Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize
reklama
OKPOL - Okna drewniane czy PVC? Jakie okno dachowe wybrać?

Wiem, ale nie powiem

30 maja '25

Nostalgia za PRL-em zatacza coraz szersze kręgi. Do bareizmów oraz gadżetów z epoki dołącza dziś sposób informowania o publicznych zamiarach, inwestycjach i architekturze.

„Nie mam zdania”, „Trudno powiedzieć”, „Nie wiem”. Tylko takie rubryki zaznaczam w ankietach pod artykułami na różnych portalach. Po niemal każdym tekście media workerzy wrzucają teraz jakieś powiązane z nim pytanie. Jak myślisz, ile sobowtórów ma Putin? Czy Franciszek zdoła poświęcić pisanki? Uważasz, że układ planet ma wpływ na mechacenie koca? Potem leci kilka odpowiedzi. Brak tylko kratki „Wiem, ale nie powiem”. Zaznaczałbym ją jak głupi, bo tak naprawdę coś tam wiem, ale mgliste „coś” to jednak za mało, żeby dorzucać je do zbiorowych rojeń o czymkolwiek.

Oczywiście jestem w mniejszości. Maksymalny odsetek niewiedzących i wątpiących to w ankietach jakieś 8 procent. Reszta zawsze coś wie z mniejszą lub większą pewnością. No to po co reaguję? Urabiam trend. Marzy mi się dzień, w którym 100 procent klikających powie, że nie ma o niczym zielonego pojęcia. I to nie tylko w internecie, ale też w poważnych sondażach. 100 procent odpowiedzi „nie wiem” na pytanie o głosowanie w wyborach i — system zwariuje. Nie wiadomo co mówić, komu obiecywać, na kogo szczuć. Wreszcie pytający poczują się jak odpytywani, którzy próbują się dziś ogarnąć w narastającym chaosie tworzonym przez media, biznes i politykę.

Że chaos narasta, tłumaczyć nie trzeba, widzicie, co się wyrabia w Białym Domu i na innych szczytach wszystkiego. Za chwilę hamulce puszczą każdemu, bo trzeba być frajerem, żeby nie skorzystać z dziejowego momentu, w którym zasady oraz protokoły tracą realną moc i można harcować do woli. W Polsce skorzystają na tym i tak już rozzuchwalone władze, z samorządami miast i regionów na czele. Od pandemii działają one często w myśl zasady „nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi”. Pytasz o szczegóły miejskiej inwestycji — dostajesz jakieś ogryzki. Prosisz o dane z publicznego projektu — czekasz miesiąc lub dwa, by nagle dostać kilotony dokumentacji. Potrzebną informację znajdujesz po dwóch tygodniach lektury w siedemnastym załączniku na stronie dwieście pięćdziesiątej trzeciej. Dopytujesz, czemu nie było konkursu na publiczny budynek. Dostajesz bełkot o pośpiechu i unijnych funduszach, które by przepadły (a tak można je koncertowo zmarnować, robiąc zły projekt). Chcesz doprecyzować odpowiedź — nie doczekasz. Rzecznik lub rzeczniczka zamilkną na zawsze. Niekiedy zastanawiam się, czy nie zamówić nekrologu dla tej lub innej szefowej tak zwanego PR-u. Skoro nie odpowiada przez pół roku na dziesięć maili i pięćdziesiąt telefonów, to najpewniej nie żyje.

Takie traktowanie, typowe bardziej dla PRL-u, dziesięć lat temu należało już do wyjątków. Dziś znów bywa regułą. Mediom pytającym o przestrzeń, planowanie i architekturę rzuca się ochłapy w pradawnym stylu: „Informujemy, że trwają dalsze prace nad przedmiotowym przedsięwzięciem i czynione są starania na rzecz optymalizacji pierwotnych rozwiązań”. Obywatelom pokazuje się z kolei ładne obrazki, a o zdanie pyta rzadko: zazwyczaj po fakcie, żeby Kowalski poczuł krew i mógł dać kciuk w górę lub w dół. Ogląda się też Kowalskich niechętnie. W Poznaniu urzędy odgrodziły się od nich z powodu pandemii bramkami oraz strażą. I tak zostało. Bez zaproszenia i przepustki nie wejdziesz już na korytarze jaśnie magistratu, nie wysikasz się w łazience obok gabinetu prezydenta.

W takiej atmosferze obywatel traci poczucie, że ma wpływ na cokolwiek. I bardzo dobrze! W poprzedniej dekadzie rozzuchwalił się, tworzył jakieś ruchy miejskie, stowarzyszenia i inicjatywy, ale — na szczęście — dość sypania piachu w tryby, psucia humoru władzom i prezesom miejskich spółek. Na placu boju zostali nieliczni aktywiści. Co w zamian? Oto obywatel może mieć iluzję, że coś znaczy, klikając w odpowiedzi internetowych ankiet. Tych, z pytaniami o Putina, papieża, planety oraz — bywa i tak — kształt nowej architektury („ikona!”, „ujdzie”, „koszmar!”, „zabić projektanta”). I to dlatego sabotuję swoim „nie wiem” te sondy, czyli ratujący decydentów wentyl bezpieczeństwa, substytut zarzuconych ostatnio rzeczowych dyskusji oraz konsultacji.

To jednak i tak sport dla sportu, bo nie da się sabotować innego, groźniejszego zastępstwa za rzeczową dyskusję: mediów społecznościowych, forów, rolek i innych internetowych ringów wymiany emocji. Więcej: nierozważnie jest napisać dziś, że się nie wie, nie ma jednoznacznego zdania, że na pełną opinię trzeba trochę poczekać, nawet jeśli teraz można powiedzieć to lub owo. Tu już trzeba wiedzieć na pewno, chlastać krytyką, miziać pochwałami, przewidzieć, co się stanie za pięć lat i nie mieć w tej kwestii żadnej wątpliwości.

Dotyczy to też architektury. Tak jakby zapomniano, że o jej jakości i działaniu decyduje upływ czasu, nie do końca przewidywalny sposób użytkowania, otoczenie, które może, ale nie musi ulec zmianie, wreszcie przypadek i płynąca z niego popularność. Zdarza się, że architektoniczna poczwara staje się kultowa, bo urządzi się w niej wyjątkowy klub, bar lub muzeum. I — z innej beczki — mimo atutów formy, funkcjonalności i lokalizacji, coś nie zaskoczy i budynek osunie się co najmniej w nijakość. O wadach ukrytych wspomnę dla porządku. Widziałem dworzec, który zaczął się sypać zaraz po tym, gdy przeparadował jako sezonowa sensacja przez portale i czasopisma.

Niby to wszystko oczywiste, ale mamy taki czas, że trzeba przypominać o banałach wszystkowiedzącym wiedźmom ple ple, którymi obrodziło nie tylko na anonimowych forach. W oryginale wiedźma taka występowała we „Fraglesach” i była mądrzącą się kupą liści w okularach. Dziś, do spółki z całym internetowym komentariatem, klony tej jędzy kształtują opinię publiczną, którą bada się na lewo i prawo. Bada się i bada, ale nikt jakoś nie informuje o jej kondycji. No to czas na mnie. Też się wypowiem autorytatywnie i trochę od rzeczy: wyniki badań opinii wskazują, że opinia jest bardzo chora.

 

 
Jakub Głaz

więcej: A&B 4/2025 – RE-USE + stawki architektów,
pobierz bezpłatne e-wydania A&B

Głos został już oddany

Konkurs na zdjęcia wnętrz komercyjnych z drzwiami DRE
Deceuninck Project Planner – nowe możliwości projektowania okien
Rigips GypSerra - włącz ryFLOWanie
INSPIRACJE