Zobacz w portalu A&B
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Mikrolas tańszy niż kostka brukowa!

05 czerwca '25
w skrócie
  1. Mikrolas to zadrzewienie miejskie, które przypomina las, ale nie spełnia ustawowej definicji lasu — to gęsto posadzony, wielogatunkowy zagajnik.
  2. Mikrolasy różnią się od tradycyjnych lasów przede wszystkim małą powierzchnią (zwykle do 250 m²) i są sposobem na zwiększenie bioróżnorodności w zurbanizowanych przestrzeniach.
  3. Metoda Miyawaki to podstawa skutecznego mikrolasu, ponieważ zakłada przygotowanie gleby, ściółkowanie, użycie rodzimej flory oraz dodatki mikoryzy i bakterii z naturalnych lasów.
  4. Mikrolasy w miastach działają jak zielone wyspy chłodu, obniżając temperaturę nawet o 10–15°C, wspierając retencję wody i zapewniając mikroklimat odporny na suszę i powodzie.
  5. Mikrolas rośnie dwuipółkrotnie szybciej niż drzewa sadzone konwencjonalnie, co potwierdzają badania z Polski i Wielkiej Brytanii — przy właściwej pielęgnacji nie wymaga częstego podlewania.
  6. Mikrolas to skuteczna kompensacja przyrodnicza, lepsza od sadzenia pojedynczych drzew — wspiera ptaki, płazy i drobną faunę, nawet w gęsto zurbanizowanych obszarach.
     
  7. Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej portalu A&B

    Mikrolasy to miejskie wyspy chłodu, mogą obniżyć temperaturę nawet o 10–15 stopni Celsjusza! Potrzebujemy dziś każdej zieleni: tej w formacie XXL, jak duże parki, i tej w skali średniej czy bardzo małej. Może się wydawać, że jeden mikrolas, albo kilka, to w skali miasta niewiele, jednak przy pięciuset mikrolasach w całym kraju efekt będzie już odczuwalny — mówi Kasper Jakubowski, projektant mikrolasów.

    Kasper Jakubowski

     
    dr Kasper JAKUBOWSKI
     — dyrektor merytoryczny firmy Forest Maker będącej generalnym wykonawcą mikrolasów, czyli innowacyjnej metody tworzenia zagajników na małych przestrzeniach. Edukator, architekt krajobrazu, projektant mikrolasów metodą Miyawaki, którą opracował japoński botanik Akira Miyawaki. Popularyzator czwartej przyrody, renaturyzator. Autor książki „Czwarta przyroda. Sukcesja funkcji i przyrody nieużytków miejskich”.

     

     
    Ewa Karendys
    : Czy mikrolas to w ogóle las?

    Kasper Jakubowski: Mikrolas jest rodzajem zadrzewienia, zagajnikiem, gajem w przestrzeni miejskiej. Nie jest jednak lasem zgodnie z definicją ustawową. Idea mikrolasu zakłada posadzenie drzew, krzewów, runa i stworzenie leśnego siedliska w miejscach zdegradowanych. Na przekształconych terenach, w oddaleniu od lasów, możemy stworzyć enklawy leśnej bioróżnorodności, które będą w stanie się rozwijać już bez ingerencji człowieka.

     
    Ewa Karendys: Co jeszcze odróżnia mikrolas od lasu?

    Kasper Jakubowski: Przede wszystkim mniejsza powierzchnia — z reguły do 200–250 metrów kwadratowych, choć mogą to być także większe realizacje. Można powiedzieć, że mikrolas to słowo wytrych, celem jest wprowadzanie bardziej naturalnej, bogatej w gatunki zieleni na działki miejskie, gdzie często nie ma możliwości zrealizowania czegoś większego. Pamiętajmy, że w miastach działamy nie tylko na ograniczonych terenach, ale też w labiryncie sieci podziemnych.

    przed sadzeniem mikrolasu we Wrzesińskim Parku Bioróżnorodności

    przed sadzeniem mikrolasu we Wrzesińskim Parku Bioróżnorodności

    © Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości firmy Forest Maker

     
    Ewa Karendys: W miastach pomysłów na zazielenianie przestrzeni jest coraz więcej: parki kieszonkowe, łąki kwietne, ogrody deszczowe…

    Kasper Jakubowski: Mikrolas świetnie uzupełnia tego typu rozwiązania, kładzie przy tym większy nacisk na bioróżnorodność, zaangażowanie społeczne i edukację. Dodatkowo mikrolasy to miejskie wyspy chłodu, mogą obniżyć temperaturę nawet o 10–15 stopni Celsjusza! Potrzebujemy dziś każdej zieleni: tej w formacie XXL, jak duże parki, i tej w skali średniej czy bardzo małej. Może się wydawać, że jeden mikrolas, albo kilka, to w skali miasta niewiele, jednak przy pięciuset mikrolasach w całym kraju efekt będzie już odczuwalny.

     
    Ewa Karendys
    : Samo sadzenie drzew dzisiaj już nie wystarcza?

    Kasper Jakubowski: Drzewa mają dziś bardzo trudno. Możemy organizować akcje typu: milion drzew dla Warszawy czy Poznania, ale bez stworzenia drzewom odpowiednich warunków glebowych, bez odpowiedniej opieki nie będą chciały rosnąć. Uschną w ciągu dziesięciu lat, bo nie będą w stanie wytrzymać warunków klimatycznych i glebowych, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia.

     
    Ewa Karendys: Drzewa w miastach coraz częściej chorują, mają zahamowany wzrost. Eksperci od zieleni alarmują, że powoli usychają lipy, klony, jawory i kasztanowce, a nawet jarzęby szwedzkie. Mikrolasu ten problem nie dotyczy?

    Kasper Jakubowski: Kluczem sadzenia lasu według metody Miyawaki jest gruntowne przygotowanie gleby, odpowiednie ściółkowanie. Sadzimy gatunki leśne, które w miastach mają bardzo trudne warunki wzrostu, buki, lipy, dęby. Nie sadzimy gatunków obcego pochodzenia. Ponadto podczas sadzenia dodajemy grzyby mikoryzowe i bakterie ze „starych” lasów. W Forest Maker dopasowaliśmy metodę Miyawaki do warunków w polskich miastach. Wypracowaliśmy optymalny układ w zależności od gleb miejskich, które są zwykle bardzo zdegradowane. Trzeba pamiętać, że sadzimy w miastach powojennych, gdzie bardzo często jest dużo gruzu i pozostałości różnych sieci. Właściwie na wielu terenach trudno w ogóle mówić o glebie — są one tak mocno zdegradowane i zbite.

    cieszyński mikrolas Niepodległości, 11 listopada 2023 roku

    cieszyński mikrolas Niepodległości, 11 listopada 2023 roku

    © Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości firmy Forest Maker

     
    Ewa Karendys
    : I takie przygotowanie wystarczy?

    Kasper Jakubowski: Glebę zasilamy w odpowiednią warstwę kompostu, często zakopujemy drewno, używamy też innych materiałów organicznych. Drzewa w mikrolesie rosną dwuipółkrotnie szybciej niż drzewa sadzone w szkółkach, czyli w lasach posadzonych bez przygotowania gleby. Przez ostatnie trzy lata, gdy mieliśmy powodzie czy kilkumiesięczne susze, mikrolasy prawie nie wymagały podlewania. I uważam to za ogromny sukces.

    Jako architekt krajobrazu projektowałem setki nasadzeń zamiennych w ramach inwestycji deweloperskich. Część z nich po kilku latach już nie istnieje albo jest w naprawdę złym stanie, dlatego myślę, że to żadna kompensacja przyrodnicza. Warto się zastanowić, czy nie lepiej postawić na mikrolas. Po pierwszych dwóch latach widzimy, że na tych terenach pojawiają się jeże, ropuchy, gniazdują pierwsze ptaki. Z perspektywy bioróżnorodności w warunkach miejskich to zdecydowanie lepsza kompensacja niż sadzenie soliterowych drzew, które w miastach mają się po prostu źle.

     
    Ewa Karendys: Czy są już przykłady współpracy z deweloperami, gdzie zamiast kompensacyjnych nasadzeń powstaje mikrolas?

    Kasper Jakubowski: Niestety nie ma, ponieważ na przeszkodzie stoi prawo. Deweloper może zniszczyć przepiękne zadrzewienia i w ich miejsce ma zasadzić krzewy okrywowe albo drzewa w określonych obwodach. Tymczasem tańszą i bardziej uzasadnioną ekologicznie kompensacją byłoby założenie stref biocenotycznych w formie mikrolasów. Z deweloperami mamy inne formy współpracy — pierwszy mikrolas posadzony z inwestorami w Poznaniu dostał nagrodę „Zaprojektowane po ludzku”; w Krakowie posadziliśmy już pięć zagajników metodą Miyawaki.

    poznański las kieszonkowy przy ul. Milczańskiej na Ratajach

    poznański las kieszonkowy przy ul. Milczańskiej na Ratajach

    © Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości firmy Forest Maker

     
    Ewa Karendys: Czy w Polsce powstają mikrolasy, które są nimi tylko z nazwy?

    Kasper Jakubowski: Niestety, jak z każdą dobrą metodą naukową, a taką jest opracowana pięćdziesiąt lat temu metoda Miyawaki, wiążą się pewne patologiczne realizacje. Mamy sygnały, że w Polsce zaczynają się pojawiać realizacje, które nie są robione zgodnie z metodą. Kluczowe jest przygotowanie gleby: każdy centymetr powinien być odpowiednio zbudowany i wymieszany. Sadzimy trzydzieści–czterdzieści gatunków w odpowiednim zagęszczeniu i to są gatunki z różnych pięter lasu. Jeżeli to się źle zbuduje, mikrolas może nie spełniać swoich funkcji, nie będzie gęsty, wielopiętrowy.

    Prawdziwe mikrolasy to rozwiązania bardzo naturalne i bioróżnorodne — można powiedzieć, że są to takie małe Puszcze Białowieskie w miastach. Jeżeli gmina zdecyduje się na zrobienie czegoś takiego metodą półśrodków, bez właściwego doboru gatunków i przygotowania gleby, to może się okazać, że za kilka lat będzie wielkie rozczarowanie. A tego bym nie chciał. W samej Europie mikrolasy zaczęto sadzić mniej więcej piętnaście lat temu i wyraźnie widać, że metoda Miyawaki się sprawdza. To nie jest greenwashing.

     
    Ewa Karendys: Czy mikrolas można zasadzić wszędzie?

    Kasper Jakubowski: Jedynym ograniczeniem są sieci podziemne. We Wrocławiu u zbiegu Podwala i ulicy Kołłątaja projektowałem mikrolas w miejscu dawnego parkingu, na ruinach dziewiętnastowiecznej kamienicy, tam gleba była strasznie zbita. Mikrolas zaprojektowaliśmy też wspólnie z SGGW na terenie kampusu, w miejscu, z którego najpierw trzeba było usunąć 200 ton gruzu. Tam glebę zbudowaliśmy na nowo. Podsumowując: nie ma ograniczeń, tak naprawdę możemy zrobić to wszędzie.

    „Mała puszcza gdyńska” przy Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni, Gdynia Design Days 2024 

    „Mała puszcza gdyńska” przy Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni, Gdynia Design Days 2024

    © Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości firmy Forest Maker

     
    Ewa Karendys: W jakich lokalizacjach mikrolasy są dziś najbardziej potrzebne?

    Kasper Jakubowski: Po pierwsze na nowych przedmieściach, terenach z rozlewającą się zabudową, gdzie mamy dużo domów i betonu, a niewiele zieleni publicznej. Drzewa w mikrolesie urosną dwuipółkrotnie szybciej. Inne lokalizacje to tereny firm logistycznych, które aż się proszą o wprowadzenie stosunkowo bezobsługowej roślinności i budowanie bioróżnorodności. Po trzecie: tereny zdegradowane, gruzowiska, dawne parkingi, tereny zdominowane przez gatunki inwazyjne. Wielki potencjał widzę też przy autostradach i ruchliwych drogach. Także przy terenach szkolnych i przedszkolnych, bo mikrolasy pełnią funkcję edukacyjną. Jeżeli idziemy do takiego mikrolasu, to mamy do czynienia z czterdziestoma gatunkami drzew. Pod stopami otwiera się bogaty świat leśnego runa. Jeszcze ciekawiej jest pod ziemią.

     
    Ewa Karendys: W budżetach miast coraz więcej pieniędzy przeznacza się na zieleń. Ile kosztuje zasadzenie mikrolasu?

    Kasper Jakubowski: Koszt mamy stały, to 350 złotych za metr kwadratowy; obejmuje badania, przygotowania i sadzenie mikrolasu z mieszkańcami. To dużo czy mało? Pewien burmistrz powiedział, że jesteśmy tańsi niż kostka brukowa. W mediach społecznościowych pojawił się zarzut, że zabieramy pieniądze z budżetów na ochronę przyrody czy inwestycje w zieleń. Chcę stanowczo powiedzieć, że my niczego nikomu nie zabieramy. Bardzo często gminy czy prywatne firmy, które decydują się na mikrolas, tworzą nowe pozycje budżetowe. Nie możemy dzisiaj myśleć albo mikrolas, albo ochrona łąki. Musimy mówić: to i to.

     
    Ewa Karendys: Załóżmy, że Kowalski chce posadzić mikrolas na własnej działce pod domem. Czy takie działanie będzie miało sens?

    Kasper Jakubowski: Oczywiście. Mamy w naszym portfolio takie realizacje. Zdarza się, że ktoś chce przeznaczyć część ogródka na naturalne założenie. Bardzo ciekawe są tutaj intencje klientów. Po pierwsze, idea mikrolasu ich ciekawi, są gotowi na taki eksperyment we własnym ogrodzie. I co najważniejsze: chcą posłuchać śpiewu ptaków. Wiedzą, że naturalny, gęsty mikrolas z wieloma gatunkami drzew będzie przyciągał ptaki.

    sadzenie pierwszego lasu Miyawaki na Roosevelt Island na Manhattanie w Nowym Jorku, wiosna 2024 roku

    sadzenie pierwszego lasu Miyawaki na Roosevelt Island na Manhattanie w Nowym Jorku, wiosna 2024 roku

    © Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości firmy Forest Maker

     
    Ewa Karendys: Kowalski zdecydował, że zasadzi mikrolas, co dalej? Czy w dbanie o niego musi włożyć dużo wysiłku?

    Kasper Jakubowski: Będzie musiał pielić i uzupełniać ściółkę przez dwa lata, bo my bardzo grubo ściółkujemy korą, liśćmi, słomą. Należy też uzupełniać gatunki, które ewentualnie wypadły, zwozić martwe drewno, które jest fantastycznym habitatem, a przy okazji działa jak gąbka. W przypadku realizacji dla firm — szkolimy pracowników. To cudowne, kiedy po posadzeniu mikrolasu możemy z tymi pracownikami wrócić, żeby przeprowadzić pielenie czy uzupełnienie ściółki. Często przecierają oczy ze zdumienia. Sadzili gatunki, które miały 20–60 centymetrów, a później nie mogą odnaleźć swoich drzewek i krzewów, które mają już 2 metry. Osoba prywatna jest w stanie zadbać o mikrolas sama, zachęcam do takiego ogrodowego fitnessu. Ważne, żeby raz w miesiącu przejść się po mikrolesie, poschylać, powyrywać trochę chwastów. Jeżeli jest bardzo duża susza, to możemy podlać mikrolas, ale nie potrzebujemy do tego beczkowozu.

     
    Ewa Karendys: Przyznam, że zdziwiła mnie informacja, że mikrolasy rosną nawet dwa razy szybciej niż drzewa posadzone konwencjonalnie.

    Kasper Jakubowski: Rzeczywiście, eksperyment z hrabstwa Kent w Wielkiej Brytanii wykazał, że po dwóch latach mikrolasy na odpowiednio przygotowanej glebie rosną dwuipółkrotnie szybciej niż lasy posadzone tradycyjnie metodą lasów gospodarczych. Nasze eksperymenty z Krakowa i Wrześni potwierdzają te obserwacje.

    Często tłumaczę, że choć szybkość jest ważna, nie są to lasy typu McDonald”s. Najistotniejsze jest to, że one tworzą pewien mikroekosystem, że te gatunki wchodzą z sobą w relacje. Ktoś powie: po co sadzić mikrolasy, wydawać pieniądze, jeżeli możemy pozwolić przyrodzie na miejskiej działce rosnąć samej. Przez wiele lat zajmowałem się czwartą przyrodą i przekonywałem, że czasami najlepsze, co możemy zrobić, to nie przeszkadzać przyrodzie. Pojawił się jednak inny problem: często te miejskie ugory są opanowywane przez gatunki inwazyjne, takie jak klon jesionolistny, bożodrzew, czeremcha amerykańska czy nawłoć kanadyjska, przez wielu biologów uważane za duże zagrożenie. Gatunki te, przywiezione przez człowieka z Ameryki Północnej czy Azji, zaczynają się panoszyć w krajobrazie i ze względu na silną konkurencyjność zabierają miejsce rodzimym gatunkom. Są kosztowne w usuwaniu. Możemy tworzyć coś bardzo podobnego do tych naturalnych ugorów, ale dzięki przygotowaniu gleby, tworzymy las składający się tylko z gatunków rodzimych.

    sadzenie mikrolasu pełni funkcję edukacyjną i integrującą lokalną społeczność

    sadzenie mikrolasu pełni funkcję edukacyjną i integrującą lokalną społeczność

    © Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości firmy Forest Maker

     
    Ewa Karendys: W Japonii, skąd pochodzi metoda Miyawaki, przywiązanie do drzew jest większe. U nas z szacunkiem do drzew bywa różnie, czego dowodem są częste bezmyślne wycinki.

    Kasper Jakubowski: W Polsce nie mamy problemu z sadzeniem drzew, co widać na przykładzie setek akcji sadzenia drzew czy wysiewania łąk kwietnych. Problem mamy z ochroną starych drzew, często są wycinane jako zagrażające albo nieodpowiednio pielęgnowane. Gdy miniemy granicę południową czy zachodnią, takiego problemu już nie ma. Leśnicy się chwalą, że w lasach przybywa drzew, tyle że przebywa nam młodych drzew, a największą wartością są te najstarsze.

     
    Ewa Karendys: Które realizacje mikrolasów z Polski i ze świata mogą uchodzić za wzorcowe?

    Kasper Jakubowski: Myślę, że są to mikrolasy, które zakładaliśmy w Gdańsku, Krakowie, Rybniku czy Łodzi. Zakładamy je identycznie jak na świecie i według metody Miyawaki, a nawet lepiej, bo wprowadzamy jeszcze leśne runo, czyli wykonujemy coś, czego Holendrzy i Brytyjczycy nie robią. Dla mnie ważną realizacją było w ubiegłym roku sadzenie mikrolasu na Roosevelt Island w Nowym Jorku. W ramach mikrolasu zrealizowaliśmy między innymi łódzką łąkę włókienniczą, powstała ścieżka o nawierzchni mineralnej, dodaliśmy trochę małej architektury, minimum trawnika, odtworzyliśmy żywopłot, który tam rósł. Nasze mikrolasy uważam za modelowy przykład alternatywy dla drogich rewitalizacji miejskich działek i skwerów.

    Co ciekawe, holenderscy naukowcy, którzy zbadali jedenaście 5- i 7-letnich mikrolasów zinwentaryzowali w nich 636 gatunków zwierząt i 298 gatunków roślin. Te badania przekonały sceptyków, że nawet niewielkie powierzchniowo formy ochrony przyrody w miastach mogą być miejscem występowania licznych gatunków fauny i flory. A do tego dochodzi jeszcze niezwykle istotny świat grzybów.

    kruszyna pospolita - jeden z 35 rodzimych gatunków drzew i krzewów w krakowskim mikrolesie na Zabłociu       kluczem sadzenia lasu według metody Miyawaki jest gruntowne przygotowanie gleby, odpowiednie ściółkowanie

    kruszyna pospolita — jeden z 35 rodzimych gatunków drzew i krzewów w krakowskim mikrolesie na Zabłociu | kluczem sadzenia lasu według metody Miyawaki jest gruntowne przygotowanie gleby, odpowiednie ściółkowanie

    © Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości firmy Forest Maker | fot.: Michał Algebra © Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości firmy Forest Maker

     
    Ewa Karendys: Czy wierzy Pan w to, że na zabetonowanym placu, w jednym z polskich miast, prędzej czy później powstanie mikrolas?

    Kasper Jakubowski: Bardzo w to wierzę. W ciągu kilkunastu ostatnich lat za unijne pieniądze wybetonowaliśmy setki hektarów. Często istniejące tam parki i łąki zmieniliśmy w biologiczne pustynie. Wyciągnijmy kostkę, stwórzmy glebę i posadźmy mikrolas. Powiem więcej: mikrolasy możemy wykonać z małą retencją i zagospodarować część wody z otoczenia. Niektóre samorządy zgłaszają się do nas z propozycją mikrolasu składającego się tylko z gatunków jadalnych. One są dobre dla zapylaczy, a mamy ogromne załamanie w świecie owadów. Wprowadzanie drzew jadalnych do miast może być strzałem w dziesiątkę.

    Wierzę, że będziemy odbetonowywać i wprowadzać bardziej naturalną zieleń. I, co ważne, to, co ma służyć naturze, retencjonować wodę, sprzyjać zapylaczom i ptakom, może powstawać w otoczeniu nowoczesnych osiedli. Da się połączyć oba te światy. Kryzysy bioróżnorodności i klimatyczny, jakie mamy w Polsce, to kryzys przede wszystkim wyobraźni. Niektórym trudno sobie wyobrazić, że nasze miasta mogą wyglądać inaczej, że rewitalizacja może być elementem renaturyzacji, że beton możemy zostawić tylko tam, gdzie to konieczne. I że takie inwestycje jak mikrolas też można otwierać z pompą i hukiem — politykom przecież na tym zależy.

    Ewa Karendys: Dziękuję za rozmowę.

     
    rozmawiała: Ewa Karendys

    więcej: A&B 4/2025 – RE-USE + stawki architektów,
    pobierz bezpłatne e-wydania A&B 

    Głos został już oddany

    Konkurs na zdjęcia wnętrz komercyjnych z drzwiami DRE
    Deceuninck Project Planner – nowe możliwości projektowania okien
    Rigips GypSerra - włącz ryFLOWanie
    INSPIRACJE