reklama
OKPOL - Okna drewniane czy PVC? Jakie okno dachowe wybrać?
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

„Nowo otwarty budynek MSN ma moc łączenia Polaków ponad politycznymi podziałami”

07 lutego '25

Miałem nie pisać o MSN, ale dotarło do mnie, że to Muzeum ma cudowną, terapeutyczną moc. Bez mała, jak palec Ludwika XV, który leczył skrofuły. Otóż nowo otwarty budynek MSN ma moc łączenia Polaków ponad politycznymi podziałami. Dzięki charakterowi instytucji i formie architektonicznej jej siedziby stał się katalizatorem emocji Polaków. Uruchomił polski krajobraz polityczny: od podwórkowych nazioli po warszawkową elitkę lewicowych działaczy.

Z racji swojej architektury i tego, co będzie w nim wystawiane (dla przypomnienia: będzie to sztuka nowoczesna), MSN jest idealnym celem dla prawicy, której wyznawcy sklejają nieudolne filmiki z krwawo-koprofagicznych performensów z lat 60. z dopiskiem „to jest w MSN!”, albo klecą „swoimi” architektami renderingi wskazujące, jak powinno wyglądać PRAWDZIWE muzeum. Na nich przypomina ono, jako żywo, faszystowskie budynki z lat 30., no i wciąż jest białe, a w końcu kolor biały to siła! Dla odmiany party poopers z lewicy ostrzeliwują muzeum, twierdząc, że za drogie, że na pewno był jakiś szwindel i że nie powinno ono w ogóle mieć jakichkolwiek sponsorów. A w każdym razie nie z sektora automotive! Sponsorzy z sektora prywatnego to przecież kapitaliści, co trują ziemię i demoralizują dolarami. Najwyraźniej, żeby spełnić uśrednione potrzeby naszych radykałów, trzeba by zatrudnić architekta pokroju Piacentiniego albo Speera (musi tylko być patentowanym Polakiem, wiadomo), żeby zaproponował coś na kształt Pola Zeppelina albo EUR, ale za pół ceny. Do tego, wszystko powinno być sfinansowane z publicznych pieniędzy. A jeśli się nie da, to żeby darczyńcą była NASZA spółka skarbu państwa albo przynajmniej bardzo polska spółdzielnia mleczarska. Wtedy nie będzie kontrowersji, bo w końcu wszyscy lubią mleko polskich Muciek i serki „hegemonizowane”, a archetyp greckiego portyku i tympanonu mamy głęboko wdrukowany w nasze mózgi dzięki kojącym obrazkom przedstawiającym kresowe dworki.

Wszystkiemu wtóruje artykuł w „Gazecie Wyborczej” pod hasłem „To już nie lata 90.!”, którego autor twierdzi, że współpraca ze sponsorami to zaszłość z zamierzchłej epoki. Muszę sprostować: sektor prywatny w latach 90. był, delikatnie mówiąc, bardzo niechętny do sypania kasą na cokolwiek, co nie było sportem, względnie naprawą dachu kościoła. Artykuł krytykuje dobór jednego z głównych sponsorów w postaci niemieckiej marki samochodowej. Bo wiadomo, samochód to samo zło: truje, niszczy miasta i jest pretensjonalną oznaką statusu. Czytając artykuł, można by dojść do wniosku, że nikt już z żadnymi markami samochodowymi w sektorze kultury pracować nie chce. Otóż nic bardziej mylnego: marki motoryzacyjne sponsorują DZIŚ, nie tylko w latach 90., następujące muzea: MoMA, MoMA PS1, Tate Modern, Guggenheim, Museum of Contemporary Art Detroit, National Museum of Modern Art Seoul czy choćby Galerię Narodową w Berlinie.

Nie wspomnę o pomniejszych wystawach i festiwalach. Przykro mi: nie dość, że auta wpisały się w nasze miasta, na dobre i na złe (a wierzę, że można te „złe” konsekwencje ich obecności z czasem wyeliminować, w tym poprzez zmniejszenie roli samochodów!), to jeszcze te przebrzydłe wehikuły wkradły się do twórczości przekupionych dojczmarkami muzeów i artystów. Od Chrisa Burdena przybitego gwoździami do garbusa i Keitha Haringa pokrywającego niemiecką wyścigówkę swoim „malunkiem” po MSN-owską „audiolę”. Serio rzecz ujmując: krytykowanie instytucji kultury (która ma mieć międzynarodowy zasięg, a jednocześnie pełnić misję publiczną) za współpracę ze sponsorami jest śmieszne. Twierdzenie autora artykułu, że w idealnym świecie wszystko powinno pokryć państwo, samo w sobie sygnalizuje, że ten świat nie jest jednak idealny. Fakt, nie jest: jakimś cudem w instytucjach publicznych zawsze jest jakaś dziura (w tym wypadku w finansowaniu programu muzeum), której nie załata żadne ministerstwo ani spółka skarbu państwa. Dlatego instytucje takie jak MSN nie mają wyjścia i muszą znaleźć się między młotem a kowadłem, czyli między chęcią i zarazem warunkiem realizacji misji publicznej, wyrażonymi chociażby poprzez niską cenę biletów, a koniecznością sprostania warunkom współpracy wynegocjowanym z sektorem prywatnym.

Dlaczego o tym piszę? Bo traktuję MSN jako jaskółkę zmiany paradygmatu, zwłaszcza jeśli chodzi o wzmiankowaną już otwartość prywatnych sponsorów na wspieranie kultury. Przez prawie trzy dekady jako architekt, artysta i doradca miałem do czynienia z polskimi muzeami, galeriami BWA i organizacjami pozarządowymi. Wszystkie ledwie przędły. Wkład sektora prywatnego prawie nigdy nie przekraczał 10 procent kosztów projektów, których reszta była pokrywana przez różne formy administracji państwowej według założenia, żeby dawać jak najmniej, bo „kultura to pasożyty”. Z dyrektorami instytucji, kuratorami i działaczami sektora NGO pisywaliśmy dziesiątki aplikacji grantowych. Na przykład świadomie zawyżając koszty, bo wiadomo było, że niechętne urzędniczki w magistracie będą je obcinać, dla zasady i bez merytorycznych powodów, o połowę. Ciach! W efekcie wszyscy biorący udział w procesie jechali na najniższych stawkach, co skutkowało masowym odpływem z sektora, w którym nie dawało się przeżyć, chcąc mieć własne mieszkanie albo dzieci. Wreszcie, choć z dużym opóźnieniem, patrząc na wzrost kosztów życia, jest teraz szansa na zmianę sytuacji. Po co wsadzać tym zmianom kij w szprychy? Z niechęci udającej przejęcie dobrem publicznym? Myślę, że dobrze to ujął mój własny zniesmaczony polskim piekiełkiem ojciec: „A może my po prostu nie zasługujemy ani na tej klasy muzeum, ani w ogóle na kulturę na europejskim poziomie?”.

 
Jakub Szczęsny

więcej: A&B 12/2024 – MIEJSCA TRZECIE,
pobierz bezpłatne e-wydania A&B 

Głos został już oddany

okno zamknie się za 10

E-DODATEK - Oprogramowanie, narzędzia dla architekta – trendy 2025
PORTA PRO – strefa architekta
DACHRYNNA - zintegrowany system dachowo-rynnowy 2w1
INSPIRACJE