Martyna Jakubowicz śpiewała, że „w domach z betonu nie ma wolnej miłości”. Ciężko z tym stwierdzeniem polemizować, trzeba by zasięgnąć statystyk. Choć może coś w tym jest, biorąc pod uwagę specyfikę życia w wielkiej płycie. Jednak pośród domów z betonu, znajdujących się na jednym z katowickich osiedli, powstał nowy dom (wolnej) kultury.
Dom kultury z osiedlem w tle
© Katowicka Agencja Wydawnicza
na tej ziemi, pod tym niebem
Osiedle Wincentego Witosa w Katowicach jest wypadkową rozwoju górnictwa węglowego. Nieistniejąca już, nieodległa Kopalnia KWK Kleofas była jednym z większych zakładów wydobywczych w mieście. To właśnie jej istnienie zdeterminowało powstanie dużego osiedla. Jest to typowe blokowisko z lat 80., złożone z budynków o różnej ilości kondygnacji, jakich wiele na Górnym Śląsku. W mediach zasłynęło szczególnie z rozbiórki nowo powstałego chodnika przez pseudokibiców, posiłkujących się kostką brukową celem pokonania innych pseudokibiców. Stało się popularne również ze względu na pojawienie się tam wspinacza-podglądacza o pseudonimie Spider-Man, a także z wypadających przez okno biurowca NFZ monitorów komputerowych.
Mniej mówiło się o architekturze, jaka pomiędzy betonowymi bryłami kiełkowała w latach późniejszych. W okresie ekonomicznie trudnym, a mowa tutaj o latach 90., powstało tam kilka budynków mieszkaniowych, których elewacje wzbogacała rzadka w tym czasie cegła klinkierowa. W latach późniejszych powstały bloki katowickiego TBS-u, autorstwa Jana Pallado i Aleksandra Skupina z Biura Projektów Architektonicznych, których cechą charakterystyczną są murale z zawartym motywem kwiatu róży. Jest to bezpośrednie nawiązanie do mozaiki z Nikiszowca. Pośród tak różnorodnej zabudowy z końcówki dwudziestego stulecia powstał nowoczesny Miejski Dom Kultury.
Front budynku wraz z otoczeniem
© Katowicka Agencja Wydawnicza
umowa z mieszkańcami
Tuż na skraju lasu dzielącego Katowice od Chorzowa, powstał budynek autorstwa Jana Poborskiego, Grzegorza Keniga i Leszka Woźniaka z pracowni Blank Architekci. Obiekt powstał przy ulicy Kwiatkowskiego 32, nieopodal bloków z wielkiej płyty. Sam budynek to dwa prostopadłościany o różnych wysokościach. Wyższa bryła jako front budynku jest utrzymana w ciemnej tonacji kolorystycznej, a dynamikę elewacji nadają aluminiowe poprzeczki, wysmuklające bryłę.
Front jest wyposażony dodatkowo w linki, po których ma się piąć zieleń. Na uwagę zasługuje również ogromne przeszklenie holu. Niższa część, wykonana z płyt włókno-cementowych, jest w tonacji jasnej i w swym zamyśle ma nawiązywać do sukcesywnie zakrywanej styropianem wielkiej płyty, która dominuje konstrukcyjnie na osiedlu. Na tylnej części, w miejscu przeszkleń, elewacja nawiązuje do frontu budynku, przez co całość zdaje się przenikać.
Sala główna ze sceną i widownią
© Katowicka Agencja Wydawnicza
W środku dominuje drewno, które dopełnia się z czarną kolorystyką. Całość sprawia wrażenie bardzo eleganckiej przestrzeni. W ramach inwestycji powstała sala ze sceną i fortepianem oraz widownią wyposażoną w 200 wygodnych foteli. Ponadto w obiekcie znajdują się sale przeznaczone do warsztatów plastycznych, lekcji tańca oraz nauki gry na instrumentach. Hol został specjalnie przygotowany do organizacji wystaw poprzez możliwość podwieszania prac plastycznych.
Wokół budynku powstał także park o powierzchni około 17 tysięcy metrów kwadratowych, w którym mieszkańcy mogą korzystać z licznych udogodnień. Wśród nowych atrakcji znajdują się: ogród społeczny, leśny plac zabaw, punkt odpoczynku dla rowerzystów, alejki spacerowe oraz drewniana kładka. Dla miłośników aktywności fizycznej przygotowano zewnętrzną siłownię, a także zamontowano stojaki rowerowe, ławki oraz pergole. Zamontowano też oświetlenie. Na terenie parku posadzono 54 drzewa, 572 krzewy, 537 traw ozdobnych oraz prawie 10 tysięcy metrów kwadratowych trawnika. Koszt inwestycji wyniósł 24,7 mln zł, a sam MDK powstał w ramach umowy z mieszkańcami, jaką zawarł prezydent Katowic.
Wykończenie wnętrz oraz komunikacja wizualna
© Katowicka Agencja Wydawnicza
w poszukiwaniu miss
W Katowicach zadają sobie pytanie, „czy jest to najpiękniejszy dom kultury w mieście?”. Stolica województwa śląskiego ma bardzo różnorodne domy kultury, bo epoki ich powstania też są różne. Eklektyzm, modernizm, socrealizm — każdy jest na swój sposób unikatowy, choć filia MDK Koszutka w dzielnicy Dąb, sprawia wrażenie dużo bardziej wyszukanej. Projekt autorstwa warszawskiej Pracowni Architektury i Urbanistyki Rafała Mazura jest bryłą rozbitą kilkoma patiami, a także kilkoma wejściami. Jedno z nich prowadzi z poziomu terenu chodnika na ukośny dach, pokryty trawnikiem. Budowla jest dwukondygnacyjna, mieści dom kultury i bibliotekę publiczną oraz salę baletową i widowiskową. Tą ostatnią można zamienić w otwarty amfiteatr, ponieważ jedna z jej ścian działa jak brama garażowa. Ważne są też kontekst i okolica, w której MDK powstał. Stał się miejscem ożywczym dla zaniedbanej ówcześnie dzielnicy i jednocześnie jej wizytówką.
Czy to samo można powiedzieć o domu kultury na Witosa? Na pewno nie można mu odmówić, że bryłą i wyglądem nawiązuje do otoczenia. Jego nowoczesny wymiar będzie sprawiał, że stanie się miejscem chętnie odwiedzanym przez mieszkańców, ale czy w szerokiej opinii będzie najpiękniejszym w mieście? Na tle innych domów kultury, jakie powstały w ostatnich latach, może nie być wciągnięty w TOP 3, jednak nie narusza przestrzeni, tonuje i będzie tym, z czym mieszkańcy dzielnicy będą się chcieli identyfikować. I w tym chyba jest zapisany cały sukces projektu.