Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Czy architektura przyszłości będzie składana z resztek?

02 maja '25
w skrócie
  1. Odzyskiwanie i ponowne wykorzystywanie materiałów budowlanych to zrównoważona alternatywa dla tradycyjnych rozbiórek, umożliwiająca redukcję emisji CO₂ i zmniejszenie zużycia surowców pierwotnych.
  2. Gospodarka o obiegu zamkniętym w budownictwie opiera się na projektowaniu budynków z myślą o demontażu i ponownym użyciu ich elementów, minimalizując generowanie odpadów.
  3. Ponowne użycie materiałów budowlanych wymaga spełnienia rygorystycznych norm technicznych i środowiskowych, w tym statusu końca odpadu (end-of-waste criteria).
  4. Transformacja postindustrialnych budynków w Polsce, takich jak Koneser czy Elektrownia Powiśle, pokazuje potencjał adaptacyjnego re-use w rewitalizacji miejskiej.
  5. Odzysk konstrukcyjnych elementów budowlanych, takich jak ściany czy stropy, wciąż pozostaje wyzwaniem technologicznym i logistycznym, mimo rosnącego zainteresowania.
     
  6. Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej portalu A&B

Czy przyszłość budownictwa znajduje się w materiałach, które już istnieją? Coraz częściej zamiast wyburzać — odzyskujemy; zamiast budować od podstaw — adaptujemy. To nie tylko ekologia, ale i zupełnie nowe podejście do architektury, które może zmienić krajobraz miast na całym świecie.

Odzyskiwanie i ponowne wykorzystywanie elementów budowlanych stają się zrównoważoną alternatywą dla kosztownych rozbiórek i energochłonnych nowych konstrukcji. Możliwości są ogromne: od precyzyjnego demontażu i ponownego wykorzystania pojedynczych komponentów, takich jak cegły, belki czy okna, po kompleksowe przekształcanie całych budynków. Tak można by przynajmniej wnioskować z tego, jak bardzo popularne są przestrzenie industrialne czy wyposażenie typu vintage. Jednak rzeczywistość to nie tylko dobrze prosperujące przestrzenie pofabryczne czy sklepy z meblami z lat 60. Ta transformacja nie przebiega równomiernie. Owszem, w niektórych krajach zasady gospodarki o obiegu zamkniętym kształtują już standardy budowlane. W Stanach Zjednoczonych na przykład w latach 2022–2023 liczba adaptowanych budynków wzrosła o 7,6 procent1. W trakcie realizacji jest ponad 151 tysięcy mieszkań powstających w budynkach, które wcześniej pełniły zupełnie inną funkcję. Są też regiony świata, które nadal mierzą się z barierami — regulacyjnymi, technologicznymi — utrudniającymi dołączenie do „trendu” na re-use. Jest w tym pewna logiczna sprzeczność, bo przecież odnowienie zawsze powinno być nad zburzeniem i postawieniem na nowo. A jednak czasem także mentalne bariery sprawiają, że nowe znów znaczy lepsze.

Już w 2014 roku autorzy publikacji „Re-use of structural elements: Environmentally efficient recovery of building components” pisali, że problem odpadów budowlanych i wyburzeniowych (C&D waste) wymaga systemowych rozwiązań na poziomie europejskim. Pierwszym było oczywiście wprowadzenie przez Parlament Europejski Dyrektywy w sprawie odpadów w 2008 roku. Miała ona na celu nie tylko minimalizację negatywnego wpływu odpadów na środowisko, lecz także ustanowienie zasad zarządzania nimi, w tym promowania ponownego wykorzystania i recyklingu materiałów budowlanych. W myśl przepisu ponowne użycie odnosi się do sytuacji, w której produkty lub ich komponenty, niebędące odpadami, zostają ponownie użyte w pierwotnym celu, dla którego zostały stworzone. „Przygotowanie do ponownego użycia” obejmuje takie operacje jak sprawdzanie, czyszczenie czy naprawa elementów, które stały się odpadami, aby mogły ponownie wejść do obiegu bez konieczności dalszego przetwarzania.

Warto zauważyć, że dyrektywa dość wąsko definiuje „ponowne użycie” — nie obejmuje ono sytuacji, gdy dany komponent nie został uznany za odpad, lecz jest wykorzystywany w innym celu niż pierwotnie przewidziany. Aby dany materiał mógł zostać ponownie użyty jako surowiec wtórny, musi spełniać określone kryteria końca statusu odpadu (end-of-waste criteria). Wymagania te obejmują między innymi powszechność jego zastosowania, istnienie rynku zbytu, spełnianie wymogów technicznych oraz norm prawnych, a także brak negatywnego wpływu na środowisko i zdrowie ludzi. A to oznacza znów precyzyjne regulacje i kontrole jakości. W praktyce to kamyczek do tego, żeby takiej ścieżki nie przechodzić, jak mówią w korporacjach — jest to wyzwanie dla inwestorów.

wiatr pozytywnej zmiany

Na szczęście w Europie nie jest tak źle. Północno-zachodnia część kontynentu konsekwentnie wyznacza nowe standardy. To właśnie tutaj idea odzyskiwania i ponownego wykorzystywania elementów całkiem nieźle działa jako zorganizowany system, wspierany przez polityki publiczne, projekty pilotażowe i strategie architektoniczne.

Jednym z ważniejszych działań w tym kierunku jest projekt Facilitating the Circulation of Reclaimed Building Elements (FCRBE), który dokumentuje i promuje dobre praktyki w takich krajach jak Francja, Belgia i Wielka Brytania. Najprężniej działa Francja. W Tours przy budowie mieszkań społecznych przeprowadzono kompleksową renowację jednej z dzielnic. W ramach tej przebudowy odzyskano i ponownie wykorzystano 360 ​​metrów sześciennych samonośnych fasad z litego kamienia. Jeszcze bardziej wymagający pod względem logistyki był projekt w Strasburgu — tam podczas renowacji szpitala z początku XX wieku udało się odzyskać 51 ton materiałów wykończeniowych. I tu ważna adnotacja: w umowie rozbiórkowej już na etapie planowania uwzględniono wymogi dotyczące odzyskiwania materiałów, co pozwoliło na ich efektywne ponowne wykorzystanie.

Belgia również wyróżnia się systemowym podejściem do re-use. W Lint deweloper odpowiedzialny za budowę mieszkań komunalnych stworzył szczegółowy system inwentaryzacji cegieł, uzupełniony o testy ich trwałości i wydajności. To pokazuje, że odzyskane materiały mogą być traktowane z taką samą precyzją jak nowe, w procesie ich oceny należy jednak uwzględnić naukowe metody analizy jakości.

W Wielkiej Brytanii ponowne wykorzystanie materiałów staje się standardem w projektach publicznych. W Manchesterze renowacja zabytkowego ratusza obejmowała nie tylko ponowne wykorzystanie elementów metalowych i drewnianych ram w samym budynku, ale także ich włączenie do innych projektów miejskich.

nie samą Europą re-use żyje

A jak wygląda sytuacja poza Europą? W regionie Pacyfiku to Australia wysuwa się na prowadzenie pod względem innowacji. W Sydney powstał budynek Quay Quarter Tower, zaprojektowany przez pracownie 3XN i BVN, i jest to coś więcej niż kolejny drapacz chmur. Określany jako „pierwszy na świecie wieżowiec ponownego wykorzystania” stał się symbolem pewnej architektonicznej rewolucji. Choć jego sylwetka wydaje się nowa, w rzeczywistości budynek powstał na szkielecie AMP Center z 1976 roku [proj.: PTW Architects]. Inżynierowie i architekci podjęli niezwykłe wyzwanie: zamiast burzyć i budować od podstaw zachowali ponad 95 procent oryginalnego rdzenia, a także liczne elementy konstrukcyjne — belki, kolumny i płyty. Rezultat? Oszczędność około 12 tysięcy ton dwutlenku węgla i przykład dla świata, że wysokościowce mogą rosnąć nie tylko w górę, ale również w czasie.

W gęsto zaludnionych metropoliach Azji, gdzie przestrzeń staje się dobrem deficytowym, projektanci zamiast sięgać po rozwiązania wymagające kosztownych wyburzeń i nowej zabudowy coraz częściej przekształcają istniejące budynki z myślą o zupełnie nowych funkcjach. Szczególnie istotnym aspektem tego ruchu jest rewitalizacja budynków o wartości historycznej. Dzięki ponownemu wykorzystaniu dawne rezydencje, gmachy rządowe, a nawet opuszczone fabryki czy magazyny zyskują nowe życie. W ten sposób zachowuje się także ich kulturowe znaczenie.

Przykładem tego podejścia jest Mumbaj, gdzie studio Open Atelier stworzyło swoją siedzibę w odrestaurowanym bungalowie. Architekci zachowali historyczny charakter budynku, ograniczając ingerencję do minimum, a nowe funkcje harmonijnie połączyli z oryginalną architekturą. Wnętrza to otwarte przestrzenie do pracy, uzupełnione posadzkami nawiązującymi do epoki, z subtelnym oświetleniem, czym smacznie korespondują z historią.

Podobne inicjatywy można znaleźć w całym regionie — w Wietnamie pierwsza w Azji Południowo-Wschodniej fabryka herbaty zyskała nową funkcję. Teren o powierzchni 1,2 hektara został przekształcony w nowoczesne muzeum herbaty, oferujące przestrzeń wystawową, instalacje artystyczne, kawiarnię oraz miejsce do poznawania kultury herbacianej. Fabryka składa się z czterech historycznych budynków, które nie tylko mają wartość estetyczną, są również nośnikami historii i pamięci społecznej. Architekci postanowili odrestaurować najstarszy z budynków — główny magazyn produkcyjny — i stworzyć w nim centrum kulturalne. Budynek, wcześniej postrzegany jako mało wartościowy obiekt przemysłowy z drewna i blachy, zrewitalizowano w sposób podkreślający jego historyczną wartość. Podczas renowacji usunięto zbędne ściany, przywrócono oryginalne elementy i dostosowano układ wnętrz do nowych funkcji. Zastosowano proste materiały, takie jak stal z recyklingu, panele poliwęglanowe, lokalna cegła i mieszanka cementowo-ziemna. Nawet dzieła sztuki powstały z liści herbaty i farb ziemnych. Zewnętrzną elewację budynku pokryto nową warstwą antykorozyjną, a jej kolor ma służyć jako tło dla przyszłych projekcji. Przedsięwzięcie było wyjątkowo ekonomiczne, kosztowało około 200 dolarów za metr kwadratowy. Obecnie muzeum przyciąga mniej więcej 300 odwiedzających dziennie.

W górskich dolinach prowincji Fujian w Chinach tysiące opuszczonych tulou — tradycyjnych warownych budowli z ubitej ziemi — zyskuje nowe życie. Co prawda czterdzieści sześć z nich wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jednak samo uznanie dziedzictwa niewiele daje. Lokalne społeczności borykają się z problemem ich ponownego zagospodarowania. Tulou, kiedyś pełniące funkcje obronne i mieszkalne, przez lata niszczały, ich mieszkańcy migrowali bowiem do miast. Dziś, dzięki projektowi Fujian Tulou Adaptive Reuse, przestają być jedynie zabytkami. W ramach tej inicjatywy zamieniają się w centra kultury, miejsca spotkań, przestrzenie edukacyjne i instytucje publiczne. Najważniejszym elementem tego projektu wydaje się łączenie tradycyjnych technik budowlanych z nowoczesnymi rozwiązaniami. Projekt zdobył złotą nagrodę Holcim Awards 2023 dla regionu Azji i Pacyfiku — uznano go za wzorcowy model konserwacji i integracji dziedzictwa kulturowego z życiem społecznym.

Spójrzmy teraz na Afrykę. Choć w niektórych krajach Afryki brakuje formalnych regulacji dotyczących gospodarki cyrkularnej, w praktyce zasady odzysku i ponownego wykorzystania funkcjonują od dawna — zarówno w tradycyjnych technikach budowlanych, jak i nowoczesnych adaptacjach architektonicznych. Republika Południowej Afryki wyróżnia się jako jedno z miejsc, gdzie re-use przybiera coraz bardziej świadome formy. Firma Neighbourgood realizuje wiele projektów, w tym przekształcenie dawnego biurowca przy Bree Street w Kapsztadzie w kreatywną przestrzeń coworkingową, zorganizowaną wokół centralnego dziedzińca sprzyjającego interakcjom i współpracy. Częstą praktyką w RPA jest również tworzenie hybrydowych przestrzeni, które pełnią różne funkcje w zależności od potrzeb społeczności. Na przykład tradycyjne hotele są przystosowywane dla pobytów krótkoterminowych i dłuższych.

Poza przekształcaniem całych budynków znaczącą, choć często nieformalną rolę w afrykańskim sektorze budowlanym odgrywa odzysk pojedynczych materiałów budowlanych. W krajach takich jak Burkina Faso, Rwanda, Senegal i Uganda istnieją lokalne rynki zbytu. W Senegalu rynek wtórny obejmuje nawet elementy aluminiowe, toalety i drewniane komponenty. Handel materiałami budowlanymi odbywa się głównie w ramach nieformalnych struktur, obsługuje się zazwyczaj indywidualnych klientów i właścicieli domów. W kontekście architektonicznego ponownego wykorzystania w Afryce warto zwrócić uwagę na szerszy problem, jakim jest traktowanie tego kontynentu jako śmietnika dla odpadów z innych części świata.

Problem elektrośmieci ma także wymiar architektoniczny — pochodzą one z utylizowanego sprzętu elektronicznego i AGD oraz z demontażu, rozbiórek i modernizacji budynków. W krajach globalnej Północy coraz częściej wymienia się systemy inteligentnego sterowania budynkami, oświetlenie LED, systemy HVAC (ogrzewania, wentylacji i klimatyzacji), a także infrastrukturę sieciową i bezpieczeństwa, taką jak kamery monitoringu czy alarmy. Zużyte lub przestarzałe urządzenia są często transportowane do Afryki, gdzie nie istnieje infrastruktura do ich bezpiecznego przetworzenia. Według danych United Nations University w 2014 roku na świecie wygenerowano 41,8 miliona ton elektrośmieci, z czego jedynie 16 procent zostało poddane recyklingowi2. W Ghanie, Nigerii nielegalne wysypiska elektrośmieci stały się powszechne. Mieszkańcy, w tym dzieci, zajmują się prymitywnym odzyskiwaniem cennych surowców, narażając się na kontakt z toksycznymi substancjami. Prowadzi do poważnych problemów zdrowotnych: chorób dróg oddechowych, nowotworów, zaburzeń układu nerwowego. Mimo że niektóre kraje afrykańskie podejmują próby walki z tym procederem, brak odpowiedniej infrastruktury i środków finansowych utrudnia skuteczne przeciwdziałanie. Nielegalny handel odpadami jest rosnącym problemem na świecie, odpowiada za 20 procent przewozu odpadów w Unii Europejskiej3.

Abstrahując od tematu samych elektrośmieci, robiąc research do tego artykułu, natykałam się na artykuły, które mówiły o tym kontynencie jako miejscu, gdzie króluje nieformalny odzysk materiałów. Oczywiście stwierdzały, że „krajobraz adaptacyjnego ponownego wykorzystania jest bardziej złożony i różnorodny”, wydźwięk był jednak jasny — Afryka to miejsce, gdzie panuje bieda, więc używa się wszystkiego, co się da, na każdy możliwy sposób. Tak jakby na tak wielkim kontynencie występował jeden mindset i jedna sytuacja gospodarcza. Tylko czy to jest prawda? A może inaczej — czy tylko tam takie zjawisko występuje?

Czy architektura przyszłości będzie składana z resztek?

Czy architektura przyszłości będzie składana z resztek?

© Magdalena Milert

a jak tam u nas z tym re-use?

Jaka jest pierwsza myśl o recyklingu w architekturze? Moje skojarzenia idą dwutorwowo. Z jednej strony pojawiają mi się przed oczami zrewitalizowane fabryki, zakłady, manufaktury, z drugiej zaś myślę o ogródkach działkowych. To przecież tam z dykty i blachy falistej robi się domki, ze zużytych opon — łabędzie i kwietniki, a do tego wykańcza się ubrania, które swoje ostatnie chwile spędzają na byciu podkolannikami do plewienia. Circular economy było tu, zanim stało się modne.

A co mówią oficjalne statystyki? Odpady budowlane i rozbiórkowe to prawie jedna trzecia wszystkich odpadów generowanych w Unii Europejskiej. To ogromna skala — a Polska nie pozostaje w tyle. Mimo rosnącej świadomości ekologicznej i coraz głośniejszych apeli o zmianę, system odzysku materiałów budowlanych w naszym kraju wciąż raczkuje. Pojawiają się inicjatywy, ale brakuje jednolitej strategii, która pozwoliłaby na prawdziwą rewolucję w branży. Opublikowany w 2024 roku raport „Odzysk materiałów budowlanych — możliwości i wyzwania” nie pozostawia złudzeń: jeśli chcemy zmniejszyć ilość odpadów i ograniczyć eksploatację surowców pierwotnych, musimy postawić na odzysk. Mamy nieliczne, ale obiecujące przykłady. W 2023 roku we Wrocławiu, w nowym budynku biurowym firmy energetycznej postanowiono zrobić coś, co dla wielu wciąż jest eksperymentem — odzyskać i ponownie wykorzystać sufit. Brzmi banalnie? Może. Ale właśnie takie rozwiązania, choć na razie jednostkowe, mogą stać się początkiem większej zmiany. Bo jeśli można uratować sufit, to dlaczego nie całą ścianę, podłogę czy nawet konstrukcję budynku?

Polska w ostatnich latach stała się prawdziwym laboratorium dla adaptacyjnego ponownego wykorzystania, zwłaszcza obiektów poprzemysłowych. W Warszawie możemy wskazać co najmniej dwa projekty pokazujące, jak tchnąć życie w dawne fabryczne mury: Centrum Praskie KoneserElektrownia Powiśle. Dziś to kompleksy, które łączą handel, biura, restauracje i przestrzenie kulturalne — a jeszcze kilkanaście lat temu były to zniszczone, zapomniane budynki. Są jeszcze: Manufaktura w Łodzi, Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu, Bolko Loft w Bytomiu — wszystkie te miejsca pokazują, że przemyślana rewitalizacja może nadać starym fabrykom zupełnie nowy charakter: od galerii sztuki po luksusowe apartamenty. Co ciekawe, początkowo takie projekty traktowano jako architektoniczną ciekawostkę — modny eksperyment, który pozwalał ocalić zabytkowe budynki, a jednocześnie wprowadzał do polskiego krajobrazu nowoczesne rozwiązania. Ceglane ściany, ogromne okna, otwarte przestrzenie — te industrialne elementy, kiedyś synonim surowości, nagle stały się symbolem prestiżu. Przez pewien czas lofty w dawnych fabrykach były najbardziej pożądanymi (i najdroższymi) apartamentami w Polsce. Dziś adaptacja budynków poprzemysłowych to już nie tylko moda, ale pełnoprawna strategia marketingowa.

Wraz z nowym życiem obiektu pojawia się też pytanie: dla kogo są te przestrzenie? Adaptacja dawnych zakładów przemysłowych zmienia krajobraz miast, często prowadzi też do gentryfikacji. Fabryki, które niegdyś stanowiły serce robotniczych dzielnic, zamieniają się w ekskluzywne przestrzenie dostępne głównie dla zamożniejszych mieszkańców i turystów. Widać to choćby na biednej warszawskiej Pradze, gdzie Koneser — choć imponujący architektonicznie — stał się miejscem dyktującym nową rzeczywistość dzielnicy: drogie kawiarnie, eleganckie butiki i wysokie czynsze stopniowo wypierają dotychczasowych mieszkańców. Podobny mechanizm można dostrzec w innych miastach. Manufaktura w Łodzi czy Elektrownia Powiśle to przykłady, w których postindustrialne przestrzenie nie tylko odżyły, ale stały się symbolami transformacji, które nie zawsze służą wszystkim. Z jednej strony — uratowane zabytki i rozwój miasta. Z drugiej — rosnące koszty życia, zmiana charakteru dzielnic i utrata ich pierwotnej społecznej tkanki.

Choć w Polsce coraz częściej mówi się o ponownym wykorzystaniu budynków, droga do upowszechnienia takich działań jest wyboista. O ile odzysk elementów dekoracyjnych, okładzin czy stolarki okiennej staje się standardem, o tyle ponowne wykorzystanie konstrukcyjnych części budynków — ścian nośnych, stropów, nawet prefabrykowanych modułów — wciąż pozostaje w sferze eksperymentów. Brakuje technologii, know-how, preferencji finansowych, a przede wszystkim odwagi do odejścia od klasycznych metod budowlanych.

Polski rynek budowlany jest silnie związany z materiałami pierwotnymi — cement, cegły, stal czy szkło to nadal dominujące surowce, które napędzają sektor. Inwestorzy, przyzwyczajeni do przewidywalnych rozwiązań, często niechętnie patrzą na materiały z odzysku. Normy budowlane i regulacje prawne? W dużej mierze powstały w czasach, gdy ponowne wykorzystanie było marginesem, a nie elementem zrównoważonego rozwoju. W rezultacie projekty próbujące wdrażać rozwiązania bazujące na recyklingu mogą natrafiać na biurokratyczne bariery. Ale nawet jeśli ktoś chce budować bardziej ekologicznie, pojawia się kolejny problem — logistyka i infrastruktura. W krajach Europy Zachodniej funkcjonują wyspecjalizowane centra sortowania i redystrybucji materiałów budowlanych. W Polsce system dopiero się rozwija. Ograniczone możliwości segregacji, brak dobrze funkcjonujących sieci dostaw dla materiałów z odzysku i niedostateczna liczba firm zajmujących się przetwarzaniem odpadów budowlanych sprawiają, że ekologiczne budowanie jest bardziej skomplikowane niż tradycyjne rozwiązania.

Prędzej czy później polskie przepisy, rynek i oczekiwania społeczne będą musiały się zmienić. Nowe regulacje unijne, nacisk na gospodarkę o obiegu zamkniętym i rosnąca świadomość klimatyczna sprawią, że budownictwo bazujące na ponownym wykorzystaniu nie będzie już opcją, ale koniecznością. Paradoksalnie Polska ma w tej dziedzinie doświadczenie większe niż mogłoby się wydawać. Odzysk materiałów budowlanych i ponowne wykorzystanie istniejących struktur to nie nowa moda, lecz praktyka znana od wieków, często wynikająca z konieczności, zwłaszcza w czasach niedoboru surowców lub po wielkich zniszczeniach. A jednym z najbardziej spektakularnych przykładów rekonstrukcji opartej na odzysku jest Warszawa — miasto, które dosłownie odrodziło się z ruin po II wojnie światowej. Skala zniszczeń była niewyobrażalna. Podczas powstania warszawskiego w 1944 roku niemieckie wojska systematycznie niszczyły miasto; zamieniły w gruz ponad 85 procent historycznego centrum. Szczególnie dotknięta została Starówka, gdzie ocalało zaledwie kilka kamienic. Chodziło o wymazanie polskiej historii i tożsamości, zniszczenie nie tylko budynków, ale całej idei Warszawy jako stolicy.

Po wojnie pojawiły się nawet głosy, by opuścić miasto i przenieść stolicę gdzie indziej, pozostawiając gruzy jako symbol martyrologii. Ale Polacy podjęli inną decyzję — postanowili odbudować Warszawę. I to w sposób, który dziś można uznać za pionierski przykład gospodarki cyrkularnej na ogromną skalę. Mniej więcej 22 miliony metrów sześciennych gruzu pokrywały niemal całe miasto. Usunięcie tej masy zajęłoby dekady, gdyby zdecydowano się na klasyczne rozwiązania. Zamiast tego podjęto bezprecedensowe działania — gruzy zaczęły służyć jako budulec dla nowej Warszawy. Z rozbitych cegieł, kamieni i fragmentów konstrukcji odbudowywano kamienice Starego Miasta, a także fundamenty nowych dzielnic. Wiele budynków dosłownie powstało na ruinach swoich poprzedników. Warszawa stała się żywym przykładem architektonicznego recyklingu na niespotykaną skalę, a jej odbudowa to dowód, że nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach można tworzyć miasto, wykorzystując jego przeszłość. Czy ta ponura historia może być inspiracją dla współczesnego budownictwa? W świecie, który coraz bardziej zwraca się ku ograniczaniu odpadów i ponownemu wykorzystaniu materiałów, doświadczenia Warszawy sprzed kilku dekad nabierają nowego znaczenia. Być może czas spojrzeć na nie jako coś więcej niż świadectwo historii — także jako lekcję dla przyszłości.

budynek cyrkularny, a może całe miasto?

Tradycyjne budownictwo działa według prostego, ale kultywującego marnotrawstwo schematu: pozyskać — przetworzyć — wykorzystać — wyrzucić. Gospodarka o obiegu zamkniętym rzuca temu podejściu wyzwanie, proponując zupełnie nowy model: projektowanie budynków tak, by nie miały one jednorazowego życia, lecz mogły być demontowane, przekształcane i ponownie wykorzystywane — bez generowania odpadów.

To radykalna zmiana w myśleniu o architekturze. W podejściu cyrkularnym każdy budynek jest zasobem, a jego materiały i elementy konstrukcyjne powinny krążyć w zamkniętym systemie. W praktyce oznacza to między innymi wybór odpowiednich materiałów — takich, które można łatwo odzyskać i wykorzystać ponownie, a tym samym ograniczyć ślad węglowy i zmniejszyć zapotrzebowanie na surowce pierwotne. Prawdziwą rewolucją jest jednak projektowanie z myślą o przyszłości. Architektura cyrkularna zakłada, że budynek to nie statyczna struktura, lecz forma, która może się zmieniać, dostosowywać i trwać przez dekady — bez potrzeby burzenia i generowania ton odpadów. Jak to osiągnąć? Tworząc elastyczne ramy budynków, które będzie można łatwo przekształcać, zmieniając ich funkcję bez konieczności ingerencji w konstrukcję. Takie podejście wymaga przewidywania przyszłości, ale to właśnie w tym tkwi jego siła. Zamiast traktować budynki jako zamknięte projekty, które po kilkudziesięciu latach staną się przestarzałe, gospodarka o obiegu zamkniętym skłania architektów do myślenia o nich także jako obiektach, które się starzeją.

Nie tylko trwałe budynki mogą kształtować przyszłość architektury, coraz większą rolę odgrywają instalacje pop-up, tymczasowe struktury. To przestrzenie, które pojawiają się i znikają, potrafią błyskawicznie przekształcać niewykorzystane miejsca, nadawać im nowe, krótkoterminowe funkcje: od przestrzeni do działań kulturowych i społecznych po inicjatywy komercyjne. To miejsca eksperymentu, które pozwalają testować rozwiązania przed ich trwałym wdrożeniem.

Gospodarka o obiegu zamkniętym w budownictwie to nie tylko kwestia pojedynczych budynków — to także myślenie o rozwoju całych miast. Coraz częściej urbaniści widzą w ponownym wykorzystaniu realną alternatywę dla niekontrolowanego rozrostu miast, który pochłania coraz więcej terenów i zasobów. Rewitalizacja istniejących struktur pozwala ograniczyć wpływ budownictwa na środowisko i podtrzymać życie w istniejących już dzielnicach. To podejście odpowiada koncepcji, którą badacze określają jako „nowy model trwałego odrodzenia miasta” — taki, w którym budynki są projektowane i modyfikowane z myślą o długowieczności, ilość odpadów budowlanych jest minimalizowana, a zgromadzona w materiałach energia nie zostaje zmarnowana. To także model, który uwzględnia czynniki społeczne i ekonomiczne — zachowuje lokalny charakter dzielnic, wzmacnia więzi społeczne.

Nie ma się co dziwić. Gdyby beton był państwem, znalazłby się w ścisłej czołówce największych trucicieli na świecie, zaraz po Stanach Zjednoczonych i Chinach. Sektor budowlany jako całość — obejmujący zarówno samą konstrukcję budynków, jak i produkcję materiałów takich jak stal czy beton — odpowiada za niemal 40 procent globalnych emisji związanych z energią i procesami przemysłowymi4. W 2018 roku działalność budowlana pochłonęła taką ilość energii i surowców, że niemal połowę emisji można było przypisać samemu utrzymaniu i eksploatacji budynków. Sam przemysł cementowy odpowiada za nawet 8 procent globalnej emisji dwutlenku węgla.

To ogromne liczby, wynikające z chemicznych procesów produkcji cementu i energochłonnego charakteru całego procesu wytwarzania. Krótko mówiąc: beton, który uznajemy za symbol trwałości i postępu, jest jednocześnie jednym z głównych winowajców kryzysu klimatycznego. To oznacza, że każdy nowy budynek to kolejna cegiełka do rosnącego problemu klimatycznego. W obliczu tych danych ponowne wykorzystanie budynków nie jest już tylko ciekawym eksperymentem — jest koniecznością. Mniej budowania oznacza mniej emisji. Mniej nowych materiałów to mniej odpadów. Zamiast burzyć, lepiej zdemontować i ponownie wykorzystać.

Architektura cyrkularna wymaga myślenia wybiegającego w przyszłość, uwzględniającego powstanie budynku i sposób jego rozmontowania. Istotną rolę odgrywa tu koncepcja demontażu według projektu zakładająca, że budynki od samego początku są tworzone tak, aby ich elementy można było łatwo odzyskać i ponownie wykorzystać. Oznacza to, że architekci muszą starannie przemyśleć sposoby łączenia materiałów, ich kompatybilność oraz dostępność w przyszłości. Materiały powinny nadawać się do ponownego wykorzystania bez skomplikowanej obróbki, a poszczególne komponenty — projektowane tak, aby można było je łatwo zidentyfikować i ponownie wprowadzić do obiegu.

jak robią to liderzy?

Na świecie istnieją już firmy i miasta, które systematycznie wdrażają odzysk materiałów budowlanych i odnoszą na tym polu sukcesy. Ich metody opierają się na kilku zasadach: dokładnej analizie przed rozbiórką — zanim cokolwiek zostanie zburzone, specjaliści identyfikują, które elementy można ponownie wykorzystać; włączeniu wymogów odzysku do umów rozbiórkowych — firmy wykonawcze zobowiązują się do ratowania jak największej ilości materiałów; standaryzacji oceny odzyskanych elementów — chodzi o spójne zasady klasyfikacji, które pozwolą efektywnie wykorzystywać materiały z różnych budów; stworzeniu sieci magazynowania i dystrybucji materiałów — odzyskane elementy trafiają do specjalnych centrów, gdzie mogą zostać ponownie wykorzystane w innych projektach; zamówienia publiczne wspierają ponowne wykorzystanie — rządy i samorządy mogą wymagać od inwestorów użycia materiałów z odzysku.

Projektanci sięgają również po technologie poprawiające komfort użytkowników i ograniczające nadmierne zużycie energii, takie jak fasady samozacieniające, które zmniejszają nagrzewanie budynku i ograniczają tym samym potrzebę korzystania z klimatyzacji. Coraz częściej stosuje się także atria rozmieszczone w taki sposób, by zapewnić lepsze doświetlenie wnętrz i zredukować zapotrzebowanie na sztuczne oświetlenie. Działania te wspierają liczne inicjatywy promujące ekologiczne podejście do projektowania, a nagrody i wyróżnienia dla nowatorskich realizacji dodatkowo motywują architektów i inwestorów do wdrażania tych strategii na większą skalę.

Ponowne wykorzystanie budynków, rewitalizacja, modernizacja to coś więcej niż tylko sposób na ograniczenie odpadów czy obniżenie emisji. To także przywracanie miastom pamięci, zachowywanie śladów dawnych czasówdawanie nowego życia przestrzeniom, które mogłyby zostać zapomniane. W miastach takie projekty działają jak kotwice pozwalające mieszkańcom zachować poczucie ciągłości i przynależności. Miejsca, które przez lata były częścią ich codzienności, zamiast zniknąć dostają drugą szansę — z nową funkcją, ale z zachowaną tożsamością. Adaptacja budynków to także budowanie relacji i wspólnoty. Coraz częściej przekształcone obiekty łączą różne funkcje, ważne jednak by nie były one oderwane od kontekstu, także dostępności cenowej, aby działały jako miejsca wzmacniania więzi sąsiedzkich, były żywą częścią miasta — opowieścią, którą można kontynuować.

scenariusz na lata

Przyszłość architektury nie polega już na ciągłym budowaniu od zera, ale na tworzeniu z tego, co istnieje. Dzięki postępowi w badaniach nad materiałami, inżynierią konstrukcyjną i wydajnością energetyczną coraz więcej budynków, które jeszcze niedawno uznalibyśmy za przestarzałe, może zyskać nowe życie. Modernizacje konstrukcyjne pozwalają wzmacniać stare obiekty, a nowoczesne metody izolacji cieplnej poprawiają efektywność energetyczną bez ingerencji w zabytkowe detale. Odzyskiwanie materiałów i ponowne wykorzystanie przestrzeni nie oznaczają rezygnacji z jakości czy funkcjonalności, ale dają możliwość tworzenia miejsc lepiej dopasowanych do potrzeb.

Kolejne lata przyniosą z pewnością nowe wyzwania, adaptacje i ponowne wykorzystanie mogą pomóc je rozwiązać. Niedobór mieszkań, zmieniające się potrzeby miast, kryzys klimatyczny — wszystko to wymaga nowego podejścia do wykorzystywania przestrzeni. Budynki zaczynają być postrzegane jako zasoby — materiałów, historii i możliwości. W tym nowym podejściu nie chodzi tylko o oszczędność surowców czy ograniczenie emisji, ale także o bardziej świadome i odpowiedzialne kształtowanie przestrzeni, w której żyjemy. Przyszłość miast to nie ciągła rozbudowa, ale mądre wykorzystanie tego, co już mamy.

 
Magdalena Milert

więcej: A&B 4/2025 – RE-USE + stawki architektów,
pobierz bezpłatne e-wydania A&B 


1. www.ecmag.com/magazine/articles/article-detail/upward-trend-in-adaptive-reuse-projects [dostęp: 11.03.2025].
2. tvn24.pl/biznes/ze-swiata/bogaty-swiat-zatruwa-biedny-rosna-gory-elektrosmieci [dostęp: 8.03.2025].
3. pie.net.pl/wp-content/uploads/2020/09/Policy-1_2020.pdf [dostęp: 8.03.2025].
4. www.theguardian.com/cities/2019/feb/25/concrete-the-most-destructive-material-on-earth [dostęp: 10.03.2025].

Głos został już oddany

Konkurs na zdjęcia wnętrz komercyjnych z drzwiami DRE
AlnorSELECT - Kalkulator doboru rekuperacji
Nowy katalog rozwiązań systemowych Rigips GypSerra
INSPIRACJE