Czy planując zamieszkanie w domu jednorodzinnym zawsze trzeba decydować się na kosztowną i szkodliwą dla środowiska budowę nowego obiektu? Rynek wtórny pełen jest domów powstałych jeszcze przed 1989 rokiem, które mimo upływu lat wciąż mogą stanowić atrakcyjną alternatywę — zwłaszcza jeśli zostaną poddane modernizacji takiej, jak ta, którą w warszawskim bliźniaku z lat 70. przeprowadziło studio MFRMGR Architekci.
Polskie przedmieścia (albo centra miast, które niegdyś przedmieściami były) usłane są architekturą bliźniaków i domów jednorodzinnych, nierzadko wznoszonych w słynnym już typie kostki polskiej. Budownictwo jednorodzinne doby PRL było ciekawym zjawiskiem, wyrastającym z doświadczeń przedwojennego modernizmu, przepuszczonego przez filtr specyficznych warunków socjoekonomicznych, które wówczas panowały. Dziś, po kilkudziesięciu latach, wiele z tych domów wciąż nadaje się do zamieszkania, jednak standardy dotyczące jakości wykonania czy sposobów projektowania przestrzeni wewnętrznych znacznie się zmieniły. Prosta struktura tego rodzaju obiektów sprawia, że świetnie nadają się one do modernizacji — a modelowy przykład takiego działania zaproponowało studio MFRMGR, które zmodernizowało bliźniaka z lat 70. w Warszawie.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
miasto-ogród Sadyba
Poddany modernizacji obiekt znajduje się na warszawskiej Sadybie — dzielnicy, która przed wojną stanowiła modelowy przykład aplikacji idei miasta-ogrodu. Po 45 roku międzywojenne wille, zamieszkiwane wcześniej przez oficerów Wojska Polskiego, zyskały nowe sąsiedztwo pod postacią domów jednorodzinnych i bliźniaków, budowanych przez zakładane w tym celu spółdzielnie budowlane.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
W pierwszych dziesięcioleciach po wojnie powstawały tam domy wznoszone w technologiach, których zastosowanie wymusił brak dostępu do odpowiednich materiałów budowlanych — używano odpadów z fabryki forniru, niewykorzystanych materiałów z placu budowy Pałacu Kultury i Nauki czy tak zwanych kaflopłyt, czyli zestawów płyt ceramicznych wypełnianych gruzem pochodzącym z fabryki lastryko. Kiedy w latach 70. XX wieku dostęp do cegieł i betonowych prefabrykatów poprawił się, do budowy domów zaczęto używać bardziej typowych materiałów — to właśnie z tego okresu pochodzi piętrowy bliźniak, który stał się obiektem modernizacji przeprowadzonej przez pracownię MFRMGR.
Modernizacja bliźniaka z lat 70.
rys.: MFRMGR
lista zmian
Ważnym punktem na liście prac modernizacyjnych musiała stać się odpowiednia diagnoza potrzeb inwestorów — jak informują projektanci, do największych bolączek pięćdziesięcioletniego bliźniaka należał niekorzystny układ funkcjonalny pomieszczeń oraz niewystarczająca ilość powierzchni użytkowej. Dużą rolę odegrała tutaj klatka schodowa, która w pierwotnym układzie umieszczona została w centralnym punkcie domu.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
Dokonaliśmy znaczącej reorganizacji układu wnętrz, zachowując jednocześnie dotychczasowe wysokości stropów. Oryginalny program funkcjonalny, utworzony kilkadziesiąt lat temu, nie odpowiadał współczesnym potrzebom rodziny. Centralnie umiejscowiona klatka schodowa ograniczała dostęp światła. Utrudniała też komunikację pomiędzy pokojami dziennymi a kuchnią. Pogłębiliśmy także piwnicę, jednocześnie doświetlając niektóre pomieszczenia.
— wyjaśniają architekci.
W efekcie zamiast jednej klatki schodowej, w bliźniaku na Sadybie komunikacja pionowa zachodzi w dwóch miejscach — pierwszym ciągiem schodów, ulokowanym tuż przy głównym wejściu, można dostać się do piwnicy, zaś drugim, odsuniętym w głąb budynku, domownicy przemieszczają się pomiędzy piętrem i parterem. Względem pierwotnego projektu ponad klatką schodową pojawiły się dwa kwadratowe świetliki, które dodatkowo rozjaśniają wnętrza domu.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
jak powiększyć dom z lat 70.?
Trudnym zadaniem okazało się powiększenie przestrzeni w parterze — architekci zdecydowali się na poszerzenie salonu w formie nadwieszonej dobudówki, wychodzącej poza obrys fundamentów. Dzięki temu znajdujący się od strony ogródka salon stał się nie tylko bardziej przestrzenny, ale i lepiej doświetlony, ponieważ przekształcenie tylnej elewacji domu umożliwiło wprowadzenie dużych przeszkleń, otwartych na zieleń. Dodatkową przestrzeń zyskała również kuchnia oraz korytarz. Oprócz nich w poziomie parteru znajdują się również jadalnia i garderoba.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
salon z tarasem w cenie
W zgodzie z szeroko przyjętą praktyką projektowania przestrzeni w domach jednorodzinnych, na piętrze znajduje się strefa prywatna:
Na poziomie +1 umieściliśmy trzy sypialnie, łazienkę z prysznicem i wanną oraz garderobę. Sypialnia właścicieli ma wyjście na taras, częściowo zlokalizowany nad salonem.
— piszą projektanci.
To właśnie powiększenie salonu o dodatkową kubaturę umożliwiło utworzenie tarasu w tej formie.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
popołudnie w piwnicy
Sporo zmian przeszła również najniższa kondygnacja, którą architekci zdecydowali się nieco pogłębić. Znajduje się tutaj nie tylko garaż, pomieszczenia magazynowe i pralnia, ale też dodatkowy pokój i toaleta, które powiększają przestrzeń użytkową obiektu. W podziemnym pokoju nie panuje jednak „piwniczna” atmosfera — MFRMGR Architekci zadbali o odpowiednie źródło światła dziennego poprzez wykonanie dodatkowych wnęk doświetlających, dzięki którym spędzanie czasu w pomieszczeniu nie przypomina przebywania w odizolowanej przestrzeni.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
jak gdyby nigdy nic
Teren, na którym przeprowadzono modernizację bliźniaka z lat 70. objęty jest ochroną konserwatorską — spoglądając na współczesne mapy, wciąż widoczne są tutaj urbanistyczne cechy miasta-ogrodu, którym miała być międzywojenna Sadyba. W przeciwieństwie do innych planowanych w ten sposób przedwojennych dzielnic, w południowej części Sadyby wciąż dominują budynki jednorodzinne, nawet pomimo znacznego zwiększenia intensywności zabudowy na tym terenie, które zaszło w powojniu.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
Wobec tego architekci, po uzyskaniu niezbędnych zezwoleń, stworzyli projekt, który mimo wprowadzenia istotnych modyfikacji we wnętrzu domu, nie zmieni zasadniczego wyrazu architektonicznego budowli od strony ulicy. Elewacja frontowa została odnowiona, a podziały czterech okien w fasadzie są identyczne, co w przypadku drugiej połowy bliźniaka.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
subtelna zmiana
Inaczej stało się w przypadku elewacji wyglądającej na ogródek — tutaj pojawiła się dodatkowa, nadwieszona nad ziemią kubatura, którą wykończono w sposób spójny estetycznie z resztą domu, nawiązujący jednocześnie do materiałów stosowanych do budowy domów w czasach PRL. Ściany zewnętrzne dobudówki obłożono jasną, betonową cegłą, która koresponduje z białym tynkiem na elewacjach obu domów. Całości dopełnia prefabrykowany detal z betonu architektonicznego, zastosowany w dobudówce oraz wnęce doświetlającej pomieszczenie w kondygnacji podziemnej. Wpuszczone w ziemie, betonowe płyty tworzą studnię świetlną, po której powoli opadać zaczynają pnącza bluszczu.
Przebudowa bliźniaka z lat 70.
fot.: ONI Studio © MFRMGR
Proces budowy znacznie ułatwił fakt powierzenia projektantom nie tylko kwestii architektury, ale i wnętrz. Te, podobnie jak elewacje zewnętrzne, wykończono przy pomocy starannie dobranych materiałów. Jak piszą architekci, podłogi wyłożono dębową klepką i szlifowanym betonem, zaś w łazience znalazło się miejsce dla marmurowych płytek i kwarcowych spieków.
może lepiej nie budować a modernizować?
Modernizacja przeprowadzona wedle projektu pracowni MFRMGR, podobnie jak wiele innych, podobnych realizacji, pokazuje, że mimo upływu czasu, domy wzniesione jeszcze kilkadziesiąt lat temu wciąż mogą być komfortowymi przestrzeniami do życia — potrzebna jest tylko dobra koncepcja i odpowiednie wykonanie. Jeśli bardzo zależy nam na własnym domu z ogródkiem, może warto zainteresować się już istniejącymi obiektami, które przy odrobinie pracy i pomysłowości można dostosować do własnych potrzeb, nie przyczyniając się przy tym do rozwoju eksurbanizacji.