na pewno oddaliliśmy się od najbardziej czarnych scenariuszy, które już nam raczej nie grożą. Z perspektywy Polski nie jest to jednak widoczne, bo mamy rząd, który politykę klimatyczną blokuje i narzuca narrację w debacie publicznej, która opiera się na zaprzeczaniu faktom.

Na świecie dzieje się inaczej. W USA podjęto decyzje o dużych inwestycjach w dekarbonizację. Tak samo dzieje się w Chinach.

Kwestia zieleni i jej roli w mieście stanowi istotną część książki Szymona Bujalskiego

kwestia zieleni i jej roli w mieście stanowi istotną część książki Szymona Bujalskiego — na zdjęciu osiedle Beauforta (proj. Rayss Group).

© Rayss Group


Wiktor:
To jest dość ciekawe, bo Chiny zawsze są w Polsce przykładem tego, że nie trzeba się ograniczać.

Szymon: To jest dobry przykład. Argument „niech zaczną działać Chiny” żyje w Polsce od paru lat, ale coraz bardziej przegrywa z faktami. Owszem, Chiny wciąż emitują najwięcej dwutlenku węgla na świecie, ale też są największym krajem, jeśli chodzi o populację. W przeliczeniu na mieszkańca Polak emituje więcej niż Chińczyk. Miejmy to na uwadze.

Jednocześnie Chiny zmierzają w kierunku czystej energii o wiele szybciej niż Polska. Przez wiele lat to był drobny wzrost, a teraz są to potężne nakłady w fotowoltaikę, wiatraki, pompy ciepłe czy elektryczne samochody.

Wracając do pytania. Nie zmierzamy na ścianę z prędkością 140 kilometrów na godzinę, ale 70. Konsekwencje będą bolesne, ale rosną szanse na to, że przetrwamy i zwolnimy jeszcze bardziej. Jestem coraz bardziej umiarkowanym optymistą, dlatego w tym kierunku poszła moja książka. Dlatego tak dużym zagrożeniem w walce ze zmianą klimatu jest to, że tracimy sens działań — to błąd, ponieważ nie wszystko jest stracone.

Wiktor: Dziękuje za rozmowę!

Głos został już oddany

DACHRYNNA: zintegrowany system dachowy 2w1 (Dach + Rynna)
SPACE Designer
INSPIRACJE