Hity i kity 2024 roku
Rok 2024 był dla polskiej architektury bardzo dobry. Najlepszym i najbardziej obiektywnym potwierdzeniem tej tezy jest zawsze międzynarodowe uznanie, a tego w minionych miesiącach nie brakowało. Pozwolę sobie wymienić i skomentować najważniejsze wydarzenia w porządku chronologicznym:
1. Galeria Sztuki Współczesnej PLATO w Ostrawie projektu pracowni KWK Promes znalazła się w ścisłym finale Mies van der Rohe Awards, a więc w gronie pięciu najlepszych budynków Europy w latach 2023–2024. 25 maja odbyła się uroczysta gala, podczas której odebraliśmy statuetkę, oraz wernisaż wystawy prezentującej czterdzieści budynków, które znalazły się na krótkiej liście konkursu. Wśród nich znalazł się też obiekt drugiego polskiego zespołu — Targ Błonie zaprojektowany przez pracownię Aleksandry Wasilkowskiej. Wystawa pokazywana jest w kolejnych miastach, nie tylko Europy, a towarzyszą jej wykłady pięciu finalistów oraz zdobywców nagrody głównej i nagrody w kategorii Emerging. Warto wspomnieć, że było to święto nie tylko polskiej architektury, gdyż po raz pierwszy w historii czeski obiekt znalazł się w ścisłym finale tego konkursu. W Polsce zdarzyło się to już wcześniej w roku 2017 za sprawą Muzeum Katyńskiego projektu pracowni BBGK, o czym młodsi czytelnicy mogą nie pamietać.
2. Park Akcji „Burza” projektu pracowni Archigrest i topoScape został najlepszą przestrzenią publiczną w Europie, zdobywając tytuł European Prize for Urban Public Space przyznawany przez CCCB w Barcelonie. Tam też w październiku autorzy wraz z pozostałą czwórką finalistów opowiadali o swoich projektach, a później odbierali statuetkę zwycięzcy za swój wspaniały projekt. I tu chciałbym rozwinąć temat i wytłumaczyć, dlaczego ten projekt jest świetny i dlaczego wygrał. Stało się tak, ponieważ autorzy czerpią z tego, co nasze, polskie. Mamy więc niesamowitą, trudną historię kopca usypanego z gruzów zniszczonej w czasie wojny Warszawy. I mamy też kolejną, współczesną warstwę tej historii — mądry, wyważony projekt, który skupia się również na przyrodzie. I to jak. Polecam wszystkim wizytę na miejscu. Kiedy przyjechaliśmy tam z magazynem „Salon”, jeszcze przed ogłoszeniem wyników, stwierdziłem, że to jest bezapelacyjnie zwycięski projekt, z powodów, o których napisałem. Gdy wygraliśmy ten konkurs w 2016 roku placem na dachu podziemnego Muzeum Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie, Jury również podkreśliło nawiązanie do trudnej przed- i powojennej historii miejsca, w którym projektowaliśmy. Podobnie było z projektem placu Bohaterów Getta w Krakowie autorstwa pracowni Lewicki Łatak, który znalazł się w ścisłym finale tego konkursu w roku 2006. Autorzy nawiązali do bolesnych wydarzeń miejsca, tworząc niepowtarzalną przestrzeń publiczną w mieście. Przypominam o tym, mając na względzie nie tylko młodszych czytelników, ale także tych wszystkich, którzy pytają mnie po wykładach, jak robić dobre rzeczy, które zainteresują świat i będą miały szansę w konkursach. Właśnie tak. Bez kopiowania, patrząc na najbliższy kontekst i historie miejsc.
3. Budynek Dworca Metropolitalnego w Lublinie autorstwa pracowni Tremend dostał się do finału World Architecture Festival w Singapurze i wygrał w swojej kategorii — Transport. Mimo że nie wygrał Festiwalu, to duży sukces, wcześniej wchodzili do finału i nie wygrywali chociażby tacy architekci jak Sou Fujimoto z jego fantastycznym Final Wooden House czy Bjarke Ingels z projektem Mountain Dwellings. Wymienione pracownie miały jednak zdecydowanie bardziej innowacyjne rozwiązania projektowe. Obserwowałem ich finałowe wystąpienia z perspektywy tego, któremu nie udało się wyjść wtedy z grup, w których rywalizowaliśmy. Ale te porażki były ogromną nauką, dzięki której udało nam się ten Festiwal w 2016 roku w końcu wygrać. Było to również muzeum CDP w Szczecinie. Niezmiennie więc namawiam do tego polskie zespoły, by próbowały swych sił z najlepszymi, bo to niesamowicie rozwija. Samo dostanie się na WAF to już sukces, więc wygranie grupy i wejście do finału tym bardziej. Macie wtedy szansę opowiedzieć o swym projekcje świetnym architektom, którzy zasiadają w Jury. Ponieważ wystąpienia na festiwalu są też transmitowane, można powiedzieć, że przedstawia się swój projekt całemu architektonicznemu światu.
4. Otwarcie budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej autorstwa Thomasa Phifera. Umieszczam to trochę poza chronologią, bo chwilę później nastąpiło częściowe zamknięcie, by za jakiś czas można było całość w pełni otworzyć (to nie zarzut, bo tak często się to odbywa). Napisałem osobny tekst o tym budynku do A&B, więc nie będę się tu powtarzał, powiem jedynie, że obiekt jest coraz bardziej zauważany za granicą przez krytyków i dobre tytuły mediów architektonicznych, gości także na okładkach tychże.
5. Dyskusja, jaką wywołało MSN, należy obu kategorii: hit i kit. Rozmowy, które toczą się w naszej wąskiej zawodowej bańce, to nic przy totalnej społecznej kłótni, która wciąż trwa. Uważam, że to fantastycznie. Ludzie zaczęli masowo rozmawiać o architekturze. Tak jak potrafią i jak ją rozumieją. To, że dyskusja trwa, to dobrze, jednak jej poziom pokazuje dobitnie skalę niezrozumienia współczesnej architektury. Nie dziwi oczywiście, że laicy nie pojmują pewnych rozwiązań i nie patrzą chociażby na szerszy kontekst, w którym ten budynek się znalazł. Jednak konieczność tłumaczenia tego ludziom z branży tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto o tym myśleć i koncentrować się na skutecznych sposobach edukowania.
Niedawno wrzuciliśmy na FB fotkę naszego Unikato z okazji kilkulecia jego istnienia. Chwilę później musiały podchwycić to jakieś portale o niesamowitych zasięgach, bo wyświetlenia liczyliśmy w setkach tysięcy, coraz więcej było też komentarzy. Czasem głupich, czasem pytających. Uznaliśmy, że może warto edytować wpis, dodając kilka słów wyjaśnienia. Niewiele to zmieniło, tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że internet typu FB, Instagram czy TikTok nie pozwoli niczego dobrze wytłumaczyć czy opisać. Ilość informacji, jaką jesteśmy bombardowani, i możliwość przesuwania ich paluchem bardzo spłyca przekaz. Kiedyś jeszcze myślałem, że jakąś szansą są filmy, lecz obecny średni czas oglądania na poziomie 3 sekund doprowadza do zbyt dużej syntezy treści. Na szczęście są jeszcze książki, a z nimi jest inaczej. Dają przestrzeń na pogłębioną treść oraz czas, by się w niej zagłębić.
O architekturze współczesnej w dostrzegalny sposób pisze w naszym kraju niewielu. W tym roku chciałbym zwrócić uwagę na dwie pozycje. Pierwsza to ,,Szara godzina” Filipa Springera. Autor stara się w niej spojrzeć na architekturę w kontekście zachodzących zmian klimatycznych. I mimo że nie podaje gotowych recept czy rozwiązań, jak skutecznie im zapobiec, bo tego tak naprawdę jeszcze nie wie nikt, to zwraca uwagę na problem, starając się mówić, że jeszcze nie jest za późno. Ja również w to wierzę. Moim zdaniem jednak niepotrzebnie dzieli architektów na dobrych i złych, bo po pierwsze nic nie jest czarno-białe i rzeczy zazwyczaj są bardziej złożone, a po drugie może to budować niepotrzebne podziały wychodzące poza nasze środowisko, co chyba niczemu dobremu nie służy. Najlepszym przykładem niech będzie bieżąca polityka. Książka jednak jak najbardziej na czasie, z gatunku „do refleksji”, a ta jest teraz konieczna. Druga to „budynki + idee” czyli polskie wydanie naszej globalnej monografii opracowanej we współpracy z amerykańskim pisarzem i krytykiem architektury Philipem Jodidio. Nie będę się za bardzo rozpisywał o tym nietypowym albumie, mam nadzieję, że zrobi to jakaś koleżanka czy kolega opisujący hity i kity, zauważając, że po raz pierwszy w historii polskiej architektury pojawiła się poważna zagraniczna monografia, dostępna na całym świecie, przedstawiająca rodzimą pracownię.
6. Do obu kategorii chciałbym też zaliczyć sytuację związaną z remontem i renowacją Muzeum Śląskiego. Paradoksalnie wszystko ma szansę zakończyć się nadspodziewanie dobrze, bo powstaje w tym miejscu bazujący na wysokiej zieleni park centralny, którego to miejsce bardzo potrzebowało. O takich rzeczach nie powinien jednak decydować przypadek, a tak tu się stało. Kilka lat temu poprzednie władze Muzeum zleciły opracowanie rewitalizacji zabytkowych ceglanych budynków różnym architektom. Z wolnej ręki, bez konkursu. Równolegle, w 2018 roku dyrekcja zleciła Fundacji Napraw Sobie Miasto wykonanie analizy zapotrzebowań dla terenu Muzeum w oparciu o konsultacje społeczne. Analiza jednoznacznie wskazała, że brakuje tam zieleni wysokiej i tego oczekują mieszkańcy. Opracowania projektowe jednak nie uwzględniły tych zaleceń. Nikt wtedy też nie zainteresował się tym, czy uwzględniają. Co gorsza, nikt też wtedy nie podniósł, że tak ważny dla miasta obszar powinien być objęty konkursem i to z dużą dawką wolności dla startujących. Przecież było na to sporo czasu, bo opracowania uzyskały finansowanie w zeszłym roku. Czy nasz lokalny SARP lub Izba nie wiedziały o tym? Tego pewnie się już nie dowiemy.
Teraz już nic się nie da zrobić, bo nie dość, że uruchomiono finansowanie, to w tym roku ponad połowa obszaru Muzeum stała się już jednym wielkim placem budowy. Włącznie z nową, przeciekającą częścią Muzeum ze szklanymi kostkami. I to w tym właśnie czasie, latem, nowy dyrektor Muzeum dr Karol Makles zupełnie przypadkiem trafił na mój wykład i zobaczył, że niemożliwe może być możliwe.
Pokazywałem, jak wprowadziliśmy życie na plac muzeum CDP czy zazieleniliśmy otoczenie Galerii PLATO w Ostrawie. Mimo że nie było to w zakresie naszych opracowań, pomogło nieodpuszczanie i zaangażowanie. Dyrektor pełen dobrych pomysłów poprosił o spotkanie, pokazano nam opracowania, na podstawie których toczą się budowy. Już wstępna analiza pokazała, że projekty renowacji zabytkowych budynków są w porządku, ale dotkliwie brakuje zieleni wysokiej wokół nich. Trzeba było coś wymyślić i działać natychmiast, bo niektóre przebudowy miały się zakończyć już w listopadzie 2024! Wiedziałem, że bardzo potrzebni są tu doświadczeni architekci krajobrazu, patrzący na zieleń w mądry, współczesny sposób. Do rozmów z Muzeum dołączyła pracownia krajobrazu Dobra Przestrzeń Anna Olkis. Zlecono nam stworzenie strategii dla tego miejsca, uwzględniającej zmiany klimatyczne, opartej na partycypacji społecznej. Tworzymy ją w konsultacji i z poparciem autorów nowej części Muzeum — Riegler Riewe. Odbywają się kolejne spotkania z mieszkańcami. Ich wyniki są zbieżne z analizą z 2018 roku. Stąd nasz cel: dodanie rodzimej, samowystarczalnej zieleni średniej i wysokiej, sprzyjającej tworzeniu funkcji prospołecznych i bioróżnorodności. W sposób tani i ekologiczny, bez totalnej wymiany gruntu, jedynie punktowo, by pionierska zieleń miała szansę się zakorzenić i zacząć uzdrawiać ten poprzemysłowy grunt. Co ważne, wykonawcy nie muszą dodawać nowych drzew. Firma rewitalizująca Łaźnię Gwarek w projekcie miała ich dziesięć, dziś sadzi ponad siedemdziesiąt. Dorodnych brzóz i sosen! Podobnie jest z wykonawcą przebudowy nowej części. Pomaga, choć nie musi. Mimo terminów, dzięki zrozumieniu sprawy, wspólnej determinacji i wsparciu włodarza tej przestrzeni Marszałka Województwa Śląskiego, Nadleśnictwa Katowice, nowej dyrekcji i pracowników Muzeum oraz mieszkańców. Chcę tu też podziękować koleżankom i kolegom architektom, którzy opuścili wygodną bańkę fejsbukowych komentatorów, włączając się fizycznie w spotkania. Wasze pomysły i propozycje są bezcenne w walce o tę przestrzeń. Jedynie tak możemy teraz działać dalej!
Pamiętacie niedawną wielką awanturę o dorodne drzewa na ulicy Raciborskiej w Katowicach, które ostatecznie zostały wycięte przez dewelopera? Teraz stoi tam nagradzana mieszkaniówka, w której z powodu źle napisanego planu zagospodarowania przestrzennego trzeba było zachować linię zabudowy i nie można było zmodyfikować projektu. W przypadku Muzeum Śląskiego z brakiem kompletnego, przemyślanego rozwiązania, które wdrożono do realizacji, zaistniał podobny grzech. Ilu wtedy było święcie oburzonych, ilu protestowało, głównie na FB, żeby ratować te drzewa. Ale nikt nic nie zrobił. Nikt nie wystąpił o zmianę planu. W wypadku Muzeum postanowiliśmy, że będziemy robić, nie gadać. Tę całą akcję nazwałbym chyba ruchem obywatelskim, który, wierzę, doprowadzi do powstania zielonej przestrzeni. Wierzę też, że w takich sytuacjach rolą architektów jest wychodzić ze swych ram codziennej działalności i angażować się w sprawy z pozoru beznadziejne. Bo, jak widać, da się.
7. Na koniec odremontowanie Bunkra Sztuki w Krakowie, miejsca, które jest mi bliskie z powodu wygranego konkursu na jego przebudowę. Dla mnie cała sytuacja jest w dużym stopniu kitem, ale troszkę też hitem. Przypomnę, że z tym, co tu się podziało, nie mamy nic wspólnego. Stało się tak z powodu niepodpisania umowy z Bunkrem, przez co finalnie nasz podziemny budynek z unoszącym się dachem — placem „wypuszczającym” sztukę na zewnątrz — nie został zrealizowany. Nastąpiła tu jedynie standardowa przebudowa, która oprócz kilku absolutnie spartaczonych detali typu skrzynki elektryczne na wejściu, jest całkiem OK. Jednak przywrócenie Bunkier Cafe w miejsce, w którym kompletnie zasłania elewacje przebudowanego budynku, jest dla mnie z gatunku abstrakcyjnych. My planowaliśmy odsunąć ją od elewacji i przenieść w obszar zieleni, ale zakładaliśmy, że o to trzeba będzie mocno powalczyć w trakcie projektu i pewnie już trwającej budowy. Gdy odpadliśmy z opracowywania tej przebudowy, zabrakło widać ponadstandardowo zaangażowanych architektów i podobnie myślącego kierownictwa tej placówki.
Trudno, Kraków stracił jakąś szansę. Wykorzystaliśmy ją za to my, gdy chwilę po fiasku rozmów z Bunkrem, zaangażowaliśmy się w projekt przebudowy dawnej rzeźni na Galerię Sztuki PLATO. Tam właśnie udało nam się stworzyć rozwiązanie, gdzie sztuka wychodzi na zewnątrz, poza budynek, staje się bardziej dostępna dla odbiorców. Czasem porażki są początkiem czegoś dobrego, a nic w życiu nie jest czarno-białe.
Robert KONIECZNY
więcej: A&B 1/2025 – Drewno w architekturze,
pobierz bezpłatne e-wydania A&B